WYŚWIETLENIA

26 października 2025

WIELKA WOJNA NA WSCHODZIE - Cz. XI

OSTATNIA WOJNA 
HELLEŃSKIEGO ŚWIATA





EGIPT PTOLEMEUSZY
(RETROSPEKCJA)
Cz. XI




 Spartański admirał Pollis próbował przejąć kontyngent zboża, płynący na statkach handlowych do Aten (w tym bowiem momencie zakończyłem poprzednią część tej serii). Lud Aten na Zgromadzeniu Ludowym postanowił wysłać więc dwie eskadry floty. Pierwsza miała eskortować statki handlowe bezpiecznie do portu w Pireusie, druga zaś - pod dowództwem Chabriasa miała, po pierwsze: zdobyć Naksos i ukarać jego mieszkańców, którzy to odmówili przyłączenia się do Związku Morskiego i jawnie opowiedzieli się po stronie Lacedemonu, po drugie zaś: oczyścić wody Morza Egejskiego z floty Pollisa. Temu nie udało się dopaść okrętów ze zbożem, i te bezpiecznie zostały odeskortowane do Pireusu, natomiast Chabrias wypłynął przeciwko Naksos, wylądował na wyspie, obległ miasto (o tej samej nazwie) a nawet przystąpił do szturmu na mury. Zaopatrzony był dobrze, miał więc że sobą machiny oblężnicze, które skutecznie osłabiały umocnienia obrońców Naksos, a Ateńczycy wówczas podejmowali próby szturmów. Dowiedziawszy się o wyprawie Chabriasa, Pollis postanowił przyjść Naksos z odsieczą i jego okręty wkrótce zjawiły się pod miastem, uszykowane do bitwy. Chabrias podjął wyzwanie i tak zaczęło się śmiertelne starcie u brzegów wyspy Naksos. Pollis przyprowadził ze sobą 65 trójrzędowców, Chabrias miał ich 83, obaj też dowodzili swymi jednostkami na prawych skrzydłach. Pierwszy przeciwko lewemu skrzydłu Ateńczyków ruszył Pollis i udało mu się odnieść sukces, spychając ateńskie okręty do tyłu, a także osobiście zabijając (w długiej i ciężkiej walce, w czasie której tamten bronił się nawet wówczas, gdy był już śmiertelnie ranny) dowódcę lewego skrzydła - Ateńczyka Kedona. Następnie skierował swoje okręty w bok, tak, aby swymi dziobami staranować okręty lewego ateńskiego skrzydła. Zatopił wiele ateńskich okrętów, inne zaś zmusił do ucieczki z pola walki. Natomiast na lewym skrzydle Lacedemończyków był totalny chaos, Chabrias tam bowiem siał prawdziwe spustoszenie, zatapiając wiele spartańskich okrętów. Widząc zaś że jego lewa flanka się sypie, wysłał część swych okrętów jako wsparcie dla nieżyjącego już Kedona (który poszedł na dno, wraz ze swoim okrętem). Jego wsparcie w tym momencie okazało się decydujące, zmusiło bowiem Pollisa do wycofania jego okrętów i odpłynięcia przy dużych stratach Lacedemończyków. Bitwa została wygrana, ale flota lacedemońska nie została zniszczona, chociaż Chabrias mógł to łatwo uczynić, zaniechał jednak pościgu, gdyż przypomniał sobie los tych ateńskich strategów morskich, którzy po zwycięskiej bitwie pod Arginuzami w 406 r. p.n.e. podjęli pościg za spartańską flotą, pozostawiając na śmierć swoich żołnierzy dryfujących na morzu, za co potem Zgromadzenie Ludowe w Atenach skazało ich na śmierć (pomimo zwycięstwa jakie odnieśli). Mimo że Chabrias cieszył się ogromną popularnością wśród Ateńczyków i był bez wątpienia najsławniejszym ówczesnym ateńskim wodzem, wiedział też dobrze, jak zmienne bywa poparcie ludu. Dlatego zaniechał pościgu i rozpoczął ratowanie tych wszystkich, którzy jeszcze żyli, wyciągając ich z wody, a tych, którzy zginęli, uroczyście chowając. Ateńczycy stracili w tej bitwie 18 okrętów, Spartanie zaś 24 zatopione i 8 wziętych do niewoli wraz z załogami (wrzesień 376 r. p.n.e.).




Po tym zwycięstwie miasto Naksos też się poddało, a Chabrias - dokonawszy spustoszenia, ukarawszy mieszkańców kontrybucją, obładowany ogromnymi łupami - wrócił do Aten w glorii sławy (już od chwili gdy wylądował w Pireusie rzucano pod jego stopy kwiaty, jako zwycięskiemu wodzowi, który osiągnął wszystko, co zakładali w tej kampanii Ateńczycy). CHabrias miał już w Atenach jeden pomnik (w dosyć ciekawej pozie, a mianowicie przyklęknięty na lewe kolano, osłaniając je tarczą i w prawej ręce trzymając wyciągniętą włócznię, tak, jak uformował swoje oddziały w czasie bitwy o wzgórze w w pobliżu Teb z Agesilaosem II - latem 378 r. p.n.e.). Teraz wdzięczni współobywatele przyznali mu złoty wieniec, oraz dożywotnie zwolnienie z wszystkich podatków. Te wszystkie sukcesy bardzo wzmocniły pozycję Aten w greckim świecie, natomiast osłabiły znaczenie Lacedemonu. W tym samym roku 376 p.n.e. plemię Tryballów (pochodzenia iliryjsko-trackiego) mających swe siedziby po południowej stronie Dunaju (między rzekami Morawa i Iskyr), przyciśnięci głodem ze względu na długi okres nieurodzaju, postanowili ruszyć na południe i spustoszyć obszary zasiedlone przez Greków nad Morzem Egejskim. W liczbie ponad 30 000 wojowników ruszyli w okolice miasta Abdera. To greckie miasto leżało niemal naprzeciwko wyspy Tazos, jakieś 17 km na północny wschód od rzeki Nestos. Według mitu miasto to miał założyć Herakles, na cześć swego poległego przyjaciela Abderosa, ale realnie ten gród założony został jako kolonia Klazomenaj i Teos w roku 654 p.n.e. jednak prawdziwe rozkwit miasta zaczął się dopiero po roku  545 p.n.e., gdy duża część mieszkańców miasta Teos w Jonii (Herodot twierdzi że uciekli wszyscy mieszkańcy, ale Strabon temu zaprzecza, co wydaje się prawdziwsze, biorąc pod uwagę że kontyngent morski z Teos wziął udział w bitwie morskiej pod Lade w 494 r. p.n.e.) w obawie przed Persami (i perskim wodzem Harpagosem, który stał pod miastem) uciekła na okrętach z Teos i przyniosła się właśnie do swojej kolonii Abdera, znacznie je rozbudowując i rozwijając gospodarczo (wówczas to bite były piękne - bo przetrwały do naszych czasów - abderyckie monety z gryfem, który był również symbolem Teos). Prawdopodobnie jednak po roku 479/478 p.n.e. duża część mieszkańców Teos wróciła do dawnego grodu i rozpoczęła jego odbudowę. Abdera następnie została zajęta przez Persów dwukrotnie w roku 513 i 512 p.n.e., wchodząc w skład trackiej satrapi króla Dariusza I Wielkiego. Miasto zostało zajęte przez Persów raz jeszcze w roku 492 p.n.e. w czasie nieudanej wyprawy Mardoniusza na Grecję (nieudanej, ponieważ perska flota została wówczas zniszczona przez sztorm i postanowiono zaprzestać dalszego marszu na Helladę). Po roku 478 p.n.e. Abdera weszła w skład ateńskiego Związku Morskiego i była tam trzecim najbogatszym miastem (miała też specjalny status, jako główny port handlowy z wnętrzem do Tracji i trackiego królestwa Odrysów). Mieszkańcom najwidoczniej uczestnictwo w Związku Morskim przynosiło korzyści, dlatego też walczyli po stronie Aten w wojnie peloponeskiej i nigdy się nie zbuntowali. Miasto miało dwa porty wschodni i zachodni i rozwijało się nawet podczas wielkiej wojny Aten ze Spartą, mimo to Ateńczycy (którzy przyznali Abderytom specjalny status w Związku Morskim) twierdzili że klimat panujący wokół miasta, sprzyja głupocie, a nawet otwarcie nazywano Abderę miastem-głupców (coś podobnego do naszego Pacanowa, albo też średniowiecznego angielskiego miasta Gotham). Trudno jednak się z tą opinią zgodzić, jako że właśnie w Abderze narodziło się wielu sławnych ludzi (Demokryt z Abwery 🤭, Protagoras, Anaksarch czy Hekatajos).




Tryballowie spustoszyli więc okolice Abdery i z licznymi łupami wracali do siebie, ale właśnie wówczas Abderyci uznali, że istnieje okazja zaatakowania najeźdźców, którzy pewni swego wycofywali się w małych grupach nieregularnie, nie dbając o osłonę własnych sił, gdyż nie spodziewali się żadnego ataku. Hoplici z "miasta głupców" zaatakowali więc najeźdźców i położyli trupem 2000 wojowników Tryballów (zapewne więc uderzyli na oddziały tylne). Ci jednak (pragnąc pomścić ową klęskę) w kolejnym roku (wiosną 375 r. p.n.e.) ruszyli ponownie przeciwko Abderytom. Ci jednak przygotowali się politycznie i zawarli sojusz z Odrysami, oczekując Tryballów na równinie w kraju Odrysów. Gdy jednak pojawili się Tryballowie, Odrysi (którzy również byli Trakami), odmówili walki przeciwko nim i przeszli na ich stronę, pozostawiając Abderytów samych sobie. Doszło do bitwy, a w zasadzie do rzezi Greków, a ci, którzy wówczas uniknęli masakry, czym prędzej zbiegli do miasta, przygotowując się do nieuniknionego ataku na mury. Było oczywiste że połączone siły Tryballów i Odrysów zdobędą miasto i ostatecznie zniszczą tę grecką kolonię na trackim wybrzeżu. Ale wtedy wydarzyło się coś niezwykłego, a mianowicie nieopodal Abdery ze swą flotą przepływał akurat Chabrias, który zawiadomiony przez mieszkańców przypłynął do portu i wraz z ateńskimi hoplitami wziął udział w bitwie Trakami o miasto, a następnie dokonał skutecznego wypadu, który zmasakrował Traków i zmusił ich do ucieczki. Wdzięczni Abderyci wystawili mu pomnik, a on pozostawił w mieście część ateńskich hoplitów, po czym wrócił do Aten. Kolejny sukces Chabriasa, kolejna sława i kolejny wzrost potęgi Aten kosztem Lacedemonu. W Sparcie (na zjeździe członków Związku Peloponeskiego) podjęto więc decyzję że należy ponownie wyruszyć na kolejną wyprawę do Beocji, aby ostatecznie przykryć ostatnie blamaże i ponownie utrwalić imię Lacedemończyków w pamięci mieszkańców Aten i Teb. Jednak Tebańczycy (obawiając się kolejnego najazdu), poprosili Ateńczyków aby ci wysłali swą flotę wokół wybrzeży Lakonii i Mesenii, tak aby Lacedemończycy nie mogli opuścić swojej krainy, obawiając się gdzieś niespodziewanego ateńskiego ataku. I tak też się stało, latem 375 r. p.n.e. (dając odpocząć Chabriasowi) posłano teraz 60 trójrzędowców ateńskich pod dowództwem Timoteosa, który opłynął wybrzeża Lakonii i Mesenii, a następnie dotarł na wyspę Kefalenię i do Akarnanii, gdzie przekonał tamtejsze polis do przyłączenia się do Związku Morskiego. Następnie popłynął na północ, do Epiru i tam zawarł sojusz z królem plemienia Molossów (najpotężniejszego plemienia epickiego), a następnie w drodze powrotnej spotkał pod miastem Leukadą (stolicą wyspy o tej samej nazwie, naprzeciwko Akarnanii) wysłaną przeciwko niemu spartańską flotę, którą rozbił w tej bitwie (lato 375 r. p.n.e.). On również - po powrocie do Aten - zasłużył się w oczach swych współobywateli, zyskał też ogromną popularność u innych Greków.



 
A tymczasem zła passa Lacedemończyków nie kończyła się. Tebańczycy bowiem (pragnąc przejść do ofensywy i też się wykazać), podjęli działania przeciwko mieście Orchomenos w Beocji, w którym stacjonowała spartańska załoga. Orchomenos to było jedno z najstarszych miast Hellady, zasiedlone w zwartej miejskiej zabudowie już od co najmniej XIV wieku p.n.e. (natomiast ślady ludzkiej obecności datuje się tam od neolitu). Według legendy miasto miał założyć przybyły z Tesalii Minyas, od którego to imienia mieszkańców zwano Minyjczykami (zapewne chodzi o Pelazgów). W okresie mykeńskim Orchomenos było jednym z najpotężniejszych miast ówczesnej Hellady, dominującym nad wszystkimi innymi okolicznymi miastami (w tym również nad Tebami). Tego okresu przetrwał wspaniały pałac z freskami, oraz wielki grób-ul władców Orchomenos. W tamtym też okresie osuszono bagna wokół jeziora Kopais, czyniąc ten region niezwykle żyznym pod względem rolniczym. Homer również wymienia Orchomenos jako miasto, które wzięło udział w wojnie trojańskiej, wysyłając 30 okrętów pod wodzą Aspledona. Orchomenos jednak uległo atakowi przybyłych z północy tzw. "Ludów Morza" (ok. 1207 r. p.n.e.), czyli słowiańskich najeźdźców, o których dokładnie opowiem (łącznie z ich zniszczeniami w Grecji, Anatolii, Syrii i Egipcie) w innym temacie. Potem miasto zostało odbudowane i wciąż zajmowało pierwszą pozycję wśród innych polis regionu. Na początku VII wieku p.n.e. stanęło na czele Związku Morskiego zwanego Kalauryjskim, do którego również wstąpić musiały wszystkie inne miasta Beocji (w tym Teby). Ale już z końcem tego stulecia, pozycja Orchomenos względem Teb znacznie zmalała, a ok. 600 r p.n.e. miasto to weszło w skład Związku Beckiego (na którego czele stali właśnie Tebańczycy). Utraciwszy pierwszoplanową pozycję polityczną w Beocji, miasto nadal rozwijało się gospodarczo i kulturalnie (od połowy VI wieku p.n.e. zaczęto w  Orchomenos bić własne monety). Najstarszym świętem w mieście była agrionia, było to jednak święto krwawe, jako że kończyło się złożeniem ofiary z człowieka (a konkretnie z kobiety). Jego początki sięgają mitu o córkach Minyasa (założyciela miasta), które zapragnęły skosztować ludzkiego mięsa. Nie mogły się jednak zdecydować które ze swoich dzieci zjedzą i ostatecznie rzuciły losy, wybierając na ofiarę Hippazosa - syna Leukippe. W dawnych czasach święto polegało na tym, że kapłani Dionizosa gonili po mieście ubrane na czarno młode dziewczęta (dziewice), a tę, którą złapali, składali w ofierze Dionizosowi jako zadośćuczynienie dla bogów za postępek córek Minyasa. 

Jednak już od V wieku p.n.e. zaprzestano praktykowania tego krwawego święta, to znaczy praktykowano go dalej, ale zaprzestano składać krwawe ofiary z dziewic, gdyż okazało się (w jednej z wróżb), że Bóg nie pragnie już krwi. Teraz odziane czarne szaty dziewice szukały po mieście Dionizosa, a ostatecznie informowały kapłanów że ten uciekł do Muz (swoją drogą Dionizos często opuszczał Olimp i udawał się do krainy zwanej Hyperboreą, o czym opowiem również w temacie związanym z orfizmem. Notabene cywilizacja hyperborańska - znana już antycznym Grekom - założona została przez kolonistów z planety Bakaratini - o czym też piszę w innym temacie). Święto kończyło się ucztowaniem dziewcząt we własnym gronie (mężczyźni nie mieli tam wstępu), oraz różnymi grami i zabawami. Teraz, obsadzone przez Lacedemończyków (już w roku 395 p.n.e.) miasto, postanowili zdobyć Tebańczycy. Siły jednak jakie tam wysłano były nieliczne (zaledwie 300 żołnierzy doborowego Świętego Zastępu), którzy zapewne mieli jedynie postraszyć załogę miasta, a nie zdobyć samo miasto. Jednak mieli oni szczęście, bowiem pod miejscowością Tegyra napotkali powracające do Orchomenos dwie spartańskie mory (łącznie 1000 hoplitów). Pomimo zdecydowanej przewagi Lacedemończyków (i samego faktu że to byli hoplici Sparty, czyli urodzeni żołnierze), ci, ze Świętego Zastępu postanowili zaatakować, rozpoczynając bitwę. Udało im się nie tylko przebić przez szeregi hoplitów lacedemonu, ale wręcz zmusili ich do ucieczki. Niesłychana rzecz, po raz pierwszy w dziejach spartańscy hoplici ulegli w boju mniej licznemu przeciwnikowi. Dotąd bowiem, nawet jeśli Spartanie byli pokonywani, to zawsze wróg miał nad nimi znaczną przewagę liczebną, a tutaj coś takiego. Nic dziwnego że po tym zwycięstwie Tebańczycy (Święty Zastęp dowodzony był przez Pelopidasa) urośli w piórka, uważając się za niezwyciężonych. Coś niesamowitego, renoma Sparty sięgnęła dna. Już bitwa morska pod Naksos pozwoliła Ateńczykom ponownie nabrać pewności siebie, gdyż była to pierwsza bitwa od zakończenia wojny peloponeskiej, w której ateńska flota pokonała spartańską (co prawda w bitwie pod Knidos w 394 r. p.n.e. również Ateńczycy zwyciężyli, ale wówczas większość okrętów była im przesłana przez króla Persji, teraz zaś to była od początku do końca flota ateńska). Zwycięstwo Tebańczyków pod Tegyrą było jednak jeszcze większe w skali ważności (i dumy), gdyż udowodnili oni tam że są w stanie pokonać nawet najlepszych żołnierzy ówczesnego świata, czyli właśnie Lacedemończyków, i to będąc mniej liczni od nich.




Zwycięstwo Tebańczyków pod Tegyrą spowodowało, że wszystkie miasta Beocji poza Orchomenos (które wciąż pozostawało w rękach Lacedemończyków, zresztą sami mieszkańcy tego miasta widzieli w nich obronę przeciw swemu odwiecznemu wrogowi - Tebom) obaliły ustroje oligarchiczne i wprowadziły demokrację, oraz przyłączyły się do odrodzonego Związku Beckiego. Pewni swego Tebańczycy uderzyli teraz na Fokidę, pustosząc tę ziemię. Miasta Fokidy poczęły wzywać Spartan na pomoc, podobnie jak tyran miasta Farsalos w Tesalii - Polidamas, konkurent polityczny do władzy nad Tesalią Jazona z Feraj. Zagrożony przez Jazona Polidamas (375 r. p.n.e.) wysłał posłów do Lacedemonu, prosząc Spartan o jak najszybszą odsiecz (notabene Jazon - znając już zapewne wynik bitwy pod Tegyrą - jeszcze go prowokował, mówiąc "Poślij po pomoc do Sparty!"). Polidamas nakazał też przekazać Lacedemończykom, aby przybyli tutaj z całą swą siłą, a jeśli nie są w stanie tego uczynić, to niech lepiej w ogóle nie wyruszają. Ci akurat byli zajęci sądzeniem Gorgoleona i Teopompa (dowódców lacedemońskich hoplitów w tej, jakże haniebnej dla Spartan bitwie pod Tegyrą). Przybycie posłów z Fokidy i Farsalos zaskoczyło Spartan. Dwa dni następnie spędzili oni licząc własne siły, jakie mają zarówno w samej Lakonii i Mesenii, jak i w innych rejonach Grecji i wyszło im że te siły są niewystarczające. Odpowiedzieli więc Polidamasowi że niestety, ale musi sobie radzić sam, gdyż oni obecnie nie są w stanie mu pomóc. Podobną odpowiedź uzyskali posłowie miast Fokidy. Po tych wszystkich klęskach, jakich w ciągu ostatnich dwóch lat doznała Sparta, taka odpowiedź była kompletnym zrujnowaniem dotychczasowego dorobku Lacedemonu, skrupulatnie budowanego przez Lizandra i Agesilaosa od zakończenia wojny peloponeskiej w 404 r. p.n.e. Ale w tym właśnie czasie zyskali oni pomocną dłoń z zupełnie nieoczekiwanej strony. Okazało się bowiem że po zwycięstw Tebańczyków pod Tegyrą, dalszy sojusz ateńsko-tebański przestał się opłacać mieszkańcom grodu Dziewiczej Pallady. Ateńczycy uznali bowiem że Lacedemończycy zostali wystarczająco osłabieni, natomiast widać było że Tebańczycy rosną w siłę, dlatego też w drugiej połowie 375 r. p.n.e. ateńscy posłowie zjawili się nad Eurotasem, proponując... pokój. I rzeczywiście taki pokój został wówczas zawarty, a Ateny wycofały się z dalszego wsparcia Tebańczyków. Innym powodem tego kroku był poseł Wielkiego Króla Artakserksesa II, który w tym właśnie czasie objeżdżał najważniejsze greckie polis, proponując zawarcie pokoju powszechnego, na podobny wzór jak ten, z roku 387/386 p.n.e. Persom chodziło bowiem o to, żeby ponownie móc werbować greckich najemników do projektowanej (na 373 r. p.n.e. - o czym już pisałem) kolejnej wyprawy na Egipt. Bowiem gdy w Grecji szalała wojna pomiędzy różnymi miastami, nie było można zwerbować sławnych wodzów, gdyż byli oni potrzebni na służbie swoich własnych polis. Dlatego król Artakserkses chciał pokoju w Grecji.

Nim jednak przejdziemy do wojny Jazona z Feraj z osamotnionym Polidamasem z Farsalos, do spartańskiej interwencji w Fokidzie (do której jednak dojdzie w roku 374 p.n.e.) i do pokoju ateńsko-spartańskiego który okaże się wydmuszką, pragnąłbym na moment przenieść się na Sycylię, do tamtejszego miasta Syrakuzy. Jest to spowodowane faktem że właśnie w roku 375 PNE ukazało się dzieło Hermejasa z Metymny na Lesbos, pt.: "Dzieje Sycylii" (z którego do dziś zachowało się zaledwie pół zdania). Jest to według mnie jednak ważne wydarzenie, jako że Hermejas jest pierwszym w dziejach historykiem greckim, który napisał historię Sycylii, nie będąc Sycylijczykiem. Także na krótko przenieśmy się do syrakuz, na dwór tyrana tamtejszego potężnego miasta-państwa Dionizjusza I (które to miasto w latach 415-413 p.n.e. obroniło swoją niepodległość, pokonując ateńską wyprawę Nikiasza i Demostenesa).




CDN.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

BOHATEROWIE WRZEŚNIA - Cz. I

OSTATNI BÓJ Dziś chciałbym rozpocząć nową serię opowiadającą o żołnierzach broniących tamtej, wywalczonej po 123 (150) latach zaborów, odrod...