WYŚWIETLENIA

18 sierpnia 2025

PORADY DLA MĘŻCZYZN I KOBIET - Cz. III

OD ANTYKU PO WSPÓŁCZESNOŚĆ


GRECJA KLASYCZNA
ATENY
(V - IV wiek p.n.e.)
Cz. III





WYCHOWANIE MŁODYCH KOBIET


"KIEDY SIĘ OŻENIŁEM, Z POCZĄTKU POSTĘPOWAŁEM TAK, ŻEBY ANI KOBIECIE NIE DOKUCZAĆ, ANI TEŻ NIE POZWALAĆ JEJ NA WSZYSTKO. PILNOWAŁEM JEJ DOBRZE I DAWAŁEM BACZENIE, JAK NALEŻAŁO. ALE KIEDY URODZIŁO SIĘ DZIECKO, ZAUFAŁEM ŻONIE ZUPEŁNIE. POWIERZYŁEM JEJ WSZYSTKIE SWOJE SPRAWY (...) I POCZĄTKOWO BYŁA RZECZYWIŚCIE NAJLEPSZĄ Z NIEWIAST: ŚWIETNA GOSPODYNI, NIEZMIERNIE OSZCZĘDNA, WSZYSTKIM ZARZĄDZAŁA ZNAKOMICIE (...) 

PEWNEGO RAZU WRÓCIŁEM DO DOMU ZE WSI NIESPODZIEWANIE. PO WIECZERZY DZIECKO KRZYCZAŁO I BYŁO BARDZO NIESPOKOJNE (...) KAZAŁEM ŻONIE ZEJŚĆ I DAĆ DZIECKU PIERSI, ŻEBY WRESZCIE SIĘ USPOKOIŁO. ONA (...) ZACZĘŁA MI ROBIĆ SCENĘ: "TAK, JA MAM SOBIE IŚĆ, ŻEBYŚ TY MÓGŁ ZABRAĆ SIĘ TUTAJ DO DZIEWCZYNY! JUŻ RAZ PO PIJANEMU RZUCAŁEŚ SIĘ NA NIĄ". JA SIĘ ROZEŚMIAŁEM, ONA ZAŚ WSTAŁA I WYSZŁA (...) 
 ALE WYDAWAŁO MI SIĘ ŻE TWARZ MA UMALOWANĄ (...) 

WIEM WSZYSTKO CO DZIEJE SIĘ W DOMU. WYBIERAJ: ALBO KAŻĘ CIĘ WYSIEC BATAMI I POŚLĘ DO ROBOTY DO MŁYNA, I TO NA ZAWSZE, ALBO POWIESZ CAŁĄ PRAWDĘ, A JA DARUJĘ CI WSZYSTKO! (...) NAJPIERW WSZYSTKIEMU ZAPRZECZYŁA (...) ALE KIEDY TYLKO WSPOMNIAŁEM IMIĘ ERATOSTENESA, PRZESTRASZYŁA SIĘ (...) PRZYPADŁA MI DO NÓG, A JA JEJ ZARĘCZYŁEM, ŻE NAPRAWDĘ NIE SPOTKA JĄ NIC ZŁEGO. WTEDY DOPIERO OPOWIEDZIAŁA CAŁĄ HISTORIĘ"


 FRAGMENT "MÓW" LIZJASZA 
(PRZYWOŁUJĄCY PROCES O ZABÓJSTWO ERATOSTENESA, KTÓRY ok. 400 r. p.n.e.
UWIÓDŁ KILKA ATEŃSKICH MĘŻATEK 
I ZOSTAŁ ZABITY PRZEZ MĘŻA JEDNEJ Z NICH - EUFILETOSA)



Dziewczynki wychowywane były pod okiem matki i przebywały w gyneceum (pokoju specjalnie przeznaczonym dla kobiet) aż do czasu swego zamążpójścia. Choć nauka i pedagogika w Grecji była dość dobrze rozbudowana (z tym że sami pedagodzy - czyli niewolnicy przygotowujący chłopców do zajęć i odprowadzający ich do szkół - nie cieszyli się jednak szacunkiem w społeczeństwie greckim; świadczą o tym choćby słowa Peryklesa, który pewnego razu widząc, jak niewolnik zrywając owoce z drzewa, spadł z drabiny i złamał sobie nogę, rzekł: "Oho, teraz pewnie zostanie pedagogiem". Znane w Helladzie było też i inne określenie na osobę która nie dawała długo znaku życia i nie wiedziano gdzie przebywa i co się z nią dzieje: "Albo zmarł, albo gdzieś uczy dzieci", lub takie powiedzenie: "Przez naukę nikt złego człowieka nie przerobił na dobrego"), dziewczęta (z reguły, bo zdarzały się wyjątki od tej zasady) nie pobierały żadnych nauk, prócz tych, które były im niezbędne, jako kobietom - w przyszłej roli żon i matek. Sokrates co prawda mawiał że: "Kobiety wcale nie są gorsze od mężczyzn", lecz dodawał: "Wszystko, czego kobietom trzeba, to odrobinę więcej kondycji fizycznej i energii umysłowej", to jednak Grecy traktowali kobiety z prawdziwą pogardą. Młode dziewczęta cały czas przebywały pod okiem matki w gyneceum i o ile dorosła kobieta grecka bardzo rzadko opuszczała swój dom, o tyle młoda dziewczyna bardzo rzadko opuszczała gyneceum - o wyjściu na zewnątrz nie było bowiem nawet mowy (mówię tutaj o nastoletnich dziewczętach od ok. 10 roku życia). Dziewczyna nie mogła się z nikim spotykać, a szczególnie z mężczyznami (gdy w domach odbywały się sympozjony z udziałem zaproszonych gości, dziewczęta przebywały w gyneceum najczęściej... zamknięte na klucz wraz ze swą matką). 

Młoda dziewczyna nie powinna o wiele pytać, tylko słuchać co się do niej mówi i wykonywać polecenia. Oczywiście siedząc w zamkniętym pomieszczeniu zanudziłaby się na śmierć, więc matka przygotowywała dla córki lub córek zajęcie w postaci przędzenia i tkania (sama zresztą w tych pracach uczestniczyła). To właśnie kobiety i dziewczęta przygotowywały w domach niezbędne części odzieży, zarówno dla siebie samych, jak i dla swego ojca lub braci. Poza tym do ich codziennych obowiązków należało także przygotowanie posiłku. Były to dwa podstawowe zajęcia, jakich koniecznie musiały nauczyć się młode dziewczęta, aby przygotować się do przyszłej roli żony i matki - wszystko poza tym, czego ewentualnie się nauczyły (nauka czytania, pisania, rachowania, śpiewu, tańca), zależało od tego, czy jej ojciec wyraził na to zgodę i poświęcił swe pieniądze na specjalne kształcenie córki. Rola kobiety greckiej sprowadzała się albo do rodzenia dzieci, albo do umilania czasu mężczyznom, czyli ogólnie mówiąc do prokreacji. Dzieci i dbanie o dom, były najważniejszą funkcją jaka przyświecała greckiej kobiecie. Dziewczęta wydawano za mąż już w wieku ok. 14-16 lat. Ich oblubieńcy najczęściej mieli za sobą lata wspólnej nauki, ćwiczeń w gimnazjonie, pierwszych przygotowań do obowiązków militarnych i politycznych, ścisłych relacji ze swymi rówieśnikami, natomiast dziewczęta mogły im przeciwstawić jedynie umiejętność tkania i przędzenia wełny, przygotowywania posiłków i swej... samotności, spędzonej w czterech ścianach pokoju dla kobiet w domu ich ojca. Nie były więc dla swych przyszłych mężów (których najczęściej widywały po raz pierwszy w dniu ślubu) żadnym intelektualnym (ani jakimkolwiek innym) wyzwaniem i nic dziwnego że sprowadzane były jedynie do roli "chodzących macic". 




Ksenofont przedstawia związek małżeński, jako uzupełnienie się dwóch przeciwnych pierwiastków: męskiego i żeńskiego. Jeden jest aktywny, przeznaczony do walki, zapewnienia bytu ("żywienia żony") i dominacji, drugi zaś pasywny, przeznaczony przez naturę do dawania potomstwa, opieki nad domem i posłuszeństwa. Żona musi być nie tylko płodna i posłuszna, ale przede wszystkim oszczędna i... wierna. To były najważniejsze cechy dobrej greckiej żony: Płodność - Wierność - Posłuszeństwo - Oszczędność i tak postrzegali je nawet ci filozofowie (jak Sokrates, Platon czy Arystoteles), którzy przyznawali kobiecie równe możliwości intelektualne jak mężczyźnie - nazywając je jednak "ułomnym" lub "niedorozwiniętym mężczyzną". Niektórzy dopatrywali się nawet w kształcie żeńskich genitaliów pozostałości penisa, którego kobiety jako "mniej wartościowe istoty" miały utracić. W zasadzie jak się czyta utwory greckich autorów, to wręcz wylewa się z nich ogromny potok mizoginizmu, którego nie wytworzyło (w takich proporcjach) żadne antyczne społeczeństwo. Wolne kobiety w społeczeństwach helleńskich były nie tylko dodatkami do swych braci i mężów, ale wręcz ich realnymi niewolnicami, żyjącymi tylko i wyłącznie w celu przedłużania męskiego rodu. Znacznie zmieniło się to dopiero w czasach hellenistycznych, gdy kultura grecka zetknęła się z kulturami orientalnymi, wytwarzając swoistą mieszankę wybuchową, dzięki której kobieta grecka odzyskała podmiotowość osobistą i prawną. Na przykład egipska królowa Kleopatra (która Egipcjanką była tylko z nazwy, realnie bowiem płynęła w niej grecka krew, ale ponieważ Ptolemeusze żyli w Egipcie już od trzech wieków, przesiąknęła kulturą egipską znacznie mocniej niż kulturą grecką), odwiedzając Rzym w 46 r. p.n.e. była zdumiona i zniesmaczona pozycją kobiety rzymskiej, która nie różniła się (według niej) od pozycji jakie posiada "niemowlę lub kura". Kleopatra niepomna była tego, że gdyby urodziła się trzysta lat wcześniej, nie miałaby nawet tych praw, którymi wówczas cieszyły się Rzymianki. 

O pozycji i możliwościach prawnych kobiety greckiej (a konkretnie ateńskiej) świadczy chociażby przykład małżeństwa Alkibiadesa - znanego i bardzo popularnego ateńskiego wodza i polityka (znanego z tzw.: "afery herm" przed wyprawą sycylijską z 415 r. p.n.e.). Otóż jego żona Hippareta (którą poślubił ok. 425 r. p.n.e.) musiała znosić wszystkie jego ekstrawagancje, łącznie z zapraszaniem do domu na sympozjony gości i heter (w tym czasie Alkibiades zamykał żonę na klucz w gyneceum). Spokrewniony z rodem Peryklesa - Alkibiades, uważał że w swoim domu może uczynić wszystko - i tak właśnie czynił. Kazał na przykład sprowadzać swą żonę do sali w której odbywały się uczty i... publicznie przy gościach porównywał ją z uczestniczącymi w przyjęciu kurtyzanami i heterami. Nawet w tak niezwykle karykaturalnie podchodzącym do spraw seksu (na przykład na igrzyskach teatralnych nadzy młodzieńcy śpiewali i grali dla publiczności swoje hymny sławiące zarówno bogów, jak i wielkie zwycięstwa) i tak mizoginistycznym społeczeństwie, jakim było społeczeństwo ateńskie, działania Alkibiadesa powodowały niesmak i oburzenie. Hippareta była bowiem szlachetnego rodu, sprowadzanie jej i porównywanie do prostytutek było więc upokorzeniem nie tylko dla niej samej, ale i dla jej rodziny. W 416 r. p.n.e. Alkibiades głosował na Zgromadzeniu Ludowym za wysłaniem ekspedycji karnej przeciwko wyspie Melos. Mało tego, postawił wówczas propozycję (która została zaakceptowana) by wszystkich mężczyzn na wyspie wymordować, a kobiety wziąć w niewolę i przewieść do Aten. Tak też się stało i gdy w 415 r. p.n.e. powrócono z wyprawy, rynek niewolniczy zapełniły setki kobiet z Melos, sprzedawane następnie jako niewolnice w Pireusie lub na Agorze. Sam Alkibiades kupił sobie wówczas pewną młodą dziewczynę, którą zabrał do domu i uczynił z niej swą nałożnicę. Wprowadził ją następnie do gyneceum żony. Od tej pory obie kobiety rywalizowały o względy jednego mężczyzny - zarówno upokarzana Hippareta, jak i niewolnica, którą Alkibiades pozbawił wolności i przyczynił się do wymordowania jej rodziny.

 Hippareta urodziła Alkibiadesowi syna - ok. 416 r. p.n.e. (wkrótce po narodzinach, Alkibiades opuścił żonę i pojechał sobie na Igrzyska do Olimpii), niewolnica zaś dała mu syna ok. 414 r. p.n.e. i wówczas po Atenach zaczął krążyć pamflet (sporządzony zapewne przez politycznych przeciwników Alkibiadesa), opowiadający o jego niewierności i upokorzeniu, na jakie skazał swą małżonkę, która musiała nie tylko dzielić dom z jego oficjalną nałożnicą, ale teraz jeszcze tamta urodziła mu syna. Rozklejany po ulicach pamflet wołał: "Alkibiades ma syna z kobietą, której zabrał wolność, zamordował ojca i krewnych, zniszczył ojczyznę! A przecież obywatele Aten, takie wydarzenia budzą w was grozę, gdy oglądacie je na scenie teatru. Kiedy zaś coś podobnego dzieje się przed waszymi oczyma, w waszym mieście, nie przejmujecie się tym zupełnie (...) Dobrze natomiast wiecie, że to, na co pozwolił sobie Alkibiades, jest sprzeczne z wszelkimi prawami i pozostajecie obojętni". Cóż, Ateńczycy nie protestowali, bowiem wielu z nich również zakupiło sobie kobiety z wyspy Melos i uczynili je swymi kochankami - ponieważ jednak nie byli to sławni ludzie, historia na ich temat milczy. Hippareta nie była jednak w stanie dłużej znosić tego upokorzenia i uciekła do domu swego brata - Kalliasa. Następnie postanowiła się rozwieść, a ponieważ kobieta ateńska nie mogła tak po prostu anulować małżeństwa wypowiadając oficjalną formułkę, tylko musiała udać się do odpowiedniego archonta miejskiego (archonta eponima) i wnieść dokument rozwodowy (notabene: jeśli nie potrafiła czytać i pisać, musiała jeszcze kogoś prosić, by jej ów dokument sporządził, a i tak to ostatecznie archont decydował czy powód dla którego kobieta chce się rozwieść, jest warty jego uwagi, czy nie). Nim jeszcze do tego doszło, w domu jej brata zjawił się Alkibiades, żądając by Hippareta wróciła wraz z nim do domu. Miała ona odrzec, że póki jej gyneceum zajmuje niewolnica z dzieckiem, ona nie wróci do Alkibiadesa. Odpowiedź kobiety nie spodobała się mężczyźnie i zwoławszy kilku druhów porwał ją z ulicy na Agorze w biały dzień (gdy ta próbowała doręczyć archontowi pismo rozwodowe) i uprowadził do swego domu. Tam zamknął ją w gyneceum i zapowiedział że nie wypuści, ponieważ prawnie wciąż jest jego żoną (miał rację, póki kobieta nie złożyła pisma przed archontem i ten go nie zaakceptował, póty wciąż była żoną swego męża i ten miał prawo nakazać jej powrót do domu. Często więc zdarzało się że mężowie, którzy nie chcieli rozwodu - i zwrotu posagu - zastępowali żonie drogę na Agorze i uniemożliwiali jej dotarcie przed oblicze archonta).




Jednocześnie postanowił ukarać jej brata za to, iż ten śmiał udzielić schronienia jego małżonce. Na początku zarzucił mu że sam rozwiódł się ze swoją pierwszą żoną (córką Galukona), ponieważ często lubił sprowadzać do domu kurtyzany i hetery (podobnie jak Alkibiades). Potem poślubił drugą żonę (córkę Ischomacha), z którą znów po jakimś czasie chciał się rozwieść, ponieważ... zakochał się w jej matce o imieniu Chryzylla. Dziewczyna jednak prosiła go by jej nie opuszczał, więc... ten wiązł sobie do swego domu zarówno matkę (która wówczas już owdowiała) jak córkę i żył z nimi dwiema jednocześnie 🥳 (jak to było w tej piosence: "Daj buzi daj, buzi daj, moja mała, twoja mama też kiedyś tak dawała"). Córka jednak nie potrafiła się pogodzić z tym, że dzieli małżeńskie łoże ze swoją matką - doszło do tego, że próbowała popełnić samobójstwo, została jednak odratowana. Następnie opuściła dom męża, usuwając się i zostawiając go swej matce. Romans Kalliasa z Chryzyllą też nie trwał długo i wkrótce i ona mu się znudziła. Znów zaczął sprowadzać do domu prostytutki a ostatecznie nakazał zaskoczonej kobiecie zabrać swoje rzeczy i opuścić jego dom. Kobieta była jednak w ciąży i wkrótce urodziła syna, którego Kallias długo nie chciał uznać. Dopiero gdy chłopiec miał ok. 7 lat, ponownie przyjął Chryzyllę z synem pod swój dach i uznał go za swoje dziecko (złożył nawet uroczystą przysięgę przed rodem Keryków). Takie zachowanie również budziło oburzenie wśród Ateńczyków. Kallias najpierw zostawił pierwszą żonę dla drugiej, potem drugą dla jej matki, którą również wyrzucił z domu i nie chciał uznać ojcostwa, ostatecznie jednak uznał i przyjął ją z powrotem po latach - "Czy takie zachowanie przystoi prawemu mężowi, kapłanowi Demeter i Persefony?" - dopytywał się publicznie Alkibiades. Była to reakcja na wypowiedziane na Zgromadzeniu Ludowym słowa Kalliasa, który stwierdzał iż obawia się zamachu na swoje życie z ręki Alkibiadesa. Nie wiadomo czy Alkibiades planował zamach, ale sam fakt iż Kallias uczynił spadkobiercą swego majątku lud ateński (w przypadku jego bezpotomnej śmierci cały majątek przechodził bowiem na własność męża jego siostry. Miał co prawda Kallias jeszcze dwóch synów, ale byli to nieletni chłopcy i ich prawnym opiekunem stałby się właśnie Alkibiades), jest niezwykle wymowny. 

Co zaś się tyczy Hipparety, to pogodziła się ona ze swym losem. Żyła odtąd w zgodzie zarówno z Alkibiadesem jak i z ową niewolnicą, która również była matką dziecka jej męża. Zmarła jednak w kilka lat później i zapewne szczęścia w swym małżeństwie nie zaznała. Zresztą to co w swym domu wyprawiał Alkibiades było godne pożałowania i zamknięcie się w gyneceum było bodajże najlepszym możliwym wyjściem. Miał on bowiem wcześniej romans z niejaką Medontis z Abydos - prostytutką, którą zabrał do swojego domu i żył z nią na zmianę (dzieląc się nią ze swym stryjem - Aksjochosem, który był niewiele tylko starszy od niego). Gdy dziewczyna urodziła córeczkę, obaj mężczyźni twierdzili że to jest dziecko drugiego. Mało tego, gdy dziewczynka podrosła, Alkibiades wziął ją do swego łoża jako nałożnicę, oddając ją co jakiś czas (podobnie jak wcześniej matkę) Aksjochosowi 😲 (to pokazuje totalną patologię, jaka trawiła społeczeństwo ateńskie). Dopuścić miał się Alkibiades jeszcze jednego haniebnego czynu w stosunku do swej małżonki - Hipparety. Otóż wysłał do niej pewnego mężczyznę, który miał jej obiecać zawrotną sumę 1 000 drachm, za to, że spotka się z pewnym, ponoć zakochanym w niej mężczyzną. Celem tej prowokacji było oskarżenie Hipparety o rozwiązłość, co doprowadziłoby do rozwodu bez konieczności zwracania pokaźnego posagu, jaki otrzymał Alkibiades na początku małżeństwa. Hippareta jednak nie dała się podejść i odprawiła mężczyznę, deklarując swą wierność mężowi. Ona rzeczywiście była mu wierną aż do śmierci, ale on zdradzał ją na każdym kroku, spraszając do swego domu kurtyzany i hetery. Zostawmy więc na razie żony i przejdźmy do owych heter, gdyż ich istnienie w greckim krajobrazie społeczno-politycznym jest bezdyskusyjne, a choć one same były tylko luksusowymi prostytutkami, niekiedy miały też wpływ na politykę i dalszy bieg dziejów (np. Aspazja przekonała Peryklesa żeby zawiązał sojusz z jej rodzimym miastem Miletem i doprowadził do wojny z Samos - konkurentką handlową Miletu).




Kim były hetery? Słowo "heteirai" znaczy "towarzyszka", czyli były to kobiety, które musiały wykazać się subtelnością, uprzejmością i ujmującym sposobem bycia. Musiały być znawczyniami subtelnej gry erotycznej, dobrymi tancerkami i muzykantkami (np. Alkibiades nie lubił jak hetery grały na flecie, twierdząc że to zniekształca ich twarze). Wielu polityków i ludzi zamożnych (których stać było na taki luksus jak hetera), utrzymywało co najmniej jedną (z reguły bowiem jedna wystarczyła, kobiety Kalliasa które przytoczyłem wyżej - matka i córka, same praktycznie doprowadziły go do bankructwa, tyle na nie wydawał. A na prostytutkę wydawało się znacznie więcej pieniędzy niż na żonę czy tym bardziej niewolnicę). Sam Sokrates prócz małżonki - Ksantypy, miał też "przyjaciółkę" o imieniu Myrto. Tak więc związki miłosne Greków z heterami i niewolnicami były znacznie częstsze, niż ich wizyty w gyneceach. Już Hezjod zalecał: "Lepiej kupić kobietę, niż się z nią żenić, bo pochodzącą z zakupu można w razie czego zaprząc do pługa" (😂). Eurypides, zaś choć często korzystał z usług heter, to jednak w swych sztukach portretował kobiety jako z reguły winne wszelkiemu złu wichrzycielki, nierządnice i plotkary (nie znosił kobiecego plotkowania i skarżył się, że kobiety cały czas tylko "coś szepcą" i ośmielają się to czynić nawet w towarzystwie mężczyzny). Wielu mężczyzn też skarżyło się na pazerność kobiet i ich umiłowanie do bogactwa i luksusu. 

Niejaki Lukian z Samosaty w swych "Rozmowach heter" przytacza dialog pewnego marynarza o imieniu Dorion z heterą Myrtale. Oto on: "Wszystko było dobrze dopóki przywoziłem ci wspaniałe prezenty" po czym wylicza: "Najpierw para trzewików z Sikanii - to dwie drachmy", "Ale za to spędziłam z tobą dwie noce" - odpowiada Myrtale. "Później przywiozłem ci alabastrowy flakon na pachnidła z Syrii, co kosztowało dwie drachmy", "Tak, ale przed podróżą dałam ci piękną koszulę, tę, co drugi oficer zostawił u mnie, gdy ofiarowałam mu noc", "Ale później przywiozłem ci cebule z Cypru, a także pięć śledzi i cztery okonie, a także przyniosłem ze statku sześć sucharów w koszyku, nie mówiąc już o sandałach wyszywanych złotem, ty niewdzięcznico. I jeszcze podarowałem ci cały wielki ser! (...) A ten twój kochaś z Bitynii nie dał ci nawet główki czosnku". Niektóre hetery same informowały swych sponsorów czego im potrzeba, jak owa Filumena, kochanka Krytona z "Listów heter" Alkifrona: "Trzeba mi pięćdziesiąt sztuk złota, a listów nie trzeba. Jeżeli więc kochasz, daj, jeśli zaś kochasz pieniądze, nie nudź. Bywaj zdrów!". 




Warto teraz przejść i zaprezentować (przynajmniej niektóre) najsłynniejsze hetery w dziejach Hellady, szczególnie zaś te, którym naprawdę udało się zbić spory majątek i zdobyć sławę oraz uznanie (bowiem większość kobiet praktykujących ów "najstarszy zawód świata" kończyła z reguły marnie, w najlepszym razie jako małżonki jednego ze swych klientów, lub kobiety prowadzące dom publiczny. W najgorszym zaś, traciły urodę i zdrowie po kilku latach i kończyły na ulicy jako sprzedajne za kilka oboli "porne" - czyli po prostu "ku...y"). Nic dziwnego że każda z nich starała się uzyskać jak najwięcej korzyści majątkowych z przygodnych spotkań z klientami, gdyż lata biegły nieubłaganie a wraz z nimi upływał powab i uroda. O tym jednak w kolejnej części.


CDN.
 

DOMINATORKI - Cz. III

CZYLI RZECZ O ZNANYCH
I NIEZNANYCH KOBIETACH W HISTORII,
KTÓRE POTRAFIŁY 
RÓŻNYMI SPOSOBAMI OWINĄĆ SOBIE
MĘŻCZYZN WOKÓŁ PALCA



DOMINATORKI STAROŻYTNEGO EGIPTU
Cz. III





"DYNASTIA KRÓLOWYCH"
Cz. III



IV
AHMES
"MATKA NAJSŁAWNIEJSZEJ CÓRKI"




Była pierwszą władczynią z nowej dynastii - Totmesydów. Nie wiadomo dokładnie czy miała ona jakiekolwiek związki z poprzednią dynastią - Ahmesydów (z której to wywodziła się sławna Boska Małżonka Amona-Re Ahmes-Nefertari, która żyła jeszcze zapewne na początku panowania faraona Aacheperkare Totmesa I {1506 - 1493 r. p.n.e.} przy czym numeracja kolejnych władców jest już wynalazkiem późniejszym, greckim. Egipcjanie bowiem nie znali tej formy liczenia swych władców, a jedynym ich rozróżnieniem stało się dodanie prenomenu - czyli głównego imienia królewskiego). Prawdopodobnie jednak była ona jedyną córką ostatniego władcy z dynastii Ahmesydów - Djeserkare Amenhotepa I i wnuczką Ahmes-Nefertari. Zapewne po bezpotomnej śmierci ojca ("bezpotomnej" - znaczy iż nie spłodził syna, jako że córki nie liczyły się w roli następców tronu, gdyż to mężczyzna - wedle wierzeń Egipcjan - był stwórcą wszechrzeczy, to męskie nasienie jest siłą sprawczą dającą życie, kobieta zaś pełni jedynie funkcję naczynia, które ta "życiodajna siła" wypełnia i w której się ono kształtuje, ale to mężczyzna daje życie, nie kobieta. Dlatego też w Egipcie to nie do matek miano pretensje jeśli urodziła się córka, ale właśnie do ojców), stała się ona żoną jego następcy. Na nic się zdały zabiegi matki Amenhotepa I i podsyłanie mu do łoża wciąż nowych dziewcząt, w nadziei na spłodzenie syna. Nie powiodło się. Następcą został więc wybrany (nie wiadomo tylko przez kogo - Ahmes-Nefertari czy może samego Amenhotepa I?) oficer o imieniu Dżehutimes, który następnie przybrał imię Aacheperkare Totmes (I). Był on już wcześniej żonaty z córką władcy - Ahmes (było to niezwykle rzadkie zjawisko, gdyż księżniczek nie wydawano za osoby niższego stanu, wszystkie one przebywały w haremie swego brata, jako jego żony. Ale Ahmes zapewne nie miała brata, a ponieważ jej ojciec nie miał też syna, więc wystąpiła wyjątkowa sytuacja).

Totmes I wstąpił na tron ok. 1506 r. p.n.e. w wieku trzydziestu kilku lat (urodził się więc w czasie, gdy Ahmose I zaczął wyzwalać Deltę z rąk Hyksosów). Wcześniej miał już zapewne żonę (choć nie zachowało się jej imię) i być może nawet jakieś dzieci, ale z chwilą gdy został władcą kraju, żywym Bogiem, jego związek z tamtą kobietą przestał mieć jakiekolwiek znaczenie, gdyż celem było po prostu zapewnienie ciągłości linii władców (ciągłość linii władców była niezwykle ważna, gdyby bowiem okazało się że król nie zostawił następcy i nikt inny nie objął tronu, w kraju... zapanowałby chaos. Wszystko co miało tam miejsce, co się rodziło i kwitło, począwszy od codziennej pracy chłopów w polu, a skończywszy na wyprawach wojennych - było podyktowane wolą panującego władcy, jako "Żywego Horusa", jego emanacji i esencji. Wola władcy była więc wolą Boga i gdyby zabrakło następcy, to w rozumieniu zwykłego Egipcjanina stałoby się tak, jakby nagle zgasło słońce i nastały wieczne ciemności. To w ogóle nie wchodziło w rachubę, dlatego też kapłani egipscy skrupulatnie odnotowywali kolejnych, następujących po sobie władców, nawet jeśli pochodzili oni z innych krain, czy byli najeźdźcami. Tak się też stało, gdy Aleksander Wielki w latach 332-331 p.n.e. zajął Egipt, od razu został uznany przez tamtejszych kapłanów za faraona, gdyż kraj po prostu musiał mieć jakiegoś króla aby nie zapanowała anarchia i ludzie nie zaczęli się wzajemnie mordować). Wszystkie więc siostry i córki zmarłego faraona, automatycznie zapełniały harem kolejnego władcy i automatycznie stawały się... jego żonami. Celem króla było bowiem rozsiewanie swego "Boskiego Nasienia", celem zaś jego żon - rodzenie synów i to najlepiej rok po roku, tak aby przynajmniej niektórzy z nich przeżyli ojca (śmiertelność niemowląt była bowiem wówczas niesamowicie duża, a dziecko, jeśli przeżyło okres trzech lat - czyli odstawienie od mleka matki lub mamki, było uważane za silne i zdolne przeżyć kolejne dwa, trzy najcięższe lata). 




Wszędzie bowiem groziły niebezpieczeństwa, a dzieci (ze względu na swój słaby i nie uodporniony jeszcze organizm) były szczególnie na nie podatne. Wielkie żniwo zbierała czarna ospa, a żona lub nałożnica władcy, która złapała tę chorobę (w następstwie czego jej ciało pokrywały okropne krosty) mogła być pewna, że nawet po ustąpieniu choroby, król nigdy już nie odwiedzi jej alkowy, czyli zostanie skazana na przymusowy celibat do końca życia (dlatego też kobiety o ile mogły, ukrywały krosty). Równie często umierano na biegunkę i odwodnienie, dlatego też na dworze królewskim nie pito wody (obawiano się zakażenia), zamiast tego oferowano władcy i jego rodzinie gównie piwo i wino (pijały je nawet małe dzieci), gdyż w procesie destylacji i fermentacji ginęły larwy much i innych pasożytów. Inną plagą były wszy, pchły i owsiki. Dlatego dzieci strzyżono do gołej skóry, pozostawiając jedynie mały kosmyk na czubku głowy (aby ustrzec dziecko przed wszawicą), ale zdarzało się, że np. przy jedzeniu, dzieci faraona drapały się po pupie, co było wyraźnym sygnałem iż złapały pasożyta. Zapalenie odbytu było niezwykle poważną chorobą na którą umierały dzieci (w tym również dzieci faraona) i choć lekarze egipscy byli uważani za najlepszych w całym rejonie Północnej Afryki i Lewantu, to jednak śmiertelność niemowląt i dzieci była w Egipcie faraonów przeogromna (odra, dur brzuszny, grypa, dżuma). Egipcjanom szybko też psuły się zęby, a brało się to z nadmiaru piasku, który przedostawał się do mąki, z której potem pieczono chleb lub wypiekano ciastka. Spożywanie dużej ilości mąki z pyłem kwarcowym, ścierało szkliwo, powodując infekcję, która przekładała się na resztę organizmu (zęby są niezwykle ważnym czynnikiem naszego zdrowia, jeśli pod dziąsłem zbiera się ropień i nie jest on oczyszczony, wówczas wcześniej czy później odbije się to na reszcie organizmu, szczególnie głowie, sercu a nawet nogach). Co prawda Egipcjanie posiadali też wyśmienitych dentystów (którzy potrafili wstawiać sztuczne zęby w miejsce usuniętych prawdziwych tak, że niczym się od nich nie różniły), ale bez wątpienia mieli oni bardzo dużo pracy. 

Ponieważ właśnie śmiertelność niemowląt i dzieci była wielka, dlatego tak ważne było cykliczne płodzenie nowego potomstwa (kobieta powinna rodzić co roku, ewentualnie co dwa lata - takie było przekonanie elity władzy). Ojciec z reguły nie odwiedzał dzieci przed piątym rokiem życia (a i potem też bardzo rzadko), zaś matka (mam tutaj na myśli oczywiście rodzinę królewską i elitę dworską) z reguły oddawała niemowlę na wychowanie mamce, obawiając się przywiązać do niemowlęcia (a także karmić je mlekiem. Z reguły bowiem księżniczki karmiły mlekiem do drugiego/trzeciego miesiąca życia noworodka, po czym oddawały go mamce, a same przygotowywały się do porodu kolejnego dziecka - jak wiadomo mleko w piersi kobiety utrudnia poczęcie kolejnego dziecka, stąd szybkie przerwanie karmienia było niezbędne) którego szanse przeżycia wynosiły 1:100. Ponieważ wszystkie dzieci władcy wychowywały się w jego haremie, przeto gdy tylko jedno zachorowało, wkrótce chore były wszystkie lub większość dzieci. Śmiertelność była niesamowita, do tego czyhały jeszcze zagrożenia zewnętrzne, jak skorpiony (dzieci nie miały szans przeżycia ukąszenia skorpiona), pająki i oczywiście krokodyle (zdarzało się, szczególnie w prywatnych domach, że do oczka wodnego przywędrował krokodyl nilowy i wejście tam wówczas było śmiertelną pułapką nie tylko dla dzieci, ale również i dla dorosłych. Dlatego też przed wejściem do takiego leżącego nieopodal domu stawu, służba najpierw kijami sprawdzała czy jest bezpieczny). Jeśli dziecko przeżyło 5-10 rok życia, to było duże prawdopodobieństwo że osiągnie wiek płodny i przeżyje rodziców. Zresztą w pałacu królewskim (i w domach wielmożów) jedzenie było dobre, odżywcze i zbilansowane (kaczki, gęsi, mleko, jagnięcina, baranina, jajka, ryby, owoce, warzywa i placki w tym słodkie ciastka - do tego piwo oraz wino dla dzieci i dorosłych do popicia. Zwykłą wodę pijali zaś głównie ubodzy Egipcjanie).




Jeśli władca nie posiadał jakichś widocznych ułomności i nie cierpiał na jakąś chorobę, był w stanie rocznie zapłodnić kilka kobiet ze swego haremu. Tak więc haremy to były miejsca, gdzie kłębiło się zarówno mnóstwo kobiet (żon i nałożnic króla), oraz ich dzieci. Niektóre kobiety były w ciąży, inne rodziły, inne zajmowały się dziećmi a jeszcze inne opłakiwały ich śmierć. Takie było życie haremu królewskiego Egiptu faraonów. Znacznie częściej wymieniano w (królewskich dokumentach) zrodzone królewskie córki, niż synów. O synach prawie nie wspominano (stąd tak ubogie przetrwały o nich informacje), jeśli nie byli wybranymi przez ojca następcami tronu. Tylko następca tronu się liczył, jego bracia od chwili swych narodzin byli przygotowywani do zupełnie innej roli, jaką mieli pełnić w przyszłości (jeśli oczywiście przeżyli okres dzieciństwa). Z reguły przysposabiano ich do funkcji administracyjnych i kapłańskich. Mogli więc założyć rodzinę i żyć ze swą żoną i dziećmi w wygodnym pałacu gdzieś na jakiejś prowincji, administrując przydzielone im nomy. Córki miały o wiele gorzej, gdyż nie wydawano ich za mąż (prócz pewnych wyjątków). Wszystkie one były częścią haremu najpierw swego ojca a potem brata, który wyznaczony został do roli następcy tronu. Taka polityka dynastyczna powodowała, iż Egipt nie znał ani walk o tron ani skrytobójczych morderstw (zdarzały się co prawda pewne nieliczne spiski haremowe, ale były one wyjątkiem potwierdzającym regułę), gdyż wszyscy synowie znali swoje miejsce w hierarchii. Problem pojawiał się wówczas, gdy wybrany do roli następcy tronu książę umierał, nie doczekawszy się intronizacji. Wówczas sytuacja się zmieniała i następcą stawał się kolejny (wybrany przez króla) syn, który początkowo był przysposabiany do zupełnie innej roli. Następcą Aacheperkare Totmesa (I) został jego syn o imieniu Wadżmose (nie był on zapewne synem Wielkiej Małżonki Królewskiej - Ahmes, tylko dzieckiem jednej z nałożnic, choć oczywiście co do tego nie ma pewności) i to jego przygotowywano do roli księcia-następcy tronu.

Oczywiście po wstąpieniu na tron musiał on poślubić wszystkie swoje siostry (a tę, zrodzoną z królowej Ahmes, uznać kolejną Wielką Małżonką Królewską). Często więc dzieci królewskie, które w dzieciństwie razem się wychowywały, biegając nago wokół domu (co było naturalne dla Egipcjan), potem stawały się małżeństwem. Wadżmose nie przeżył jednak wieku chłopięcego i zmarł na jakąś chorobę. Wówczas wszystko się odwróciło i następcą został kolejny syn władcy - książę Amenmose (który również nie był synem królowej Ahmes). Natychmiast młodemu księciu zmieniono nauczycieli, którzy teraz przygotowywali go do roli "Żywego Horusa", czyli żyjącego pośród śmiertelnych Boga na ziemi. Król musiał być silny, sprawny, dysponować energią witalną i mądrością. Dlatego edukacja sprowadzała się nie tylko do niezwykle czasochłonnej nauki czytania i pisania hieroglifów, lecz także całej królewskiej etykiety, zachowań, nieruchomego siedzenia na tronie całymi godzinami - niczym żywy posąg, a jednocześnie wysiłku siłowego - strzelania z łuku do tarczy, biegania wokół pałacu, powożenia rydwanem wojennym (przy jednoczesnym posługiwaniu się łukiem i oszczepem) i oczywiście udziału w polowaniach. Syn króla, który nagle stawał się następcą tronu, mógł zapomnieć o spokojnym życiu w zaciszu domowym z jedną żoną, teraz miał do swojej dyspozycji cały harem specjalnie dla niego sprowadzanych kobiet z różnych zakątków kraju i z zagranicy (takich jak azjatyckie piękności z krajów Lewantu, czy subsaharyjskie księżniczki z Nubii o hebanowym kolorze skóry) z którymi powinien jak najczęściej kopulować, co najmniej... raz dziennie, jak sądzili Egipcjanie, co było potwierdzeniem królewskiej witalności i jego boskiej mocy.

Amenmose był teraz oczkiem w głowie całej dynastii, a szczególnie ojca, który otoczył go najlepszą opieką i ochroną. Przecież w tym młodym księciu spoczywała przyszłość całego kraju, jego pomyślność, rozwój i szczęście ludu. Był słońcem, które wschodziło nad światem i umożliwiało wylewy życiodajnego Nilu, jego szczęście było szczęściem całego kraju, a jego smutek lub choroba, oznaczały katastrofę dla państwa. Książę zamieszkał w Memfis w Dolnym Egipcie, z dala od królewskich Teb, pod opieką swoich nauczycieli, gdzie miał uczyć się roli przyszłego władcy. Niestety, to właśnie w rejonie Memfis zdarzył się wypadek, który ponownie przekreślił plany Totmesa I co do jego następcy. Książę polował na lwy (władcy i książęta z reguły polowali na duże i niebezpieczne zwierzęta, jako uosobienie ich potęgi i mocy) w rejonie Gizy. Nie przeżył tego polowania (nie wiadomo co się stało, egipskie dokumenty z epoki nic nie wspominają o tej tragedii, być może książę został przez pomyłkę zraniony, lub zaatakowało go i zabiło dzikie zwierzę), w każdym razie w Tebach znów nastała żałoba. Kolejnym następcą Totmesa został jego trzeci syn, słaby i chorowity Dżehutimes. Jego matką była niejaka Mutnofret (również spokrewniona z poprzednią dynastią, najprawdopodobniej była ona córką Ahmes-Nefertari i siostrą Amenhotepa I). Nie miał więcej, niż ok. 10 lat, ale przeżył najgorszy i najbardziej niebezpieczny okres dzieciństwa. Ok. 1493 r. p.n.e. po prawie trzynastu latach panowania, faraon Totmes I zmarł, pozostawiając tron i władzę nad krajem w rękach chorowitego dziecka, które do tego było wątłe i słabe. Taki władca nie mógł zapewnić dobrobytu i powodzenia dla kraju, ale żył i to było wówczas najważniejsze.




Dziecko oczywiście nie mogło bezpośrednio sprawować władzy, dlatego też Egipcjanie wprowadzili formę regencji, sprawowanej przez matki panującego władcy. Było to najbezpieczniejsze i najpewniejsze rozwiązanie, jako że matka z reguły nie mogła działać przeciwko interesom swego syna, a tylko jego panowanie zapewniało jej władzę. Nie mogła też mu szkodzić, gdyż gdyby to uczyniła, ten, osiągnąwszy wiek męski, mógł ją zniszczyć. Regencja matek była więc najprostszym i najbezpieczniejszym rozwiązaniem w przypadku małoletności władcy. Jednak w przypadku Dżehutimesa, który przybrał imię Aacheperenre Totmesa (II), to nie jego matka - Mutnofret stała się regentką, ale właśnie księżniczka Ahmes. Prawdopodobnie Mutnofret była jej ciotką, choć różnica wieku pomiędzy tymi kobietami nie musiała być aż tak duża. W każdym razie to ona została regentką, a nie matka władcy (która musiała zadowolić się tytułem "Matki Horusa"). Regentka Ahmes (wnuczka wielkiej Ahmes-Nefertari) często odwoływała się do swej babki, biorąc z niej przykład w działaniu. Automatycznie cały harem poprzedniego władcy przechodził na jego następcę i wszystkie siostry Totmesa II, stawały się teraz jego żonami, przy czym funkcję Wielkiej Małżonki Królewskiej pełniła córka Ahmes (ona sama sprawowała funkcję Boskiej Małżonki Amona-Re) - księżniczka Hatszepsut, która była starsza od swego przyrodniego brata/męża o jakieś dwa lata. Teraz to właśnie one, matka i córka wspólnie kierowały państwem, a chorowity faraon był tylko marionetką w ich rękach. Przed tymi kobietami stanęło wiele niezwykle ważnych spraw, którymi musiały się zająć, jak choćby zabezpieczenie granic i stłumienie anty-egipskich buntów (które wybuchały - głównie w krajach Lewantu - przy każdej zmianie władzy nad Nilem).




Już Amenhotep I dotarł z wojskiem do granic II katarakty Nilu, pod Wadi Halfę i zajął Abu Simbel. W Lewancie podporządkował zaś sobie władców Kanaanu, Fenicji i Amurru i po raz pierwszy północną granicę ustanowił nad Eufratem, stawiając tam królewską stelę. Jego następca - Totmes I dotarł do III katarakty Nilu w Nubii, zajmując stolicę tego kraju - Semnę i zakładając potężną twierdzę w Tombos oraz wzmacniając twierdzę w Buhen - symbol egipskiego panowania w subsaharyjskiej Nubii. W Azji zaś stłumił powstania książąt Fenicji i Kanaanu, oraz podporządkował sobie kraj Retenu i też dotarł do Eufratu, stawiając kolejną stelę graniczną. Po śmierci tego władcy, zarówno w Nubii jak i w Lewancie wybuchły jednak kolejne powstania anty-egipskie. Zbuntowani Nubijczycy oblegli twierdzę w Tombos, Ahmes musiała więc działać szybko i zdecydowanie, jeśli chciała utrzymać posiadłości Egiptu na południu i nie umniejszyć władzy i znaczenia nowych rządów. Wysłała wojsko na odsiecz Tombos i rzeczywiście powstanie nubijskie wkrótce zostało stłumione, a głowa (i prawa dłoń którą trzymał miecz) nubijskiego wodza, złożona u stóp młodego faraona. Znacznie więcej problemów nastręczał bunt w Lewancie. Tutaj mocno bruździli Mitannijczycy, czyli kraj Nahariny (jak nazywano ich w Egipcie). Wspierali oni powstanie "niezależnych" królestw na granicy egipskiej strefy wpływów, których najważniejszym elementem było królestwo Alalach pod rządami Idrimiego. Władcy mitannijscy w zamian za wsparcie przeciwko Egiptowi, uzyskali kontrolę nad handlem syryjskim i zrzeczenie się praw Alalach do miasta Haleb (notabene rezydencji władców dawnego, starożytnego i w tamtych już czasach owianego legendami - Jamchadu). Srebro króla Szauszatary z Waszszuganni (stolicy królestwa Mitanni) niewiele dało, gdyż Egipcjanie zgnietli bunt Alalach i w swym pochodzie dotarli nawet do twierdzy Nyy na granicy Nahariny (przekroczenie Eufratu oznaczałoby wojnę z Mitanni, a na to Egipt nie był wówczas gotowy). Po raz pierwszy podczas tej kampanii stykamy się z informacją, jakoby Egipcjanie podporządkowali sobie lud o nazwie Szosu ze stepów Negebu. W skład plemion Szosu wchodziło szczególnie jedno, niezwykle popularne plemię, które nosiło nazwę JHW, a zwano je albo Habiru ("pokryci piachem") albo też Ibri, z którego potem narodzą się... Hebrajczycy. W każdym razie królowa-regentka Ahmes poradziła sobie z tym zagrożeniem. 

 


Natomiast księżniczka Hatszepsut (jeszcze jako dziewczynka i już żona Totmesa II), sprawowała (zapewne przy wsparciu matki) kontrolę nad całym jego haremem. Uczestniczyła też u jego boku w oficjalnych spotkaniach w sali tronowej i przy nim słuchała tego, co mieli do powiedzenia oficerowie oraz kapłani. Od małego rosła w niej potrzeba władzy, a jednocześnie wciąż była utwierdzana w przekonaniu, że jest lepszą od innych kobiet, jest wybranką Boga i małżonką "Żywego Horusa". Do pełni szczęścia i władzy brakowało jej jeszcze syna, którego zrodziłaby ze związku z bratem. Syna który byłby przedłużeniem dynastii i kolejną nadzieją na utrzymanie kraju w kosmicznym porządku wszechrzeczy. Król był jednak jeszcze dzieckiem i jej osoba bardziej go śmieszyła (zapewne bawili się razem jako dzieci) niż powodowała jakiekolwiek inne uczucia. Jednak gdy Totmes II skończył 15 rok życia a Hatszepsut osiągnęła wiek lat 17-tu, spędzili ze sobą pierwszą wspólną noc (wcześniej też to czynili, ale zapewne tylko aby rozmawiać, grać w senet - rodzaj szachów i stroić sobie żarty). Wielka Małżonka Królewska zaszła w ciążę - jeśli urodziłaby zdrowego syna, zajęłaby pozycję matki na czele władzy w kraju. Jadała więc suszone daktyle i piła dużo wina, aby bogowie pobłogosławili ją chłopcem. Gdy nadszedł jednak dzień porodu i zamknięta w sali, wraz z innymi kobietami z haremu, chodząc w kółko w bólach porodowych, co jakiś czas kucała, próbując zmusić dziecko do wyjścia na świat (niekiedy taki poród trwał godzinami), w otoczeniu dymu kadzideł, magicznych zaklęć, odganiających demony i głosów kobiet zwróconych do dziecka: "Przyjdź!, Przyjdź!" - wreszcie urodziła. Gdy jednak podano jej dziecko i nie spostrzegła u niego małego członka i jąder, posmutniała. To była dziewczynka, czyli nie dała królowi następcy. Będzie musiała jeszcze raz to powtarzać, póki nie urodzi mu syna. A tymczasem para królewska nadała dziewczynce imię - Neferure.




CDN.

WALKIRIA - CZYLI DLACZEGO HITLER ZDOBYŁ WŁADZĘ W NIEMCZECH? - Cz. II

CZYLI CO SPOWODOWAŁO ŻE REPUBLIKA WEIMARSKA ZMIENIŁA SIĘ W III RZESZĘ? PLANY I MARZENIA  Cz. I " GDY WYBUCHNIE WOJNA, NIE DA SIĘ PRZEWI...