OSTATNIA WOJNA
HELLEŃSKIEGO ŚWIATA
EGIPT PTOLEMEUSZY
(RETROSPEKCJA)
Cz. IV
Gdy tylko generał Tiribazos zmusił Ewagorasa cypryjskiego do przyjęcia pokoju, na mocy którego ponownie stawał się on poddanym "Króla Królów" (lato 380 r. p.n.e.) i gdy wiadomość o tym dotarła do Suzy, Artakserksesa II od razu zapragnął pomścić klęskę roku 383 p.n.e. i ponownie wyprawić się przeciwko Egiptowi. Wojsko nie było jednak gotowe, A późniejsze wydarzenia związane z buntem Kadusjów i buntem Glosa w Jonii (oba buty oficjalnie zakończono do 378 r p.n.e. choć ten pierwszy realnie zakończył się porażką Persów i gdyby nie Tiribazos i wynegocjowany przez niego pokój z dwoma królami plemienia Kadusjów, wyprawa Persów zakończyłaby się ich totalną klęską - o czym pisałem w poprzedniej części), również oddalały ponowną perską agresję na Egipt w czasie. W roku 379 p.n.e. po trzynastu latach swych rządów zmarł faraon Chnemmare Hagor (z grecka zwany Achorisem). W roku jego śmierci XXIX Dynastia z Mendes, której był członkiem, założona przez jego ojca - Bienre Nefauruda I (z grecka zwanego Neferitesem) obchodziła 20 rocznicę swych rządów. Egipt zaś był niepodległy już od lat 26 (władcą który tego dokonał, był faraon Amenardis - poprzednik Neferitesa i jedyny przedstawiciel XXVIII Dynastii z Sais). Przez te wszystkie lata Egipcjanie znowu uwierzyli w to, że uda im się utrzymać niezależność, tym bardziej że rządy Achorisa, to był okres gospodarczego rozwoju kraju, a jednocześnie był to władca, który stworzył silną armię i jeszcze silniejszą flotę (dzięki ateńskim doradcom - głównie Chabriasowi), zwyciężył Persów i zabezpieczył Egipt przed ich ponownym atakiem. Był to też władca, który ukończył budowę tzw: "kaplicy Achorisa" (jest to pierwszy budynek jaki widzimy, wchodząc do kompleksu świątynnego w Karnaku, idąc od strony Nilu). Jej budowę rozpoczął poprzedni faraon, uzurpator, który po śmierci Neferitesa I na krótko obalił Achorisa i przejął władzę (393-392 r. p.n.e.), a zwał się Userre Psherenmut (z grecka zwany Psamutisem). Nie był to jakiś wielki budynek świątynny, a raczej kaplica, w której czasowo przechowywano barkę Amona-Re, jaką podczas procesji wynosili kapłani ze świątyni w Karnaku, z miejsca zwanego "Świętym Świętych" i przewożono ją łodzią po okolicy, aby lud mógł ujrzeć swego boga. A żeby bóg mógł czasem odpocząć, wznoszono właśnie takie przydrożne kapliczki. Innym dziełem sztuki tego okresu, która przetrwała do dnia dzisiejszego, jest relief z Tod, na którym władca wraz z pawianem adorują słońce. Przedstawienie Achorisa w towarzystwie małpy nie tylko mu nie uwłaczało, ale wręcz było powodem do dumy i zaszczytu, jako że pawian był personifikacją jednego z największych egipskich bogów, opiekuna pisarzy, a co za tym idzie boga mądrości Tota. A ponieważ małpy co rano odwracają się w kierunku słońca aby je powitać, przeto na tym reliefie władca czyni podobnie, oddając cześć boskiemu słońcu, życiodajnej sile dającej życie na Ziemi.
Nowym władcą został teraz syn Achorisa - Nefaurud II (Neferites). Jego rządy trwał jednak zaledwie kilka miesięcy i wkrótce potem (378 r. p.n.e. został on obalony przez generała Nechtnebefa (Naktanebo), który wcześniej rezydował w Hermopolis - mieście boga-małpy Tota, gdzie tłumił niezadowolenie lokalnej ludności (zapewne bunt był spowodowany nadmiernym obciążeniem fiskalnym dla świątyni Tota, gdyż Naktanebo miał ogromne poparcie tamtejszych kapłanów). Naktanebo zapewne czcił wielu bogów, w tym głównych: Tota, Amona-Re i hermopolitańską boginkę Nehemet-auai, ale wydaje się że najbardziej czcił pramatkę Neith - matkę Wielkiego Boga Stwórcy Ra. Ród z którego wywodził się generał Naktanebo, miał swoje siedziby w Sebennytos, ale z chwilą objęcia władzy Naktanebo twierdził, iż jego celem jest "odrodzenie cnót Sais" (konkretnie chodzi o XXVI Dynastię z Sais, założoną w roku 664 p.n.e. przez Uahibre Psametyka I, która zwalczała wszelkie obce kulty i wpływy, narosłe w Egipcie w ciągu poprzednich wieków i preferowała odrodzenie narodowe w formie radykalnej egipcjanizacji. Dynastia ta upadła w roku 525 p.n.e., gdy "Król Królów" Kambizes II zwyciężył w bitwie pod Peluzjum i po raz pierwszy podbił Egipt). Cheparkare Nechtnebef (bo tak brzmiało teraz pełne imię Naktanebo I) pragnął się prezentować ludowi jako silny i mocarny władca, który obroni kraj i zapewni ludowi bezpieczeństwo oraz pomyślność. Przeniósł stolicę w Mendes do Sebennytos i zaczął wspierać ponowną "egipcjanizację" kraju, dlatego wspierał usunięcie ostatnich greckich najemnych żołnierzy, jacy zostali w Egipcie po powrocie Chabriasa do Aten (379 r. p.n.e.). Nowy władca Egiptu koronował się w Sais jako mieście symbolu (odnosząc się do XXVI Dynastii) i w tamtejszej świątyni bogini Neith zaprezentował program polityczny swoich rządów, który sprowadzał się do takich oto punktów: wierność bogom i świątyniom, ponowne umocarstwowienie Egiptu, zwalczanie obcych wpływów i kultów (również, a może przede wszystkim w sztuce i architekturze). Stanąwszy zaś u stóp Ozyrysa - Pana Wieczności, ogłosił, że ktokolwiek w jego państwie nie zastosuje się do zaleceń "czcigodnych Ojców" - czyli kapłanów, tego spotka z jego ręki najgorsza kara, i tam też ogłosił wprowadzenie nowego, 16-procentowego podatku od wszystkich towarów, zarówno tych sprowadzanych z zewnątrz jak i rodzimych, który miał pójść na upiększanie i budowę nowych świątyń (swoją drogą wydaje się jakoby Naktanebo czcił przede wszystkim kulty kobiece, począwszy od bogini Neith, bogini Nehemet-auai {dla której zaraz po swej intronizacji rozpoczął budowę nowej świątyni w Chemenu - dosłownie "Miasto Ósemki" - jest to jedna z nazw Hermopolis i odnosi się do hermopolitańskiej ósemki bogów}, a na bogini Izydzie kończąc, która to w Sebennytos właśnie, stała się główną boginią miasta. Naktanebo, założycielskiej XXX, ostatniej już dynastii niepodległego Egiptu, miał dzięki temu ogromne poparcie wśród kleru, a szczególnie wielką władzę za jego rządów zyskali kapłani z Hermopolis.
Jedną z pierwszych decyzji po objęciu władzy przez Naktanebo I, było uczynienie swym pierwszym ministrem niejakiego Horsiese, syna kapłana z Bahbit - Unnefera. Był to dobry ruch, jako że pod rządami Horsiese Egipt zaczął się jeszcze szybciej rozwijać niż za czasów Achorisa. Uruchomiono wielkie budowle publiczne, dzięki temu dano pracę i wyżywienie ogromnej rzeszy Egipcjan. W pierwszym roku swego panowania (378-377 p.n.e.) Naktanebo odbudował zniszczoną świątynię Horusa w Edfu, w 376 r. p.n.e. rozpoczęły się prace w kamieniołomie Hammamat, gdzie wkrótce potem zniesiono świątynie dla bogów: Mina (to ten bóg męski witalności ze sterczącym fallusem), Horusa, Ptaha i Izydy. W 375 r. p.n.e. uruchomiony został kamieniołom w Tura, a w 373 r. p.n.e. kamieniołom nieopodal Amarny. W tym też czasie rozpoczęto budowę pięknej białej świątyni bogini Izydy na wyspie Filaj (dziś już nieistniejącej, zalanej przez wody tamy assuańskiej, świątynia ta ozdobiona była przepięknym ogrodem, zwanym ogrodem "Pani Filajów" czyli właśnie Izydy), oraz świątyni bogini Hator w Senmetu. Pomimo 16% podatku świątynnego, wprowadzonego przez nowego faraona, handel i gospodarka Egiptu rozwijały się bez przeszkód. Egipcjanie zaczęli naprawdę wierzyć w to, że okres okupacji i obcych rządów przeszedł już bezpowrotnie do historii, a przed nimi otwiera się czas prosperity, a być może nawet ponownego umocarstwowienia. Inne zdanie w tej sprawie miał władca panujący w Suzie, Babilonie i Persepolis - Artakserkses II, który twierdził iż w nocy budzi go odgłos chlupotu hipopotamów kąpiących się w Nilu, przypominający iż Egipt wciąż nie jest zdobyty. Zdobycie kraju faraonów stało się wręcz obsesją Króla Królów (mawiał że cierpi na bezsenność właśnie dlatego, że Egipt wciąż jest niepodległy). W końcu bunt egipski rozpoczął się na początku jego panowania (a konkretnie w ostatnich miesiącach życia jego ojca Dariusza II Ochosa w 405/404 r. p.n.e.) i wciąż Egipt nie został ponownie podporządkowany. Już w 379 r. p.n.e. Artakserkses wynajął za duże pieniądze Ateńczyka Ifikratesa, który miał stanąć na czele perskiej armii i ponownie podporządkować Egipt. Rozpoczął on teraz szkolenie armii perskiej (podobnie jak wcześniej Chabrias szkolił Egipcjan na wypadek inwazji Persów). Isokrates co prawda mocno go krytykował w swych mowach, zarzucając mu wręcz zdradę "sprawy Hellenów", ale zaciągnięcie się Ifikratesa i innych Ateńczyków (oraz Greków z innych polis) na służbę Króla Królów zgodne było z polityką Aten, która po podpisaniu pokoju Antalkidasa (387-386 p.n.e.) dążyła do utrzymania tego stanu rzeczy i nie prowokowania Persów do kolejnej wojny. Ateny bowiem, od czasów odrodzenia demokracji (po zwycięstwie nad Trzydziestoma Tyranami Kritiasza, zainstalowanymi w mieście w 404 r. p.n.e. po klęsce Aten w II wojnie peloponeskiej przez zwycięskich Spartan. Był to rząd oligarchiczny, który bardzo szybko zraził do siebie sporą część Ateńczyków. Wybuch rewolucji demokratycznej Trazybula, jego zwycięstwo pod zniszczonymi Długimi Murami w bitwie pod Munichią w 403 r. p.n.e., zajęcie Pireusu i Aten {datę odrodzenia demokracji obchodzono teraz w Atenach 12 dnia miesiąca Boedromion, który odpowiada ostatnim dniom sierpnia naszego kalendarza), wymordowanie ocalałych oligarchów w Eleuzis (401 r p.n.e.), stało się wręcz powodem uczynienia z demokracji nie tylko formy rządów, ale wręcz ubóstwionej rzeczywistości społeczno-politycznej Aten IV wieku p.n.e. (co prawda zachowane dokumenty na temat składania ofiar bogini Demokratii odnoszą się do lat 30-tych IV wieku p.n.e. to jednak wybór daty 12 dnia miesiąca Boedromion sugeruje, że kult Demokratii wprowadzono wkrótce po zwycięstwie Trazybula).
Ateńczycy zaczęli wierzyć, że odrodzona demokracja poprowadzi ich do nowej wielkości, a teraz zapragnęli odtworzyć to, co zostało zniszczone po klęsce w II wojnie peloponeskiej ze Spartą i jej sojusznikami ze Związku Peloponeskiego. Przejawem bowiem mocarstwowości ateńskiej V wieku, a szczególnie czasów Peryklesa (462-429 p.n.e.) i jego następców (429-404 p.n.e.) był Związek Morski, który stał się prywatnym Imperium Ateńskim (pisałem o tym szerzej w innym temacie). Bezwzględne wykorzystywanie i finansowe łupienie krajów członkowskich, służyło rozbudowie ekonomicznej, politycznej, militarnej i artystycznej potęgi Aten, ale jednocześnie generowało nienawiść innych polis w stosunku do Ateńczyków. Jednak po klęsce Aten, niechęć innych greckich miast-państw obróciła się w kierunku Sparty, która również przejęła hegemonistyczne tendencje ateńskie. W roku 378 p.n.e. przypadała setna rocznica założenia w Byzantion przez Arystydesa Sprawiedliwego (człowieka który wierzył w równość wszystkich Hellenów i w konieczność ich obrony przed Persami) I Związku Morskiego, który stał się tak nienawistny Hellenom z innych polis (głównie tych, które wchodziły w jego skład). I właśnie teraz, w setną rocznicę założenia tamtego Związku (rozwiązanego z chwilą klęski Aten w wojnie peloponeskiej w roku 404 p.n.e.) Ateńczycy zaprosili do swego miasta wielu byłych członków tamtego tworu polityczno-militarnego, na nowy kongres założycielski II Związku Morskiego. Przez te 26 lat wiele się zmieniło w mentalności Hellenów, a niechęć do Aten zastąpiła albo niechęć do Sparty (Lacedemonu), albo też obawa przed ponowną agresją Persów. Dlatego też wielu dawnych członków zjechało się na kongres założycielski, tym bardziej że sami Ateńczycy bili się w piersi, deklarując że zdają sobie sprawę z błędów przeszłości i nigdy więcej już do czegoś takiego nie doprowadzą i nigdy też nie będą uważać się za lepszych od innych Hellenów (oczywiście Ateńczycy - aby nie prowokować persów do nowej wojny - wykluczyli z grona członków nowego Związku te polis, które zostały oddane w pokoju Antalkidasa pod władzę Króla Królów). Wszyscy członkowie nowego Związku Morskiego mieli być równi wobec siebie, a słowa "wolność" i "autonomia" odmieniane były bardzo często w dokumencie założycielskim. Nigdzie nie było zapisane, że jakiekolwiek polis ma płacić "daninę", wręcz panicznie obawiano się takiego zwrotu, gdyż przywoływało ono pamięć dawnych czasów, tak nienawistnych dla wielu członków. Użyto sformułowania, że każde miasto-państwo płaci równą kwotę, a pieniądze te pozostawały w miastach związkowych, nie było wspólnej kasy Związku. Aby przyciągnąć członków do tej nowej organizacji, Ateńczycy zgodzili się że o sprawach sojuszników decydować będzie wspólna Rada Związku, wybierana pomiędzy poszczególne polis, w których przedstawiciele Aten nie mieliby prawa głosu. Podkreślano też w dokumencie założycielskim, że nie będzie już nigdy więcej żadnych ateńskich kolonistów (kleruchów), żadnych ateńskich nadzorców, wszystkie miasta są wolne i równe wobec siebie - wizja Arystydesa Sprawiedliwego spełniała się dopiero po stu latach od tamtych dni w odzyskanym z perskich rąk Byzantion, gdy pełni nadziei przedstawiciele założycielskich polis, tworzyli I Związek Morski.
WYIDEALIZOWANA POSTAĆ
ARYSTYDESA SPRAWIEDLIWEGO
Ale jak wiemy piękne intencje szybko potrafią się wykoślawić, jeśli w grę wchodzą interesy i... siła, a w polityce liczy się tylko siła (militarna, ekonomiczna czy polityczna - siła, tylko i wyłącznie. Wszelkie inne frazesy o sprawiedliwości, wolności, demokracji etc. nie mają żadnego znaczenia, jeśli, jak stwierdził Ramzes XIII w "Faraonie" Bolesława Prusa: "Nie stoi za nimi las włóczni i mieczy"). Tak więc, chociaż zapisy dokumentu powołującego do życia II Związek Morski miały być niezmienne (i to pod karą śmierci dla teg,o który próbowałby to uczynić), to jednak nie zmieniało faktu, że mimo tych oficjalnych kajdanek nałożonych na ręce Ateńczyków, realnie Ateny nadal utrzymywały dominującą pozycję w Związku. Rada związkowa zbierała się w Atenach (była więc podatna na miejscowe naciski), wszystkie decyzje podjęte przez Radę Związku, musiały być zatwierdzone na ateńskim Zgromadzeniu Ludowym - jeśli miały wejść w życie, Ateny też sprawowały najwyższe dowództwo w przypadku wojny, a poza tym wszyscy członkowie mieli w Radzie tylko jeden głos, co oznaczało że z chwilą gdy liczba członków zaczęła rosnąć, Ateńczykom łatwiej było nad tym zapanować, gdyż sprawowali kontrolę (czy to polityczną czy militarną) nad wieloma z nich. Początkowo Faraon Naktanebo I liczył na to, że nowy Związek Morski przybierze (podobnie jak jego poprzednik sprzed stu lat) ostrze antyperskie, ale szybko stało się jasne, że Ateny nie pragną w żaden sposób prowokować Króla Królów do nowej wojny i wszelkie plany wojenne, czy też wszelkie próby wciągnięcia Aten do wojny w obronie Egiptu będą bezproduktywne. Dlatego też w swej retoryce i propagandzie odwoływał się Naktanebo do zasad staroegipskich, jednocześnie pozbywając się z kraju wszelkich obcych (szczególnie Greków), gdyż już mu nie ufał (zresztą wiedział o tym, że Ateńczyk Ifikrates szkoli perską armię do nowej agresji na Egipt). Tymczasem mijały kolejne miesiące, a potem lata, a armia, którą miał przygotować do inwazji Infikates wciąż nie była gotowa. Piętrzyły się kolejne trudności z aprowizacją, ludzie zaczęli umierać w obozach (na przykład jeden ateński najemnik zmarł w Akko w Palestynie, gdzie mieścił się obóz armii perskiej, gotującej się do ataku na Egipt). Artakserkses był niezadowolony. Nadszedł już bowiem piąty rok od czasu, gdy najął Ifikatesa na swoją służbę, piąty rok w czasie którego sowicie go opłacał, a nic z tego nie miał, jak inwazji nie było, tak nie było. W 374 r. p.n.e. dodatkowo wybuchła afera, związana z wykryciem dwóch greckich zdrajców, którzy mieli nawoływać żołnierzy greckich (głównie ateńskich) do tego, aby po rozpoczęciu kampanii wojennej zmienili strony i przyłączyli się do Egipcjan, jednocześnie skierowawszy swoje włócznie przeciwko Persom. Ifikates musiał skazać ich na śmierć (choć byli to jego rodacy - Ateńczycy, ale nie mógł wówczas inaczej postąpić, gdyż sam naraziłby się na zarzut działania na niekorzyść swojego protektora). Król Królów co prawda zneutralizował greckie państewka i uniemożliwił im udzielenie jakiejkolwiek pomocy Egiptowi (grożąc zerwaniem pokoju Antalkidasa), a jeszcze w 374 r. p.n.e. zawarł układ sojuszniczy z tyranem Syrakuz na Sycylii - Dionizjuszem Młodszym, to jednak nie był zadowolony. Wszystko zdawało się układać nie po jego myśli.
Nowa inwazja perska ruszyła na Egipt wiosną 373 r. p.n.e. (czyli dekadę po zakończeniu poprzedniej). Oficjalnie wodzem całej wyprawy był perski generał Farnabazos (który dowodził 300 okrętami wojennymi - złożonymi z fenickich żeglarzy i licznymi perskimi kontyngentami). Realnie jednak to właśnie Ifikates miał dowodzić tą wyprawą (nie na darmo bowiem brał od króla sowite wynagrodzenie, a przez poprzednie lata żył wygodnie w Palestynie, otoczony zbytkiem). Główna armia postępowała drogą lądową z Palestyny przez Synaj do Egiptu, ale część armii miała wysadzić desant morski na przesmykach Delty (szybko jednak odkryto, że przesmyki są ufortyfikowane). Nie udało się Persom wysadzić desantu morskiego na Przesmyku Sueskim, odpłynęli więc dalej i wysadzili 3 000 wojowników w odnodze mendezyjskiej, a tamtejszy fort został zdobyty. Ifikates został też poinformowany przez jeńców z owego fortu, że Memfis jest bardzo słabo ufortyfikowane, postanowił więc wysłać okręty (obładowane wojskiem) w górę Nilu, które miały z marszu zdobyć to duże egipskie miasto. Farnabazos jednak uznał ten plan za zbyt ryzykowny i wolał poczekać na przybycie głównych swych sił, idących drogą lądową przez Synaj. Ifikates - ubolewając nad utratą elementu zaskoczenia - zaproponował więc że sam, na czele tylko greckich najemników popłynie w górę Nilu i zdobędzie miasto. Taka propozycja wydała się jednak staremu już Farnabazosowi mocno podejrzana. Pamiętał on niedawną zdradę ateńskich dowódców, którzy planowali zmienić stronę już w trakcie wojny, dlatego też kategorycznie odmówił podjęcia takiej akcji. W tym zaś czasie Egipcjanie umocnili Memfis nowymi oddziałami, a jednocześnie stosując taktykę wojny szarpanej, atakowali mniejsze oddziały wroga, rozbijając je lub zmuszając do ucieczki. Latem zaś, gdy Nil rozlał, dalszy atak w kierunku południowym był niemożliwy (a przynajmniej niezwykle utrudniony), nie radzący sobie z tym Farnabazos postanowił więc zawrócić do Palestyny. We wrześniu 373 r p.n.e. kampania była zakończona, przetrzebiona armia persko-grecka (nie uzyskawszy żadnych zdobyczy, ani nawet łupów) ponownie znalazła się w miejscu wyjścia. Można sobie tylko wyobrazić gniew Króla Królów. Farnabazos - obawiając się kary śmierci - całą winę zrzucił na Ifikatesa, twierdząc że musiał wycofać siły z Egiptu, ponieważ istniało niebezpieczeństwo "greckiej zdrady" i przyłączenia się Ateńczyków do Egipcjan. Ifikates zaś - broniąc się - zarzucał Farnabazosowi nieudolność, a wręcz działanie na szkodę samego króla, gdyż odmawiać miał podjęcia jakichkolwiek śmielszych akcji. Niestety jednak, po tylu latach bezproduktywnego opłacania ateńskiego stratega (na co poszło mnóstwo złota z królewskiego skarbca), Artakserkses bardziej przechylał się do opinii Farnabazosa, gdyż Ifikates zaczął już działać mu na nerwy. Ten zapewne wyczuwał nastroje i grożące mu niebezpieczeństwo, dlatego też postanowił czym prędzej ewakuować się z Palestyny. Opłaciwszy jednego z kupców, pod osłoną nocy zaokrętował się na jego statek i odpłynął w kierunku Aten, a już w listopadzie 373 r. p.n.e. był ponownie w grodzie Dziewiczej Pallady.
Po zwycięstwie i ocaleniu kraju pierwsze co uczynił naktanebo, to złożył pokłon bogu Sopedowi - "jastrzębowi Wschodu", z arabskiego nomu. Złożył mu bogate ofiary, dziękuję za wypędzenie z kraju Mento i Fenchu (są to stare egipskie nazwy mieszkańców Azji). Kazał również wznieść w świątyni Sopeda dodatkową kaplicę z czystego granitu, na której to umieścił inskrypcję opowiadającą o ostatniej wojnie (patrząc na to nie tylko z egipskiej, ale wręcz nieco religijno-mistycznej perspektywy, w której to Naktanebo deklaruje, iż osobiście zabił potwora Apopisa, który wspierał najeźdźców). Egipt ocalał, ale w żaden sposób Naktanebo nie mógł spać spokojnie, tym bardziej że wciąż Grecja kontynentalna była dla niego zamknięta, jako że tamtejsze polis nie zamierzały łamać pokoju Antalkidasa (a wręcz były sparaliżowane obawą, czy też niechęcią wobec podjęcia jakichkolwiek zdecydowanych działań militarnych przeciw Persji). Mimo to Persja była krajem mocno wewnętrznie podzielonym, a nawet rozbitym politycznie, gdzie poszczególne satrapie dążyły nie tylko ku suwerenności, ale wręcz ku niezależności politycznej. W owym tak niekorzystnym dla Persów i samego Artakserksesa II roku 373 p.n.e. kolejne niepokoje dało się odnotować w Kapadocji - potężnej satrapi, Karii i Bitynii, a to dało Egiptowi nadzieję, że do kolejnej agresji w najbliższych latach nie dojdzie.
CDN.