WYŚWIETLENIA

22 października 2025

HISTORIA ŻYCIA - WSZECHŚWIATA - WSZELKIEJ CYWILIZACJI - Cz. XXIV

WYDARZENIA POPRZEDZAJĄCE WYBUCH 

III WOJNY GALAKTYCZNEJ


ZIEMIA
MISJA "POCZĄTEK"
NARODZINY PIERWSZEGO CZŁOWIEKA

   
PLANETA ZIEMIA
ok. 2 000 000 lat temu





 "Potem rzekł Bóg: Uczyńmy człowieka na obraz nasz, podobnego do nas i niech panuje nad rybami morskimi i nad ptactwem niebios, i nad bydłem, i nad całą ziemią, i nad wszelkim płazem pełzającym po ziemi"

Pierwsza Księga Mojżeszowa 1:26



Od jak dawna trwa nasza ziemska cywilizacja? Za jej początek historycy i badacze uznają ok. 3500 rok p.n.e. Oczywiście wiedzą że wcześniej też powstawały pewne niewielkie ludzkie kultury (jak choćby miasto-państwo Jerycho, którego początek szacuje się na ok. 10 000 lat p.n.e. i uznaje się je za..."najstarsze miasto świata"), ale początek stałej ludzkiej cywilizacji szacuje się od ok. 3500 r. p.n.e. (powstanie pierwszych ludzkich osiedli miejskich w południowej Mezopotamii (Sumer), do ok. 3000 r. p.n.e. czyli od zjednoczenia Egiptu (Górnego i Dolnego) przez pierwszego faraona Narmera (Menesa), który wywodził się z dynastii zapoczątkowanej przez założyciela Królestwa Górnego Egiptu - króla Skorpiona. Czyli jak długo trwa obecnie "nasza" ludzka cywilizacja - nie więcej niż 5 500 (do 5 700) lat. Tak, 5 500 lat, a my zachowujemy się tak, jakbyśmy byli panami Ziemi od początku jej powstania. Cóż to jest pięć tysięcy lat? Jeśli powiem że sama okupacja naszego Układu Słonecznego po wybuchu III Wielkiej Wojny Galaktycznej i wyparciu stąd Federacji przez Reptilian - trwała aż... 80 000 lat. A przecież zarówno na Marsie jak i na Wenus (oraz na innych planetach) cywilizacje trwały i rozwijały się przez miliony lat, gdzież wiec jesteśmy my - z naszymi 5000 lat rozwoju? W porównaniu z innymi nie dojrzeliśmy nawet do okresu niemowlęctwa, a zachowujemy się jak byśmy pozjadali wszystkie rozumy.

Musimy również uświadomić sobie (wbrew temu co twierdzą niektórzy tzw.: "ewolucjoniści"), że my, ludzie nie pochodzimy od zwierząt. Ani od małp, ani od innych zwierząt zamieszkujących naszą planetę (mam tu na myśli pierwotną linię wywodzącą nas od danego zwierzęcego gatunku w sposób ciągły, gdyż niektóre cechy które posiadamy, zostały nam "dokooptowane" od zwierząt - ale o tym napiszę później). Z małpami na przykład dzieli nas zupełnie odmienna budowa narządów płciowych kobiety i samicy małpy, dodatkowo należy sobie uświadomić, że zwierzęta zawsze rozwijają tylko te organy, które są bezpośrednio niezbędne dla ich przeżycia. Nie rozwijają zaś organów "zbędnych", które bezpośrednio nie łączą się z potrzebą zapewnienia przeżycia danemu gatunkowi. A człowiek właśnie coś takiego uczynił - rozwijając mózg, którego rozmiary znacznie przekraczają jego żywotne potrzeby. Jak tego dokonał i właściwie... po co, skoro zwierzęta nie posiadający ludzkiego mózgu, doskonale radzą sobie w ziemskim ekosystemie? No właśnie, ten biedak (człowiek) wykształcił "na drodze ewolucji" mózg, który nie jest mu bezpośrednio potrzebny do przeżycia i teraz... musi się zastanawiać jak to się stało i właściwie jak tego dokonał (🤔).

Lecz aby odpowiedzieć na to pytanie, najpierw musimy wyznaczyć pewne podstawy które brzmią: My ludzie, nie posiadamy wspólnego zwierzęcego przodka, nie było ciągłej, nieprzerwanej ewolucji Homo Sapiens. Nasz rozwój był na przestrzeni milionów lat co jakiś czas genetycznie poprawiany i modyfikowany. Homo Sapiens nie ewoluował on... po prostu "nagle" pojawił się (dziś naukowcy zachodzą w głowę, próbując wyjaśnić skąd i w jakich okolicznościach wyewoluował Człowiek Rozumny, nie mogąc znaleźć żadnego bezpośredniego jego przodka. Początkowo sądzono że wyewoluował od Homo Erectus i Homo Habilis - dziś ta teoria już upadła. Początki dziejów Człowieka Rozumnego, jego narodziny i geneza - giną w mrokach dziejów i są zagadką do dziś niewytłumaczalną). Homo Sapiens nie ewoluował, on po prostu pojawił się na drodze i w wyniku konsekwentnej... obcej interwencji . Postaram się to dokładnie opisać w tej właśnie serii.


 "Wasze rodowe dziedzictwo pochodzi z gwiazd. Jesteście gwiezdnym rodem, i ani wy, ani wasza planeta nie znaleźliście się tutaj wskutek przypadkowego "wielkiego wybuchu". Wszystko zostało zaplanowane"

"Zwiastuni Świtu" - Barbara Marciniak



HISTORIA ZIEMI 
"PRAOJCZYZNA"


Tiamat! Z tego świata narodziła się Nasza Ziemia - Nasz Świat - Nasz Dom. Jak już pisałem (we wcześniejszych częściach), poprzednim (choć najprawdopodobniej też nie pierwszym) "domem" Tiamat była galaktyka Syriusza. Po zniszczeniu przez Reptilian Syriusza B, nastąpiła w układzie gwiezdnym Syriusza "planetarna anarchia", która spowodowała zmianę orbit wielu planet, a niektóre wprost wyrzuciła z galaktyki. To właśnie spotkało Tiamat, która zaczęła się oddalać od promieni słońca w układzie Syriusza i opuszczać cały układ gwiezdny (trwało to do kilku milionów lat). Wreszcie ok . 750 milionów lat temu planeta opuściła galaktykę Syriusza i poczęła dryfować w bezmiarach Kosmosu, ulegając natychmiastowemu ochłodzeniu z racji oddalenia od słońca. Nastąpił "Efekt Śnieżki" (czyli jak twierdzą naukowcy - "Drugie Globalne Ochłodzenie Planety"), który zamienił Tiamat w kulę wiecznego śniegu i zmarzliny (Tiamat nie była wówczas zasiedlona). Podczas swej długiej wędrówki przez Wszechświat, zaczęła przyciągać do swojej orbity niektóre mniejsze planety i satelity (łącznie było ich 11 - w tym nasz obecny księżyc Kingu-Chowta). Do naszego Układu Słonecznego planeta przybyła ok. 580 milionów lat temu. Planeta została ściągnięta przez nasze słońce, co spowodowało rozgrzanie jej powierzchni i stopienie lodowców. Zaczęło rozwijać się stopniowo pierwotne zwierzęce życie (od ok. 544 milionów lat temu). Dopiero ok. 350 milionów lat temu na planecie pojawiły się pierwsze ssaki.

Planeta zasiedlona została po raz pierwszy 260 milionów lat temu, a owymi kolonistami były dwie grupy Reptilian - Dinoidy z Bellatrix i Oriona, oraz Reptoidy z Sagittariusa. Nastąpiły pierwsze bratobójcze walki wśród samych Reptilian, które pochłonęły również wiele istot zwierzęcych zamieszkujących wówczas planetę. W końcu (po odpowiedniej "kuracji" zaaplikowanej im przez Eteryczne Istoty - polegającej na przesyłaniu emanacji energii Miłości i Współczucia, której celem było pozbawienie Gadoidów agresji - o czym już pisałem) po kilkuset tysiącach lat takiej "kuracji", Gady zaczęły żyć w zgodzie z istniejącymi na planecie ssakami, a nawet oswoiły je i trzymały jako "domowe zwierzątka". Wreszcie zaczęli genetycznie ulepszać morskie stworzenia żyjące w oceanach tak, by rozwinąć u nich większą inteligencję. Stworzyli rasę butlonosych, inteligentnych ssaków (Ludzi-Delfinów - pisałem o nich we wcześniejszych częściach), którym pozwolono osiedlić się na planecie. Stworzono wspólną gadzio-ludzką cywilizację, która trwała przez ok. 8 milionów lat. Tę wspólną koabitację zakończyło pojawienie się Gadów z galaktyki Oriona, z planety Aln, którzy zaczęli podburzać swych pobratymców na Tiamat przeciwko Delfino-Ludziom. Po początkowych oporach, wreszcie odezwała się u nich gadzia natura i postanowili unicestwić wszystkie "butlonose", inteligentne ssaki. Pra-Ludzie (czyli Ludzie-Delfiny) również zaczęli się przygotowywać na ten krok, jednocześnie genetycznie przystosowując swe ciała (przez ok. 10 000. lat) do morskiej egzystencji (zamierzano ukryć się w oceanach).

Nim jednak doszło do eksterminacji Pra-Ludzi, jakieś 252 miliony lat temu na orbicie Tiamat pojawił się okręt-planeta Nibiru, wysłany tam przez Federację Galaktyczną w celu wyeliminowania zagrożenia ze strony Gadów i ich całkowitego zniszczenia na planecie. W wyniku ataku (dysponując ogromną siłą ognia) planeta Tiamat rozpadła się na dwie części, z których jedna część rozpadła się na kolejne trzy części, tworząc pas asteroidów w naszym Systemie Słonecznym, mniejszą skałę, która z czasem przeobraziła się w planetę - Maldek (Malonę), oraz... planetę Merkury. Z większej (górnej) części, która pozostała po rozpadzie Tiamat z czasem ukształtowała się nasza Ziemia. Tak oto rozpoczęła się prawdziwa historia naszego świata, a z czasem i naszej gwiezdnej (ludzkiej) rasy.


"Potem rzekł Bóg: Niech powstanie sklepienie pośród wód i niech oddzieli wody od wód! Uczynił więc Bóg sklepienie, i oddzielił wody pod sklepieniem od wód nad sklepieniem; i tak się stało. I nazwał Bóg sklepienie niebem"

Pierwsza Księga Mojżeszowa 1:6-8


PLANETA ZIEMIA
 ok. 200 000 - 80 000 lat temu





HISTORIA ZIEMI 
MISJA "POCZĄTEK"


Po katastrofie i po rozłupaniu się Tiamat na dwie części, ta mniejsza część dawnej planety podążyła wzdłuż pierwotnej trajektorii Tiamat, lecz teraz w kierunku przeciwnym. W międzyczasie ta część planety rozpadła się jeszcze na trzy dodatkowe części - z której jedną stał się pas planetoid (asteroidów), druga część przekształciła się w planetę Merkury, zaś z trzeciej, największej - powstała planeta Maldek (główna wyjściowa baza Gadów w naszym Układzie Słonecznym, po jej zniszczeniu przez Federację Galaktyczną, osiedlono tam ludzkich kolonistów i planeta zwana była odtąd Maloną - ale nie dało się tam normalnie żyć, o czym też opowiem w kolejnych częściach), ciągnąc za sobą jeden (z dawnych 11) księżyców Tiamat - Kingu, potem przemianowany na Chowtę (czyli nasz dzisiejszy Księżyc). Inne księżyce planety wypadły w przestrzeń kosmiczną, stając się kometami lub asteroidami. Pozostała część dawnego świata wypadła zaś całkowicie z pierwotnej trajektorii Tiamat wokół naszego Słońca i "przechyliła" się bardziej w bok, bliżej Słońca. To była właśnie nasza kochana Ziemia, na której my żyjemy. Odtąd zaczęła się Jej wielka kosmiczna przygoda. Początkowo (podobnie jak inne części Tiamat) Ziemia przypominała wielki nadgryziony owoc - gdyż z jednej (górnej) części posiadając strukturę półkulistą, z drugiej była niczym urwana w pół. Część wód ogromnego oceanu dawnej planety została wyrzucona w przestrzeń kosmiczną, a tam od razu natrafiła na obszar wysokiej temperatury, co spowodowało jej skraplanie i wytworzenie się dużej ilości pary wodnej. Wymieszała się ona z pozostałą częścią pierwotnej atmosfery.




Ziemia wówczas była prawdziwym piekłem nie nadającym się do osiedlenia. Wybuchy wulkanów, trzęsienia ziemi, ogromne ilości dwutlenku węgla powstałego z pożarów lasów, roślinności i innych organicznych materiałów, spowodowały ogromny ubytek tlenu. Z 30% zawartości tlenu, jaki posiadała planeta Tiamat przed katastrofą, ostało się zaledwie 10% (obecnie na Ziemi występuje 20% zawartość tlenu). W wyniku tych wstrząsów sejsmicznych i wyładowań atmosferycznych, część lądów pogrążyła się w odmętach oceanu, a cześć... wyłoniła się z jego wód. Zginęła (prawie) cała zwierzęca populacja planety, wraz z 97 % populacji Reptilian (oraz ogromna część Ludzi-Waleni, czyli "Butlonosych"). Nauka znalazła określenie na wytłumaczenie tego procesu, nazywając go - "Wielkim Permskim Wymieraniem Gatunków" - i datuje to wydarzenie na ok. 250 mln. lat temu (choć naukowcy kompletnie nie rozumieją jak do tego doszło, a wszelkie informacje czy chociażby aluzje o ogromnej kosmicznej zagładzie planety, spowodowanej atakiem militarnym - kwituje jedynie nieskładnymi próbami zaprzeczenia owemu wydarzeniu). Przeżyła jedynie niewielka część Gadów (ok. 3 % dawnej populacji Tiamat), która ukryła się w najgłębszych tunelach i schronach planety. Jednak długi okres jaki spędzili oni pod ziemią, oraz niezmiernie długi czas stygnięcia planety i przybierania przez nią ponownie "kulistego" kształtu (co trwało kilkadziesiąt milionów lat), spowodował znaczne zmiany w funkcjonowaniu tej rasy. Stała się ona dziką i agresywną, a przy tym zupełnie pozbawioną dawnej inteligencji. Zapomniano o kulturze i filozofii Ligii Anchara - nastały czasy barbarzyństwa, czasy "Upadku Gadów" - czasy znanych nam dinozaurów (ok. 230 mln. lat temu).




Po katastrofie szybko jednak (pisząc "szybko" mam na myśli jakieś kilkadziesiąt milionów lat) zaczęto odbudowywać zwierzęcy ekosystem na naszej Ziemi. Ok. 200 milionów lat temu Felinianie, Karianie i Lirianie zaczęli odnawiać faunę i florę planety. W tym czasie również pomagały im w tym dziele Gady z systemu gwiezdnego Alpha Draconis, którzy doglądali tutaj swych "dinozaurowatych" pobratymców i opiekowali się nimi, przeciwdziałając jednocześnie próbom ograniczenia ich populacji, jakie planowali podjąć Lirianie. W każdym razie nie było większych niesnasek i wszystkie te cztery galaktyczne rasy wspólnie rozbudowywały ekosystem Ziemi. Ponieważ plany ograniczenia gadziej populacji na Ziemi okazały się (w wyniku sprzeciwu Reptilian z Alpha Draconis) niemożliwe, wówczas Felinianie postanowili stworzyć gatunek opiekunów planety. Poszukiwali długo, aż wreszcie w systemie gwiezdnym Wegi znaleźli wodną istotę, która dzięki swym umiejętnościom najlepiej nadawała się do wypełnienia roli - przeciwwagi dla Gadów. Były to ssaki, które po odpowiedniej modyfikacji genetycznej mogły żyć zarówno na lądzie jak i w wodzie (kilka gatunków jednej rasy), oraz pilnowałyby ekosystem nie został całkowicie zdominowany przez Dinozaury. Proces genetycznego przyspieszenia ich ewolucji trwał ok. 4 milionów lat.

W tym czasie nastąpiły inne przeobrażenia, które rozpoczęły proces formowania struktury geologicznej naszej planety. Ok. 160 milionów lat temu (90 milionów lat po katastrofie Tiamat), Ziemia zakończyła proces półpłynnej koegzystencji i przybrała stałą kulistą formę. W tym czasie na planecie był tylko jeden, ogromny kontynent - Pangea (północny skrawek lądu Tiamat), który w wyniku tworzenia się jednolitego kawałka skorupy ziemskiej począł się rozpadać na dwie części. Tak powstały lądy - Luzjana i Gondwana, a z nich ukształtowały się poszczególne kontynenty. Dryf kontynentów rozpoczął się wraz ze zjawiskiem "Puchnięcia Ziemi" (zjawisko to ma miejsce wówczas, gdy we wnętrzu planety powstaje znaczna ilość uranu, a jego nadwyżka powoduje rozpoczęcie reakcji jądrowej. W ten sposób powstaje georeaktor, jako wnętrze - jądro - planety. Do zaistnienia tego zjawiska i powstania podziemnego "słońca" planety niezbędny jest uran, a ten najczęściej gromadzi się w chondrytach enstatytowych {beztlenowych}. Jeśli jednak planeta posiada dużą zawartość tlenu, uran łączy się z krzemieniami w lekkie kompleksy, co jednocześnie utrudnia koncentrację pierwiastka promieniotwórczego we wnętrzu planety, a tym samym nie zachodzi zjawisko reakcji jądrowej). Jednak w przypadku drastycznego obniżenia się zawartości tlenu (a tak stało się po rozłupaniu Tiamat), powstają naturalne warunki do zgromadzenia się paliwa na powstanie podziemnego georeaktora planety (tak właśnie stało się w przypadku Ziemi).

W tym też okresie zaczęło się formowanie ziemskich oceanów: Pacyfiku, Atlantyku i Oceanu Indyjskiego. Ok. 145 milionów lat temu wytworzyła się wąska forma geosynklinalna, co spowodowało "pęknięcie" kontynentu Gondwany i zaczątek dzisiejszej Afryki, Azji, Australii i Antarktydy, oraz wytworzył się Ocean Indyjski (z Morza Tetydy). Ziemia była wówczas wciąż bardzo niespokojną planetą, nawiedzana wciąż nowymi trzęsieniami ziemi, wybuchami wulkanów (w triasie i jurze dochodzi do pierwszych - początkowo słabych, pionowych ruchów blokowych zwanych - orogenezą alpejską). Będzie tak póki dna oceanów nie stwardnieją i nie połączą się na stałe z płytami kontynentalnymi (podłoże geologiczne oceanów - litosfera oceaniczna - jest bardzo cienkie, wręcz można stwierdzić iż jest to zaledwie "cienka płytka" - a wszystko to efekt rozłupania Tiamat i powolnego stygnięcia Ziemi), proces ten na naszej planecie wciąż się jeszcze nie zakończył, a Ziemia do dziś doświadcza konsekwencji tamtej kosmicznej katastrofy, jaką była zagłada Tiamat. Inną ciekawą kwestią jest powstanie w tym czasie firmamentu wodnego, chroniącego mieszkańców Ziemi przez zbytnim promieniowaniem kosmicznym. Powstanie tego firmamentu, jest również opisane w Biblii (Pierwsza Księga Mojżeszowa 1:6-8). Ten pas wody (wodny firmament - czyli "Wody pod sklepieniem" - jak opisuje to Biblia) był przyczyną panowania wówczas na Ziemi subtropikalnego klimatu, oraz powodował znaczne wydłużenie ludzkiego życia, jako że śmiertelne promieniowanie słoneczne nie mogło się przebić przez ów firmament (dziś nasza atmosfera tylko częściowo przefiltrowuje owo śmiertelne dla wszystkich istot żyjących - promieniowanie kosmiczne).


"I stworzył Bóg człowieka na obraz swój. Na obraz Boga stworzył go. 
Jako mężczyznę i niewiastę stworzył ich"

(Księga Genesis 1:27)


 Po genetycznym ulepszeniu owej zwierzęcej istoty z systemu gwiezdnego Wegi - Felinianie i Karianie opuścili Ziemię (nie znaczy to jednak że odeszli na zawsze, gdyż w późniejszych okresach często ponownie odwiedzali Ziemię, wymieniając swe doświadczenia i korygując prace genetyczne - m.in.: poprzez przekazanie nowo powstającym istotom swego kodu DNA), pozostały na niej jedynie Gady z systemu gwiezdnego Alpha Draconis i Lirianie z Liry, której "stolicą" i kolebką ludzkości była niegdyś planeta Avyon - zniszczona przez Reptilian podczas I Wielkiej Wojny Galaktycznej. Co ciekawe, rasy które pozostały, wyjątkowo się nie znosiły i upatrywały wszystkich swych zniewag w działaniach właśnie tej drugiej strony. Mimo to udało im się zachować wzajemną zgodę i współpracować nad dalszym rozwojem ekosystemu planety. Lirianie prowadzili dodatkowo genetyczne badania na zwierzęcych rasach rozwijających się na Ziemi, łącząc swoje DNA ze strukturą kodową wybranych ssaków. Prowadząc swoje eksperymenty przez dość długi czas, wreszcie - ok. 20 milionów lat temu, udało im się stworzyć humanoidalną postać (choć w większości wciąż jeszcze zwierzęcą), zwaną dziś - Homo Ramapitecus. Ten "sukces" ściągnął wkrótce na Ziemię kolejne galaktyczne rasy. Ok. 17 milionów lat temu przybyli tutaj Syrianie, 15 milionów lat temu powrócili Felinianie i Karianie, a 2 miliony lat temu na naszą planetę przybyli Plejadianie. Wszystkie te grupy wspólnie pracowały nad stworzeniem nowych hominidów.

Udało im się to ok. 10,5 miliona lat temu - gdy powstało pięć pierwotnych (wciąż jeszcze na wpół zwierzęcych) ras humanoidalnych. Ci "Bogowie" bawili się eksperymentując. Pierwotnie stworzono bowiem rasę typu androgynicznego (posiadającego zarówno cechy kobiece jak i męskie), co znalazło odzwierciedlenie również w Biblii (Księga Genesis 1:27), wkrótce jednak zrezygnowano z tego "eksperymentu" i postanowiono rozdzielić płcie. Należy od razu wyjaśnić, że te pierwsze genetyczne hominidy, to nie był jeszcze Człowiek Rozumny - to nie był Ród Adama, który powstanie później. To były dopiero pierwsze próby stworzenia inteligentnej istoty "na obraz i podobieństwo Bogów" (czyli głównie Lirian i Syrian). I te istoty najpierw powstały jako hermafrodyci, a potem obie płcie wśród tych ras z woli "Bogów" rozdzielono. Linia Adama będzie tym różniła się od pierwszych hominidów, iż będzie w całości (nie licząc małych "dodatków" genetycznych, wziętych od już ukształtowanych istot humanoidalnych - głównie morskich, ale również lądowych), pochodziła z genów "Stwórców" (głównie Lirian i Syrian, lecz także Felinian, Karian, Malonian i Plejadian). Szczególnie ta ostatnia grupa dość konsekwentnie włączyła się w proces stwarzania pierwszych hominidów. Przybyli na Ziemię pod dowództwem... władczyni planety Erra (kobiety wśród władców tej planety należały do rzadkości) - Pleji. Pleja była córką władcy Asaela, który rozpoczął migracje Plejadian na naszą planetę.

Pleja kontynuowała jednak misję swego ojca, który nie chciał by nowo powstałe hominidy były zbyt inteligentne i uważał że raczej powinno się je utrzymać na niskim, pierwotnym poziomie inteligencji, tak, by były jedynie zdolne do wykonywania prostych poleceń i komend. Potem następcy Pleji będą konsekwentnie trzymać się tych wytycznych, nawet wówczas gdy powstanie już Homo Sapiens. Będą się na przykład sprzeciwiali przekazaniu Człowiekowi Rozumnemu informacji o jego prawdziwym (gwiezdnym) dziedzictwie, po to, by łatwiej móc nim kierować. Adam - w ich przekonaniu - nie miał "czynić sobie Ziemi poddanej", lecz... miał być sługą - niewolnikiem "Bogów". Ten sposób myślenia potem bardzo oddali ich od Felinian czy Lirian, zaś znacznie zbliży do... Gadów, od których otrzymają pomoc w urzeczywistnieniu swych celów. Gady bowiem będą dążyły do całkowitego unicestwienia rodzaju ludzkiego ze wszystkich galaktyk we Wszechświecie i w tym celu będą poszukiwały sprzymierzeńców, popierając wszelkie możliwe animozje, niesnaski i najmniejsze różnice zdań wśród członków Federacji Galaktycznej. Plan Plejadian nie był jednak wymierzony w nowo powstałego Homo Sapiens - ich cel był bowiem dość krótkowzroczny, oni po prostu dążyli do stworzenia sobie jakiejś darmowej siły roboczej, łatwo sterowalnej i kontrolowanej. Nie zamierzali jednak zniszczyć nowo powstałego człowieka, ani też go upokarzać. Zresztą późniejsza rola Plejadian w informowaniu ludzkości o ich prawdziwym pochodzeniu, w dużej mierze zrehabilituje ich początkową krótkowzroczność w tej sprawie, a sami Plejadianie wniosą bardzo wiele w budowę ziemskich cywilizacji.

Nim jednak tak się stanie, ludzkie grupy "Stwórców" podjęły się zadania stworzenia jeszcze doskonalszej istoty humanoidalnej, która będzie stała na trochę wyższym poziomie rozwoju, niż dotychczasowe gatunki. Wspólnymi wysiłkami Lirian, Felinian, Plejadian i Karian stworzono (ok. 2 miliony lat temu), nowy gatunek hominida, zwany - Homo Erectus. Tu należy oddać sprawiedliwość Plejadianom, gdyż to właśnie z ich inicjatywy powstał ten gatunek, a także to oni wnieśli najwięcej prac do tego projektu. Pomysł zrodził się w Radzie Plejad, a jego pomysłodawczynią była sama Pleja. Tak oto powstały poszczególne gatunki hominidów, które zamieszkiwały obok innych kolonii z głębi Kosmosu. Pierwszą ziemską cywilizację założą koloniści z planety Bakaratini ok. 1 350 000 lat temu, na terenach ogromnego lądu, który jeszcze wówczas istniał (łączącego dzisiejszą Grenlandię, Islandię, północną Szwecję i Norwegię). Stanie się to na 30 000 lat przed wybuchem III Wojny Galaktycznej i wielkim kontratakiem Gadów z Maldeka i Chowty, który będzie tak szybki, gwałtowny i śmiercionośny - że zmusi Federację do ucieczki z naszej Galaktyki, zaś Reptilianie zdobędą tu władzę na blisko 80 000 lat.


PLANETA ZIEMIA
od ok. 12 500 r. p.n.e., 
Czyli od zatopienia ATLANTYDY (POSEIDII)



CDN.
 

NULLA POTESTAS NISI A DEO - Cz. VI

FILARY SPOŁECZNEGO 
ROZWOJU LUDZKOŚCI 
I METODY PATOLOGIZACJI 
NA PRZESTRZENI WIEKÓW





TWÓRCY EUROPEJSKICH CYWILIZACJI:
Cz. III



SŁOWIANIE I CELTOWIE
Cz. III






SŁOWIANIE W GRECJI
(ok. 1800 r. p.n.e. - ok. 1180 r. p.n.e.)
Cz. III



DRUGA WOJNA TROJAŃSKA
(ok. 1193 - 1183 p.n.e.)
Cz. II



Nim Hattusilis III zasiadł na tronie kraju Hetytów, był wcześniej kapłanem bogini Isztar z Samuhy oraz wicekrólem w Hakmis (Miasto leżące na północny wschód od Hattusas). Gdy powracał do kraju z kampanii syryjskiej swego brata - Muwatallisa II przeciw Egiptowi (sławna bitwa pod Kadesz z ok. 1274 r. p.n.e.), zatrzymał się w mieście Lawazantija w Kizzuwatnie, gdzie poznał córkę tamtejszego kapłana bogini Hebat z Arinny, Pentipszarriego - Puduhepę, która też była kapłanką bogini słońca. Puduhepa zasłynęła jako autorka wielu modlitw do huryckich bóstw z Kizzuwatny, a gdy już została królową (ok. 1263 r. p.n.e.) odnowiła dawne obrządki huryckie na dworze w Hattusas (zaś nieopodal stolicy w Yazilikaya, Puduhepa kazała wykuć sanktuarium skalne z wyobrażeniami wszystkich bogów, które zostało ukończone dopiero za życia jej syna - Tuadhaliji IV). Odbudowywano również świątynie zapomnianych bóstw i w całym kraju odnawiano dawne obrzędy religijne. Oprócz bogini słońca z Arinny, wznoszono nowe świątynie Pani z Nagar (zapewne było to jedno z wyobrażeń asyryjskiej bogini nieba - Szawuszki "królowej Niniwy"), a także głównego boga hetyckiego panteonu, boga burz - Teszuba (którego wielbił sam Hattusilis). Ale królewska para kapłańska nie ograniczała się jedynie do odnowy dawnych (huryckich) kultów i rozbudowy świątyń. Przede wszystkim musiano się zająć niezakończonym konfliktem z Egiptem o Syrię, oraz niepokojami na wschodzie i zachodzie kraju, a ponieważ królowa/kapłanka była prawą ręką swego męża, przeto i ona również brała udział w podejmowaniu decyzji politycznych. Nim jednak przejdę do sprawy najważniejszej (genezy wybuchu wojny o Troję), warto pokazać też ówczesny krajobraz polityczny i podejmowane próby zażegnania konfliktów militarnych na Południu i na Wschodzie.




Kluczowym i wciąż niewygasłym (po wstąpieniu Hattusilisa III na tron w Hattusas) konfliktem, był ten z Egiptem, toczony już od kilkudziesięciu lat o Syrię i Palestynę. Po zakończeniu nierozstrzygniętej bitwy pod Kadesz stało się jasne, że obie potęgi są sobie równe i obie nie są w stanie skutecznie pokonać i zdominować jedna drugą, a ich wzajemny konflikt służy jedynie innym, wzrastającym w siłę państwom w regionie (Mitanni, a szczególnie Asyrii). Poza tym Hattusilis zdawał sobie sprawę, że okoliczni władcy uważali go za uzurpatora, a nie prawowitego króla, którego wcześniej obalił (w osobie swego bratanka - Mursilisa III) i uwięził. Ten jednak zdołał zbiec ze swego więzienia w syryjskiej twierdzy Nuhaszsze i udał się do Egiptu - wroga Hetytów - a jako legalny król (należy bowiem pamiętać, o czym już pisałem w poprzedniej części, że nawet syn i następca Hattusilisa III - Tuadhalija IV uważał czyn swego ojca - który jemu samemu pozwolił odziedziczyć tron - za zwykłą uzurpację i zamach stanu, a to oznacza, że tak właśnie musiało wówczas myśleć bardzo wielu dworzan - zapewne także i ci, którzy zyskali na owym przewrocie - nie licząc oczywiście władców okolicznych krajów), mógł uzyskać egipskie wsparcie w odzyskaniu tronu Królestwa Hetytów. Skoro więc Mursilis schronił się w Egipcie i był uważany za prawowitego dziedzica korony Hetytów, przeto było jasne że faraon Ramzes II może go wykorzystać w swoich staraniach o utrzymanie dominacji w północnej Syrii, a także w próbie narzucenia Hetytom pewnego rodzaju politycznej podległości. Dlatego też najlepszym wyjściem z owej patowej sytuacji byłoby jak najszybsze zakończenie owego konfliktu i zawarcie trwałego pokoju z Egiptem, godząc się na podział stref wpływów i (oczywiście) na wydanie Mursilisa III z powrotem do Hattusas. I dlatego Hattusilis zainicjował rozmowy, które ostatecznie zakończyły się zawarciem w grudniu 1259 r. p.n.e. traktatu pokojowego z Egiptem. Został on spisany w dwóch wersjach: po aramejsku i po egipsku. Podczas rozmów nie brakowało też pewnych wzajemnych niesnasek (np. Hattusilisa III bardzo drażnił wyniosły i chełpliwy ton egipskiej kancelarii, oraz jej ocena bitwy pod Kadesz), jednak zdołano te wszystkie bariery pokonać i traktat ostatecznie zawarty został. Lecz co ciekawe, pomimo tylu dziesięcioleci wzajemnej konfrontacji w walce o Syrię, ten właśnie temat został w traktacie... zupełnie pominięty (wiadomo jednak że granica stref wpływów pomiędzy oboma mocarstwami została wyznaczona na zasadzie status quo na rzece Orontes, a to oznacza, że cała północna Syria przypadła Hetytom, zaś południe pozostało w sferze dominacji Egiptu). Traktat ustalał natomiast wzajemną pomoc w przypadku ataku innego państwa, wzajemną gwarancję sukcesji oraz wydawanie zbiegów (a na tym szczególnie musiało wówczas zależeć Hattusilisowi, chociaż traktat nic nie wspominał o Mursilisie III i nie są znane jego dalsze losy). Wzajemna wymiana podarunków (rzecz niezwykle istotna w ówczesnej dyplomacji) oraz zaproszenie Hattusilisa III do Egiptu (nie wiadomo czy z niego skorzystał, ale istnieją pewne przesłanki że mógł przybyć do Egiptu ok. 1245 r. p.n.e., wraz ze swą córką, która weszła wówczas do haremu Ramzesa II jako jego nowa małżonka), stały się podstawą trwałego ułożenia wzajemnych stosunków i zakończenia długotrwałych waśni pomiędzy oboma ówczesnymi mocarstwami.




Podobnie ułożono stosunki ze Wschodem, a szczególnie z rosnącą w siłę Asyrią, której władcy starali się nawiązać z Hetytami coś w rodzaju sojuszu. Asyria zyskiwała na znaczeniu od połowy XIV stulecia p.n.e., zaś rok 1350 p.n.e. był tutaj szczególnie ważny, jako że właśnie wówczas Asyryjczycy po raz pierwszy napadli i splądrowali Waszszuganni - czyli stolicę państwa Mitanni (potężnego królestwa, z którym Egipt rywalizował począwszy od połowy XVI wieku p.n.e.). Skarby władców Hanigalbatu (jak zwano Mitanni wśród ludów Anatolii i Mezopotamii - Egipcjanie bowiem kraj ten nazywali Nahariną) trafiły do Assur (odzyskano wówczas owe złote drzwi, zrabowane siedemdziesiąt lat wcześniej przez króla Mitanni - Szausztatara w czasie jego najazdu na Asyrię). Kraj został zniszczony a ostatni wojownicy (200 rydwanów wojennych) pod wodzą Akitteszuba, zbiegli do Babilonii, gdzie zostali internowani (i gdzie odebrano im broń oraz wszystkie rydwany). Na tronie w Waszszuganii zasiadł wówczas syn poprzedniego władcy Tuszratty - Szuttarna III (wspierany przez Asyryjczyków), a wśród zbiegów był również drugi syn Tuszratty - Kiliteszub, który najpierw uciekł do Babilonii, ale obawiając się że Babilończycy wydadzą go Asyrii, zbiegł do kraju Hetytów i tamtejszemu władcy - Suppiluliumie I "upadł do stóp" nad rzeką Marassantiją (rzeka przez Greków zwana Halys, dziś pod nazwą Kizil-Irmak). Dotarł tam w pełnej niebezpieczeństw podróży przez pustynię, mając ze sobą zaledwie trzy rydwany i "jedną tylko szatę na sobie". Suppiluliuma przyjął go życzliwie, a nawet oddał mu za żonę jedną ze swoich córek. Uzgodniono wówczas, że obalenie Szuttarny i oddanie tronu w ręce Kiliteszuba, dokona się siłami hetyckiego wicekróla Syrii - Pijassilisa z Karkemisz. Tak też się stało (ok. 1349 r. p.n.e.) wojska hetyckie przekroczyły Eufrat, pokonały siły Szuttarny i zbrojnie zajęły Waszszuganni, instalując tam Kiliteszuba, który teraz przyjął tronowe imię - Szattiwaza. Odtąd Hanigalbat był zależny od "wielkiego króla" Hetytów i kontrolowany z syryjskiego Karkemisz. Szattiwazie jednak udało się zrzucić zależność po śmierci Suppiluliumy I i jego syna Arnuwandy II (ok. 1340 r. p.n.e.), a Mursilis II długo nie był w stanie ponownie zdominować Mitannijczyków i udało mu się to dopiero pod koniec życia Szattiwazy (lata 20-te XIV wieku p.n.e.), gdy ten - zagrożony przez Asyryjczyków - szukał przeciwko nim pomocy. Po złożeniu przez Szattiwazę (a potem jego syna Szattuara I) hołdu Hetytom, zyskał on sprzymierzeńca i poczuł się na tyle mocny, aby okazywać jawną wrogość władcy z Assur. Szattuara I zażądał nawet od nowego króla Asyrii - Adad-nirariego I, aby kraj ten ponownie uznał swą zależność od Mitanni, tak, jak to było kiedyś. Czasy jednak już się zmieniły i Asyria (po lekkim kryzysie zaistniałym po śmierci Aszur-uballita I, tego który zdobył Waszszuganni), ponownie wróciła do swej mocarstwowej polityki. Ok. 1300 r. p.n.e. nie mogąc dłużej znieść arogancji Szattuara i jego syna - Wasaszatty, Adad-nirari I zorganizował kolejny wielki najazd na Mitanni, w czasie którego zajął Taidę (dokąd swą stolicę ze zniszczonego Waszszuganni przeniósł Szattiwaza), spalił ją a ludność uprowadził w niewolę. Następnie zajął inne miasta Hanigalbatu: Amasaku, Kahat, Szuru, Nabula, Hurra, Szuduhu, Uszukani, Irrite, Harran, Szudu i Elahat. Do niewoli dostał się również sam Wasaszatta wraz ze swoją rodziną, a tym samym cały kraj Mitanni podbity został przez Asyryjczyków (Hetyci nie udzielili Mitannijczykom żadnego wsparcia). Co prawda Wasaszacie udało się uciec z niewoli i dostać do Hattusas (a Muwatallis II osadził go nawet na tronie kadłubowego kraju leżącego na wschód od Eufratu i złożonego z pozostałych mitannijskich ziem których Asyryjczycy nie zajęli), jednak większość Mitanni pozostała pod kontrolą ludu boga Assura, co też bardzo doskwierało władcom z Hattusas.


MITANNI
(HANIGALBAT/NAHARINA)
W OKRESIE NAJWIĘKSZEGO ROZKWITU 
(XVI/XV wiek p.n.e.)




Nic więc dziwnego, że gdy Adad-nirari I chciał ułożyć sobie jakoś stosunki z Hetytami (żądając jednak, by władcy Hattusas uznali go jednocześnie za swego "brata", czyli równego sobie), Muwatallis (było to w jakiś czas po bitwie pod Kadesz) w obraźliwym tonie przesłał mu wiadomość tej treści: "Chełpisz się swoim zwycięstwem nad Wasaszattą i krainą Hurytów. Prawda że podbiłeś ją siłą. Pokonałeś mojego (sojusznika) i stałeś się Wielkim Królem. Ale co masz na myśli, mówiąc o braterstwie? (...) Czy zrodziła nas ta sama matka? Skoro mój ojciec i dziad nie mieli w zwyczaju pisywać do króla Asyrii o braterstwie, tak więc i ty przestań pisać do mnie o byciu Wielkim Królem. Nie życzę sobie tego!" Ok. 1270 r. p.n.e. pewny wsparcia hetyckiego syn Wasaszatty - Szattuara II wzniecił powstanie przeciwko Asyryjczykom w Hanigalbacie, jednak nowy król Asyrii, syn i nastepca Adad-nirari I - Salmanasar I, krwawo stłumił powstanie i dokonał najazdu na (będący jeszcze pod kontrolą Hetytów) teren Mitanni. Obalił Szattuarę II a cały ten kraj włączył bezpośrednio do Asyrii. Hetyci wówczas również nie przyszli z pomocą Mitanni i musieli pogodzić się z faktem, że tuż przy ich wschodniej granicy wyrosło teraz silne państwo, mające mocarstwowe ambicje. Dlatego też, gdy tylko Muwatallis II zmarł a na tron Hetytów ostatecznie wstąpił Hattusilis III, jego relacje z władcą Assuru diametralnie się zmieniły. Doszło do znacznego ożywienia stosunków dyplomatycznych, zaś posłowie jednego i drugiego monarchy krażyli pomiędzy Hattusas a Assurem z podarkami i wyrazami "braterskiej miłości". Mimo to jednak Hattusilis doskonale zdawał sobie sprawę, że na wschodzie pojawił się silny konkurent z którym kiedyś przyjdzie jemu (lub jego potomkom) rywalizować zbrojnie. Dlatego też starał się podpuszczać Babilończyków do wojny z Asyrią, śląc listy do władców Babelu, zapewniające ich o swoim poparciu i sojuszu. W jednym z takich listów - wysłanych z okazji wstapienia na tron w Babilonie Kadaszman-Enlila (ok. 1263 r. p.n.e., czyli mniej więcej w tym samym czasie, w którym na tron w Hattusas wstąpił Hattusilis III) pisze on tak: "Słyszałem że brat mój stał się już mężem i wyrusza na polowania. Cieszę się bardzo, że Teszub wywyższył imię mego brata Kadaszmanturgu (...) Mówię teraz memu bratu: Idź i splądruj teraz kraj nieprzyjaciela (Asyrię) (...) Chciałbym usłyszeć, że brat mój pobił kraj wroga (...) Bracie mój, nie siedź tam! Wyrusz przeciw krajowi wroga i pokonaj go! Wiedz bowiem, że wyruszasz przeciw krajowi, który trzy lub czterokrotnie przewyższasz liczebnie". Tym samym Hattusilis pragnął rozwiązać problem Asyrii cudzymi rękoma, a jednocześnie doprowadzić do odnowienia dawnej wrogości Babilonu i Assuru, który mógłby potem wykorzystywać politycznie. Jednak król Kadaszman nie poszedł tą drogą i nie ruszył przeciwko Asyrii (zapewne zdając sobie sprawę że owa przewaga, o której pisał Hattusilis, jest realnie znacznie mniejsza) i też utrzymywał z Salmanasarem oraz jego następcami przyjazne stosunki.
 



I teraz właśnie przechodzę już bezpośrednio do meritum, gdyż po ułożeniu napiętych stosunków z Egiptem i Asyrią, przyszedł czas na rozwiązanie kwestii zbytniej niezależności ludów Assuwy i Wilusy w zachodniej Anatolii. Według mitu Homera, Parys (syn króla Troi - Priama i jego małżonki Hekabe) w konkursie dla najpiękniejszej z bogiń (w którym startowały: Hera, Atena i Afrodyta), przyznał złote jabłko z napisem "Najpiękniejszej" (wrzucone pomiędzy bogów przez Eris - boginię niezgody - za to, iż ta nie została zaproszona na wesele Peleusa z Tetydą, a byli tam obecni wszyscy bogowie) właśnie Afrodycie, która w zamian obiecała, iż da mu za żonę najpiękniejszą kobietę w całej Helladzie i Azji (Hera zaś obiecywała Parysowi że uczyni go przywódcą Azji i Hellady, zaś Atena, że ześle na niego wielkie zwycięstwa). Gdy Parys przebudził się ze snu (w którym miał właśnie ofiarować jabłko Afrodycie) wyglądało na to iż rzeczywiście wszystko to tylko mu się przyśniło, ale gdy został wysłany z misją dyplomatyczną przez swego ojca, króla Priama do Sparty, tam właśnie ujrzał piekność doskonałą w której natychmiast się zakochał. Była to Helena - żona władcy Sparty Menelaosa. Zaczęły się więc tajne schadzki Parysa i Heleny, a ostatecznie zabrał on ją ze sobą do Troi. Menelaos zaś zaczął rozgłaszać po całej Helladzie że jego żona została porwana (wbrew swojej woli) przez Parysa, który tym samym wzgardził jego gościnnością i podważył jego honor. Zaś po uzgodnieniu sprawy z bratem, królem Myken i Argolidy - Agamemnonem, zaczęto formować koalicję anty-trojańską, która ostatecznie wyruszyła na morze (1000 okrętów i 50 000 wojowników) w celu uwolnienia Heleny i ukarania owego wiarołomcy wraz z całym jego grodem. Tyle homerowy mit, reszta tej historii też jest znana (dziesięcioletnie zmagania wojenne pod Troją które nie przyniosły żadnych rezultatów i ostateczne zajecie miasta dzięki podstępowi Odyseusza z wielkim, drewnianym koniem, w którym skryli się achajscy wojownicy, a który to - jako symbol zwycięstwa - Trojanie wciągnęli we własne mury i ku własnej zgubie). Jak jednak mit ten ma się do prawdziwych wydarzeń historycznych i czy mogły one zainspirować Homera (oraz tych, którzy ów mit spisali) do skonstruowania takiej właśnie, ciekawej i barwnej opowieści?




Otóż pewne wydarzenia z historii Anatolii i ówczesnej Grecji znajdują potwierdzenie w owym micie, choć oczywiście nie w dosłownym przekładzie. Jednak misja dyplomatyczna Parysa do króla Sparty Menelaosa, wydarzyła się naprawdę, tylko że nie została wysłana z Troi, a z... Hattusas. Hattusilis III i jego małżonka - Puduhepa postanowili również ułożyć sobie jakoś stosunki z Zachodem, czyli właśnie z Ahhijawą (Achajami - Grecją achajską). Było to związane z działalnością niejakiego Piyama-radu, hetyckiego poddanego który zbuntował się przeciwko królowi (jeszcze za panowania Muwatallisa II) i uzyskawszy poparcie oraz pomoc Achajów, stworzył sobie quasi pirackie państewko, atakując zbrojnie zachodnie rubieże królestwa Hetytów. Zdając sobie sprawę z faktu wspierania Piyama-radu przez władców Ahhijawy, postanowił Hattusilis wysłać tam swego człowieka, specjalnego posła którego zadaniem miało być doprowadzenie do zawarcia sojuszu obu krajów (być może również na takiej samej zasadzie - czyli w formie traktatu politycznego - jaki został zawarty z Egiptem). Umożliwiłoby to Hetytom zdławienie rebelii w zachodniej Anatolii, a być może nawet ponowne podporządkowanie tamtejszych ludów. Dlatego też wybrano do tego zadania niejakiego Tawagalawę, mężczyznę pełnego dyplomatycznej ogłady (tego wyboru dokonała najprawdopodobniej właśnie królowa Puduhepa), którego celem było przekonanie "wielkiego króla" Ahhijawy do sojuszu z Hattusilisem III. Przybył on do Argos lub Myken i bardzo szybko wzbudził wielkie wrażenie na achajskich władcach i to do tego stopnia, że król Myken zaproponował mu rękę swojej córki oraz ogłosił swym "bratem" (co też było niezwykłym wyróżnieniem, jako że określenie "brat" w dyplomacji tamtego okresu było używane jedynie w odniesieniu do monarchów równych sobie potęgą). Został też posłany (przez swego nowego teścia) do kraju Wilusa, by tam (zapewne) panować. I co ciekawe, cel misji Tawagalawy nie został osięgnięty z korzyścią dla Hetytów, gdyż ostatecznie ów posłaniec (już jako "brat" wielkiego króla Ahhijawy) uznał się za niepodlegającego władzy Hattusilisa III, a tym samym zaczął w Wilusie i Assuwie gromadzić armię na wypadek wojny z Hetytami. Spowodowało to wybuch nowego konfliktu pomiędzy Hattusas a Mykenami i Argos właśnie o tereny władztwa Tawagalawy, czyli Wilusy (Troady) gdzie znajdowała się owa homerycka Troja (Troja VIIA). Cały ten konflikt został spisany w tzw.: "Liście Tawagalawy", który został odnaleziony w ruinach Hattusas. Do wojny wówczas jeszcze jednak nie doszło, ale konflikt z Tawagalawą (oraz Piyama-radu) stał się zarzewiem przyszłych, krwawych wydarzeń we wzajemnych stosunkach władców Hatti i Ahhijawy.
 



Gdy (ok. 1237 r. p.n.e.) Hattusilis III zmarł, a tron po nim objął jego syn - Tuadhalija IV, wzajemny konflikt o Wilusę, Assuwę, oraz o wyspę Alasziję (Cypr) jeszcze wzrósł. Nie wiadomo kiedy ów stan "zimnej wojny" (z szeregiem niewielkich granicznych konfliktów) został zamieniony w wojnę "gorącą", ale wiadomo że w "Liście Milawata" (również znalezionym w ruinach Hattusas) datowanym na ok. 1225 r. p.n.e. spisano deklarację króla Tuadhaliji, który chwalił się z iloma władcami równymi sobie nawiązał stosunki. Pisał więc: "Królami, którzy są mi równi rangą, są król Egiptu, król Babilonii, król Asyrii i król Ahhijawy" (przekreślenie słów "król Ahhijawy" znajduje się w oryginale i oznacza zapewne fakt, iż w tym właśnie okresie Achajowie z Grecji zostali usunięci z szeregu wielkich mocarstw, a to może być podyktowane jedynie faktem odebrania im znacznych połaci ziem). I właśnie w tym mniej więcej czasie (ok. 1230 r. p.n.e.) nastąpiła hetycka inwazja na (opanowany przez Achajów dwieście lat wcześniej) Cypr, oraz rejon miasta Milawata (Milet). Utrata tych terenów spowodowała (z całą pewnością) skreślenie królów Ahijawy z szeregu władców równych Hetytom. Inskrypcja z czasów panowania Tuadhaliji, mówiąca o dokonanej przez niego inwazji na Cypr, brzmiała następująco: "Schwytałem króla Alasziji z jego żonami, z jego dziećmi (...) Wszystkie dobra, w tym srebro i złoto i wszystkich schwytanych ludzi wziąłem i przywiodłem do domu, do Hattusy. Zniewoliłem kraj Alaszija i natychmiast uczyniłem go poddanym". Opanowanie Miletu również mogło oznaczać likwidację pozostającego na usługach Ahhijawy, tamtejszego państwa pirackiego, założonego jeszcze przez Piyama-radu za czasów panowania Muwatallisa II. Jednak Hetyci nie podbili zajętych przez siebie ziem i wycofali się stamtąd (nakładając zapewne na lokalnych królów jakąś formę zależności), dlatego więc syn i nastepca Tuadhaliji IV - Suppiluliuma II, ponownie chwalił się podjęciem kolejnej inwazji na Cypr, każąc wykuć (ok. 1205 r. p.n.e.) w Hattusas taką oto inskrypcję: "Ja, Suppiluliuma, Wielki Król natychmiast (wyruszyłem) na morze. Okręty Alasziji trzy razy spotkały mnie w bitwie na morzu. Pokonałem je. Zdobyłem owe okręty i spaliłem pośrodku morza. Kiedy ponownie przybyłem na suchy ląd, wówczas wróg z wyspy Alaszija ponownie tłumnie stanął przeciwko mnie". To tyle wzajemnych podchodów i wojenek hetycko-achajskich, ale w tym wszystkim wciąż jeszcze nie doszliśmy do wybuchu samej wojny trojańskiej. Jak ona wyglądała, kiedy wybuchła i jak się zakończyła - o tym już bezpośrednio opowiem w następnej części. 




CDN.

BOHATEROWIE WRZEŚNIA - Cz. I

OSTATNI BÓJ Dziś chciałbym rozpocząć nową serię opowiadającą o żołnierzach broniących tamtej, wywalczonej po 123 (150) latach zaborów, odrod...