WYŚWIETLENIA

24 września 2025

PIŁSUDSKI WIEDZIAŁ - ZNAŁ PRZYSZŁOŚĆ!

NIESAMOWITA PRZEPOWIEDNIA
STEFANA OSSOWIECKIEGO





"WY TEJ POLSKI NIE UTRZYMACIE. TA BURZA, KTÓRA NADCIĄGA JEST ZBYT WIELKA (...) JA PRZEGRAŁEM SWOJE ŻYCIE. NIE UDAŁO MI SIĘ POWOŁAĆ DO ŻYCIA DUŻEGO ZWIĄZKU FEDERACYJNEGO, Z KTÓRYM ŚWIAT MUSIAŁBY SIĘ LICZYĆ"

MARSZAŁEK JÓZEF PIŁSUDSKI
(Grudzień 1924 r. w rozmowie z pułkownikiem 
JANUSZEM GŁUCHOWSKIM)



Cóż to ja mam z tymi przepowiedniami. Zauważyłem bowiem rzecz zdumiewającą, mianowicie ludzie którzy zajmowali się przepowiadaniem przeszłości przed rokiem 1939, mówili o okrutnych klęskach i cierpieniach, jakie spadną na naród polski i całą Europę w przyszłości. My to znamy, to wszystko się spełniło w czasach II Wojny Światowej czy z późniejszych lokalnych wojen i zawirowań politycznych. Co się zaś tyczy XXI wieku to jakąkolwiek bym nie odnalazł przepowiednię mówiącą o przyszłości Polski, to muszę powiedzieć że KAŻDA ona w taki lub inny sposób stwierdza o niezwykłym wzroście znaczenia i pozycji naszego kraju na arenie światowej - jasnowidz ojciec Czesław Klimuszko (zmarły w 1980 r.), w swych przepowiedniach mówi na przykład o wielkiej katastrofie, która w XXI wieku nawiedzi Europę:


"Widziałem żołnierzy przeprawiających się przez morze, na takich małych, okrągłych stateczkach, ale po twarzach widać było, że to nie Europejczycy. Widziałem domy walące się i dzieci włoskie, które płakały. To wyglądało jak atak niewiernych na Europę. Wydaje mi się, że jakaś wielka tragedia spotka Włochy"


Oto wizja nadciągającej od południa na Europę islamskiej inwazji, która ukazała się w widzeniu księdza Klimuszko, mówiącej o pierwszych dekadach XXI wieku. Co ciekawe przepowiednia mówi, że cała Europa zostanie dotknięta tą inwazją. Niemcy na przykład w wizji księdza Klimuszko zostaną terenem ... skażonym na długie stulecia. Czyżby efekt III wojny światowej i użycia pocisków nuklearnych? W wizji księdza Klimuszko nie ma o tym mowy, chodzi raczej o... próbę zatrzymania muzułmańskiej inwazji na Niemcy, poprzez użycie właśnie ładunków nuklearnych, które doprowadzą kraj do ruiny i na długie stulecia uczynią go (na dużych obszarach) niezdolnym do ponownego zasiedlenia. Przepowiednia jest pozytywna przede wszystkim dla Francji, która ponoć ma odbudować swoją mocarstwową pozycję w Europie, obejmując swoją protekcją i pomocą duże, poatomowe tereny w Niemczech, a granicą Francji ma być rzeka Łaba. Będzie to jednak "strefa zakazana", czyli tereny nienadające się do zamieszkania z powodu zbyt dużego promieniowania. W ogóle przepowiednia ojca Klimuszko dotycząca samych Niemiec, jest pesymistyczna. Niemcy mają zostać rozbite i podporządkowane politycznie dwóm krajom - Francji oraz Polsce.

Co się tyczy Polski, ojciec Klimuszko mówi o tym, że nasz kraj wyjdzie z tej "muzułmańskiej inwazji" (jak ją nazywa), znacznie wzmocniony i zwycięski. Co najbardziej mnie jednak dziwi (choć może wyraziłem się nieściśle - dość długo mnie to dziwiło, jednak już przestało, gdyż przepowiednie innych jasnowidzów potwierdzają tylko to, co przewidział ojciec Klimuszko) to stwierdzenie, jakiego użył ksiądz, a brzmi ono: 


"Polska stanie się światową potęgą, a w języku polskim będą pisane przyszłe ustawy obowiązujące w świecie


Właśnie w ten sam sposób wypowiadają się o naszym kraju inni jasnowidze, o których jeszcze napiszę w kolejnych tematach. Teraz wszakże chciałbym przejść bezpośrednio do osoby Marszałka Józefa Piłsudskiego i Jego niezwykłych wprost geopolitycznych spostrzeżeń, które ziszczały się po kilku latach, lub nawet... po kilku miesiącach.

Przewidział nadciągającą I Wojnę Światową w czasie, gdy nic jeszcze na nią nie wskazywało. 21 lutego 1914 r. w sali paryskiego Towarzystwa Geograficznego, wygłosił on odczyt, w którym wskazywał że zwycięstwo w przyszłej wojnie będzie szło z zachodu na wschód. Najpierw Niemcy i Austro-Węgry mają pobić Rosję, a następnie koalicja Francji i Anglii (lub Francji, Anglii i USA - to też ciekawe, skąd na początku 1914 r. mógł przypuszczać że Stany Zjednoczone wejdą do wojny w Europie) pokona Niemcy i Austro-Węgry. Nakreślił też kierunek, którym w tej wojnie mieli podążać Polacy: "Najpierw idziemy z Niemcami i Austriakami przeciwko Rosji, a następnie w odpowiednim momencie zmieniamy front i stajemy po stronie mocarstw zachodnich". Tak też właśnie się stało, Niemcy byli nam potrzebni tylko do tego, aby z ziem polskich wypędzić Rosjan, ale gdy to się już dokonało, dalsza z nimi współpraca stawała się niepotrzebna, a nawet niekorzystna dla sprawy niepodległości Polski. Dlatego też w 1917 r. Józef Piłsudski zabronił stworzonym przez siebie Legionom Polskim składać przysięgę na wierność cesarzowi niemieckiemu, mówiąc: "Nasza wspólna droga z Niemcami skończyła się". Został za to uwięziony w twierdzy w Magdeburgu, a Legiony rozwiązane, ale klęski Niemiec już nic nie mogło powstrzymać, zaś Austro-Węgry rozpadły się w ciągu kilkunastu listopadowych dni roku 1918. Rosja zaś została pobita i szalała w niej rewolucja bolszewicka - Polska więc odradzała się na gruzach dawnych mocarstw zaborczych. I właśnie o to Piłsudskiemu chodziło.

Zresztą Marszałek przewidział też i rewolucję w Rosji. W 1915 r. do swoich współpracowników mówił słowa, które były dla nich niezrozumiałe, a mianowicie: "Rewolucja w Rosji mi się spóźnia". Do wyzwolenia Polski z niewoli potrzeba było bowiem nie tylko pokonania Rosji i wygnania ich z polskiej ziemi, którą wówczas rozumiano inaczej niż dzisiaj. Dziś bowiem jeśli mówimy Polska, mamy na myśli ziemie pomiędzy Odrą i Nysą Łużycką na zachodzie, a rzeką Bug na wschodzie. Nasi przodkowie przed I Wojną Światową mówiąc "Polska", mieli na myśli również ogromne tereny na Wschodzie, podchodzące pod Smoleńsk i Kijów - lub nawet obejmujące te miasta. Polska dla nich, to były ziemie dawnego Imperium Jagiellonów. Jak bowiem pisał Stanisław Cat Mackiewicz:


"W dzień ślubu Jadwigi z Jagiełłą (18 lutego 1386 r.), państwo liczyło tylko sto tysięcy kilometrów kwadratowych. W dzień zgonu największego z naszych królów, Kazimierza Jagiellończyka (7 czerwca 1492 r.), państwo polskie liczyło już milion sto tysięcy kilometrów kwadratowych, nie licząc krajów lennych. W ciągu stu lat dom Giedymina ujedenastokrotnił terytorium naszego państwa"




Tak więc "Polska" to nie były ziemie ograniczające się jedynie do rdzennych ziem zamieszkałych przez Polaków, ale także ogromne tereny Liwy i Rusi. Bez tych ziem na wschodzie, Polska ograniczona do ziem "rdzennie polskich" i zamknięta w ciasnych piastowskich granicach, byłaby maleńkim państewkiem typu Węgry lub Czechy, bez wielkich doświadczeń, bez pamięci o dawnej mocarstwowości, o potędze jakiej nie miało żadne z chrześcijańskich państw europejskich przez ponad 300 lat. To co uczynił litewski książę Jogaiła, żeniąc się z królową Jadwigą, to było podłożenie fundamentów pod przyszłe europejskie mocarstwo. Bez tego nie byłoby ani polskich chorągwi na Kremlu w latach 1610-1612 r. (Polacy jako jedyny naród w Europie aż dwukrotnie zdobywali stolicę Rosji), ani cara rosyjskiego w niewoli, bijącego pokłony przed polskim królem na Sejmie warszawskim - 29 października 1611 r., ani króla Jana Sobieskiego pod Wiedniem (1683 r.), ratującego monarchię Habsburgów od zagłady i tureckiej niewoli, nie byłoby Żółkiewskiego, Mickiewicza, Słowackiego, Sapiehów, Radziwiłłów, nie było by niezwykłej w Europie polskiej wolności słowa i sumienia, owego "Kraju bez stosów", jak określano Rzeczpospolitą w XVI i XVII wieku. 


 OTO JAK PRZED I WOJNĄ ŚWIATOWĄ WYOBRAŻANO SOBIE PRZYSZŁĄ, ODRODZONĄ Z NIEWOLI POLSKĘ



Jednak siłę "rdzennie polskiego" narodu, wykuł nie Władysław Jagiełło (Jogaiła), 
lecz król Kazimierz III zwany Wielkim. 
Panujący w latach 1333 - 1370






Tak więc Polska to nie była ta niewielka, piastowska ziemia, która przypominała współczesne granice naszego kraju. To było prawdziwe Imperium, łączące w sobie ziemie polskie, litewskie, łotewskie, estońskie, ukraińskie, białoruskie i część rosyjskich. Za polskiego króla wznoszono modły na tym ogromnym terenie nie tylko w kościołach, lecz w cerkwiach i synagogach, przez Polaków, Litwinów, Rusinów, Żydów, Niemców, Holendrów, Szkotów, Anglików, Tatarów i wielu innych narodowości. Wszyscy oni, choć pochodzili z różnych krajów, mówili różnymi językami oraz wyznawali różne religie - uważali się za obywateli polskich. Mawiano bowiem np. "Z urodzenia Litwin (Rusin, Niemiec etc. etc.), z serca i obowiązku Polak". Dlaczego Mickiewicz, urodzony na Litwie i piszący: "Litwo, Ojczyzno moja", uważał się za Polaka i tylko za Polaka. On był Litwinem bowiem w takim samym znaczeniu, jakby w USA ktoś powiedział że pochodzi z Georgii lub Teksasu, a przecież jest Amerykaninem. Nic dziwnego że w polskich szkołach nauczano Inwokacji Mickiewicza (a niezrozumienie budziły te słowa tylko w ciasnych głowach, które nie pojmowały, że wielkość to jedność i można mówić: "Litwo, Ojczyzno moja", lub opisywać piękno ukraińskich czy białoruskich ziem, pisząc o nich "Polska" - nie w sensie etnicznym czy narodowościowym, a państwowym i obywatelskim, a przede wszystkim... twórczym).


TAK ZMIENIAŁY SIĘ GRANICE PAŃSTWA POLSKIEGO od ok. 990 r. po rok 2025



I teraz właśnie historia zatoczyła koło - Polskę czeka okres wielkości. Tutaj pragnę wrócić do wspomnianego w podtytule Stefana Ossowieckiego i jego przepowiedni. Stefan Ossowiecki był inżynierem i wynalazcą (asystentem sławnego Dimitrija Mendelejewa - twórcy układu okresowego pierwiastków, znanym nam z chemii pod nazwą - "Tablicy Mendelejewa"), urodzonym w 1877 r. Był on również jasnowidzem. Wydarzenie o którym chciałem tu napisać, miało miejsce w ostatnich dniach sierpnia 1939 r. Oto relacja ze spotkania, spisana przez Juliusza T. Dybowskiego - przyjaciela i asystenta mistrza Ossowieckiego:


"Była już druga w nocy, gdy odprowadziłem mojego gościa (Stefana Ossowieckiego) do jego pokoju. W bibliotece usiedliśmy na chwilę i zapaliliśmy cygara. Stefan puścił kilka kłębów dymu, nagle zasłonił oczy ręką, ale spostrzegłem, że lecą mu po twarzy łzy. 
- Mistrzu, co się stało, na Boga - spytałem. Ossowiecki blady i spięty spojrzał mi w oczy
- Nieszczęście (...) Jesteśmy w przededniu wojny i już dzielą nas od niej jedynie dni.
- Przecież Pan mówił nam przed chwilą co innego.
- A co miałem powiedzieć? - odparł inżynier. 

- Był u mnie pół roku temu marszałek Rydz-Śmigły i powiedziałem mu dokładnie to samo, co powiedziałem marszałkowi Piłsudskiemu w 1934 roku, kiedy podpisywaliśmy z Niemcami traktat o nieagresji. Jeden i drugi wziął ode mnie przyrzeczenie, że nikomu o tym publicznie nie powiem.

- Jak daleko dojdą Niemcy?
- Cała Polska zajęta, gruzy, krew i mord! Idą dalej, wgłąb Rosji, daleko, daleko. 
- Do Uralu? - Ossowiecki zastanowił się przez chwilę.
- Do Kaukazu. Państwa osi przegrają wojnę, Niemcy i Japonia będą okupowane, Włochy wyzwolone. Zwycięzcy: Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Rosja spotkają się na konferencji i ustalą nowy ład w Europie. 

- A co z Polską? 
- Będzie Polska! Ale za jaką cenę (...) Najpierw będą nią władali komuniści, a potem szubrawcy i świnie. Na koniec powstanie jeszcze większa niż teraz. Tego ani ja, ani Ty nie doczekamy, dopiero wnukowie. Warto jednak wiedzieć że tak się stanie"


"NA KONIEC POWSTANIE JESZCZE WIĘKSZA NIŻ TERAZ"


Te ostatnie słowa Ossowieckiego brzmią podobnie jak ojca Klimuszko: "Polska stanie się światową potęgą, a w języku polskim będą pisane przyszłe ustawy obowiązujące w świecie", oraz wielu innych europejskich jasnowidzów, o których zamierzam napisać w kolejnych tematach.


Co się zaś jeszcze tyczy osoby Marszałka Józefa Piłsudskiego, to na łożu śmierci (maj 1935 r.) siarczyście przeklinał on Francuzów - dlaczego? Czy znał przyszłość, o której miał mu powiedzieć w 1934 r. Stefan Ossowiecki? Myślę że tak właśnie było.


PS: Ciekawym jest również stwierdzenie Ossowieckiego, że na początku będą Polską rządzić komuniści, a potem "szubrawcy i świnie". Tak się zastanawiam - przypominając sobie czasy rządów po roku 1989 aż do dzisiaj, jak bardzo to wszystko jest prawdziwe.


"CZY WY SOBIE ZDAJECIE SPRAWĘ Z NIEBEZPIECZEŃSTW GROŻĄCYCH POLSCE, OD ZEWNĄTRZ I WEWNĄTRZ (...) JEŻELI POLACY, WSZYSCY POLACY, ROZUMIECIE, CO MÓWIĘ, WSZYSCY POLACY, NIE WEZMĄ SIĘ DO ROBOTY W OBRONIE INTERESÓW KRAJU, A MNIE ZABRAKNIE, TO ZA DZIESIĘĆ LAT POLSKI NIE BĘDZIE"

JÓZEF PIŁSUDSKI w rozmowie z pułkownikiem Romanem Michałowskim - attache wojskowym polskiej ambasady w Bukareszcie. Bukareszt - Jesień 1931 r. Według relacji Michałowskiego, gdy skończył mówić te słowa twarz zakrył rękoma, jakby chciał się rozpłakać.



A TAK MA WYGLĄDAĆ POLSKA PRZYSZŁOŚCI 
Według wyżej wymienionych i ... 
tych niewymienionych przepowiedni


WALKIRIA - CZYLI DLACZEGO HITLER ZDOBYŁ WŁADZĘ W NIEMCZECH? - Cz. II

CZYLI CO SPOWODOWAŁO ŻE REPUBLIKA WEIMARSKA ZMIENIŁA SIĘ W III RZESZĘ? PLANY I MARZENIA  Cz. I " GDY WYBUCHNIE WOJNA, NIE DA SIĘ PRZEWI...