CZYLI RZECZ O ZNANYCH
I NIEZNANYCH KOBIETACH W HISTORII,
KTÓRE POTRAFIŁY
RÓŻNYMI SPOSOBAMI OWINĄĆ SOBIE
MĘŻCZYZN WOKÓŁ PALCA
"NIGDY ZA MOIM PRZYZWOLENIEM KRÓL NIE POGWAŁCI MEGO DZIEWICTWA, A GDY BĘDZIE PRÓBOWAŁ WZIĄĆ MNIE SIŁĄ, NIE PÓJDĘ W ŚLADY LUKRECJI, ŻONY COLLATINUSA, KTÓRA PRZECIERPIAŁA ZNIEWAGĘ, A NASTĘPNIE ODEBRAŁA SOBIE ŻYCIE. ZNIEWAGĘ TĘ PRZYPŁACĘ WŁASNĄ ŚMIERCIĄ"
LUKRECJA di ALAGNO
(Która potrafiła tak rozkochać w sobie króla Neapolu - Alfonsa I Trastamara, że ten tracił dla niej głowę, obsypywał prezentami i przyznał pozycję należną królowej. Jej władza była tak wielka, że nikt nie miał prawa spotkać się z monarchą, jeśli ona wcześniej nie udzieliła na to zgody. Jednocześnie nie pozwoliła królowi się do siebie zbliżyć i pielęgnowała tzw.: "miłość platoniczną". Należy tutaj od razu dodać, że Lukrecja nie pochodziła z królewskiego rodu a jedynie była ubogą arystokratką. Utrzymywała swój wpływ na króla Alfonsa przez dziesięć lat 1448-1458, aż do jego śmierci, po czym została kochanką zwykłego sekretarza królewskiej administracji i miała z nim dziecko. Zmarła w biedzie i zapomnieniu w 1479 r.
Kobiety-Dominatorki, kobiety które własnym wysiłkiem (seksapilem lub walorami umysłu), potrafiły podporządkować sobie mężczyzn i zająć pierwszą wśród nich pozycję. Czy takie kobiety istniały lub istnieją? Oczywiście że tak, lecz według mnie osobiście znacznie więcej jest kobiet uległych, które podporządkowują się swemu mężczyźnie. Oczywiście kobiety mają tę przewagę nad mężczyznami, że to... one nas wybierają, a nie my je. To kobiety decydują który mężczyzna będzie najbardziej odpowiedni dla nich i dla ich przyszłego potomstwa, choć wielu facetów uważa że jest inaczej i że to oni decydują. Ten błąd nieświadomości mężczyzn jest odwiecznym kobiecym przywilejem związanym bezpośrednio z ich seksualnością. Ogromna większość kobiet woli jednak uległość od dominacji (choć dziś przyjęło się wszystko określać mianem "partnerstwa" - ok. ale należy pamiętać, że nawet w najbardziej partnerskim związku muszą istnieć mniej lub bardziej decyzyjne osoby). Mam dobrego znajomego który zawsze był dość nieśmiały w stosunku do kobiet (przy pierwszym poznaniu) i sprawiał wrażenie człowieka nieco wycofanego. Pewnego jednak razu zawiązał znajomość z dość niezależną kobietą, która widać było że lubi przewodzić w związku. Po kilku ładnych miesiącach gdy się znów spotkaliśmy, sytuacja wyglądała następująco - oboje wciąż ze sobą byli, jednak widać było że role w ich związku nieco się odmieniły. Owa Dominatorka, z którą zapoznał się mój znajomy, była... całkowicie poskromiona (jeśli mogę użyć takiego słowa). Teraz są kochającym się małżeństwem a ona jest przykładną żoną i matką. Przyznam się szczerze że nie spytałem się w jaki sposób dokonał jej odmiany, gdyż po prostu głupio pytać o takie rzeczy, ale bez wątpienia ów nieśmiały facet, jakiego znałem i owa niezależna kobieta, zamienili się totalnie rolami.
Zresztą ja stawiam tezę, że kobieta dominująca to pewna (jakby to powiedzieć) - anomalia, związana z brakiem stanowczości u mężczyzny. Kobieta bowiem wybierając sobie mężczyznę na resztę życia, pragnie mieć w nim nie tylko oparcie, ale również ochronę i swoistego przewodnika przez życie. Jeśli tego nie znajduje w swoim związku, jeśli mężczyzna jest słaby i niezdecydowany oraz na wszystko się zgadza, to ona go wcześniej czy później zdominuje. Nie stanie się jednak tak dlatego że ona tego pragnie, tylko dlatego że po prostu w każdym związku... ktoś musi nosić spodnie - że tak się wyrażę. Jeśli facet jest dupa wołowa, to kobieta chcąc nie chcąc musi być silna. Często kobiety testują mężczyzn, na jak dużo będą mogły sobie pozwolić w stosunku do nich i jeśli nie ma żadnej reakcji ze strony faceta, to taka kobieta (będąc zdesperowaną) wejdzie mu wreszcie na głowę i zamieni w totalnego pantofla. Ale to z jej strony jest swoiste testowanie na jak dużo może sobie pozwolić. Tutaj bowiem w grę wchodzi również umiejętność zapewnienia bytu i bezpieczeństwa rodzinie, jeśli bowiem mężczyzna ulega kobiecie, to w jej głowie powstaje myśl że równie szybko ulegnie np. napastnikom, próbującym zrobić jej coś złego i ze strachu nie stanie w jej obronie. A świat w którym żyjemy naprawdę nie jest przyjazny kobietom. One tak naprawdę na każdym kroku są wystawiane na żer, niczym zwierzyna łowna. Kobietę bowiem znacznie łatwiej można skrzywdzić niż mężczyznę i to na wiele sposobów. Dlatego w ich mentalności (a być może nawet w genotypie) zakodowała się potrzeba znalezienia mężczyzny silnego, dającego oparcie i bezpieczeństwo.
Większość mężczyzn po prostu tego nie rozumie i na tym bardzo często polegają owe kryzysy w małżeństwie lub związku, na niezrozumieniu potrzeb drugiej strony (bowiem mężczyźni w dużej mierze chcą po prostu mieć święty spokój, nie chcą się zbytnio angażować w stosunku do kobiety, bo i tak już ją "zdobyli", teraz więc można osiąść na laurach i odpoczywać w gronie "ogniska domowego". Problem jednak polega na tym, że większość kobiet po prostu wewnętrznie kipi, widząc swego faceta, który zachowuje się jakby mu na niczym nie zależało, tylko papcie, telewizor, gazetka i piwko - to cały jego świat po pracy). Nic wiec dziwnego że część z nich po prostu przejmuje w domu role mężczyzn i zaczynają dominować, choć tak naprawdę pragną tylko pobudzić swego faceta do działania. Stawiają mu więc coraz większe wymagania, a jeśli on ich nie spełnia to albo urządzają karczemną awanturę, albo też zaczynają tzw.: "ciche dni". Dopóki facet nie weźmie sprawy w swoje ręce i nie zacznie ponownie przewodzić w związku, to będzie miał cały czas na głowie "warczącą" na niego żonę, która coraz bardziej będzie traciła do niego szacunek (nawet jeśli go kocha, to widząc jego flegmatyczność i ugodowość, z czasem naturalnie utraci do niego szacunek i będzie nim pomiatać). Wiem co mówię, bo w życiu widziałem już różne relacje w związkach (swoją drogą pamiętam z dzieciństwa, jak kiedyś z siostrą pojechaliśmy do wujostwa na zdaje się ferie szkolne. I pamiętam taką scenę, gdy po zabawie z kuzynostwem zostaliśmy zawołani na obiad. Weszła ciotka z talerzem zupy i z tak... podbitym okiem, że ja sam - nigdy wcześniej nie widząc czegoś takiego, zapytałem się w sposób naiwny i bezpośredni: "Ciociu, co ci się stało?" Nie odpowiedziała i choć miałem wtedy może z osiem lub dziesięć lat, to do dziś przypomina się mi moje głupie pytanie.
Zresztą nie był to ostatni raz, gdy miała siniaki pod oczami, ale ja wówczas zauważyłem to po raz pierwszy, a wuj był typem osoby nieznoszącej sprzeciwu (natomiast mój ojciec, choć z wujem byli braćmi - sam był osobą łagodną i ugodową, choć oczywiście też do pewnego stopnia, ale zdarzało się że to raczej mama często się na niego obrażała. Pamiętam taką scenę gdy byłem dzieckiem, wracaliśmy z przyjęcia u znajomych rodziców z innego miasta, a ponieważ przyjęcie było zakrapiane alkoholem, wracaliśmy pociągiem. I tam mama obraziła się na tatę, bo ten wprowadził nas do innego wagonu, który został odczepiony i musieliśmy czekać na następny pociąg, a było to już późno w nocy. Tata jednak nic sobie z tego nie robił, gdy pociąg przyjechał mama usiadła dalej od niego. A on jakby nigdy nic mówił: "Danuś, i tak cię kocham". W pewnej chwili odwróciła się starsza kobieta, siedząca przed nim, na co on... zrobił w jej kierunku śmieszną minę. No cóż, taką relację w związkach także zapamiętałem. Także, kończąc te prywatne wycieczki, przejdę już bezpośrednio do tematu kobiet dominujących (dominatorek)
DOMINATORKI STAROŻYTNEGO EGIPTU
"PRZYTULISZ JESZCZE SWE DZIECI, ŻONĘ UCAŁUJESZ I UJRZYSZ DOM SWÓJ,
A TO JEST PIĘKNIEJSZE NIŻ WSZYSTKO"
"ROZBITEK"
PAPIRUS Z XIX wieku p.n.e. (XII DYNASTIA)
Królestwem egipskiej kobiety był dom. W nim mogła czynić wszystko, wedle własnej woli i to do niej też należała opieka i wychowanie dzieci. Kobieta egipska miała bardzo silną pozycję w rodzinie i nawet jeśli to mężczyzna był tej rodziny głową, to ona była szyją, która tą głową kręci. Nawet prawo egipskie dawało kobietom silną pozycję w stosunku do współmałżonka. Zdarzało się bowiem że w przypadku rozwodu z jego winy (tzw.: "porzucenie żony"), mąż musiał płacić alimenty i utrzymywać byłą żonę do końca życia (były to rzadkie przypadki związane z pozostawianiem jej w stanie niezamężnym, jeśli bowiem wyszła ponownie za mąż, to były małżonek nie musiał już na nią płacić alimentów i zobowiązany był jedynie do zwrotu "mienia kobiecego" - które ona wniosła do związku w dniu ślubu, oraz 1/3 tego, czego dorobili się wspólnie podczas małżeństwa), jednak jeśli to ona go zdradziła lub porzuciła dla innego, traciła 1/3 swego posagu małżeńskiego, oraz wszelkie inne prawa przysługujące małżonce (w przypadku zdrady małżeńskiej, mąż mógł wręcz żądać aby cudzołożnicę ukarano obcięciem nosa, chyba że rozeszli się w zgodzie). Kobieta bowiem miała wielką władzę w domu swego męża jako żona, ale tylko do czasu, gdy nie dopuściła się zdrady. Jeśli zaś została przyłapana na zdradzie, traciła wszelkie prawa jako małżonka i mogła zostać ukarana obcięciem nosa, jeśli tego życzyłby sobie jej małżonek. W przypadku zaś zdrady męża, żona mogła żądać rozwodu na wyżej wymienionych zasadach, plus specjalny "prezent" który jej wówczas przysługiwał, będący równowartością ceny jednego niewolnika.
Boską opiekunką kobiet w Starożytnym Egipcie była bogini Hathor (zwana również "Złotą Boginią", "Ręką Atuma" i "Panią Sromu") która miała dwa oblicza. Pierwsze łagodne i kochające, jako troskliwa matka karmicielka i kochająca żona. Ale było i drugie oblicze tej bogini, które bardzo pasowało do dwoistości kobiecego charakteru. Otóż było to oblicze agresywne i niszczycielskie, a Hathor zamieniała się tam z łagodnej bogini w agresywną i krwiożerczą lwicę, która dążyła do zniszczenia rodzaju ludzkiego (w mitologii egipskiej miał ją ponoć ułagodzić bóg mądrości Tot). Kobiety w literaturze egipskiej są bardzo często pokazywane jako takie... niewyżyte seksualnie zdziry, które tylko czekają by zdradzić swego męża z innym mężczyzną. W powieści: "Opowiadania o cudownych zdarzeniach" (XV wiek p.n.e.), mamy do czynienia z żoną kapłana, która namawia do stosunku swego służącego (ogrodnika): "I znów żona kapłana Weba-oner posłała polecenie służącemu, który miał pieczę nad ogrodem: "Niech oporządzi altanę, która jest w ogrodzie, ja bowiem idę tam spocząć. Przygotowano więc w altanie wszystko, czego trzeba. Poszły obie, pani i służąca, i spędziły piękny dzień z prostakiem". W innym utworze pt.: "Prawda i Kłamstwo" (XIII wiek p.n.e.), również mamy do czynienia z bogatą damą, która przygarnia do siebie niezwykle urodziwego ślepca oraz czyni go swym kochankiem: "Wiele dni potem Pani wyszła ze swego domu, towarzyszki jej ujrzały (...) leżącego u stóp wzgórza, tak pięknego, że w całym kraju nie było doń podobnego (...) A kiedy Pani ujrzała ślepca, zapragnęła go ogromnie, widząc że ma piękne kształty. Tej jeszcze nocy położył się z nią i poznał ją tak, jak poznaje mężczyzna, ona zaś tej samej nocy stała się brzemienna chłopcem".
DOM EGIPSKIEGO WIELMOŻY Z OKRESU NOWEGO PAŃSTWA
Następnie owa dama pozwala mężczyźnie zamieszkać w jej domu i traktuje go jak kochanka i służącego. Ze związku tego jednak rodzi się syn, któremu ona długo nie wyjawia tożsamości ojca. Gdy wreszcie to czyni, wskazując iż jego ojcem jest służący, którego przygarnęła, syn w gniewie mówi takie oto słowa: "Trzeba zebrać krewnych z twojej rodziny i postarać się o krokodyla", innymi słowy sugeruje iż matka za swoje przewinienia powinna zostać rzucona krokodylom na pożarcie. Zresztą każda kobieta, która dopuszcza się cudzołóstwa, zostaje w egipskich utworach ostatecznie za karę uśmiercona w brutalny sposób (w pierwszym przypadku żona kapłana Weba-oner została spalona). Kobieta jako pani i dominatorka jest co prawda pożądana (Dzbanek z Deir el-Medina z ok. XIII wieku p.n.e. opisuje pieśń, jaką śpiewa pewien zakochany, który pragnie zostać niewolnikiem swej wybranki: "Ach, gdybym był Nubijką, wyłącznie na rozkazy mojej Pani! Przyniósłbym jej mandragory, który trzymałbym w dłoni by mogła je wąchać", zaś pewien oficer ponoć pragnie "stać się podnóżkiem swej Pani"), ale tylko do zamążpójścia. Kobieta miała wielką pozycję i cieszyła się szacunkiem w społeczeństwie egipskim, pod warunkiem że była cnotliwa (a utwory egipskie wręcz kipią od przykładów niewieściej niemoralności i niewdzięczności, co pokazuje że prawdopodobnie Egipcjanki dość często prowokowały małżeńskie zdrady, zresztą biblijna żona Putyfara, która próbowała namówić Józefa do spółkowania, była wzorowana na żonie Anupa, z powieści "Dwaj bracia" - również z ok. XIII wieku p.n.e.: która próbuje uwieść młodszego brata swego męża - Batę. "Moc wielka jest w tobie - codziennie podziwiam twoją siłę (...) Chodź, spędzimy razem chwilę, połóżmy się". Gdy jej się to nie udaje, oskarża Batę przed mężem o próbę gwałtu i pobicie.
Egipcjanki bardzo często są pokazywane jako istoty zdegenerowane, niemoralne i stawiane w kontrze do np. Syryjek, Kananejek czy Żydówek, które są nie tylko uległe w łożu, ale jeszcze wierne, posłuszne i oddane swemu mężowi. Nic więc dziwnego że niektórzy z Egipcjan brali sobie za żony kobiety z innych krain, uważając taki model rodziny za najwłaściwszy dla mężowskiego spokoju ducha i ciała (pewien Grek zamieszkały w Egipcie w czasach ptolemejskich w końcu II wieku p.n.e. zatrudniał w swym warsztacie tkackim niewolnice, którym nadawał greckie imiona - być może wszystkie one były Greczynkami, choć nie ma co do tego stuprocentowej pewności. Zachowała się też lista jego 14 niewolnic, oto ich imiona: "Ἀπολλων[ία (Apollonia), Ἀρκαδία (Arkadia), Ἀριστονίκη (Aristonika), Γάζα (Gaza), Διομυσία (Dionizja), Διάνοια (Dianoia), ʽΔημάριον (Dimarion), Ἑλενίς (Elenis), Εὐθήνη (Eutinia), Ἑρ[μιό]ν (Ermiona), Εἰρήνη (Eirini), Ἐβένιον (Evenion), Ἡράκλεια (Heraklea), Θεοφίλα (Teofila)). Niektórzy mężczyźni próbowali "naprowadzać" swoje żony przy pomocy pięści (w jednym z dokumentów z okresu Nowego Państwa, mąż musi przysięgać przed sądem że przestanie bić swoją żonę, w przeciwnym razie zostanie orzeczony rozwód i będzie musiał oddać jej cały wspólny majątek, oraz zostanie mu wymierzona kara stu kijów), co było powszechnie piętnowane i karane, jako że póki kobieta nie zdradziła swego męża, należał jej się szacunek jako żony i matki.
Wiele Egipcjanek nie wywodzących się z arystokracji, prowadziło rodzinne biznesy, często żony po rozwodzie zyskiwały spory majątek (w przypadku niewierności swego męża), dzięki czemu mogły kupić albo ziemię, albo też otworzyć jakieś własne przedsiębiorstwo. Natomiast kobiety z rodzin arystokratycznych, dysponujące dużą ilością złota i srebra, nabywały ziemie w paru nomach, co powodowało że kilka z nich stało się prawdziwymi - jak dziś można by rzec - milionerkami. Najczęściej były to jednak kobiety wdowy, lub te po rozwodzie. Zdarzało się też że kobiety same wychowywały dzieci bez pomocy mężów (mamy tego przykład w utworze "Prawda i Kłamstwo"). Co prawda kobiety uboższe miały pod tym względem znacznie trudniej niż kobiety wywodzące się z arystokracji, ale póki nie znalazły sobie kolejnego męża, który by je utrzymywał, musiały jakoś sobie radzić. Arystokratki zaś utrzymywały całą rzeszę służących i niewolników. Dziećmi zajmowały się piastunki (zresztą dzieci i tak do pewnego wieku biegały sobie zupełnie nago i uważano jedynie aby nie przechodziły poza bramy ogrodu, szczególnie zaś baczono, aby do sadzawek i basenów przydomowych nie przypełzł jakiś gad. Do tego też potrzebni byli odpowiedni ludzie (którzy kijami sprawdzali czy jest bezpiecznie). Podsumowując - kobiety dominatorki nie należały wcale w Egipcie do rzadkości, choć starały się jednocześnie przykryć swój dominujący charakter kobiecą wrażliwością, podstępem i niekiedy cynizmem, zresztą kobieta u władzy w Egipcie była akceptowana, pod warunkiem że wyznaczała sobie cele odnośnie całej społeczności i nie skupiała na sobie samej (podczas gdy mężczyźni mogli się skupiać tylko na sobie i nie było to krytykowane). Przejdźmy zatem teraz do konkretnych przykładów dominujących kobiet w czasach Egiptu faraonów.
"DYNASTIA KRÓLOWYCH"
Cz. I
I
TETISZERI
"MATKA NOWEGO KRÓLESTWA"
Królowa Tetiszeri żyła w bardzo niestabilnych i niebezpiecznych czasach. Egipt wówczas wciąż był podzielony na szereg mniejszych i większych księstewek wzajemnie się zwalczających, co umożliwiło opanowanie znacznych terenów kraju przez ludy obce - zwane umownie Hyksosami (hik-hosfe - co znaczy "władcy obcych krajów", nie była to jednak zbiorowość ściśle etniczna, a raczej polityczna klasyfikacja, którą zresztą używali władcy tychże obcych ludów). Kim byli Hyksosi? Do dziś pomiędzy historykami trwają na ten temat spory, jednak najbardziej prawdopodobną wersją ich pochodzenia, jest ta, która mówi nie tyle o podboju Delty Egiptu przez najazd Hyksosów (a mieli oni uzyskać przewagę nad Egipcjanami dzięki użyciu nowej broni - rydwanów wojennych, których dotąd Egipcjanie nie znali), ile o... swobodnym zasiedlaniu Delty przez stopniową (popieraną przez władze) migrację plemion semicko-hurycko-indo-aryjskich do Egiptu. Były to więc głównie koczownicze plemiona pasterskie, które po prostu wchodziły sobie przez Półwysep Synaj na egipską ziemię i osiedlały się w Delcie. Władcy egipscy początkowo starali się temu przeciwdziałać, ale wzrastające tendencje odśrodkowe w samym państwie wkrótce ich do tego zniechęciły i uznali taki stan za naturalny (a niektórzy nawet za pożądany). Czasy bowiem świetności i bogactwa XII Dynastii już dawno odeszły w zapomnienie. Założyciel tej dynastii - wezyr Amenemhat, po objęciu władzy (ok. 1990 r. p.n.e.) przeprowadził zakrojone na dużą skalę reformy wewnętrzne, które godziły w siłę i bogactwo wielkich rodów egipskich, powstałych w czasach upadku Królestwa (Pierwszy Okres Przejściowy), z którymi też toczyli walkę o wpływy faraonowie XI Dynastii, która ustabilizowała nieco sytuację.
Za Amenemhata I wielkie rody zostały pozbawione monopolu na władzę w swych domenach, a dziedziczność urzędów, która stała się prawdziwą plagą, została zniesiona. Odtąd to władca miał jedyne prawo mianować wezyrów, dowódców i skarbników spośród ludzi "najgodniejszych osobistych zalet". Amenemhat I wprowadził też nową ideologię rządzenia, opartą (częściowo) na wzorcach władców Starego Państwa. Oczywiście powrót do pełnego absolutyzmu i boskości władców Starego Państwa był już niemożliwy w czasach Amenemhata, nie można było bowiem przekreślić wieków ogromnej emancypacji, jaka się wyzwoliła w wielu kręgach społecznych (jedną z tych form była niezwykle popularna w owych czasach, misteryjna wiara w zmartwychwstałego Ozyrysa, boga zwykłego ludu - a pielgrzymki do miejsc jego kultu, przybierały często rozmiary migracji). Mimo to podstawą ideologii Amenemhata stało się stwierdzenie, że to poddani zostali stworzeni do służenia państwu i królowi, a nie to, iż król jest powołany po to, aby dbać o swoich poddanych. Walka z wielkimi rodami doprowadziła w ostateczności do spisku, zawiązanego przez anty-centralistyczną opozycję i zamordowania Amenemhata I (prawdopodobnie w 1962 r. p.n.e. po prawie trzydziestu latach jego panowania). Prawdopodobnie celem zamachowców był również syn i następca Amenemhata, który od prawie dziesięciu lat panował z ojcem jako współwładca - Sesostris I. Nie udało im się jednak go dopaść, a bunt nie wyszedł poza mury pałacu królewskiego. Wkrótce spiskowcy zostali złapani i straceni, a Sesostris kontynuował politykę ojca.
OZYRYS ZMARTWYCHWSTAŁY
SYMBOL ZWYCIĘSTWA ŻYCIA NAD ŚMIERCIĄ
Mimo iż cała sprawa nie wyszła poza mury pałacu, reminiscencje owego dramatu i walki wielkich rodów z faraonami XII Dynastii o władzę, można odnaleźć w dziele pt.: "Przygody Sinuheta", który powstał właśnie w połowie XX wieku p.n.e. Jest tam bowiem mowa o wielmoży, który uniknął śmierci uciekając z kraju. Dopiero po wielu latach tułaczki uzyskał on królewskie przebaczenie i mógł powrócić do Egiptu (była to obowiązkowa lektura w egipskich szkołach, którego głównym ideologicznym przesłaniem była zasada całkowitej wierności i posłuszeństwa władcy, bo tylko dzięki jego łasce, człowiek może uzyskać wszelkie dobra). Po stłumieniu buntu, zarówno sam Sesostris, jak i jego następcy, nie mieli już problemów z arystokratyczną opozycją, która została całkowicie spacyfikowana i podporządkowana władcy. Oczywiście doświadczenia minionych dekad, nie pozwalały jednak faraonom spać spokojnie i kontynuowali oni politykę współwładców. I tak Sesostris I w ostatnich latach swego życia, mianował współrządcą swego syna - Amenemhata II (ok. 1930 r. p.n.e.), ten zaś, uczynił tak samo, przyznając na dwa lata przed swą śmiercią (1895 r. p.n.e.) władzę swemu synowi - Sesostrisowi II. Długoletnie rządy faraonów, konsekwentna ideologia posłuszeństwa władzy (wpajana od najmłodszych lat) i wielki dobrobyt, jaki osiągnął Egipt w tych dekadach, przemawiały na korzyść władzy centralnej. Za Sesostrisa II (1897-1878 r. p.n.e.) wprowadzono nawet realną administracyjną likwidację podziału na Dolny i Górny Egipt (ale i tak wszystkim zarządzali specjalnie mianowani królewscy rezydenci), który pozostał jedynie jako podział religijny i kulturowy.
Wprowadzone zmiany jednak w wielu kwestiach działały na korzyść zwykłych poddanych, jak choćby zasada mianowania przez króla lokalnych namiestników miast, którzy nie byli związani, ani też nie podlegali lokalnej świątyni. Dzięki temu kapłani tracili wpływ na obsadę stanowisk w ich własnym mieście. Chodziło więc o to, aby władza nie zblatowała się z klerem i wspólnie nie gnębiła ludności podatkami czy przymusowymi robotami publicznymi (trzeba jednak pamiętać - o czym pisałem już wcześniej - że w czasach Średniego Państwa władza kapłanów nie była jeszcze tak wszechpotężna jak później). Faraonowie uważali, iż wzajemna nieufność lokalnej administracji królewskiej i kapłanów świątyń służy nie tylko poddanym, ale przede wszystkim ich władzy. Oczywiście była również i trzecia lokalna siła, na wypadek gdyby jednak pomimo wszystko kapłani zdołali przekabacić "burmistrzów" na swoją stronę, było nią kolegium miejskie lub wiejskie, które co prawda podlegało namiestnikowi miasta lub wsi, ale składało się z ludzi mianowanych przez wezyra i przed nim bezpośrednio odpowiedzialnych (a sam wezyr odpowiedzialny był bezpośrednio przed faraonem). Tak więc od czasów Sesostrisa II praktycznie wyeliminowane zostały wszelkie pozostałości wszechwładzy dawnych lokalnych rodów. Największy jednak okres świetności Egiptu przypadł na czasy panowania syna i następcy Sesostrisa II - Sesostrisa III Wielkiego (1878-1839 r. p.n.e.). To właśnie on dokończył walkę z arystokracją, pozbawiając rody niezależności finansowej (znikają wówczas np. bogate stele nagrobne miejscowych wielmożów, tak popularne we wcześniejszych dziesięcioleciach) uzależniając ich pozycję i majątek jedynie od woli władcy. Za jego to rządów opanowano też ostatecznie Nubię i rozpoczęto wielkie wyprawy zdobywcze do Kanaanu, Syro-Palestyny i krajów huryckich (Sesostris III Wielki jest tutaj porównywany wraz z faraonem Totmesem III Wielkim z XVIII Dynastii, żyjącym 400 lat później, do Aleksandra Wielkiego. Ci dwaj władcy byli największymi wojownikami w dziejach Egiptu i są nazywani kolejno, pierwszy: Aleksandrem Macedońskim Egiptu, a drugi Napoleonem Egiptu).
W glorii chwały i niezwyciężoności swego ojca pławił się jeszcze jego syn i następca - Amenemhat III, ale był to już ostatni wielki władca XII Dynastii, a jego panowanie było ostatnim okresem dobrobytu Średniego Państwa. To właśnie w tych latach jego rządów do Egiptu zaczęły migrować grupy koczowników z Azji (lata 20-te XIX wieku p.n.e.), które początkowo osiedlały się na Synaju, a następnie zaczęły przenikać do Delty. Następcy zmarłego w 1814 r. p.n.e. Amenemhata III w ogóle już sobie nie radzili z problemem masowej syro-huryckiej nielegalnej imigracji. Ostatnim władcą, który miał jeszcze jaką taką kontrolę nad większością kraju (choć utracono wówczas znaczne tereny Delty oraz ponownie usamodzielnili się możnowładcy), była córka Amenemhata III - Neferusobek. Jednak jej krótkie panowanie (1806-1802 p.n.e.) doprowadziło do całkowitego rozpadu kraju, a synowie jej brata Amenemhata IV (1814-1806 p.n.e.) władali w zasadzie jedynie okolicznymi rejonami wokół rezydencji w Icz-Tawi (niedaleko Memfis). Dynastia XIII była spokrewniona z XII, ale już XIV złożona była z wielmożów Górnego Egiptu. Ok. 1805 r. p.n.e. Górny Egipt odłączył się od Delty, tworząc oddzielne państwo ze stolicą w Ksois. Oczywiście nie znaczy to, że władcy XIV Dynastii panowali nad całym terytorium Górnego Egiptu, jako że po śmierci Amenemhata IV wystąpiły bardzo silne tendencje odśrodkowe, które doprowadziły do uniezależnienia się od władzy centralnej wielu miast i regionów Górnego oraz Dolnego Egiptu (choć aż do lat 20-tych XVIII wieku p.n.e. poszczególnym władcom udawało się zdobyć przynajmniej symboliczną kontrolę nad wielu poszczególnymi miastami, ale potem Egipt zamienił się w realnie niepodległe miasta-państwa, rządzone przez lokalne rody możnowładcze.
EGIPSKA STRAŻ GRANICZNA NA SYNAJU ZATRZYMUJE
SYRO-HURYCKICH IMIGRANTÓW
Te ruchy odśrodkowe oczywiście nie pozostały nie zauważone przez imigrantów z Syro-Palestyny i Azji, zwanych umownie Hyksosami. Oni zasiedliwszy część terenów Delty, wciąż pozostawali koczownikami i wciąż praktykowali swoją kulturę i tradycję. Zyskiwali też przeogromny wpływ na politykę miast Delty, jako że poszczególni namiestnicy woleli mieć przy sobie bitne oddziały, które można było opłacić w swojej służbie i przekształcić w prywatną ochronę. Taka polityka doprowadziła w konsekwencji państwo do zguby. Oto bowiem ok. 1670 r. p.n.e. lokalny wódz palestyńskich oddziałów egipskiej armii lokalnej z Delty - Salitis, opanował zbrojnie miasto Icz-Tawi i sam koronował się na władcę Egiptu. Oczywiście jego deklaracja miała takie samo znaczenie, jak szeregu innych lokalnych wielmożów, którzy wszyscy przecież uważali się za prawdziwych władców Egiptu, stanowiła jednak tę różnicę, że Salitis nie był Egipcjaninem, tylko jednym z tych "obcych" wodzów, którzy osiedlili się w Egipcie jeszcze za ostatnich lat panowania Amenemhata III. Był to też precedens, oto bowiem Salitis ogłaszając się królem Egiptu, zyskiwał poparcie wszystkich obcych, czyli owych plemion semicko-hurycko-indo-aryjskich, jakie określa się mianem Hyksosów. Zresztą przejęcie przez nich całkowitej władzy było o tyle łatwe, że oni praktycznie dominowali od czasów XIII Dynastii zarówno w armii jak i w administracji. Nie musieli Egiptu podbijać swymi rydwanami wojennymi, skoro i tak kontrolowali go poprzez obsadę poszczególnych urzędów. Zrzucenie więc władzy słabych, lokalnych władców, było niezwykle proste, jako że cała polityczna infrastruktura Delty już i tak była w rękach Hyksosów. Ów Salitis był więc założycielem XV Dynastii, którą dziś określa się jako "hyksoską".
Oczywiście wśród nich też nie było wewnętrznej zgody (każda zmiana władcy była sprowokowana przez armię, a władza nie była dziedziczna), jak choćby wyodrębnienie się na południu, w rejonie Teb mniejszej hyksoskiej XVI Dynastii - dzięki czemu zarówno Delta (Dolny Egipt) jak i Tebaida (Górny Egipt) były kontrolowane przez Hyksosów. Oczywiście słowo "kontrolowane" jest tu pewnym nadużyciem, jako że w ogóle Egipt wciąż jeszcze przypominał swoiste puzzle, krainę podzieloną na szereg lokalnych księstewek, w których każdy władca uważał się za swoistego "pana świata". Jednak Hyksosi stanowili największą siłę militarną, mogącą kontrolować owe rozbite księstewka, przez co całkowicie dominowali przez kilkadziesiąt lat nad tymi terenami. Wokół nich zaś rosły skłócone ze sobą księstewka, których władcy woleli opłacać się Hyksosom i przyjąć ich protektorat, niż pozwolić aby kraj zjednoczył ich konkurent. I tak wyglądała sytuacja polityczno-społeczna w Egipcie aż do ok. 1580 r. p.n.e. gdy tron lokalnej dynastii z Teb (swoją drogą był tam niezły chaos, gdy poszczególne wsie były kontrolowane a to przez naczelników wysłanych przez hyksoską XVI Dynastię, a to przez lokalną dynastię tebańską, która przejdzie do historii jako XVII Dynastia). Gdy na tron Teb wstąpił lokalny władca Rahotep (ok. 1580 r. p.n.e.) rozpoczęło się swoiste "zbieranie ziem egipskich". Oczywiście Rahotep wciąż był lennikiem Hyksosów, był bowiem za słaby aby podjąć z nimi bezpośrednią konfrontację, jednak umiejętnie podbijał poszczególne regiony Górnego Egiptu i usuwał stamtąd lokalnych książąt. Aby podporządkować zdobyte tereny swej władzy, zaczął masowo sprowadzać do Tebaidy czarnoskórych (negroidalnych) pasterzy z południowo-wschodniej pustyni Afryki. Widział w nich doskonały element swej władzy, z nich też zaczął formować część swych oddziałów wojskowych (negroidalni wojownicy byli potem używani w armii egipskiej w czasach ponownej świetności Nowego Państwa). PPasterze ci bardzo szybko się egiptyzowali, żenili z lokalnymi dziewczętami i znacznie bardziej przyswajali tryb życia Egipcjan, niż koczowniczy-wojownicy z Azji.
Siłą XVII Dynastii była zupełnie inna struktura polityczna, oparta na całkowitym autorytaryzmie władcy. Na kontrolowanych przez siebie terytoriach nie tolerowali oni jakiejkolwiek krytyki swej władzy, byli władcami absolutnymi. Z czasem władcy XVI Dynastii stali się marionetkami, a ich władztwo zostało stopniowo zmniejszane do terytorium samych Teb (Karnak) aż do całkowitej likwidacji ich władzy (ok. 1565 r. p.n.e.). W zasadzie można powiedzieć że od czasów Rahotepa książęta z XVII Dynastii podlegali już wyłącznie Hyksosom z Delty (XV Dynastia), którzy zbudowali sobie nową stolicę (i jednocześnie umocnioną twierdzę) w Awaris. Cechą charakterystyczną tamtych lat była niestabilność polityczna i częste zmiany władców. Tylko cześć z nich była ze sobą spokrewniona, większość pewnie została wynoszona przez lokalne zamachy i pałacowe przewroty. W każdym razie, gdy na tron Teb wstępował Senachtenre Tak I (ok. 1560 r. p.n.e.), jego żoną już od wielu lat była królowa Tetiszeri. Co prawda kobieta ta nie wyróżniała się niczym szczególnym, jednak była ona matką wojowniczych władców, którzy nie tylko doprowadzą do ostatecznego wypędzenia z Egiptu hyksoskich najeźdźców i zjednoczą cały kraj, ale również założą nową XVIII Dynastię, która rozpocznie nowy okres wielkości i mocarstwowości Egiptu, nieznany nigdy wcześniej. Dlatego też Tetiszeri otrzymała tytuł "Matki Nowego Królestwa", gdyż jej dzieci byli twórcami nowego egipskiego państwa, była też prekursorką dynastii niezwykle wpływowych kobiet, dlatego też XVIII Dynastię bez obaw można by nazwać "Dynastią Królowych".
CDN.