CZYLI JAK TO NIEMCY ZAMIERZALI
STWORZYĆ WŁASNY RUCH OPORU,
WZORUJĄC SIĘ NA POLSKICH
DOŚWIADCZENIACH
KONSPIRACYJNYCH
"DNIA PIERWSZEGO WRZEŚNIA, ROKU PAMIĘTNEGO, WRÓG NAPADŁ NA POLSKĘ Z KRAJU SĄSIEDNIEGO..."
Dziś postanowiłem zaprezentować raport niemieckiego oficera - Reinharda Gehlena (oficera Wehrmachtu w stopniu generała majora, po wojnie zaś twórcy współczesnego niemieckiego wywiadu wojskowego, a także autora - lub współautora - terminu "polskie obozy koncentracyjne" - prawdopodobnie ok. 1956 r., mającego znieść z Niemców odium morderców i niszczycieli Europy {nikt bowiem po wojnie nie chciał z Niemcami handlować, dlatego też należało coś wymyślić, aby zmienić ten stan rzeczy i Gehlen wymyślił... "coś" co do dziś jeszcze pokutuje w mediach większości państw, czyli kłamliwy termin "polskie obozy koncentracyjne " i "polskie obozy zagłady", sugerujący jakoby Polacy byli współwinnymi - wraz z nieokreślonymi i nie posiadającymi narodowości "nazistami" - zagłady i mordów podczas II Wojny Światowej). W tym temacie zaprezentuję mianowicie dokument Reinharda Gehlena, sporządzony 4 kwietnia 1945 r. (czyli już pod koniec wojny), w którym ten postuluje, aby po klęsce i okupacji Niemiec przez zwycięskie mocarstwa, stworzyć powszechny niemiecki ruch oporu i państwo podziemne, które przygotowywałoby się do odbudowania Niemiec i wypędzenia okupantów z ziem Rzeszy. Prezentując ów plan skupił się na przykładzie Armii Krajowej i Polskiego Państwa Podziemnego, stawiając konspiracyjne umiejętności Polaków, jako wzór dla Niemców, którzy znaleźliby się w takim samym położeniu.
Raport zaprezentowany Heinrichowi Himmlerowi wzbudził początkowo jego zainteresowanie, ale potem Himmler przestraszył się konsekwencji prób jego wdrożenia w życie. Mianowicie, jeszcze żył Hitler, który nie zamierzał tworzyć jednostek w konspiracji i wszelkie takie myśli uważał za zdradę. Dlatego też Himmler ostatecznie plan odrzucił, mówiąc że nie chce aby okrzyknięto go "pierwszym defetystą III Rzeszy". Plan trafił więc do kosza, choć został sporządzony w sposób szczegółowy (z drobnymi wszakże błędami), przez niezwykle inteligentnego człowieka, który już od 1943 r. (a być może nawet wcześniej), zdawał sobie sprawę z nieuchronnej klęski III Rzeszy i postanowił ratować to, co uważał za ratunku warte, czyli niemieckie państwo i niemiecki naród. Po wojnie zgłosił się na służbę do Amerykanów (już 22 maja 1945 r.) i z ich pomocą zaczął odbudowywać niemiecki wywiad (początkowo od 1946 r. pod nazwą "Organizacja Gehlena"). W 1956 r. został założony Bundesnachrichtendienst (czyli BDN - Federalna Służba Informacyjna, niemiecki wywiad), powstały właśnie ze struktur "Organizacji Gehlena". Pierwszym Szefem BND aż do 1968 r. był właśnie Reinhard Gehlen. Raport Gehlena został podzielony na kilka działów, opisujących zarówno tło międzynarodowe przed wybuchem II Wojny Światowej, jak i wewnętrzną i międzynarodową politykę Polski (tutaj popełnił jednak kilka błędów), atak Niemiec z 1 września i całą Kampanię wrześniowo-październikową, polskie ośrodki konspiracyjne (tu również są błędy, dzieli on bowiem polską konspirację i polski wywiad na "narodowo-polski" i "komunistyczny", traktując te dwie organizacje jako sobie równorzędne, co nie miało żadnego przełożenia na rzeczywistość).
Opisuje on także sytuację w okupowanej przez Niemców Polsce, zarówno przed, w trakcie jak i po wybuchu Powstania Warszawskiego, oraz sytuację międzynarodową Polski po zakończeniu walk o stolicę. Poza tym mówi o powstaniu polskiego wywiadu we Francji podczas wojny (kiedyś opiszę to, jak Polacy stworzyli własny wywiad w okupowanej Francji, który swym rozmachem przyćmił francuski - ciekawe, Polacy nawet we Francji potrafili stworzyć większy ruch oporu niż sami Francuzi, nic zatem dziwnego że Gehlen w swym planie to właśnie Polaków stawia za wzór dla Niemców dla tworzenia organizacji konspiracyjnych), a także o jego likwidacji, oraz wielu innych wydarzeniach z lat wojennych, mających bezpośredni związek z Polską. No cóż, to tyle wstępu, przejdźmy zatem do prezentacji samego raportu generała majora Reinharda Gehlena (pozwolę sobie również od czasu do czasu dodać mój komentarz, który będzie umieszczony w nawiasie i wyróżniający się błękitnym kolorem).
RAPORT GEHLENA
TAJNE - W GESTII DOWÓDZTWA
PROJEKT
SPORZĄDZONO 6 KOPII
6 KOPIA
SIŁY WOJSKOWE I WYWIADOWCZE
W OGÓLNYCH RAMACH
POLSKIEGO RUCHU OPORU
CZĘŚĆ I. SYTUACJA PRZED POWSTANIEM WARSZAWSKIM
A. WEWNĄTRZPOLITYCZNE POŁOŻENIE POLSKI PRZED 1939 r.
Przemożny wpływ na życie narodowe i państwowe w Polsce przed rokiem 1939 wywierały liczne partie, podlegające ustawicznym przegrupowaniom i rozwarstwieniom. Piłsudski przemocą i z charakterystycznym dla siebie rustykalnym grubiaństwem próbował położyć kres temu złu i zjednoczyć Polaków wokół swego autorytetu, daremnie. Po jego śmierci partie polityczne wyłamały się spod kontroli. Nie było ponadto następcy, który przejąłby po Piłsudskim przywódcze dziedzictwo. Kręgiem najbliższym Piłsudskiemu była tzw. grupa pułkowników. Z dużym trudem udało jej się na tyle stłumić wewnętrzne sprzeczności, że w kraju nie doszło do poważniejszego przewrotu (w rzeczywistości po śmierci Marszałka w maju 1935 r. nastąpiła dekompozycja, czyli rozpad obozu piłsudczykowskiego na kilka ośrodków: ośrodek prezydencki, czyli Zamek pod przewodnictwem prezydenta Ignacego Mościckiego i ośrodek rządowy pod przewodnictwem premiera Walerego Sławka. Potem doszedł również Generalny Inspektor Sił Zbrojnych, czyli Naczelny Wódz podczas wojny w osobie marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego. Już w 1936 ośrodek rządowy został całkowicie zmarginalizowany, a grupa pułkowników utraciła realny wpływ na rządy. Odtąd były tylko dwa duże ośrodki polityczne w Polsce - prezydencki i marszałkowski i dwa mniejsze ośrodki w ministerstwie spraw zagranicznych, kierowanym przez Józefa Becka i ministerstwie skarbu niepodzielnym "królestwie" Eugeniusza Kwiatkowskiego, genialnego twórcy m.in.: portu w Gdyni i Centralnego Okręgu Przemysłowego. Ciekawe są też kłótnie o pieniądze pomiędzy marszałkiem Rydzem-Śmigłym, który chciał aby z budżetu państwa więcej środków przeznaczyć na rozbudowę armii i floty, a ministrem Kwiatkowskim, który nie zamierzał pozbywać się nadwyżki budżetowej na wypadek wojny. Podczas jednej z takich "rozmów", na kolejne odmowy Kwiatkowskiego w tej kwestii, zdenerwowany Rydz-Śmigły miał do niego powiedzieć: "Jesteś niczym Archimedes, pogrążony w obliczeniach, który nie dostrzega jak wróg się wdziera z mieczem w dłoni i tym mieczem rozpłata ci łeb").
Sposobem na jednoczenie stanowisk i jednocześnie wentylem bezpieczeństwa okazała się wspierana ze wszystkich sił przez państwo postawa antyniemiecka. Ponad pojedynczymi partiami, wskutek kumulacji sił powstały ostatecznie cztery duże bloki polityczne:
BLOK RZĄDOWY (SANACJA)
Sanacja (uzdrowienie państwa, skrót OZON = OZN) (Obóz Zjednoczenia Narodowego) opierała się głównie na następujących grupach:
grupa pułkowników
bezpartyjni zwolennicy Piłsudskiego
Partia Ludowa (SL = Stronnictwo Ludowe) (błąd! Stronnictwo Ludowe nigdy nie popierało Marszałka, ani obozu sanacji, było zaś partią opozycyjną. Gehlen popełnia tu jeden z kilku kolejnych poważnych błędów w swym raporcie).
Partia Robotnicza (SP = Stronnictwo Pracy) (kolejny błąd, Stronnictwo Pracy również było w opozycji do rządów Sanacji).
Mniejszości (z dużymi zastrzeżeniami)
Silny udział w bloku rządowym mieli Żydzi (następny błąd, ludność żydowska mocno popierała Piłsudskiego, ale nie stanowiła rządowego zaplecza obozu sanacyjnego).
Blok rządowy systematycznie sabotował zapoczątkowane za Piłsudskiego porozumienie polsko-niemieckie i w końcu całkowicie je odwrócił (błąd! Po śmierci Marszałka sojusz polsko-niemiecki był kontynuowany w całej pełni, a nawet zaczęto stawiać te dwa kraje za wzór, pokazujący radykalną zmianę stosunków, od wzajemnej wrogości do bardzo dobrych relacji. Porozumienie to zniszczyli Niemcy, dążący do wcielenia do Rzeszy Gdańska i włączenia Polski do bloku antykominternowskiego przeciwko Związkowi Sowieckiemu. To by oznaczało wasalizację Polski i na to rząd, który tworzyli ludzie zahartowani w rewolucyjnej i narodowowyzwoleńczej pracy, nie mogli się zgodzić. Tym bardziej że zwycięstwo Niemiec nad Rosją Sowiecką nie leżało w polskim interesie, podobnie zresztą i w druga stronę - opanowanie Niemiec przez Sowiety musiało odbyć się kosztem polskiej niepodległości). Minister spraw zagranicznych Beck, sam był przykładem tej przemiany. Pewne sukcesy w trakcie kryzysu czeskiego (obszar cieszyński) potrafił rząd przy pomocy krzykliwej propagandy zręcznie przedstawić jako wielki sukces państwa. Cały naród został bez skrupułów wpędzony w obłęd antyniemieckiej nagonki (aż do kwietnia 1939 r. i oficjalnych niemieckich żądań terytorialnych, nie było żadnej "antyniemieckiej nagonki", a rząd raczej starał się zachować dobre relacje zarówno z Berlinem, jak i z Moskwą), przy czym w mowie, piśmie i obrazie wyzbyto się wszelkich hamulców (bitwa pod Grunwaldem, żądanie całych Prus Wschodnich oraz granicy na Odrze) (kolejny błąd - hasła takie wysuwał opozycyjny oraz wrogi Piłsudskiemu i Sanacji - obóz narodowy, czyli Obóz Narodowo-Radykalny "Falanga" oraz Polski Związek Zachodni, który nie był partią polityczną, a organizacją dążącą do przesunięcia granic Polski na zachód). Co prawda nie brakowało ostrzegawczych głosów. Ale rządowi to oszołomienie było bardzo na rękę, a naród był nim wręcz zaślepiony.
BLOK PRAWICOWO-RADYKALNY (NARODOWCY)
Blok prawicowo-radykalny tworzą narodowcy. Zgadzali się oni z blokiem rządowym w kwestii antyniemieckiej nagonki oraz przekraczających wszelką miarę żądaniach terytorialnych. Natomiast w przeciwieństwie do sanacji narodowcy są nastawieni jednoznacznie antysemicko oraz reprezentują tendencje autorytarne (owszem, obóz radykalnej prawicy opowiadał się przeciwko dominacji Żydów w Polskiej polityce i gospodarce, ale nigdy nie planowano żadnych krwawych rozpraw z Żydami, raczej dąrzono do znalezienia dla nich innej ziemi, np. na Madagaskarze lub na Bliskim Wschodzie. Poza tym podczas wojny wielu dawnych narodowców, głoszących antyżydowskie hasła, sami z narażeniem życia własnego i swoich bliskich ukrywało Żydów przed Niemcami. Taka to była ta nasza - nawet narodowa - antysemickość). Nigdy jednak z ich szeregów nie wyszła silna osobowość przywódcza. Jako swojego duchowego ojca postrzegają Dmowskiego, wielkiego antagonistę Piłsudskiego z czasów wojny światowej, który w przeciwieństwie do demokraty, względnie socjalisty Piłsudskiego szukał - jakby odwracając wektory - po stronie Rosji rozwiązania kwestii polskiej. Panslawistyczne idee są w środowisku narodowców hołubione tylko wtedy, gdy Polakom przyznawana jest przywódcza rola wśród narodów zachodniosłowiańskich. Wspólnie z sanacją reprezentują silne tendencje mocarstwowe ("Od morza do morza").
BLOK LEWICOWO-RADYKALNY (LEWICA)
Blok lewicowo-radykalny składał się oficjalnie z lewego skrzydła PPS (Polska Partia Socjalistyczna) i wielu małych grupek lewicowych, natomiast nieoficjalnie z zakazanej partii komunistycznej (PPR) (PPR, czyli Polska Partia Robotnicza, powstała dopiero w styczniu 1942 r. a jej prekursorami byli zrzuceni do kraju na spadochronach z Moskwy polscy komuniści - pod przewodnictwem towarzysza "starego" czyli Marcelego Nowotki, z tzw. grupy inicjatywnej. Była to partia całkowicie marginalizowana i nie posiadająca żadnego zaplecza osobowego, jedyną jej możliwością, na zdobycie władzy w kraju po zakończeniu wojny, było opanowanie Polski przez Armię Czerwoną, co też się stało. Natomiast przed wojną istniała KPP, czyli Komunistyczna Partia Polski, rozwiązana przez Stalina w 1938 r. a jej przywódcy i członkowie w dużej większości zostali wymordowani w pokazowych procesach politycznych w Związku Sowieckim. Inna sprawa jest taka, że zarzut Stalina jakoby KPP została przefiltrowana przez policję i polski wywiad niewiele odbiegała od prawdy). Prosowieckie nastawienie względnie prosowiecka uległość określa postawę tej grupy. Jej wpływ stale wzrastał (wraz z opanowywaniem kraju przez Armię Czerwoną). Brała ona poważny udział w antyniemieckiej nagonce przy czym zręcznie stosowała narodowy kamuflaż (błąd! KPP była bardzo przychylna Niemcom przed wybuchem wojny. Nawoływała też do oddania Niemcom całego Śląska, nazywając jego włączenie do Macierzy w czerwcu 1922 r. "polską okupacją", Pomorza i Wielkopolski. Była to bodajże najperfidniejsza ze wszystkich polskich partii politycznych. W czasie wojny oczywiście komuniści z PPR-u zaczęli głosić hasła antyniemieckie, ale i tak walka z Niemcami nie należała do ich priorytetów. Priorytetem była walka z polskim rządem i podległymi mu formacjami Polskiego Państwa Podziemnego).
MNIEJSZOŚCI
Mniejszości w przedwojennym państwie polskim stanowiły odrębny rozdział, zwłaszcza że stanowiły około jednej trzeciej ogółu mieszkańców państwa. Zasadniczo we wszystkich warstwach społeczeństwa polskiego istniała tendencja do asymilowania mniejszości (jedną z tendencji ku temu prowadzących była próba utożsamienia Polski z nową, lepszą jakością życia dla tych ludzi. Chodziło o to, żeby przez wzrost ich zamożności i poprawę warunków bytowych zarówno Rusini jak i Żydzi czy Litwini utożsamiali się nie tylko jako obywatele polscy, lecz w ogóle jako Polacy. Taka polityka - szczególnie w województwach wschodnich - była realizowana bardzo nierównomiernie i niekonsekwentnie - niestety. Ale obraz większych miast Wschodu - szczególnie w latach 30-tych przybrał już w co najmniej 90 do 100% polski charakter. Dominowały tam bowiem polskie ośrodki kulturalne, biblioteki, teatry, kina, opery, kawiarnie gdzie często przygrywano szlagiery z lokalnych polskich rozgłośnij radiowych. Kresy nasze wracały do Macierzy również symbolicznie I duchowo, wydarte nam wcześniej przemocą przez zaborców, ponownie przybierały charakter odwiecznej swej wierności Orłu Białemu. Nie jest to wcale określenie na wyrost, podam przykład gdy w 1645 r. król Władysław IV Waza w ramach sojuszu z Moskwą {przygotowując się do wielkiej wojny z Imperium Osmańskim} przekazał Moskwie miasto Trubczewsk - którego ludność była pochodzenia rusińsko-moskiewskiego, a w mieście wyznawano prawosławie, okazało się że mieszkańcy miasta wcale nie pragną wrócić do swoich współwyznawców. Rada miasta wysłała delegację na Sejm aby błagać króla żeby tego nie czynił, i jednocześnie przygotowywano się do obrony miasta przed spodziewanym atakiem Moskali. Ci ludzie - choć byli pochodzenia ruskiego, a nawet moskiewskiego - to czuli się Polakami, gdyż polskość była równoznaczna z wolnością i z przywilejami, a przede wszystkim z kulturą, gdyż w tamtym czasie w Moskwie cała duchowa reforma kleru prawosławnego {łącznie z nauką mnichów czytania i pisania bo to było bardzo rzadkie wśród Moskali} szła z Patriarchatu Kijowskiego, czyli z Rzeczpospolitej). Tylko wobec Żydów panowała ze strony szerokich kręgów społecznych oraz bloku prawicowo-radykalnego pewna niechęć (jednak w żadnym wypadku nie przybrała ona tak oczywistego i ostrego charakteru jak w norymberskich ustawach żydowskich). Żydzi mieli duże wpływy zarówno w polskim narodzie, jak i w strukturach państwa (błąd! Żydzi mieli nikłe wpływy w administracji rządowej i w polityce, ale stanowili silną konkurencję dla handlu polskiego w gospodarce, stąd hasła antyżydowskie były w polskiej perspektywie jedynie hasłami walki gospodarczej, a nie politycznej czy etnicznej. Wzrost liczby Żydów w polskiej polityce można odnotować dopiero z chwilą gdy po roku 1944 przyszli oni ze wschodu w sowieckich mundurach, by potem założyć mundury polskie - pełniąc funkcję PoP-ów - czyli "Pełniących obowiązki Polaków" jak ich nazywano).
Piłsudski nie podzielał żadnych tendencji antysemickich. Miał żonę Żydówkę (błąd! Marszałek nie miał żydowskiej żony, to jest wymysł, autor posługuje się w tym przypadku zwykłą plotką. Natomiast prawdą jest że stosunek Piłsudskiego do Żydów był dość przyjazny). Walka z mniejszościami nie dotyczyła mniejszości jako takich, lecz tych ich części, które dochowywały wierności swemu narodowi. Walka ta, zwłaszcza przeciwko narodowości niemieckiej i ukraińskiej, była twarda i krwawa. Strona polska nie przedstawiła żadnych pozytywnych propozycji ani nie podjęła kroków w celu pokojowego rozwiązania kwestii mniejszości narodowych (tutaj akurat muszę się zgodzić z autorem).
B. SPÓR NIEMIECKO-POLSKI PRZED 1939 r.
Dyktat wersalski, ustalając polsko-niemiecką granicę, dodał do nierozwiązanego, historycznego konfliktu zarzewie nowych komplikacji. Polskie roszczenia wobec obszarów wcielonych (Gehlen pisze tutaj o ziemiach Rzeczpospolitej Obojga Narodów sprzed zaborów) oraz dalszych niemieckich terenów wschodnich sięgały coraz dalej. Natomiast Niemcy wraz ze wzrostem swej siły odczuwały narzucony przez Wersal status quo na wschodniej granicy jako stan niemożliwy do zaakceptowania. Dzięki zachowaniu Piłsudskiego po przejęciu władzy przez Fuhrera zaogniona atmosfera uległa odprężeniu (należy tutaj dodać, że Marszałek, pomimo ponawianych prób, nigdy nie zgodził się spotkać z Adolfem Hitlerem, zresztą należy tu od razu powiedzieć że Józef Piłsudski był bodajże jedynym politykiem, którego Hitler naprawdę się obawiał. Już bowiem nawet Stalina nie bał się tak, jak wcześniej Piłsudskiego. A skąd brał się ów strach? Stąd mianowicie, że Marszałek był jedyną osobą, mogącą realnie pokrzyżować plany Hitlera, nim ten zdobyłby prawdziwą władzę w Niemczech - przypomnę choćby projekt wojny prewencyjnej z Niemcami z 1933 r., która gdyby doszła do skutku, rozwiązałaby jednocześnie kilka problemów ówczesnej Europy. Po pierwsze wyeliminowałoby Hitlera i jego nazistowską klikę, całkowicie niwelując jakiekolwiek zagrożenie ze strony Niemiec, a co za tym idzie zniwelowałoby plan Stalina, który potrzebował kogoś takiego jak Hitler do wywołania wojny w Europie, po to, aby w ostatniej jej fazie móc się włączyć i podbić osłabione i wykrwawione państwa europejskie, rozszerzając komunizm i swoją władzę od Atlantyku po Ural. Po drugie nie doszłoby do Holokaustu Żydów i Słowian, po trzecie wreszcie - Europa byłaby dziś znacznie zasobniejszym kontynentem, również w konfrontacji ze Stanami Zjednoczonymi, Chinami czy Indiami. A Stalin, no cóż bez Hitlera nie mógłby rozpętać wojny i zająć połowy Europy, podobnie zresztą jak i Hitler bez Stalina też nie mógłby zaatakować Polski we wrześniu 1939 r. Oni byli więc na siebie skazani, a jeden był zależny od drugiego. Plan Marszałka nie wszedł w życie oczywiście ze względu na niechęć do takiego kroku "dzielnej" Francji, o której ostatnio ktoś powiedział że jej prawdziwą flagą powinna być biała chorągiew).
PLAN WOJNY PREWENCYJNEJ Z NIEMCAMI MARSZAŁKA JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO - 1933
"Początkowo Hitler mi się nawet podobał, podobał mi się bo pomyślałem sobie prosty chłopak, z ludu, nie Prusak, bo te junkry one są najgorsze, one nas nienawidzą. Nas, Polaków, bo się czują od nas lepsi. A poza tym tłuści są, grubi, jak ten ich premier, jak on się nazywa - Goering! Jak się można tak utuczyć panowie 🤭 Na dwóch krzesłach musiał siedzieć a i tak po bokach wylewała mu się ta jego wielka dupa. A ten Hitler to jest nowoczesny człowiek, chudziaczek, do tego mięsa nie je, piwa nie żłopie - nowoczesny człowiek. A jednak szubrawiec! Jeszcze mu tymi łapkami machają hail, hail, hail".
"W Mein Kampf napisał panie Marszałku że Wiedeń go odmienił, był zwykłym człowiekiem a wyjechał stamtąd zdeklarowanym antysemitą"
"No mówię, idiota! Przecież taki młodzieniaszek w Wiedniu powinien się walca nauczyć, zawód jakiś zdobyć, a nie zostać ulicznym agitatorem. Kanclerz Rzeszy Niemieckiej jest idiotą! Ale panowie to jest dla nas pewna szansa - zdmuchniemy go jak świeczkę i za rok nikt nie będzie o nim pamiętał"
"Wojnę najlepiej będzie zacząć w Gdańsku (...) a jeśli będzie trzeba zrównać miasto z ziemią, to zrównam! Gdynia już stoi i Gdańsk na dobrą sprawę nie jest już nam potrzebny! (...) Ja nie widzę, po prostu nie widzę powodu dla którego Polska ponownie miałaby przestać istnieć, nawet jeżeli to ma się skończyć wojną (...) Zaborcy ruszą żeby odrobić straty poniesione w wojnie światowej, a te straty... to jesteśmy my i nasi sąsiedzi"
"Ziuk, gotów jesteś na cmentarze pełne grobów polskiej młodzieży? Gotów jesteś na polskie Verdun!?"
"Olek, my tego nie unikniemy! Co się odwlecze to... Także będziemy mieli wojnę panowie, teraz tej jesieni!"
Obydwie strony szukały zadowalającego dla nich pokojowego rozwiązania. Polska straciła swojego wodza (1936) (kolejny błąd Gehlena, Marszałek Józef Piłsudski zmarł 12 maja 1935 r.), jeszcze zanim mógł on dokończyć rozpoczęte dzieło. Jego następcy (przede wszystkim tak zwana grupa pułkowników) bardzo szybko opuścili obraną przez Piłsudskiego drogę i świadomie odrzucali jakąkolwiek ugodę z Niemcami, zwłaszcza że byli w tej kwestii w coraz większym stopniu wspierani przez Francję i Anglię (kolejny duży błąd autora. Wraz z ocieplaniem się stosunków polsko-niemieckich w drugiej połowie 1933 r. zaczęły lawinowo psuć się nasze stosunki z Francją, notabene rządzoną przez socjalistów, kontynuujących politykę ustępstw wobec Hitlera i jednocześnie rozbrajających francuską armię na potęgę. Właśnie przez nich nie doszedł do skutku plan wojny prewencyjnej z Niemcami, jako że cel Piłsudskiego był jasny - wspólny atak Polski i Francji na Niemcy w celu usunięcia Hitlera i nazistów. Francuzi jednak zaprotestowali i powiedzieli że do tego nie dołączą. Polska nie mogła być jedynym agresorem {nawet działając w słusznej sprawie} bo to byłoby bardzo źle odebrane w świecie, tak więc plan wojny prewencyjnej Piłsudskiego został utopiony w Paryżu. Do tego dochodziły coraz bliższe kontakty przedstawicieli francuskiego i niemieckiego biznesu - począwszy od spotkania w Luksemburgu 29-30 kwietnia 1932 r. - na których to Francuzi wyrażali akceptację dla niemieckich planów zmian terytorialnych na wschodzie i odebrania Polsce części ziem, twierdząc że w ramach rekompensaty Polska mogłaby sobie odebrać od Litwy Kłajpedę. Mimo to, po zawarciu polsko-niemieckiej deklaracji o nie stosowaniu przemocy z 26 stycznia 1934 r. stosunki z Paryżem przez kolejne dwa lata pozostawały dość napięte - m.in.: spór o polskich pracowników we Francji, których zaczęto wydalać zarówno w 1934 jak i w 1935 r.).
Niemcy w tej sytuacji podążały wciąż jeszcze drogą porozumienia, uwzględniającą sprzeczność interesów. Starania te natrafiały w Polsce na coraz słabszy oddźwięk. Wskutek folkistowskiego przebudzenia mniejszości niemieckiej w Polsce wśród niższych warstw społeczeństwa polskiego ujawniły się antyniemieckie namiętności. W końcu również wykształcone warstwy społeczeństwa polskiego zaczęły w mowie i piśmie dawać upust swojej postawie, nacechowanej jawną nienawiścią wobec Niemiec (typowe stwierdzenia niemieckiej propagandy z czasów wojny). Nie sposób nie wspomnieć o fatalnej roli, jaką odegrali w tej kwestii Żydzi. Powstała sytuacja, w której Polska odpowiedziała przecząco na ostatnie próby Fuhrera, zmierzające do zawarcia porozumienia, bądź nie odpowiedziała w ogóle (nie było żadnych "prób zmierzających do zawarcia porozumienia", owszem, Hitler chciał zawrzeć z Polską sojusz polityczno-militarny skierowany przeciwko Sowietom, ale na swoich warunkach - oddanie Niemcom Gdańska i budowa eksterytorialnej autostrady i linii kolejowej przez polskie Pomorze do Prus Wschodnich. Przede wszystkim jednak chciał zabezpieczyć sobie tyły przed spodziewaną wojną na zachodzie, z Francją i Anglią, a ponieważ niemiecki wywiad doszedł do wniosku że w przypadku niemieckiego ataku na Francję, Polska ruszy na Niemcy od wschodu, a w przypadku niemieckiego ataku na Polskę, Francja pozostanie neutralna, Hitler postanowił najpierw ruszyć na wschód - tyle, jeśli chodzi o owe "próby zmierzające do zawarcia porozumienia". Zresztą na linii zgniotu Berlin-Warszawa-Mińsk-Kijów-Moskwa nie mogło ostać się żadne inne państwo poza zwycięskimi Niemcami w planach Hitlera, więc wszelkie sojusze z Polską miały być tylko tymczasowe).
CDN.