WYŚWIETLENIA

12 października 2025

HENRYK VIII I JEGO ŻONY - Cz. V

OD KATARZYNY ARAGOŃSKIEJ 
DO KATARZYNY PARR





KATARZYNA ARAGOŃSKA
(Czyli hiszpańskie noce) 
Cz. IV






DZIECIŃSTWO KRÓLOWEJ KATARZYNY
Cz. II


 Początek panowania w Królestwie Kastylii Izabelli I (matki Katarzyny Aragońskiej) nie był wcale prosty i łatwy. Przede wszystkim musiała zapobiec planom swego małżonka Ferdynanda wyjazdu do Aragonii, co byłoby dla niej totalną katastrofą (i nie chodziło tutaj tylko o fakt, że jak dotąd nie urodziła syna, czyli prawnego następcy korony Kastylii, ale przede wszystkim o to, że królowa która panowała samodzielnie, była mniej akceptowalna niż ta, która panowała u boku małżonka. Co prawda w Królestwie Kastylii - którym teraz władała - kobiety mogły dziedziczyć tron {co było nieakceptowalne w Królestwie Aragonii}, ale jednak panująca samodzielnie królowa była bardzo źle odbierana przez ogół poddanych). Utrzymanie małżonka przy sobie było więc konieczne dla jej dalszych planów, jako królowej Kastylii. Na swego sekretarza wybrała Izabella arcybiskupa Sewilli, kardynała Pedro Gonzaleza de Mendozę; zaś swym spowiednikiem uczyniła brata Hernanda de Talawerę. Ci dwaj ludzie mieli jej teraz pomóc przekonać Ferdynanda, że warto jednak zaakceptować Izabellę jako królową Kastylii, ale musiało to zostać tak zrobione, żeby nie urazić jego czci i godności jako mężczyzny i jako króla. Uczyniono to w taki sposób, że podczas oficjalnego zebrania w którym prawnicy (w tym również dwaj wyżej wymienieni duchowni) prezentowali możliwość przekazania tronu Kastylii Ferdynandowi, stwierdzono że jest to droga bardzo niebezpieczna i jeśli by do tego doszło, to w przyszłości prawo do tronu księżniczki Izabelli (urodzonej w 1470 r. córki Ferdynanda i Izabelli Kastylijskiej) również może zostać podważone. Hiszpanię czekają więc kolejne ciężkie lata wojen domowych, co znękanym poddanym nie przyniesie ani szczęścia, ani wiary w bezpieczną przyszłość pod rządami królów z rodu Trastamara. Najlepiej więc zostawić wszystko tak jak jest, ale sama Izabella zadeklarowała że na wszystkich oficjalnych dokumentach przez nią podpisanych, imię jej małżonka będzie obecne obok jej imienia i to jako pierwsze. Dodatkowo Ferdynand był naczelnym wodzem wojsk Kastylii, a także stał się najwyższym sędzią Królestwa. Były to w dużej mierze symboliczne ustępstwa, gdyż cała władza i tak pozostawała w ręku Izabelli, ale zostało to tak zrobione, żeby w niczym nie umniejszyć jego próżności honorowi. Księżniczka Isabella pozostawała jedyną dziedziczką tronu Kastylii (do czasu aż nie urodzą się chłopcy), natomiast dzieci spłodzone przez Ferdynanda z innymi kobietami traciły takie prawo. Ferdynand (z pewnym ociąganiem) ostatecznie na to przystał i już więcej nie wracano do tego tematu (była to tzw.: ugoda z Segowii). To zaś znacznie poprawiło stosunki między małżonkami i królewska alkowa znowu zaczęła rozbrzmiewać miłosnymi jękami (ponoć podczas jednej z takich nocy królowa Izabella miała powiedzieć do jednej ze swoich dwórek - co potem zostało odnotowane - iż przy nim (czyli przy Ferdynandzie) może znów być "tylko kobietą".




Ten problem udało się rozwiązać Izabelli, ale przed nią stały znacznie poważniejsze zadania. Cały kraj był praktycznie zanarchizowany, dwudziestoletnie rządy jej brata Henryka IV Bezsilnego tylko ten stan pogłębiły. Mnożyły się napady, kradzieże, mordy i gwałty w całym kraju. Galicja praktycznie oderwała się od Korony i stała się niezależnym zbójeckim państewkiem (w ponad pięćdziesięciu tamtejszych zamkach ulokowały się bandy zbójców i rzezimieszków, które teraz napadały chłopów, pielgrzymów i podróżnych, często paląc całe wsie i napadając miasta). Szalała inflacja, a poddani stracili zaufanie do królewskiej monety (często pieniądz stawał się bezwartościowy i nie można było za niego kupić najpotrzebniejszych produktów). Do tego wszystkiego na początku lat 70-tych XV wieku nastał nieurodzaj, a wraz z nim klęska głodu. Ludzie migrowali ze wsi do miast tylko po to, żeby tutaj powiększyć tłumy żebraków i rzezimieszków. Na to wszystko nakładały się też konflikty religijne pomiędzy katolikami a muzułmanami (na południu Półwyspu Iberyjskiego istniał przecież nadal muzułmański Emirat Kordoby - ostatnia pozostałość po czasach dawnej świetności muzułmańskiego państwa, założonego przez Abd ar-Rahmana I w 756 r.), oraz pomiędzy chrześcijanami a Żydami (w tym pomiędzy starymi chrześcijanami a żydowskimi przechrztami). Żydom zarzucano bowiem to, że przyjęli chrześcijaństwo jedynie na pokaz, a prywatnie nadal wyznają judaizm i złorzeczą Chrystusowi. Często na tym tle wybuchały zamieszki, zaś najpoważniejsze jak dotąd miał miejsce w Kordobie w marcu 1473 r. Gdy bowiem w przez dzielnicę Żydów konwertytów w tym mieście przechodziła uroczysta procesja, z jednego z okien domów jakieś dziecko wylało nieczystości, ochlapując nimi posąg Matki Boskiej. Natychmiast podniosła się wrzawa, a tłum pod przewodem miejskiego kowala ruszył karać żydowskich konwertytów. W ich obronie stanęli straż miejska pod dowództwem Alonso de Aguilara (jego brat Gonzalo był przyjacielem i powiernikiem królowej Izabelli). Ludzi były jednak zbyt wielu, straż miejska nie była w stanie ich powstrzymać i musiała się rozstąpić. Tłum zaczął teraz wyciągać ludzi z domów, mężczyzn bito (niektórych na śmierć), kobiety obnażono i zgwałcono, a ich domy spalono. Żydom konwertytom powszechnie zarzucano że tylko udają chrześcijan, dlatego nikogo nie przekonywały ich próby odmawiania modlitw, czy żegnania się. Izabella aby utrzymać koronę, musiała coś z tym zrobić, a przede wszystkim przywrócić bezpieczeństwo swych obywateli i stabilność swojego panowania.

Królewska para zaczęła więc podróżować po kraju, aby uspokoić nieco wzburzone emocje (Izabella musiała szczególnie udać się do Estremadury i Andaluzji, które to prowincje wahały się czy ją uznać jako królową, miała tam bowiem wielu przeciwników). Izabella wolała podróżować w towarzystwie swego małżonka, ale ten - co ciekawe - wolał podróżować sam (często więc wyjeżdżał w przeciwnym kierunku niż żona). Czyżby Ferdynand nie pragnął już swej małżonki? Odpowiedź wydaje się zupełnie inna, a mianowicie o ile Izabella gdy byli razem, czyniła wszystko aby pokazać, że podejmuje decyzje w imieniu ich obojga i że to jej małżonek jest tutaj stroną dominującą (ten obraz, w którym na dokumentach jego imię pojawia się zawsze jako pierwsze, na innych dworach wyrobił właśnie takie przekonanie, że co prawda Izabella jest królową, ale prawdziwe decyzje podejmuje Ferdynand. W rzeczywistości tak nie było, ale hiszpańskie tłumaczenie dokumentów na których widniało słowo: "Reyes" ("Królowie"), a nie "Rey" i "Reina" - wprowadzało w błąd zagraniczne dwory, bo tłumaczono je właśnie jako "król i królowa", co oznaczało że decyzje podejmuje on, a nie ona). Izabelli to nie przeszkadzało, a nawet było to jej w pewien sposób na rękę, gdy poddani myśleli że stoi za nią mężczyzna jako ten, który realnie podejmuje decyzje. Przestało to przeszkadzać również Ferdynandowi, który stwierdził że iluzja władzy może być równie pożyteczna jak sama władza (nikt już nie mógł mu teraz zarzucić, że jest tylko mężem swojej żony). Ale jednak gdy byli razem, to do niej należała realna władza, natomiast gdy byli oddzielnie, on miał taką samą pozycję jak ona i mógł podejmować samodzielne decyzje, dlatego wolał jeździć samemu (tym bardziej że zdarzało się iż Izabella kazała zmieniać rozkazy swego małżonka, poleciła je przepisywać, a nawet osobiście je darła. Ponieważ teksty ustaw spisywane były w języku łacińskim, natomiast Ferdynand niezbyt dobrze władał tym językiem, przeto do końca nigdy nie wiedział co jest w tekście. Początkowo Izabela również niezbyt dobrze władała łaciną, ale odkąd została królową, przyłożyła się do jego nauki, a nawet poleciła wszystkim swoim dwórkom, że jeśli chcą przy niej pozostać, muszą koniecznie poznać ten język). Co się zaś tyczy obsady najwyższych stanowisk w państwie, to decyzje tutaj para królewska podejmowała wspólnie, kierując się bardzo często nie pochodzeniem danego kandydata, ale jego wykształceniem i dokonaniami (zarówno Izabella jak i Ferdynand otoczyli się wieloma konwertytami, czyniąc z nich swych powierników i ministrów).




Nic jeszcze tak naprawdę nie zostało rozwiązane, problemy jakie trapiły Kastylię wciąż istniały, a teraz miały dojść jeszcze nowe. Wstąpienie na tron Izabelli było szczególnie nie w smak królowi Portugalii Alfonsowi V, który sądził że obiecana mu wcześniej ręka jedynej córki zmarłego Henryka IV Bezsilnego - Joanny (zwanej pogardliwie przez jej wrogów La Baltraneja - czyli "Córka Beltrana". Ten przydomek wziął się stąd, że matka Joanny i jednocześnie rodzona siostra Alfonsa V - Joanna Portugalska - małżonka Henryka IV, była wyjątkowo rozwiązłą osobą i miała liczny dwór adoratorów, jawnych i niejawnych kochanków. Sam Henryk IV nie wiedział czy Joanna jest jego córką i raczej podejrzewał że nią nie jest, ale na łożu śmierci uznał jej prawa do tronu Kastylii - o czym pisałem w poprzedniej części. Beltran de La Cueva był zaś szlachcicem i osobistym doradcą Henryka IV, a także z pewnością jednym z kochanków królowej Joanny, stąd też podejrzenie, iż jej córka mogłaby być również i jego córką). Król Alfons w roku 1475 miał lat 43, młoda Joanna 13, była więc już kandydatką na żonę (mimo bliskości pokrewieństwa). Alfons V nie zamierzał tego odpuścić, gdyż małżeństwo z Joanną, a tym samym korona Kastylii uczyniłaby go jednym z najpotężniejszych władców w Europie. Był to bowiem człowiek pełen pychy, żądny sławy i wielkich zwycięstw (jak większość w średniowiecznych władców), nie dbający przy tym ani o życie, ani o zdrowie swych żołnierzy i poddanych. Gdy raz podjął decyzję, już jej nie zmienił, nawet jeśli kosztowałaby ona życie jego żołnierzy (tak było podczas szturmu na marokańską Arzilę w 1471 r., gdy wyznaczył dzień szturmu na miasto od strony morza, który jednak przypadł na dzień niezwykle burzliwy, to zaś spowodowało że duża część łodzi po prostu się wywróciła na wzburzonych falach, a żołnierze - zakłóci w ciężkie zbroje - od razu poszli na dno). Alfons V był jednak opromieniony sławą zwycięstw marokańskich, gdy w roku 1471 zdobył miasta Arzila i Ranger (w tym pierwszym przypadku zamieszkujący go muzułmanie zamierzali się poddać, innegocjowali warunki, ale żołnierze królewscy uznali że znacznie lepiej będzie wyglądać gdy zdobędą miasto, a nie tylko z muszą je do kapitulacji i podjęli się szturmu, a widząc to król ruszył za nimi. W wyniku tego ataku wyrżnięto 2000 obrońców miasta, a kolejne 5000 - głównie kobiet i dzieci zamkniętych w miejscowym meczecie - król zamienił w niewolników {miał na to specjalną papieską zgodę aby brać ludzi w niewolę, jeśli tylko nie byli chrześcijanami a "Saracenami, poganami i innymi niewiernymi"}. Tanger skapitulował wkrótce potem). Teraz Alfons V "Afrykański" (bo taki przydomek sobie nadał po zwycięstwach w Maroku) zapragnął zdobyć rękę swej siostrzenicy i stać się najpotężniejszym władcą iberyjskim.




Kastylii miał kilku sprzymierzeńców, na których czele stał przede wszystkim arcybiskup Toledo - Alfonso Carillo de Acuna. Był on początkowo zwolennikiem zarówno Izabelli jak i jej zmarłego w 1468 r. brata  Alfonsa. To on stał za potajemnym małżeństwem Izabelli i Ferdynanda, dokonanym w Valladolid bez zgody króla Henryka IV w październiku 1469 r. Jednak gdy tylko Izabella i Ferdynand zasiedli na tronie Kastylii, ich drogi z arcybiskupem Carillo zaczęły się rozjeżdżać. Ten nie mógł wybaczyć młodej królowej, że na swego sekretarza wybrała jego osobistego wroga, arcybiskupa Sewilli Pedro Mendozę, dlatego też zaczął szykować spisek, który miał polegać na ściągnięciu do Kastylii Alfonsa V i jego małżeństwie z  13-letnią Joanną. Opiekę nad dziewczyną sprawował niejaki Diego Lopez Pacheco (człowiek z najbliższego kręgu zmarłego króla Henryka IV) i on również zgodził się na ten mariaż. Izabella i Ferdynand gdy dowiedzieli się o tej propozycji, złożyli Alfonsowi V inną, proponując mu małżeństwo z młodszą siostrą Ferdynanda (która wówczas przebywała w Aragonii) również Joanną, ale ten odrzucił ich propozycję i zażądał, aby Izabella ustąpiła z tronu i zostawiła go "prawowitej królowej". Wkrótce okazało się że sama Joanna również oskarża swoją ciotkę o to, że ta otruła jej ojca i też domagała się od niej ustąpienia z tronu. Sprawa zaczęła być poważna, gdy okazało się że na granicy z Kastylią gromadzi się armia króla Alfonsa V gotowa do najazdu. Mimo tego zagrożenia starano się jakoś normalnie funkcjonować i tak, jeszcze w kwietniu 1475 r. para królewska udała się do Valladolid (miasta w którym Ferdynand i Izabella się pobrali). Była to ważna podróż, gdyż zamierzano tam spotkać się z możnymi grandami z rodu Mendozów, oraz innymi, którzy jeszcze nie złożyli Izabelli przysięgi wierności. Królowa, jadąc do miasta w którym zaczęło się jej małżeństwo, już wiedziała że jest ponownie w ciąży. Upojne noc jakie spędziła po Nowym Roku w ramionach Ferdynanda, zaowocowały ciążą, z której - jak sądziła - narodzi się następca tronu. Do Valladolid przybyło wielu możnych, aby złożyć przysięgę królowej i jej małżonkowi. Grandowie przybyli w pięknych szatach obitych sobolem, gronostajem i złotogłowiem, a ich żony i córki miały na sobie tyle klejnotów, że spokojnie starczyłoby na co najmniej dwie albo trzy nowe wyprawy przeciwko niewiernym (albo wrogom Królestwa). Natomiast skarb państwa prawie świecił pustkami, mimo to królewska para nie mogła tam pokazać się gorzej od innych; Izabella - aby kupić wspaniałą suknię na to spotkanie, sprzedała jeden ze swoich naszyjników, Ferdynand zaś przywdział zbroję specjalnie dla niego wykutą w Toledo, na której widniał herb pary królewskiej ze strzałami i jarzmem. Urządzono ucztę oraz turniej rycerski (na koszt rodu Mendoza) w którym wziął udział sam król. Cóż w kraju panowała niestabilność, rozboje, gwałty, ale nie wszystkim było tak źle. Możni ludzie opływali w dostatki i żyło im się naprawdę dobrze.




Po powrocie pary królewskiej do Segowii, szybko zaczęły napływać złe wieści. Na początku maja 1475 r. Alfons V wypowiedział Izabelli i Ferdynandowi wojnę. Łącznie zebrał armię ponad 10 000 żołnierzy (wraz z konnymi i artylerią) w tym miał poparcie arcybiskupa Toledo Carillo, opiekuna Joanny - Diego Pacheco, wielkiego mistrza Zakonu Kalatrawa i Zakonu Alcantara, oraz kilku innych możnych. Alfons V dodatkowo przywiódł  że sobą wiele złota, którym zamierzał obsypać kastylijskich możnych, aby ci poparli jego małżeństwo z Joanną i uznali jej, a nie Izabeli prawa do korony. W nadgranicznej Plasencji w prowincji Estremadura, po przekroczeniu granicy (10 mają) Alfons w tamtejszej katedrze poślubił Joannę (która wcześniej została tam przewieziona przez ludzi arcybiskupa Carillo) - dnia 25 maja 1475 r. (prośba do papieża o dyspensę ze względu na bliskie pokrewieństwo została wysłana, ale nim papieska zgoda nadeszła, to Alfons już poślubił Joannę). Mając sojusz z w możnowładcami Kastylii (oczywiście nie wszystkimi, a nawet można powiedzieć że była ich mniejszość po stronie Alfonsa), arcybiskupem Toledo i królem Francji Ludwikiem XI, król Alfons V był pewien zwycięstwa. Natomiast Ferdynand przygotowywał się nie tylko do odparcia najazdu, ale przede wszystkim do ataku na samą Portugalię, natomiast królowa Izabella zaczęła objeżdżać poszczególne miasta Kastylii, aby uzyskać ich poparcie wsparcie w tej wojnie. Gdy Isabella opuściła Burgos, akurat zerwała się ulewa, a z nią przyszła burza. Uderzenie pioruna spowodowało, że koń na którym jechała Izabella, przestraszył się i zrzucił ją ze swego grzbietu. Wtedy to właśnie w drodze do miasta Avila, w strugach deszczu królowa poroniła chłopca (31 maja 1475 r.). Tymczasem Ferdynand przebywał na froncie, starając się przenieść ciężar walk do Portugalii. Alfons V zauważył zaś że owa zwycięska kampania jak planował, nie idzie zgodnie z jego założeniami. Wsparli go nieliczni kastylijscy możni i jedynie zamki w dorzeczu rzeki Duero otworzyły przed nim swoje bramy, reszta pozostała wierna Izabelli. Ruszył więc na północ, na Burgos - duże miasto które dochowało wierności Izabelli Kastylijskiej i obległ je. W międzyczasie, w drugiej połowie lipca 1475 r. Alfons zdobył miasto i zamek Toro, a Ferdynand nie zdołał mu w tym przeszkodzić. Powrócił więc do Tordesillas (gdzie przebywała królowa Izabella) i tam musiał z braku pieniędzy rozwiązać swą armię. Król Alfons V znów zaczął wierzyć w zwycięstwo, teraz zaś liczył na szybkie dotarcie posiłków francuskich, które jednak wciąż nie nadchodziły. Wojna utknęła więc w martwym punkcie, a główne walki trwały pod Burgos.

Powrót Ferdynanda do Tordesillas tym razem nie został powitany przez Izabellę z otwartymi ramionami (tak jak to stało się w Segowii w grudniu 1474 r.). Teraz to ona nie mogła zrozumieć, dlaczego jej sławny mąż, wódz i król pierzcha przed wrogą armią jak tchórz. Nie mogła znieść tego, że w Toro Alfons obrażał zarówno Ferdynanda (odmówił mu np. rycerski walki jeden na jeden, która miała rozstrzygnąć tę bitwę, twierdząc że woli zobaczyć jak Ferdynand zdycha na kupie łajna), jak również ją samą. Z drugiej strony nie było wyjścia, nie dało się bezpośrednio pokonać nieprzyjaciela, a nie było też pieniędzy na dalsze utrzymanie żołnierza. Izabella zwołała więc Kortezy do Tordesillas, na których to podjęto decyzję, że trzeba sięgnąć po złoto Kościoła. Jeśli bowiem nie wystawi się szybko nowej silnej armii, to nic nie da że wojska Alfonsa postępują opieszale i zdobywają tylko nieliczne zamki i miasta (jak Zamora czy Toro), ale są oni niezwykle uporczywi i mogą wymęczyć poddanych tak, iż ci uznają że jednak warto przyjąć Alfonsa jako króla, a Joannę jako nową królową. Ostatecznie kardynał Mendoza przystał na to i zapowiedział że przekona innych przedstawicieli Kościoła Hiszpanii do wsparcia królewskiej sprawy, tym bardziej że Izabella i Ferdynand złożyli przysięgę, iż pożyczone od Kościoła pieniądze spłacą w ciągu kolejnych trzech lat. Po zebraniu zaś tych środków przez kolejne tygodnie i miesiące trwały przygotowania zarówno w kwestii sformowania nowej armii, jak i jej aprowizacji oraz w wyposażenia (pierwszym zajął się Ferdynand, drugim Izabella), pierwsze oddziały były już gotowe pod koniec października 1475 r. Para królewska - a szczególnie Izabella - była całkowicie zdeterminowana w obronie własnej korony i dziedzictwa swych przodków do tronu Kastylii.




CDN.
 

WIELKA WOJNA NA WSCHODZIE - Cz. IX

OSTATNIA WOJNA 
HELLEŃSKIEGO ŚWIATA





EGIPT PTOLEMEUSZY
(RETROSPEKCJA)
Cz. IX


LIKURG PRAWODAWCA




"STRZEŻ SIĘ, O SPARTO, CHOĆ WIELKA TY I DUMNA.
PROSTO STÓJ! KRÓLÓW NIECH MOC CI NIE SZKODZI UŁOMNA!
BO NIESPODZIANIE CIĘ BĘDĄ GNIEŚĆ DŁUGI CZAS ZNOJE,
LUDZI NISZCZĄCE BAŁWANY PORWĄ CIĘ DO WOJEN!"

DIOPEITES
(spartański wieszcz)
V/IV wiek p.n.e.
 

 Gdy przyszła wiosna roku 376 p.n.e. i przybyli sojusznicy Sparty ze Związku Peloponeskiego, gotowi na kolejną wyprawę do Beocji w celu poskromienia Teb, gdy wszystko było już przygotowane do wymarszu, okazało się nagle że sam wódz tej wyprawy - król Sparty Agesilaos II nie mógł wziąć w niej udziału. Nie mógł, ponieważ rozchorował się tak bardzo, iż nie był w stanie wstać z łoża. Zapewne bardzo pragnął poskromić Teby, gdyż żywo nienawidził tego miasta i jego mieszkańców (pisałem w poprzednich częściach o wydarzeniu w Aulidzie, które miało miejsce 20 lat wcześniej i które wpłynęło w sposób niebagatelny na stosunek Agesilaosa do Tebańczyków). Niestety jednak choroba odmówiła mu możliwości wzięcia udziału w tej wyprawie. Nie była to oczywiście katastrofa, był przecież drugi król - Kleombrotos I który teraz został nowym wodzem wyprawy anty-tebańskiej. Nim jednak udamy się ponownie do Beocji wraz z lacedemońskim i sprzymierzonym wojskiem, warto słów kilka powiedzieć również o samym królu Agesilaosie, który dochodził już do wieku lat 70. Urodził się on ok. 445 r. p.n.e. jako syn króla Sparty Agisa II (który panował w latach 427-401 p.n.e.). Agesilaos nie był najstarszym synem swego ojca, miał starszego brata Leotychidesa, który był uważany za następcę tronu, tym bardziej że sam Agesilaos miał pewną ułomność która go dyskwalifikowała jako króla Sparty, a mianowicie był kulawy. Oczywiście tą ułomność starał się ukrywać, ale jednak była ona widoczna. Zgodnie bowiem ze zwyczajem wprowadzonym przez Likurga Prawodawcę, ułomne, chore lub słabe niemowlęta oddawano do obejrzenia starcom, którzy decydowali czy dane dziecko nadaje się do życia w społeczeństwie Lacedemonu. Jeśli uznali że jest zbyt słabe i niewydolne, zrzucano je w dół z pewnego wąwozu w górach Tajget, który to pokryty był kośćmi zabitych w ten sposób niemowląt. Nie wiadomo dokładnie kiedy żył Likurg. Jego obecność w dziejach datuje się od XI do VIII wieku p.n.e. Najbardziej prawdopodobne są podane przez historyków daty lat 80-tych i 70-tych, oraz 20-tych i 10-tych wieku IX. Jednak biorąc pod uwagę fakt, że Likurg był opiekunem i doradcą króla Sparty Charilaosa - który zapewne panował ok. 780-750 r p.n.e. - to właśnie {według mnie}w tym czasie należy datować jego działalność. Na pewno jego reformy zostały wprowadzone przed I wojną meseńską, która wybuchła w roku 743 p.n.e. 




Likurg był autorem Wielkiej Rhetry - czyli zbioru praw obowiązujących w Sparcie, które miały stworzyć eunomię {dobry porządek}. Oprócz posiadania podwójnej monarchii: Eurystenidów i Proklidów {która istniała od czasów przybycia Dorów/Gorów na Peloponez}, Likurg wprowadził również radę starszych, zwaną Geruzją - złożoną z 28 najbardziej szanowanych obywateli, którzy ukończyli 60 rok życia {do grona gerontów oczywiście wchodzili również dwaj królowie, co oznaczało że było ich łącznie 30}. Był to swoisty parlament oligarchiczny, który ustalał poszczególne prawa i decydował o wojnie i pokoju. Najważniejsze sprawy przyjęte przez gerontów królowie przedstawiali następnie do akceptacji na Zgromadzeniu Ludowym (Apelli), na którym głosować mogli wszyscy spartiaci po ukończeniu 30 roku życia (oczywiście sami mężczyźni, to zapewne nie ulega żadnej wątpliwości). Głosowanie odbywało się nie za pomocą zapisanych ostrakonów czy wrzucanych do pojemnika kamyków, a za pomocą siły głosu. Po prostu decydowano która ustawa zostanie przyjęta lub odrzucona poprzez jej akceptację werbalną. Poza tym wprowadził urząd pięciu wybieralnych na rok eforów, którzy pełnili rolę rządu i wprowadzali owe ustawy w życie. To Likurg ograniczył liczbę obywateli Lacedemonu do 9000 (w czasach o których piszę, ta liczba była już dawno nieosiągalnym marzeniem, jako że liczba spartiatów znacznie spadła, co też uwidaczniało się w czasie kampanii wojennych i tego, że sprzymierzeńcy twierdzili, iż to właśnie na ich barkach leży główny trud kolejnych wojen. Dlatego też Agesilaos urządził pokaz {o którym pisałem w poprzedniej części} dzieląc zebranych na sprzymierzeńców i Lacedemończyków, a następnie pytając się o ich zawody i ostatecznie twierdząc że to właśnie Spartanie mają najwięcej żołnierzy, gdyż wszyscy inni trudnili się na co dzień innymi niż wojaczka zajęciami). Podzielił też Likurg pomiędzy te 9000 obywateli nieliczną ziemię w Lakonii (a potem także w Mesenii), na równe działki tak, aby wszyscy byli wobec siebie równi i nikt nie był bogatszy od drugiego. Ponoć ten pomysł (jak również wszystkie prawa Wielkie Rhetry) zostały mu objawione w czasie jego pielgrzymki do Delf, w świątyni Apollina przed samego boga (a raczej przez jego kapłankę, zwaną pytią). To właśnie miało być owe "społeczeństwo eunomiczne" czyli kierujące się dobrym porządkiem. Spartanie nie mogli posiadać zbyt wartościowych rzeczy, pieniądze (nieznane jeszcze w czasach Likurga) były zakazane (o czym też już pisałem, przytaczając tutaj bogactwa, jakie napłynęły do Sparty po zwycięstwie w wojnie peloponeskiej i problem jaki się zaraz po tym narodził - co z nim zrobić). To właśnie Likurg wprowadził również obowiązek, że chłopiec jest wychowywany w domu rodzinnym do 7 roku życia, następnie jest zabierany do koszar wojskowych i żyje w gronie innych chłopców w jego wieku, szkoląc się w sztuce wojennej od najmłodszych lat. Spartanie nie kształcili się w innych sztukach, paranie się handlem, rzemiosłem czy rolnictwem było zakazane dla spartiaty. W ogóle całe miasto przypominało jeden wielki obóz wojskowy, w którym również uczono dziewczęta jak być dobrymi matkami (co prawda one pozostawały w domach rodzinnych aż do zamążpójścia, ale również musiały chodzić do przeznaczonych dla siebie miejsc, gdzie przebywały w gronie innych dziewcząt i gdzie uczono je biegów, a także miotania dyskiem, włócznią oraz z zapasów.

Kobiety w Sparcie miały znacznie więcej praw niż inne Greczynki, aczkolwiek one również były poddane owemu  proto-komunistycznemu społeczeństwu w którym żył każdy spartiata (a także helota i częściowo również periojek). Każdy spartiata miał swoją działkę ziemi i przypisaną sobie z tego żywność na własne utrzymanie (oczywiście żyjąc we wspólnym obozie wraz z innymi towarzyszami, wnosił do tego obozu odpowiednią ilość chleba, sera, oliwek itd. tak aby wszyscy mieli co jeść, jadając zawsze razem, w męskim gronie). Oczywiście sam nie uprawiał własnej ziemi, a czynili to za niego państwowi niewolnicy - heloci, którzy byli maksymalnie eksploatowani, wyniszczani a nawet eksterminowani fizycznie (przykład "ćwiczeń" o nazwie krypteia o których wspominałem, jest tutaj szczególnie symboliczny, bo było to mordowanie całych helockich wiosek... dla sportu). Co prawda mężczyźni i kobiety w społeczeństwie Lacedemonu żyli jakby obok siebie, w zupełnie innych środowiskach i spotykali się tylko od czasu do czasu (najczęściej aby spłodzić potomstwo), ale według praw ustanowionych przez Likurga małżeństwo w Sparcie było obowiązkowe, bezrzenni byli traktowani jako nieobywatele. Ci, którzy nie ożenili się i nie spłodzili potomstwa, nie mogli liczyć na to, że na starość ktokolwiek w Sparcie okaże im szacunek. Oficjalnie młodzi spartiaci byli uczeni że należy ustępować miejsc gdy wchodzili starsi, ale tylko żonaci. Bezrzędnym nigdzie się miejsc nie ustępowało (niekiedy powodowało to konflikty, jak choćby w przypadku niejakiego Derkilidasa - dobrego żołnierza i czcigodnego człowieka oraz szanowanego obywatela, któremu pewien młody człowiek nie chciał ustąpić miejsca, gdyż Derkilidas był nie żonaty i bezdzietny, mówiąc mu wprost: "Ty nie zrodziłeś tego, który mógłbym mnie na starość wyświadczyć podobną cześć"). Były również pozytywne aspekty życia w takim społeczeństwie, jak choćby darmowa edukacja (nigdzie indziej w greckim świecie edukacja nie była darmowa, zawsze trzeba było za nią płacić, tylko nie w Sparcie). Jednak głównie sprowadzała się ona do nauki matematyki (a raczej rachowania), pisanie zaś należało do rzadkości i nawet prawa Wielkiej Rhetry nie zostały spisane (retry czyli powiedzenia), lecz były przekazywane ustnie z pokolenia na pokolenie. Dzieci w Lacedemonie uczono, że należy wysławiać się prosto i jasno, bez owijania słów w bawełnę (stąd wzięło się potem określenie "lakonizm" - czyli zwięzła prosta mowa). Gadulstwo było piętnowane, należało bowiem skupiać się tylko na faktach jasno sprecyzowanych. Natomiast bezwzględnie Spartanie kochali się w muzyce, którą uwielbiali (pochody ku czci bogów w czasie świąt, były niezwykle huczne i melodyjne). Według legendy Likurg (udając się ponownie do Delf), wziął przyrzeczenie od swych współobywateli, że do jego powrotu nie zmienią nic, z ustanowionych przez niego praw. Oni przysięgli, a Likurg już z Delf nie powrócił. Po drodze zamorzył się głodem, pragnąc aby jego prawa były niezmienne po wsze czasy. Spartanie uznali że tak niezłomny i zasłużony obywatel zasługuje na ubóstwienie i twierdzili że po śmierci dostąpił on obecności bogów na Olimpie i wsparcie wystawili mu nawet świątynię. Tak oto prawa Likurga miały pozostać niezmienne, gdyż inaczej Lacedemończycy złamaliby dane słowo.




W takim to społeczeństwie przyszedł na świat kulawy następca tronu (choć jeszcze wówczas nim nie był) Agesilaos - syn Agisa II. Był jednak niezwykle mężny od najmłodszych lat, pierwszy rzucał się do boju i (prawie) zawsze wygrywał. Dzięki temu wyrobił sobie szacunek wśród współobywateli, którzy nie traktowali go już jak kulawego i sprawcę nieszczęścia Sparty (sławny lacedemoński wieszczek Diopejtes twierdził bowiem, iż kulawy król przyniesie Sparcie wojny, nieszczęścia i zagładę - wielce się nie pomylił, ale do tego dojdziemy). Następcą tronu był starszy brat Agesilaosa - Leotychides, tylko że on też miał pewien efekt. Mianowicie twierdzono iż nie był on z synem Agisa, gdyż jego żona Eupolia miała go zdradzić (oficjalnie twierdzono że z ateńskim politykiem i strategiem, a wówczas wygnańcem Alkibiadesem, ale... to się w ogóle kupy nie trzyma. Skoro bowiem przyjmiemy że Agesilaos urodził się ok. roku 445 p.n.e. a jego brat Leotychides był od niego starszy, natomiast Alkibiades urodził się ok. 450 r p.n.e. to w jaki sposób mógł on spłodzić Leotychidesa, skoro... zapewne był jego rówieśnikiem. Wydaje się więc że jeśli doszło do zdrady Eupolii to z kimś innym, jako że Alkibiades znalazł się w Sparcie w roku 415 p.n.e. gdy sam Agesilaos miał już lat 30.). Wiadomo tylko że Agis zupełnie na poważnie brał te podejrzenia i niedbał o Leotychidesa, uważając go za dziecko poczęte z małżeńskiej zdrady. Dopiero na łożu śmierć uległ prośbom i błaganiom swego najstarszego syna i uznał go również za swego następcę. Leotychides miał więc zostać nowym królem, ale w tym właśnie czasie niezwykle popularny strateg Lizander (o którym już wielokrotnie pisałem) na Zgromadzeniu Ludowym stwierdził, że apokaliptyczne przepowiednie wieszczka Diopejtesa o zagładzie Sparty gdy będzie nią władał kulawy król, są źle interpretowane. Nie chodzi bowiem o rzeczywistą ułomność królewską, a raczej o ułomność władzy królewskiej, gdy na tronie zasiądą pseudo-Heraklidzi (rody królów Sparty wywodziły się bowiem od Hyllosa, syna Heraklesa, stąd byli oni Heraklidami). Dlatego też to nie Leotychides powinien zostać królem - gdyż jego pochodzenie jest niepewne, a właśnie Agesilaos. Tak też się stało (401 r. p.n.e.), zarówno Geruzja jak i Apella przyjęły jego giętką przemowę (zupełnie nie lacedemońskiego chowu). I tak oto królem z rodu Eurypontydów (których założycielem był Prokles - czyli inaczej Proklidów) został właśnie Agesilaos II - bodajże najsławniejszy po Leonidasie król Lacedemonu (i również sprawca upadku spartańskiej hegemonii, co spowodowało że przepowiednia Diopejtesa jednak się sprawdziła).




Agesilaos (jak już wcześniej wspomniałem) był niezwykle dzielnym człowiekiem. Swoją fizyczną ułomność starał się przykryć odwagą (często graniczącą z brawurą - bo jak to mówił pułkownik Jerzy Michał Wołodyjowski - samemu będąc niskiego wzrostu: "Jeśli ludzie nie będą się ciebie bali, to się będą z ciebie śmiali" 😉), oraz umiejętnościami w walce. Był też skutecznym wodzem, niezwykle rozważnym i jak trzeba ostrożnym. Ale też był człowiekiem przebiegłym, co w polityce nie jest wcale uważane za coś negatywnego. Całe życie kierował się prawami Likurga, żyjąc (również jako król) bardzo skromnie. Z kampanii wojennych potrafił przywieźć znaczne łupy, samemu jednak nic z tego nie brał dla siebie, co powodowało że często był po takich kampaniach jeszcze biedniejszy niż przed wyprawą (podobnie Cyceron opisał ojca Oktawiana Augusta - Gajusza Oktawiusza Starszego, który będąc namiestnikiem Macedonii był tak uczciwy, że wrócił do Rzymu uboższy, niż z niego wyjechał, podczas gdy takie prowincje to była żyła złota dla ambitnych polityków, gdzie można było po powrocie z takiego namiestnictwa stać się prawdziwym milionerem - patrząc z naszej perspektywy). Agesilaos wierzył w pradawne spartańskie obyczaje, wierzył również w to, że właśnie Lacedemończycy są powołani do tego, aby zjednoczyć wszystkich Hellenów i narzucić im wspólne prawa. Wierzył w potęgę Sparty i był jej całkowicie oddany (podobnie zresztą jak wcześniej Lizander). Agesilaos miał też dwoje dzieci, syna Archidamosa (swego następcę na tronie), oraz córkę która przeszła do historii pod imieniem (a raczej przezwiskiem, bo nie wydaje się aby określenie dosłownie: "szczeniak suki" mogło być imieniem własnym) Kyniska (Cynisca). O Archidamosie pisałem (w poprzedniej części) w związku z jego romansem z synem Sfodriasa Kleonymosem (raczej nie było w nim nic zbyt przyciągającego uwagę). Natomiast bardzo ciekawa wydaje się postać córki Agesilaosa - Kyniski, jednej kobiety (przed okresem hellenistycznym), która zwyciężyła na Igrzyskach Olimpijskich... i to dwukrotnie.




Kobiety z antycznej Grecji bardzo rzadko przeszły do historii inaczej, niż jako sławne kurtyzany (żony praktycznie zawsze pozostają anonimowe i bardzo rzadko znamy ich imiona). Zdarzało się jednak że kobiety odrzucały ograniczenia własnej płci (oraz norm jakie wówczas istniały) i pary się typowo męskimi zajęciami. Przykładem niech będzie tutaj przyrodnia siostra Aleksandra Wielkiego - Kynane, która nienawidziła niewieścich sukien oraz gardziła niewieścimi zajęciami (głównie przędzeniem oraz zajmowaniem się domem i dziećmi. Tutaj też przypomniał mi się stosunek, jaki miała sławna królowa Szwecji Krystyna Wazówna - panująca w latach 1632-1654 - do przedstawicielek własnej płci. W czasach gdy była królową, gardziła nie tylko niewieścimi zajęciami, ale kobietami w ogóle, uważając je powszechnie za istoty niezdolne do samodzielnego myślenia, głupie i zajmujące się jedynie plotkami oraz strojeniem się. Sama ubierała się po męsku, nosiła albo męski strój cywilny albo wojskowy, ścinała włosy na krótko, albo wiązała je tak, że nie było ich widać. W ogóle nie chciała aby utożsamiano ją z kobiecością. Jednak gdy abdykowała i wyjechała z kraju, najpierw nawiązała romans z pewnym kardynałem {w którym się zakochała, ale ich związek był niemożliwy}, a potem... została lesbijką 🤭, nawiązując romans z pewną dziewczyną). Kynane doskonale posługiwała się zarówno mieczem, włócznią jak i łukiem, a nawet osobiście dowodziła oddziałem wojskowym swego króla-brata (często też podwiązywała sobie piersi, tak, aby mogły one wejść do męskiego pancerza). Kyniska co prawda nie była wojowniczką (w takim rozumieniu jak Kynane, natomiast żyjąc w Sparcie zapewne również doskonaliła się w łucznictwie i i innych męskich zajęciach, przygotowujących do wojennego życia). Ponoć to właśnie jej brat Archidamos (sam hodujący konie i psy) namówił ją, aby zajęła się hodowlą koni pod wyścigi rydwanów. Z czasem pokochała ona to tak bardzo, że osobiście powoziła rydwanem i czyniła to tak sprawnie i dobrze, że niejeden mężczyzna nie dawał jej rady. Urodzona ok. 420 r. p.n.e., zwyciężyła w wyścigach rydwanów na 96 Igrzyskach Olimpijskich w 396 r. p.n.e. Powtórzyła swój wyczyn 4 lata później na 97 Igrzyskach w roku 392 p.n.e. W Olimpii stanął jej posąg (wśród innych zwycięzców - oczywiście samych mężczyzn) dłuta Apellasa. Kyniska była pierwszą kobietą w dziejach antycznej Grecji, która zwyciężyła na Igrzyskach Olimpijskich (potem bowiem, w czasach hellenistycznych zdarzały się kobiety które również zwyciężały, jak choćby kochanka króla Egiptu Ptolemeusza II Filadelfosa - Bilistiche {w 268 r. p.n.e. na 128 Igrzyskach - gdzie zdobyła pierwsze miejsce w wyścigu konnym oraz drugie w wyścigu rydwanów, również jako faworycie samego króla, przyznano jej zwycięstwo całych Igrzysk {chociaż oficjalnie zwycięstwo należało do tego, kto zwyciężył w biegu stadionowym, a w tamtym roku był to niejaki Seleukos z Macedonii}. Cztery lata później na 129 Igrzyska udała się z ogromną pompą królewskim okrętem, płynąc tam jako nowa Artemida zwycięska. Ponownie odniosła zwycięstwo w wyścigach konnych - osobiście dosiadając swego ulubionego rumaka, natomiast w wyścigach rydwanów zajęła trzecie miejsce. Ale podobnie jak cztery lata wcześniej - ze względu na znajomość z królem Ptolemeuszem (😘) przyznano jej zwycięstwo w całych Igrzyskach. Planowała również udać się na kolejne Igrzyska w roku 260 p.n.e., ale to już jej się nie udało).




Przykład Kyniski i Bilistiche (a także królowej Egiptu Arsinoe II - siostry Ptolemeusza II) był jednak bardzo rzadki. Od początku bowiem istnienia Igrzysk Olimpijskich kobiety zamężne nie tylko nie miały prawa w nich uczestniczyć osobiście, ale również jako widzowie na trybunach - działo się to oczywiście dlatego, że atleci występowali tam zupełnie nago. Kobiety niezamężne też były rzadkością, gdyż najczęściej były młode (czyli musiały przyjechać do Olimpii w towarzystwie mężczyzn, swych ojców lub braci). Ogólnie rzecz biorąc zdarzało się że jakaś młódka pojawiła się na trybunach, ale bardzo rzadko, natomiast kobiety zamężne zupełnie nie miały prawa uczestniczyć w Igrzyskach, a złamanie tego zakazu karane było śmiercią (przez ukamienowanie lub zrzucenie ze skały). Jedyną kobietą która stale mogła uczestniczyć w tych Igrzyskach i się im przyglądać, była kapłanka bogini Demeter (która zasiadała przy ołtarzu bogini, znajdującym się obok miejsca głównego sędziego igrzysk). Po raz pierwszy zamężna kobieta pojawiła się na Igrzyskach Olimpijskich w roku 404 p.n.e. (94 igrzyska). Była to niejaka Ferenika, która co prawda była już wówczas wdową, ale nie miało to żadnego znaczenia, gdyż od chwili zamążpójścia kobieta nie mogła pojawić się na Igrzyskach i nie zmieniał tego faktu jej obecny stan cywilny. Przybyła tam jednak ze swym synem, który uczestniczył w Igrzyskach jako bokser. Będąc jednak dość przebiegłą, postanowiła oszukać system i przebrała się za mężczyznę, za sędziego (hellanodika). W tym też stroju uczestniczyła w Igrzyskach, ale gdy doszło do walki jej syna i ostatecznie pokonał on wszystkich swoich konkurentów, ona nie była w stanie ukryć swojej radości, podeszła do niego i objęła go ramionami, tym samym odkrywając własną płeć. Prawo mówiło jasno, w tym przypadku zasługiwała na śmierć, ale hellanodikowie będąc pod wrażeniem jej miłości do syna oraz entuzjazmu (a także przebiegłości), oraz tego że zarówno ona jak i jej potomek zostali wygnani z Rodos. A także biorąc pod uwagę że ta rodzina teraz i wcześniej poszczycić się mogła kilkoma zwycięzcami Igrzysk, uniewinnili ją (w ogóle zapis o karze śmierci dla zamężnych kobiet wydaje się tylko straszakiem, gdyż nie ma w całej historii Igrzysk żadnego przypadku, aby jakąkolwiek kobietę ukarano śmiercią). Należy też pamiętać że prócz oficjalnych Igrzysk, były również w Olimpii konkurencje dla kobiet niezamężnych. Igrzyska tak zwano hierariami na cześć bogini Hery (małżonki Zeusa Gromowładnego). Uczestniczyły w nich młode dziewczęta, a organizatorkami było 16 kobiet (po osiem delegatek z miast Elida i Pisa). Według mitów twórczynią hierarii była Hippodamia - córka króla Pisy Ojnomaosa i matka króla Myken - Agamemnona, (organizatora wyprawy przeciwko Troi w roku 1193 p.n.e.). Dziewczęta  uczestniczyły w tych igrzyskach (które składały się z trzech biegów sprinterskich, o znacznie skróconych odległościach w porównaniu z tymi dla chłopców i mężczyzn) ubrane w krótkie sukienki, które jednak odkrywały całe lewe ramię i lewą pierś. Według legendy pierwszą zwyciężczynią tych biegów była Chloris córka Niobe.


KAPŁANKA DEMETER



Co się jeszcze tyczy faktu starożytnych Igrzysk Olimpijskich, to oficjalnie uznajemy, że rozpoczęły się one w roku 776 p.n.e., bo z tego właśnie roku pochodzi pierwsza lista z imionami zwycięzców owych Igrzysk (bieg stadionowy, czyli zwycięstwo w całych Igrzyskach przypadło wówczas niejakiemu Korojbosowi z Elidy i w ten sposób stał się on pierwszym, oficjalnie poznanym zwycięzcą Igrzysk Olimpijskich). Ale wydaje się bardzo mało prawdopodobne, że w ogóle Igrzyska zaczęły się właśnie wówczas. Jeśli oprzemy się o mity, to dowiemy się że pierwszej Igrzyska organizowane były jeszcze "przed Heraklesem" na górze Ida na Krecie. Pierwszym organizatorem Igrzysk w Olimpii był (według mitów) niejaki Aetlios - pierwszy król Elidy, który je zorganizował jako wyzwanie dla swoich synów. Następnie to dziedzictwo przejął jego syn Epejos, potem brat tego ostatniego Endymion. Następnie Aleksin i Ojnomaos - ojciec Hippodami, potem Pelops a następnie Herakles. Po Heraklesie a przed Ifitosem minęło dziesięć pokoleń, wszystkie one jednak wydają się mitologiczne i nawet jeśli jest tam ziarnko prawdy, to już raczej tego nie dojdziemy. Ifitos zaś był obywatelem Elidy, który żył na początku IX wieku p.n.e. Niepokoiła go sytuacja w Helladzie i ciągłe zbrojne konflikty pomiędzy poszczególnymi polis. Postanowił więc temu zaradzić i udał się do świątyni Apolla w Delfach, aby uzyskać bożą radę co ma czynić w tej sprawie. Uzyskał taką odpowiedź: "Wy, którzy mieszkacie na Peloponezie, zbierzcie się wokół ołtarza;
składajcie ofiary i słuchajcie poleceń proroków. Eleanie, słudzy bogów, którzy podtrzymujecie wasze rodowe rytuały, chrońcie waszą ojczyznę i powstrzymujcie się od wojny. Prowadźcie Greków we wzajemnej, sprawiedliwej przyjaźni, aż do nadejścia zgromadzenia w roku dobrej woli". Kierując się tym przekazem, Ifitos postanowił w okresie przesilenia letniego (lipiec-sierpień) ogłosić "Pokój Boży" i wezwać najlepszych przedstawicieli polis Hellady do Olimpii, aby w sportowej rywalizacji (amatorskiej - co należy podkreślić) walczyli oni o honor własnych miast w bezkrwawej, sportowej rywalizacji (wówczas jeszcze jedyną konkurencją olimpijską był bieg stadionowy). Arystodem z Elidy twierdzi, że nazwiska pierwszych zwycięzców owych igrzysk olimpijskich zaczęto rejestrować dopiero... na 28 Olimpiadzie (licząc od pierwszej, zwołanej przez Ifitosa). Wychodzi więc na to, że nazwisko pierwszego zwycięzcy Igrzysk Olimpijskich które znamy z roku 776 p.n.e. (Korojbos z Elidy) nie jest pierwszym w ogóle, a pierwsze Igrzyska Olimpijskie zwołane przez Ifitosa (licząc co 4 lata), zapewne odbyły się w roku 884 p.n.e. 




W ciągu kolejnych dekad dodawano nowe konkurencje olimpijskie, i tak na 14 Olimpiadzie (licząc od 776 r. p.n.e.) w 724 r. p.n.e. dodano podwójny bieg stadionowy. Na 15 Olimpiadzie (720 r. p.n.e.) dodano długi bieg, na którym po raz pierwszy zawodnicy byli nadzy. Na 18 Olimpiadzie (708 r. p.n.e.) dodano zapasy i pięciobój. Na 23 Olimpiadzie (688 r. p.n.e.) dodano boks (jego zasady opracował pierwszy zwycięzca tej kategorii - Onomastos że Smyrny). Na 25 Olimpiadzie (680 r. p.n.e.) dodano wyścigi rydwanów ciągniętych przez cztery konie. Na 33 Olimpiadzie (648 r. p.n.e.) dodano pankration (czyli łączone zawody zapaśnicze i bokserskie), oraz wyścigi konne. Na 37 Olimpiadzie (632 r. p.n.e.) dodano zawody zapaśnicze dla chłopców i bieg stadionowy dla chłopców. Na 38 Olimpiadzie (628 r. p.n.e.) dodano pankration dla chłopców, ale już na kolejnej Olimpiadzie wycofano tę konkurencję dla chłopców. Na 41 Olimpiadzie (616 r. p.n.e.) dodano boks dla chłopców. Na 54  Olimpiadzie (564 r. p.n.e.) po raz pierwszy przyznano zwycięstwo w konkurencji pankration zmarłemu zawodnikowi. Był to Arichion z Figalii w Elidzie, który podczas zapasów został uduszony, ale wcześniej złamał nogę swemu przeciwnikowi i tamten uznał swoją przegraną. Na 65 Olimpiadzie 520 r. p.n.e.) dodano bieg w pełnej zbroi. Na 93 Olimpiadzie (408 r. p.n.e.) dodano wyścigi rydwanów zaprzężonych w dwa konie. Podczas tych zawodów pankration zwyciężył nijaki Polidamas ze Skotussy w Tesalii, potężny zapaśnik którego sam widok budził przerażenie. Popisywał się walcząc z lwami, z kilkoma uzbrojonymi mężczyznami, podczas gdy on nie miał żadnej broni - wszystkich pokonywał. Ponoć nawet zatrzymywał w biegu pędzące rydwany. Na 96 Olimpiadzie (396 r. p.n.e.) dodano konkurs dla trębaczy i heroldów. Na 99 Olimpiadzie (384 r. p.n.e.) dodano wyścigi rydwanów ciągniętych przez cztery źrebaki. Na 129 Olimpiadzie (264 r. p.n.e.) wprowadzono wyścigi rydwanów ciągniętych przez dwa źrebaki.
Na 131 Olimpiadzie (256 r. p.n.e.) wprowadzono wyścig rydwanów ciągniętych przez jedno źrebię. Na 145 Olimpiadzie (200 r. p.n.e.) ponownie wprowadzono pankration dla chłopców. W roku 80 p.n.e. po raz pierwszy w dziejach 175 Igrzyska Olimpijskie nie odbyły się dla dorosłych, jedynie dla chłopców, ponieważ rzymski dyktator Lucjusz Korneliusz Sulla wezwał wszystkich zawodników do Rzymu.




Tak oto w tej przydługawej nieco wyliczance na temat Igrzysk Olimpijskich oraz informacji co do osoby samego króla Agesilaosa II, wróćmy do roku 376 p.n.e. i wyruszmy z lacedemońską armią do Beocji na tę jakże żałosną kampanię króla Kleombrotosa I.


CDN.
 

HENRYK VIII I JEGO ŻONY - Cz. V

OD KATARZYNY ARAGOŃSKIEJ  DO KATARZYNY PARR KATARZYNA ARAGOŃSKA (Czyli hiszpańskie noce)  Cz. IV DZIECIŃSTWO KRÓLOWEJ KATARZYNY Cz. II  Pocz...