OD KATARZYNY ARAGOŃSKIEJ
DO KATARZYNY PARR
KATARZYNA ARAGOŃSKA
(Czyli hiszpańskie noce)
Cz. IV
DZIECIŃSTWO KRÓLOWEJ KATARZYNY
Cz. II
Początek panowania w Królestwie Kastylii Izabelli I (matki Katarzyny Aragońskiej) nie był wcale prosty i łatwy. Przede wszystkim musiała zapobiec planom swego małżonka Ferdynanda wyjazdu do Aragonii, co byłoby dla niej totalną katastrofą (i nie chodziło tutaj tylko o fakt, że jak dotąd nie urodziła syna, czyli prawnego następcy korony Kastylii, ale przede wszystkim o to, że królowa która panowała samodzielnie, była mniej akceptowalna niż ta, która panowała u boku małżonka. Co prawda w Królestwie Kastylii - którym teraz władała - kobiety mogły dziedziczyć tron {co było nieakceptowalne w Królestwie Aragonii}, ale jednak panująca samodzielnie królowa była bardzo źle odbierana przez ogół poddanych). Utrzymanie małżonka przy sobie było więc konieczne dla jej dalszych planów, jako królowej Kastylii. Na swego sekretarza wybrała Izabella arcybiskupa Sewilli, kardynała Pedro Gonzaleza de Mendozę; zaś swym spowiednikiem uczyniła brata Hernanda de Talawerę. Ci dwaj ludzie mieli jej teraz pomóc przekonać Ferdynanda, że warto jednak zaakceptować Izabellę jako królową Kastylii, ale musiało to zostać tak zrobione, żeby nie urazić jego czci i godności jako mężczyzny i jako króla. Uczyniono to w taki sposób, że podczas oficjalnego zebrania w którym prawnicy (w tym również dwaj wyżej wymienieni duchowni) prezentowali możliwość przekazania tronu Kastylii Ferdynandowi, stwierdzono że jest to droga bardzo niebezpieczna i jeśli by do tego doszło, to w przyszłości prawo do tronu księżniczki Izabelli (urodzonej w 1470 r. córki Ferdynanda i Izabelli Kastylijskiej) również może zostać podważone. Hiszpanię czekają więc kolejne ciężkie lata wojen domowych, co znękanym poddanym nie przyniesie ani szczęścia, ani wiary w bezpieczną przyszłość pod rządami królów z rodu Trastamara. Najlepiej więc zostawić wszystko tak jak jest, ale sama Izabella zadeklarowała że na wszystkich oficjalnych dokumentach przez nią podpisanych, imię jej małżonka będzie obecne obok jej imienia i to jako pierwsze. Dodatkowo Ferdynand był naczelnym wodzem wojsk Kastylii, a także stał się najwyższym sędzią Królestwa. Były to w dużej mierze symboliczne ustępstwa, gdyż cała władza i tak pozostawała w ręku Izabelli, ale zostało to tak zrobione, żeby w niczym nie umniejszyć jego próżności honorowi. Księżniczka Isabella pozostawała jedyną dziedziczką tronu Kastylii (do czasu aż nie urodzą się chłopcy), natomiast dzieci spłodzone przez Ferdynanda z innymi kobietami traciły takie prawo. Ferdynand (z pewnym ociąganiem) ostatecznie na to przystał i już więcej nie wracano do tego tematu (była to tzw.: ugoda z Segowii). To zaś znacznie poprawiło stosunki między małżonkami i królewska alkowa znowu zaczęła rozbrzmiewać miłosnymi jękami (ponoć podczas jednej z takich nocy królowa Izabella miała powiedzieć do jednej ze swoich dwórek - co potem zostało odnotowane - iż przy nim (czyli przy Ferdynandzie) może znów być "tylko kobietą".
Ten problem udało się rozwiązać Izabelli, ale przed nią stały znacznie poważniejsze zadania. Cały kraj był praktycznie zanarchizowany, dwudziestoletnie rządy jej brata Henryka IV Bezsilnego tylko ten stan pogłębiły. Mnożyły się napady, kradzieże, mordy i gwałty w całym kraju. Galicja praktycznie oderwała się od Korony i stała się niezależnym zbójeckim państewkiem (w ponad pięćdziesięciu tamtejszych zamkach ulokowały się bandy zbójców i rzezimieszków, które teraz napadały chłopów, pielgrzymów i podróżnych, często paląc całe wsie i napadając miasta). Szalała inflacja, a poddani stracili zaufanie do królewskiej monety (często pieniądz stawał się bezwartościowy i nie można było za niego kupić najpotrzebniejszych produktów). Do tego wszystkiego na początku lat 70-tych XV wieku nastał nieurodzaj, a wraz z nim klęska głodu. Ludzie migrowali ze wsi do miast tylko po to, żeby tutaj powiększyć tłumy żebraków i rzezimieszków. Na to wszystko nakładały się też konflikty religijne pomiędzy katolikami a muzułmanami (na południu Półwyspu Iberyjskiego istniał przecież nadal muzułmański Emirat Kordoby - ostatnia pozostałość po czasach dawnej świetności muzułmańskiego państwa, założonego przez Abd ar-Rahmana I w 756 r.), oraz pomiędzy chrześcijanami a Żydami (w tym pomiędzy starymi chrześcijanami a żydowskimi przechrztami). Żydom zarzucano bowiem to, że przyjęli chrześcijaństwo jedynie na pokaz, a prywatnie nadal wyznają judaizm i złorzeczą Chrystusowi. Często na tym tle wybuchały zamieszki, zaś najpoważniejsze jak dotąd miał miejsce w Kordobie w marcu 1473 r. Gdy bowiem w przez dzielnicę Żydów konwertytów w tym mieście przechodziła uroczysta procesja, z jednego z okien domów jakieś dziecko wylało nieczystości, ochlapując nimi posąg Matki Boskiej. Natychmiast podniosła się wrzawa, a tłum pod przewodem miejskiego kowala ruszył karać żydowskich konwertytów. W ich obronie stanęli straż miejska pod dowództwem Alonso de Aguilara (jego brat Gonzalo był przyjacielem i powiernikiem królowej Izabelli). Ludzi były jednak zbyt wielu, straż miejska nie była w stanie ich powstrzymać i musiała się rozstąpić. Tłum zaczął teraz wyciągać ludzi z domów, mężczyzn bito (niektórych na śmierć), kobiety obnażono i zgwałcono, a ich domy spalono. Żydom konwertytom powszechnie zarzucano że tylko udają chrześcijan, dlatego nikogo nie przekonywały ich próby odmawiania modlitw, czy żegnania się. Izabella aby utrzymać koronę, musiała coś z tym zrobić, a przede wszystkim przywrócić bezpieczeństwo swych obywateli i stabilność swojego panowania.
Królewska para zaczęła więc podróżować po kraju, aby uspokoić nieco wzburzone emocje (Izabella musiała szczególnie udać się do Estremadury i Andaluzji, które to prowincje wahały się czy ją uznać jako królową, miała tam bowiem wielu przeciwników). Izabella wolała podróżować w towarzystwie swego małżonka, ale ten - co ciekawe - wolał podróżować sam (często więc wyjeżdżał w przeciwnym kierunku niż żona). Czyżby Ferdynand nie pragnął już swej małżonki? Odpowiedź wydaje się zupełnie inna, a mianowicie o ile Izabella gdy byli razem, czyniła wszystko aby pokazać, że podejmuje decyzje w imieniu ich obojga i że to jej małżonek jest tutaj stroną dominującą (ten obraz, w którym na dokumentach jego imię pojawia się zawsze jako pierwsze, na innych dworach wyrobił właśnie takie przekonanie, że co prawda Izabella jest królową, ale prawdziwe decyzje podejmuje Ferdynand. W rzeczywistości tak nie było, ale hiszpańskie tłumaczenie dokumentów na których widniało słowo: "Reyes" ("Królowie"), a nie "Rey" i "Reina" - wprowadzało w błąd zagraniczne dwory, bo tłumaczono je właśnie jako "król i królowa", co oznaczało że decyzje podejmuje on, a nie ona). Izabelli to nie przeszkadzało, a nawet było to jej w pewien sposób na rękę, gdy poddani myśleli że stoi za nią mężczyzna jako ten, który realnie podejmuje decyzje. Przestało to przeszkadzać również Ferdynandowi, który stwierdził że iluzja władzy może być równie pożyteczna jak sama władza (nikt już nie mógł mu teraz zarzucić, że jest tylko mężem swojej żony). Ale jednak gdy byli razem, to do niej należała realna władza, natomiast gdy byli oddzielnie, on miał taką samą pozycję jak ona i mógł podejmować samodzielne decyzje, dlatego wolał jeździć samemu (tym bardziej że zdarzało się iż Izabella kazała zmieniać rozkazy swego małżonka, poleciła je przepisywać, a nawet osobiście je darła. Ponieważ teksty ustaw spisywane były w języku łacińskim, natomiast Ferdynand niezbyt dobrze władał tym językiem, przeto do końca nigdy nie wiedział co jest w tekście. Początkowo Izabela również niezbyt dobrze władała łaciną, ale odkąd została królową, przyłożyła się do jego nauki, a nawet poleciła wszystkim swoim dwórkom, że jeśli chcą przy niej pozostać, muszą koniecznie poznać ten język). Co się zaś tyczy obsady najwyższych stanowisk w państwie, to decyzje tutaj para królewska podejmowała wspólnie, kierując się bardzo często nie pochodzeniem danego kandydata, ale jego wykształceniem i dokonaniami (zarówno Izabella jak i Ferdynand otoczyli się wieloma konwertytami, czyniąc z nich swych powierników i ministrów).
Nic jeszcze tak naprawdę nie zostało rozwiązane, problemy jakie trapiły Kastylię wciąż istniały, a teraz miały dojść jeszcze nowe. Wstąpienie na tron Izabelli było szczególnie nie w smak królowi Portugalii Alfonsowi V, który sądził że obiecana mu wcześniej ręka jedynej córki zmarłego Henryka IV Bezsilnego - Joanny (zwanej pogardliwie przez jej wrogów La Baltraneja - czyli "Córka Beltrana". Ten przydomek wziął się stąd, że matka Joanny i jednocześnie rodzona siostra Alfonsa V - Joanna Portugalska - małżonka Henryka IV, była wyjątkowo rozwiązłą osobą i miała liczny dwór adoratorów, jawnych i niejawnych kochanków. Sam Henryk IV nie wiedział czy Joanna jest jego córką i raczej podejrzewał że nią nie jest, ale na łożu śmierci uznał jej prawa do tronu Kastylii - o czym pisałem w poprzedniej części. Beltran de La Cueva był zaś szlachcicem i osobistym doradcą Henryka IV, a także z pewnością jednym z kochanków królowej Joanny, stąd też podejrzenie, iż jej córka mogłaby być również i jego córką). Król Alfons w roku 1475 miał lat 43, młoda Joanna 13, była więc już kandydatką na żonę (mimo bliskości pokrewieństwa). Alfons V nie zamierzał tego odpuścić, gdyż małżeństwo z Joanną, a tym samym korona Kastylii uczyniłaby go jednym z najpotężniejszych władców w Europie. Był to bowiem człowiek pełen pychy, żądny sławy i wielkich zwycięstw (jak większość w średniowiecznych władców), nie dbający przy tym ani o życie, ani o zdrowie swych żołnierzy i poddanych. Gdy raz podjął decyzję, już jej nie zmienił, nawet jeśli kosztowałaby ona życie jego żołnierzy (tak było podczas szturmu na marokańską Arzilę w 1471 r., gdy wyznaczył dzień szturmu na miasto od strony morza, który jednak przypadł na dzień niezwykle burzliwy, to zaś spowodowało że duża część łodzi po prostu się wywróciła na wzburzonych falach, a żołnierze - zakłóci w ciężkie zbroje - od razu poszli na dno). Alfons V był jednak opromieniony sławą zwycięstw marokańskich, gdy w roku 1471 zdobył miasta Arzila i Ranger (w tym pierwszym przypadku zamieszkujący go muzułmanie zamierzali się poddać, innegocjowali warunki, ale żołnierze królewscy uznali że znacznie lepiej będzie wyglądać gdy zdobędą miasto, a nie tylko z muszą je do kapitulacji i podjęli się szturmu, a widząc to król ruszył za nimi. W wyniku tego ataku wyrżnięto 2000 obrońców miasta, a kolejne 5000 - głównie kobiet i dzieci zamkniętych w miejscowym meczecie - król zamienił w niewolników {miał na to specjalną papieską zgodę aby brać ludzi w niewolę, jeśli tylko nie byli chrześcijanami a "Saracenami, poganami i innymi niewiernymi"}. Tanger skapitulował wkrótce potem). Teraz Alfons V "Afrykański" (bo taki przydomek sobie nadał po zwycięstwach w Maroku) zapragnął zdobyć rękę swej siostrzenicy i stać się najpotężniejszym władcą iberyjskim.
Kastylii miał kilku sprzymierzeńców, na których czele stał przede wszystkim arcybiskup Toledo - Alfonso Carillo de Acuna. Był on początkowo zwolennikiem zarówno Izabelli jak i jej zmarłego w 1468 r. brata Alfonsa. To on stał za potajemnym małżeństwem Izabelli i Ferdynanda, dokonanym w Valladolid bez zgody króla Henryka IV w październiku 1469 r. Jednak gdy tylko Izabella i Ferdynand zasiedli na tronie Kastylii, ich drogi z arcybiskupem Carillo zaczęły się rozjeżdżać. Ten nie mógł wybaczyć młodej królowej, że na swego sekretarza wybrała jego osobistego wroga, arcybiskupa Sewilli Pedro Mendozę, dlatego też zaczął szykować spisek, który miał polegać na ściągnięciu do Kastylii Alfonsa V i jego małżeństwie z 13-letnią Joanną. Opiekę nad dziewczyną sprawował niejaki Diego Lopez Pacheco (człowiek z najbliższego kręgu zmarłego króla Henryka IV) i on również zgodził się na ten mariaż. Izabella i Ferdynand gdy dowiedzieli się o tej propozycji, złożyli Alfonsowi V inną, proponując mu małżeństwo z młodszą siostrą Ferdynanda (która wówczas przebywała w Aragonii) również Joanną, ale ten odrzucił ich propozycję i zażądał, aby Izabella ustąpiła z tronu i zostawiła go "prawowitej królowej". Wkrótce okazało się że sama Joanna również oskarża swoją ciotkę o to, że ta otruła jej ojca i też domagała się od niej ustąpienia z tronu. Sprawa zaczęła być poważna, gdy okazało się że na granicy z Kastylią gromadzi się armia króla Alfonsa V gotowa do najazdu. Mimo tego zagrożenia starano się jakoś normalnie funkcjonować i tak, jeszcze w kwietniu 1475 r. para królewska udała się do Valladolid (miasta w którym Ferdynand i Izabella się pobrali). Była to ważna podróż, gdyż zamierzano tam spotkać się z możnymi grandami z rodu Mendozów, oraz innymi, którzy jeszcze nie złożyli Izabelli przysięgi wierności. Królowa, jadąc do miasta w którym zaczęło się jej małżeństwo, już wiedziała że jest ponownie w ciąży. Upojne noc jakie spędziła po Nowym Roku w ramionach Ferdynanda, zaowocowały ciążą, z której - jak sądziła - narodzi się następca tronu. Do Valladolid przybyło wielu możnych, aby złożyć przysięgę królowej i jej małżonkowi. Grandowie przybyli w pięknych szatach obitych sobolem, gronostajem i złotogłowiem, a ich żony i córki miały na sobie tyle klejnotów, że spokojnie starczyłoby na co najmniej dwie albo trzy nowe wyprawy przeciwko niewiernym (albo wrogom Królestwa). Natomiast skarb państwa prawie świecił pustkami, mimo to królewska para nie mogła tam pokazać się gorzej od innych; Izabella - aby kupić wspaniałą suknię na to spotkanie, sprzedała jeden ze swoich naszyjników, Ferdynand zaś przywdział zbroję specjalnie dla niego wykutą w Toledo, na której widniał herb pary królewskiej ze strzałami i jarzmem. Urządzono ucztę oraz turniej rycerski (na koszt rodu Mendoza) w którym wziął udział sam król. Cóż w kraju panowała niestabilność, rozboje, gwałty, ale nie wszystkim było tak źle. Możni ludzie opływali w dostatki i żyło im się naprawdę dobrze.
Po powrocie pary królewskiej do Segowii, szybko zaczęły napływać złe wieści. Na początku maja 1475 r. Alfons V wypowiedział Izabelli i Ferdynandowi wojnę. Łącznie zebrał armię ponad 10 000 żołnierzy (wraz z konnymi i artylerią) w tym miał poparcie arcybiskupa Toledo Carillo, opiekuna Joanny - Diego Pacheco, wielkiego mistrza Zakonu Kalatrawa i Zakonu Alcantara, oraz kilku innych możnych. Alfons V dodatkowo przywiódł że sobą wiele złota, którym zamierzał obsypać kastylijskich możnych, aby ci poparli jego małżeństwo z Joanną i uznali jej, a nie Izabeli prawa do korony. W nadgranicznej Plasencji w prowincji Estremadura, po przekroczeniu granicy (10 mają) Alfons w tamtejszej katedrze poślubił Joannę (która wcześniej została tam przewieziona przez ludzi arcybiskupa Carillo) - dnia 25 maja 1475 r. (prośba do papieża o dyspensę ze względu na bliskie pokrewieństwo została wysłana, ale nim papieska zgoda nadeszła, to Alfons już poślubił Joannę). Mając sojusz z w możnowładcami Kastylii (oczywiście nie wszystkimi, a nawet można powiedzieć że była ich mniejszość po stronie Alfonsa), arcybiskupem Toledo i królem Francji Ludwikiem XI, król Alfons V był pewien zwycięstwa. Natomiast Ferdynand przygotowywał się nie tylko do odparcia najazdu, ale przede wszystkim do ataku na samą Portugalię, natomiast królowa Izabella zaczęła objeżdżać poszczególne miasta Kastylii, aby uzyskać ich poparcie wsparcie w tej wojnie. Gdy Isabella opuściła Burgos, akurat zerwała się ulewa, a z nią przyszła burza. Uderzenie pioruna spowodowało, że koń na którym jechała Izabella, przestraszył się i zrzucił ją ze swego grzbietu. Wtedy to właśnie w drodze do miasta Avila, w strugach deszczu królowa poroniła chłopca (31 maja 1475 r.). Tymczasem Ferdynand przebywał na froncie, starając się przenieść ciężar walk do Portugalii. Alfons V zauważył zaś że owa zwycięska kampania jak planował, nie idzie zgodnie z jego założeniami. Wsparli go nieliczni kastylijscy możni i jedynie zamki w dorzeczu rzeki Duero otworzyły przed nim swoje bramy, reszta pozostała wierna Izabelli. Ruszył więc na północ, na Burgos - duże miasto które dochowało wierności Izabelli Kastylijskiej i obległ je. W międzyczasie, w drugiej połowie lipca 1475 r. Alfons zdobył miasto i zamek Toro, a Ferdynand nie zdołał mu w tym przeszkodzić. Powrócił więc do Tordesillas (gdzie przebywała królowa Izabella) i tam musiał z braku pieniędzy rozwiązać swą armię. Król Alfons V znów zaczął wierzyć w zwycięstwo, teraz zaś liczył na szybkie dotarcie posiłków francuskich, które jednak wciąż nie nadchodziły. Wojna utknęła więc w martwym punkcie, a główne walki trwały pod Burgos.
Powrót Ferdynanda do Tordesillas tym razem nie został powitany przez Izabellę z otwartymi ramionami (tak jak to stało się w Segowii w grudniu 1474 r.). Teraz to ona nie mogła zrozumieć, dlaczego jej sławny mąż, wódz i król pierzcha przed wrogą armią jak tchórz. Nie mogła znieść tego, że w Toro Alfons obrażał zarówno Ferdynanda (odmówił mu np. rycerski walki jeden na jeden, która miała rozstrzygnąć tę bitwę, twierdząc że woli zobaczyć jak Ferdynand zdycha na kupie łajna), jak również ją samą. Z drugiej strony nie było wyjścia, nie dało się bezpośrednio pokonać nieprzyjaciela, a nie było też pieniędzy na dalsze utrzymanie żołnierza. Izabella zwołała więc Kortezy do Tordesillas, na których to podjęto decyzję, że trzeba sięgnąć po złoto Kościoła. Jeśli bowiem nie wystawi się szybko nowej silnej armii, to nic nie da że wojska Alfonsa postępują opieszale i zdobywają tylko nieliczne zamki i miasta (jak Zamora czy Toro), ale są oni niezwykle uporczywi i mogą wymęczyć poddanych tak, iż ci uznają że jednak warto przyjąć Alfonsa jako króla, a Joannę jako nową królową. Ostatecznie kardynał Mendoza przystał na to i zapowiedział że przekona innych przedstawicieli Kościoła Hiszpanii do wsparcia królewskiej sprawy, tym bardziej że Izabella i Ferdynand złożyli przysięgę, iż pożyczone od Kościoła pieniądze spłacą w ciągu kolejnych trzech lat. Po zebraniu zaś tych środków przez kolejne tygodnie i miesiące trwały przygotowania zarówno w kwestii sformowania nowej armii, jak i jej aprowizacji oraz w wyposażenia (pierwszym zajął się Ferdynand, drugim Izabella), pierwsze oddziały były już gotowe pod koniec października 1475 r. Para królewska - a szczególnie Izabella - była całkowicie zdeterminowana w obronie własnej korony i dziedzictwa swych przodków do tronu Kastylii.
CDN.