KRÓL SERC I OSTATNI BÓG WOJNY
Pod koniec sierpnia 1932 r., na osobiste polecenie prezydenta Stanów Zjednoczonych - Herberta Hoovera, w podróż do Polski (na czele amerykańskiej delegacji wojskowej), wybrał się statkiem przez Atlantyk, szef sztabu armii amerykańskiej - gen. Douglas MacArthur. 10 września spotkał się on w warszawskim Belwederze z Marszałkiem Polski - Józefem Piłsudskim (którego osobiście MacArthur podziwiał najbardziej ze wszystkich ówczesnych europejskich polityków, nazywając: "Największym wodzem w historii świata od czasów Napoleona").
Był to okres szczególnego wzmożenia napięć w stosunkach polsko-niemieckich. Wizyta MacArthura była po części związana z omówieniem planów ewentualnej wojny prewencyjnej przeciwko Niemcom, oraz (ewentualnej) wojny ze Związkiem Sowieckim. Dlaczego jednak taki tryb? Czemu rozmowy dotyczyły gotowych już polskich planów wojny prewencyjnej z Niemcami (które Marszałek Piłsudski pokazał Amerykanom), a także ewentualnej wojny ze Związkiem Sowieckim? Co ma piernik do wiatraka, można by było zapytać? Ano, bardzo wiele. Mianowicie 16 kwietnia 1922 r. we włoskiej miejscowości Rapallo, zostaje zawarty niemiecko-sowiecki traktat sojuszniczy. Zawarto tam również tajną klauzulę, która umożliwiała podjęcie współpracy wojskowej pomiędzy tymi krajami (o czym świat dowiedział się dopiero w 1927 r. z francuskiej prasy dzięki ... polskiemu wywiadowi, który w międzywojennej Europie był jednym z najlepszych na świecie - np. japońscy specjaliści od kryptologii i wywiadu wojskowego szkolili się tylko w ... Polsce, podobnie postępowali Łotysze i Finowie. A było to jeszcze przed powstaniem "Laboratorium" - supertajnej placówki wywiadowczej powstałej z polecenia Marszałka Piłsudskiego w 1934 r., której zadaniem było analizowanie najbardziej na daną chwilę ewentualnego zagrożenia, tak ze strony Niemiec lub ZSRS. To właśnie agenci wysłani w ramach programu "Laboratorium", stworzyli podczas II Wojny Światowej tzw.: "antynazistowski ruch oporu" w ... samych Niemczech - pod nazwą "Akcja N". Do dzisiaj niemieccy historycy pokazują ulotki i broszury wysyłane na front wschodni w ramach "Akcji N", twierdząc że w Niemczech w czasie wojny istniał szeroki front antyhitlerowski 🤭 tylko cały ten front tworzyli Polacy którzy mieszkali w Niemczech, mówili po niemiecku {często lepiej niż lokalni Niemcy, bo znali kilka dialektów i byli wrośnięci w lokalną społeczność}, tylko że to byli członkowie polskiego ruchu oporu).
24 lipca 1922 r. kanclerz Niemiec, lewicowy polityk Joseph Wirth powiedział wprost do ambasadora Niemiec w Związku Sowieckim: "Polskę trzeba załatwić!". Następnie we wrześniu tego roku szef sztabu armii niemieckiej, gen. Hans von Seeckt powiedział: "Egzystencja Polski jest nie do zniesienia i nie do pogodzenia z żywotnymi interesami Niemiec. Polska musi zniknąć i zniknie wskutek własnej słabości i za przyczyną Rosji - z pomocą Niemiec". Zaś w kilka miesięcy później znów kanclerz Wirth mówił o potrzebie wspólnego (wraz z Rosją Sowiecką), "zdruzgotania Polski", oraz "przywrócenia wspólnej, sąsiedzkiej granicy z 1914 r.". No i współpraca niemiecko-sowiecka ruszyła pełną parą. Początkowo co prawda (w wielkiej tajemnicy przed światem, jako że postanowienia Traktatu Wersalskiego, zakazywały Niemcom rozbudowywania i unowocześniania sił zbrojnych), rozpoczęła się współpraca pilotów i specjalistów od czołgów i broni pancernej. Potem (po roku 1926), zaczęły w Związku Soweckim powstawać niemieckie fabryki zbrojeniowe, produkujące czołgi, samoloty i amunicję.
Pierwsze przesłanki co do tajnej wojskowej współpracy Niemiec i Związku Sowieckiego, pojawiły się już w połowie stycznia 1923 r. a stało się to ... przez nadgorliwość. Mianowicie, gdy 11 stycznia wojska francuskie i belgijskie zajęły Zagłębie Saary. (Francuzi starali się tym krokiem wymusić na Niemcach spłatę zasądzonych reparacji wojennych, czego ówczesna Republika Weimarska nie była w stanie spełnić, ze względu na szalejącą w kraju inflację i katastrofę finansową - notabene, ciekawostką jest, że nawet już po reformie monetarnej w Niemczech z listopada 1923 r, i wprowadzenia do obiegu Rentenmarki, jeszcze w 1924 i 1925 r. we wschodnich prowincjach ówczesnych Niemiec, wolano płacić ... polską złotówką - wprowadzoną w 1 kwietnia 1924 r., niż niemiecką walutą, uważając tę drugą za ... "żydowskie konfetti z Berlina" - jak mawiali niemieccy chłopi, chcąc by za ich towary płacono im w polskich złotówkach). Francja szybko znalazła się w politycznej izolacji, gdyż wkroczenie do Zagłębia nie spodobało się ani Brytyjczykom, ani też Amerykanom. Francuzi (częściowo próbując wyjść z matni), postanowili zwrócić się o wsparcie do Warszawy. W tym celu przybył do Polski w maju tego roku (1923) Marszałek Francji - Ferdynand Foch (witany entuzjastycznie przez tłumy Warszawiaków). Po tej wizycie jednak Niemcy natychmiast podniosły larum, że oto Polska (w porozumieniu z Francją), planuje zajęcie Prus Wschodnich. I w tym momencie wkroczył rząd sowiecki, wysyłając do Warszawy notę, iż w razie wojny z Niemcami, Rosja Sowiecka nie pozostanie neutralna.
Już wówczas można było nabrać podejrzeń, co do współpracy tych dwóch państw. Jednak do połowy 1924 r. wciąż nie było co do tego pewności. Dopiero wówczas polski wywiad wpadł na trop, ułatwiający rozwiązanie całej sprawy. Mianowicie, o wojskowej współpracy niemiecko-sowieckiej dowiedziano się w sposób banalny (i w dużej mierze przez zaniedbanie wywiadu niemieckiego), a mianowicie wystarczyło ... czytać niemieckie gazety. Oczywiście w gazetach tych próżno było znaleźć choć słówko o rozwoju niemieckiej broni pancernej i szkoleniach pilotów w Związku Sowieckim, ale nie chodziło wcale o dział informacyjny, a o ... rubrykę z nekrologami. Znalazły się tam bowiem informacje o zgonach niemieckich pilotów, którzy zginęli testując nowe maszyny. Tylko że zdziwienie budziło miejsce zgonu - Serpuchów, Twer, Perm, Moskwa, Smoleńsk, Witebsk. Jak to, niemieccy piloci latają do Sowietów? - zadawano sobie pytanie i wszystko zaczęło się układać w sensowną całość. Jeszcze w tym samym (1924) roku, polski wywiad (poprzez agentów ulokowanych w Niemczech), zdobył plany negocjacyjne niemieckiej fabryki produkującej samoloty Junkers, która zamierzała otworzyć swą fabrykę w Rosji. Zaś w kwietniu 1925 r. polski wywiad zdobył dokumenty umowy niemiecko-sowieckiej o rozpoczęciu szkoleń pilotów w kompleksie Lipeck (był tam podpisy dowódcy sowieckiej floty - Piotra Baranowa i niemieckiego generała Hermanna von den Lieth-Thomsena - szefa niemieckiej komórki "Moskwa").
Potem doszły jeszcze informacje o kontrakcie Kruppa na skonstruowanie i budowę pierwszych dwóch sztuk ciężkich czołgów, zwanych "traktorami" - marzec 1927 r. (notabene, gdy cała sprawa została nagłośniona w prasie francuskiej oraz brytyjskiej i świat cały dowiedział się o współpracy Niemiec i Sowietów, ci pierwsi, nie mogąc już mówić że "to polska prowokacja", jak czynili dotąd, teraz zaczęli tłumaczyć, że owszem, podjęli współpracę z Rosjanami, ale w tych fabrykach produkują właśnie ... traktory). Wcześniej polski wywiad rozpracował tzw.: "Grupę Fiebiga" (od nazwiska niemieckiego rotmistrza - Martina Fiebiga, który był obserwatorem i doradcą pilotów w moskiewskiej Akademii Lotniczej, oraz członkiem Naukowo-Technicznego Komitetu ZSRS. Dodatkowo był też strasznym raptusem i jako jedyny z całej grupy często wzniecał konflikty z Rosjanami - dotyczące głównie spraw socjalnych i kwestii zakwaterowania). W czerwcu zdobyto informacje o niemieckim "Planie A" ("Der Aufmarschplan" - "Plan Rozmieszczenia"), który obejmował utworzenie (na początek), 21 dywizji, wchodzących w skład odtworzonej armii lądowej. Potem doszły jeszcze informacje o sowieckiej Flocie Bałtyckiej (i jej unowocześnianiu przez niemieckich specjalistów), oraz o wymianie sowieckich aparatów łączności (starych 10-watówek Kowalenkowa), na nowe, niemieckie, produkowane przez firmę Telefunken.
Ale wracając do wizyty "Ostatniego Boga Wojny" w Polsce, należy dodać, iż Amerykanie otrzymali od Marszałka Piłsudskiego niezwykły prezent. Były nim supertajne kody armii sowieckiej: "Rewolucja" i "Fiałka", rozpracowane przez polskich kryptologów (o czym Sowieci nie wiedzieli i używali ich aż do ... ... ... 1954 r., a z czego potem korzystał wywiad amerykański, czytając sowieckie depesze wojskowe). Był to niesamowity podarek (zważywszy, że Amerykanie nie mogli się odwzajemnić niczym podobnym), który w dużej mierze pomógł Amerykanom w zwycięstwie "Zimnej Wojny" (szczególnie w jej pierwszym okresie). Mało tego, MacArthur i reszta amerykańskiej delegacji (major Wiliam Colbern, kapitan George Davies i charge d'affairs ambasady USA Sheldon L. Crosby), otrzymali również pierwsze kody rozpracowanej niemieckiej maszyny szyfrującej - "Enigma" (o czym też Niemcy nie mieli pojęcia i używali kodów Enigmy przez całą wojnę). To właśnie ten "podarek", oraz późniejsze (które polski wywiad w sierpniu 1939 r. przekazał Brytyjczykom), doprowadziły (w ogromnej mierze), do zwycięstwa Aliantów nad III Rzeszą Niemiecką w II Wojnie Światowej.
MARIAN REJEWSKI
ALAN TURING
Od razu tutaj dodam że zarówno Brytyjczycy jak i Amerykanie do dzisiaj uważają że kod enigmy złamał genialny brytyjski kryptolog Alan Turing (powstał chyba nawet o nim film w Hollywood) i teraz pytanie brzmi: czy to prawda czy nieprawda? Nie ma jednoznacznie brzmiącej odpowiedzi, gdyż Turing zarówno złamał jak i nie złamał kody enigmy (paradoks prawda. Tak samo jak paradoksem można nazwać fakt, iż nasze życie od początku do końca jest zapisane i że wypełniamy tylko scenariusz spisany przed naszymi narodzinami, a jednocześnie mówimy że każdy człowiek ma Wolną Wolę i może postępować jak chce. Teoretycznie te rzeczy się wykluczają i albo jedna jest prawdziwa, albo druga. Nic bardziej mylnego, gdyż obie są prawdziwe i wcale się nie wykluczają, ale nie czas teraz na zgłębianie tajemnic duchowości). Oczywiście że po raz pierwszy kody enigmy złamali genialni polscy kryptolodzy Marian Rejewski, Henryk Zygalski i Jerzy Różycki z Biura Szyfrów Oddziału II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Miało to miejsce w grudniu 1932 r. (Jeszcze przed objęciem fotela kanclerza przez Adolfa Hitlera w Niemczech). Głównie Marian Rejewski jest tutaj kluczowym bohaterem, dzięki któremu polski wywiad jako jedyny w międzywojennym świecie czytał kody supertajnej niemieckiej maszyny szyfrującej, używanej przez Wehrmacht przez cały okres II Wojny Światowej (Niemcy byli bowiem pewni że kodów Enigmy nie da się złamać, zresztą wprowadzane co jakiś czas innowacje potwierdzały te teorie). Tak więc czytaliśmy niemieckie depesze wojskowe przez kolejne lata 1933, 1934, 1935, 1936, 1937, 1938 i... niestety w roku 1939 liczba złamanych kodów znacznie spadła, ponieważ Niemcy wprowadzili kolejne udoskonalenia, a potem wybuchła wojna. Tak więc deszyfranci z Bletchey Park musieli zaczynać w dużej mierze od nowa, chociaż przekazane przez polski wywiad Brytyjczykom w sierpniu 1939 r. rozszyfrowane kody Enigmy, znacznie ułatwiły potem Turingowi pracę.
gen. DOUGLAS MACARTHUR
"OSTATNI BÓG WOJNY"
POGROMCA JAPOŃCZYKÓW
I PÓŁNOCNYCH KOREAŃCZYKÓW
Desant pod Inczhon z 15 września 1950 r. w którym MacArthur kompleksowo skopał zady komunistom Kim-Ir Sena, jednocześnie całkowicie odmieniając losy przegranej już przez Amerykanów i północnych Koreańczyków - wojny koreańskiej, był po prostu ... odwzorowaniem Bitwy Warszawskiej z 15-16 sierpnia 1920 r. i planu kontruderzenia Marszałka Piłsudskiego znad Wieprza, który tym jednym posunięciem odmienił losy wojny polsko-bolszewickiej. Douglas MacArthur brał po prostu przykład ze swego największego militarnego mentora, za którego uważał właśnie Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego
Ale wróćmy do tematu. Ponieważ Amerykanie nie ofiarowali nam niczego podobnego, gen. Douglas Macarthur, w latach następnych, podczas swych wykładów na akademii wojskowej w West Point (notabene mury akademii wojskowej w West Point opracował Tadeusz Kościuszko, twórca umocnień pod Saratogą z 1777 r. których Brytyjczycy nie byli w stanie pokonać - taka ciekawostka), wielokrotnie podkreślał geniusz Marszałka Piłsudskiego i Jego taktykę w walce z bolszewikami, która doprowadziła do zwycięstwa pod Warszawą (oraz w Bitwie nad Niemnem) w 1920 r. Gen. Macarthur zwracał też wielokrotnie uwagę, że Marszałek Józef Piłsudski, "jak nikt inny na świecie, rozumiał, jakim zagrożeniem dla ludzkości jest komunizm sowiecki".
Tak, Marszałek rozumiał nie tylko zagrożenie ze strony Rosji Sowieckiej, ale także widział je ze strony rodzącego się w Niemczech nazizmu i w działaniach Hitlera, czego dowiódł podczas rozmowy ministrem Szembekiem, obserwując wyświetlaną uroczystość partaitagu Hitlera w Monachium w 1933 r. zapytał wówczas: "Jak pan sądzi, czy ten człowiek zdoła się utrzymać?", Szembek odpowiedział: "Obawiam się że tak", na co Marszałek: "W takim razie będziemy musieli coś zaimprowizować" - ale o tym już w innym temacie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz