OSTATNIA WOJNA
HELLEŃSKIEGO ŚWIATA
EGIPT PTOLEMEUSZY
(RETROSPEKCJA)
Cz. X
"GDYŚCIE NAD BARDZO WIELOMA
GRODAMI PANOWALI,
WŁAŚNIE WTEDY NAJWIĘCEJ
ZROBILIŚCIE SOBIE NIEPRZYJACIÓŁ"
TEBAŃCZYCY DO ATEŃCZYKÓW
TUŻ PRZED ZAWARCIEM SOJUSZU WYMIERZONEGO PRZECIW SPARCIE
(ok. 395 r. p.n.e.)
Kolejna spartańsko-peloponeska wyprawa przeciwko Tebom wyruszyła wiosną roku 376 p.n.e. Na jej czele stał król Lacedemonu Kleombrotos I z rodu Agiadów (założonego przez Eurystenesa, stąd też czasami zwanego rodem Eurystenidów). Niestety jednak wyprawa ta zakończyła się kompromitującą porażką, gdy armii inwazyjnej nie udało się nawet sforsować słabo bronionych przepraw przez góry Kitajron na beockiej granicy. Kleombrotos nie kontynuował dalszych ataków i po kilku próbach zarządził odwrót. Beocja była więc bezpieczna, ale powrót Lacedemończyków do Sparty po takiej kompromitacji, nie był przyjęty entuzjastycznie. Co prawda królowi nie wytoczono procesu i nie oskarżono go o tchórzostwo, ale jednak jego pozycja znacznie osłabła w porównaniu z drugim królem Agesilaosem II (z rodu Eurypontydów, założonego przez Proklesa - brata bliźniaka Eurystenesa, stąd też czasami nazywanego rodem Proklidów) o którym pisałem już kilkukrotnie w poprzednich częściach. Natychmiast ponownie zwołano zjazd członków Związku Peloponeskiego do Sparty, aby radzić co czynić dalej. Postanowiono że ową kompromitację w górach Kitajron należy czym prędzej zmazać i przedsięwziąć kolejny atak, ale tym razem od strony morza, skoro przejście lądowe jest ciężkie do sforsowania. Dowódcą floty związkowej (głównie koryncko-lacedemońskiej) mianowano spartiatę Pollisa. Wyprawa ruszyła już latem 376 r. p.n.e. W tym czasie (już od 378 r. p.n.e. - o czym wcześniej pisałem) Ateńczycy byli w sojuszu z Tebanami i jako sojusznicy postanowili uniemożliwić Lacedemończykom przedarcie się od strony morza do Beocji. Żeby bowiem tam się dostać, flota Związku Peloponeskiego musiałaby opłynąć Attykę i wpłynąć do Zatoki Eubejskiej - ciasnego przesmyku odgradzającego wyspę Eubeę od kontynentalnej Grecji, aby ta ma móc wysadzić desant. W tym czasie do Związku Morskiego (odrodzonego przez Ateńczyków w 378 r. p.n.e.) należało już... 70 miast (w tym większość miast eubejskich). Problem był tylko z jednym miastem leżącym na tej wyspie w północnej jej części - Histiają, której nienawiść do Ateńczyków była tak wielka, iż mieszkańcy tego polis nie zamierzali wchodzić z nimi w jakiekolwiek sojusze.
W końcu Ateńczycy gruntownie sobie nagrabili w czasach, gdy w sposób bezdyskusyjny i nie znoszący sprzeciwu, władali Związkiem Morskim w V wieku p.n.e. Największymi miastami na Eubei były Chalkis i Eretria, które również doznały z rąk Ateńczyków niemałych zniewag. Dokonam teraz krótkiego opisania tych polis, aby wyjaśnić na kim mogli polegać Ateńczycy, a na kim nie. Zacznijmy od Eretrii, jednej z najstarszych polis eubejskich. Według Homera Eretria wysłała swój kontyngent na wojnę trojańską (początek XII wieku p.n.e., przyjmuje się że wojna trojańska trwała w latach 1193-1183 p.n.e. jako że Rzymianie upatrywali wielkich klęsk dla swego miasta właśnie w tysiąclecie upadku Troi, czyli w roku 183 p.n.e. a następnie w 1100 {bo gdy ta pierwsza klęska nie nadeszła, uznano że doszło do pomyłki w numeracji i przewidywano kolejną apokalipsę właśnie na rok} 83 p.n.e., o czym napiszę jeszcze w serii "Memoriam", tzw. "Trzy ciosy" zapowiadające katastrofę dla Republiki. Stąd też w Rzymie pojawiły się mesjanistyczne tendencje i poszukiwanie Wysp Szczęśliwych, aby można było się tam ewakuować w chwili totalnego armagedonu. Taką wyprawę ku Wyspom Szczęśliwym podjął chociażby Kwintus Sertoriusz - mariańczyk, występujący potem przeciwko dyktaturze Lucjusza Korneliusza Sulli. W swej morskiej wyprawie dotarł do Wysp Zielonego Przylądka i uznał je za Wyspy Szczęśliwe, bo tam znalazł piękną białą łanię - symbol bogini Diany - greckiej Artemidy i zabrał ją ze sobą do Hiszpanii. Zamierzał ponownie się tam udać, ale gdy dowiedział się o śmierci swojej matki - co załamało go totalnie {był bowiem jednym z kilku w rzymskich dziejach typowym maminsynkiem}, a potem wywołał bunt w Hiszpanii przeciwko rządom Sulli i Senatu, więc do drugiej wyprawy nigdy nie doszło, a rok 83 też mimo wszystko jakoś minął. Kto wie, być może gdyby Sertoriusz postanowił kontynuować podróż, to nawet dopłynął by do Ameryki 🤔). Ale owe "Miasto wioślarzy" (bo tak należy tłumaczyć nazwę Eretria) żyło w tym czasie w cieniu innego, większego miasta - Lefkandii, które to jednak zaczęło tracić na znaczeniu począwszy od ok. 825 r p.n.e. Na północ zaś od Eretrii zaczęło rozwijać się inne duże polis eubejskie - Chalkis, które szybko stało się konkurencją dla gospodarczego rozwoju Eretrii. Z końcem IX wieku p.n.e. Lefkandia całkowicie utraciła na znaczeniu, a Eretria - która do tej pory była jedynie portem morskim Lefkandii, stała się miastem dominującym, gdy ludność z tamtego polis zaczęła masowo migrować do "Miasta wioślarzy".
W VIII wieku p.n.e. zarówno Eretria jak i Chalkis przeżywają swój złoty okres, jest to bowiem najlepszy czas w dziejach tych polis. To właśnie wówczas rozpoczęły się zakrojone na szeroką skalę morskie wyprawy kolonizacyjne tych miast. Eretria założyła wówczas swoje kolonie w Oropos (na granicy Attyki i Beocji), w Methone (na wybrzeżu macedońskim) i w Chalkidyce (Mendes, Dikaja, Rajkelos, Afytis i Neapolis). Czasem też (w VIII wieku p.n.e.) dochodziło między owymi dwoma eubejskimi miastami do współpracy, i tak też było w czasie zakładania kolonii w Italii, gdzie powstały wspólne kolonie: Pitekoussaj, Kyme i Partenope, z Koryntem zaś wspólnie Eretrejczycy założyli kolonię na Korkirze (chociaż tutaj dominowali Koryntyjczycy), a także z lokalnymi ludami (głównie trackimi) na Chalkidyce założono miasto Skabala. Dodatkowo politycznie retria kontrolowała wyspy Andros, Tenos i Keos. Zapewne nie muszę tłumaczyć czym były kolonie dla metropolii? Ale mimo wszystko powiem, że każda kolonia musiała przyłączać się do wszystkich wojen toczonych przez miasto założyciela, płacić mu daninę i wyznawać lokalnych bogów, a także we wszystkich sprawach uznawać pierwszeństwo miasta założyciela. Z tego płynęły więc profity nie tylko polityczne i militarne, ale przede wszystkim ekonomiczne, stąd niesamowity rozwój gospodarczy w tym okresie zarówno Eretrii jak i Chalkis. Miasto wprowadziło stopę eubejską jako główny środek miar i wag, a także eretryjski i chalkidyjski pieniądz był jednym z głównych w tym czasie środków płatniczych w sporej części Hellady (w tym w Atenach). Symbol miasta (czyli byk eretryjski na jednej stronie monety, a na drugiej głowa Muzy), był wyznacznikiem ekonomicznej potęgi miasta, którego to monetą posługiwano się w wielu innych polis w tym okresie (również w Atenach, nim ostatecznie wyparła ją moneta attycka z wizerunkiem ateńskiej sowy - symbolem bogini Ateny).
Chalkida zaś, podobnie jak jej konkurentka Eretria, została założona mniej więcej w tym samym czasie (główne miasto i port datowane są na IX wiek p.n.e., ale ślady osadnictwa są wcześniejsze). Pierwotnie była jakby trochę takim junior partnerem Eretrii, ale jej wyprawy kolonialne były znacznie bardziej intensywne. Założyła ponad 30 miast w Chalkidyce (nie ma sensu ich wszystkich wymieniać, poniżej wklejam mapkę), liczne kolonie na Sycylii i w Italii, w tym Himerę, Naksos, Zankle (późniejszą Messanę - od którego to miasta zacznie się w 264 r p.n.e. I wojna punicka pomiędzy Rzymem i Kartaginą) oraz Rhegion. Nazwa Chalkis znaczy po grecku tyle, co brąz lub miedź, choć wokół miasta nie ma i nie było żadnej kopalni, ale miasto słynęło ze wspaniałych rzemieślników, którzy wykonywali produkty zarówno ceramiczne, metalowe jak i z purpury (Eretria zaś głównie słynęła z produkcji zboża i handlu bydłem, stąd byk jako symbol miasta). VIII wiek p.n.e. był również okresem wzrostu gospodarczego Chalkis, ale pod koniec ostatniej dekady tego wieku wybuchła długa (trwająca ok. 10 lat) wojna pomiędzy Chalkis a Eretrią o kontrolę nad żyzną równiną lelantyjską (stąd "wojna lelantyńska"). Chalkis bowiem zapragnęło odebrać Eretrii pierwszeństwo w handlu zbożem i ostatecznie wygrało, pokonując w decydującej bitwie wojska eretryjskie. VII wiek p.n.e. zaczął się więc już jako dominacja na Eubei miasta Chalkis. Oba te miasta (podobnie jak i inne polis eubejskie), zasiedlone były przez Jonów, a co za tym idzie bliżej im było do Aten. Według legendy Wyspę zajął dla Jonów niejaki Elefenor, syn Chalkodona (i wnuk boga Aresa), który przybył tam na czele swych długowłosych hoplitów zwanych Abantami (odznaczających się w walce furią i determinacją), na "Czterdziestu czarnych okrętach" jak pisze w Iliadzie Homer. Ale bliskość kulturowa Wyspiarzy z innymi Jonami (w tym z Ateńczykami) szybko minęła, co było widać nawet w zupełnie innej modzie, jaka panowała na Eubei w porównaniu z resztą Grecji (kobiety np. nosiły suknie z długimi, luźnymi rękawami, co raczej nie spotykano w innych częściach Hellady). Ale wojna lelantyńska była pierwszym takim konfliktem pomiędzy Wyspiarzami, który całkowicie odmienił oblicze Wyspy, bowiem klęska Eretrii nie była tylko w polu, samo miasto również zostało zdobyte i zniszczone (chociaż potem odbudowane). Chalkis zaś przejęła nie tylko żyzną równinę lelantyńską, ale również kolonię Eretrii w Oropos. Mimo tego świetnego zwycięstwa Chalkis nie zajęła takiej pozycji w greckim świecie, jaką do niedawna cieszyła się Eretria, gdyż już wówczas wzrastała pozycja innych greckich polis: Koryntu, Aten i Sparty, a Chalkis była za słaba aby z nimi konkurować.
VI wiek p.n.e to polityczna i ekonomiczna dominacja Chalkis na Eubei, ale już głównie tylko tam. Pod koniec tego wieku, w 506 r. p.n.e. doszło do katastrofalnej dla miasta wojny z Atenami, w wyniku której miasto zostało zdobyte, a Ateńczycy wypędzili stamtąd rządzącą dotąd arystokrację, instalując w mieście 4000 swoich kolonistów (kleruchów), tym samym rozpoczynając polityczną i ekonomiczną dominację nad całą Eubeą. Pognębienie Chalkis zostało jednak dobrze przyjęte w Eretrii, która to wówczas opowiedziała się po stronie Aten. Gdy w 499 r. p.n.e. w Joni wybuchł bunt Greków przeciwko perskiej dominacji, Eretria stanęła znów po stronie Aten, wysyłając tamtejszym Grekom wsparcie, ale tym samym naraziła się na gniew Króla Królów - Dariusza Wielkiego. W czasie wielkiej wyprawy Persów na Grecję w 490 r. p.n.e., Eretria była pierwszym z greckich polis które zostało zaatakowane, zdobyte, splądrowane i spalone przez Persów pod dowództwem admirała Datysa (nienawiść Persów do Eretryjczyków była tak wielka, że zniszczono również zbudowaną ok. 510 r. p.n.e. wspaniałą świątynię Apollina - fragmenty zniszczeń, w tym uszkodzony tors bogini Ateny, odnaleziono w czasie wykopalisk archeologicznych w 1900 r.). Części mieszkańców udało się wówczas zbiec z Eubei, ale po zdobyciu miasta Persowie wymordowali wszystkich mężczyzn, zaś chłopców, kobiety i dziewczęta wzięto w niewolę (przy czym chłopcy zostali wykastrowani, aby nigdy już nie odrodziła się społeczność Eretrii). Wszystkich ich przesiedlono do Mezopotamii. Przykład tej perskiej furii należy do jednych z nielicznych w dziejach, gdyż należy pamiętać że Persowie bardzo rzadko wykazywali się taką nienawiścią i agresją. Tylko wówczas gdy ktoś szczególnie zaszedł im za skórę i właśnie Eretria miała nieszczęście należeć do grona owych nieszczęśników. Po zwycięstwie Ateńczyków w bitwie z Persami pod Maratonem (490 r. p.n.e.), uciekinierzy z miasta wrócili do "morza ruin", jakim była wówczas Eretria i zaczęli odbudowywać swoje polis, ale już nigdy miasto to nie odegrało w historii Grecji żadnej kluczowej roli.
Mamy więc jak do tej pory sojusz pomiędzy Eretrią i Atenami, oraz "kosę" między Atenami a Chalkis. 60 lat po ateńskim zwycięstwie nad Chalkis i zasiedleniu miasta przez kleruchów (którzy oczywiście żyli obok dotychczasowych mieszkańców, z tym że oni mieli odrębne prawodawstwo {ateńskie}, co jawnie ukazywało nie suwerenność Chalkis w stosunku do części swych obywateli). Oczywiście miasto od początku (czyli od 479/478 r. p.n.e.) należało do ateńskiego Związku Morskiego, a panującym ustrojem była demokracja. Ateny jednak miały decydujący głos nie tylko w sprawie polityki zagranicznej, ale również wewnętrznej miasta, co zaczęło nie podobać się wielu rodzimym mieszkańcom. W roku 446 p.n.e. wybuchł więc w mieście bunt, ateńscy kleruchowie zostali zaatakowani, część z nich zabito a resztę wypędzono, miasto zaś ogłosiło wyjście ze Związku Morskiego. Nic gorszego nie można było w tym momencie zrobić, gdyż opuszczenie Związku Morskiego było dla Ateńczyków tym, czym opuszczenie Układu Warszawskiego dla Rosji sowieckiej (wyobrażacie sobie bowiem aby Polska mogła opuścić Układ Warszawski? Było to możliwe w stosunku do Albanii, nawet Jugosławii ale na pewno nie Polski, gdyż przez nasze ziemie przechodził główny szlak zaopatrzeniowy dla wojsk sowieckich stacjonujących w Niemczech Wschodnich, dlatego też wyjście naszego kraju - czy Węgier - z Układu Warszawskiego oznaczało realne pozostawienie tamtych wojsk na pastwę losu, oraz... powolny rozpad całego sojuszu. Stąd rok 1956 na Węgrzech, 1968 w Czechosłowacji i Stan Wojenny w Polsce w roku 1981). Było więc oczywiste że Ateńczycy nie mogą pozwolić na uniezależnienie się Chalkis, gdyż za ich przykładem mogły pójść inne miasta Eubei, a sama Wyspa była im niezbędna, jako północna ochrona Attyki przed napadami nie tylko wrogów zewnętrznych, ale chociażby... piratów. Dlatego też na Zgromadzeniu Ludowym w Atenach Perykles szybko przekonał współobywateli o konieczności ukarania Chalkis i tak też się stało. W roku 446 p.n.e. wysłano ekspedycję która ponownie zdobyła miasto, ukarała sprawców buntu śmiercią, ponownie osadziła ateńskich kleruchów i odrodziła demokrację (z tym że teraz rządzili głównie Ateńczycy).
Ale wówczas także zdobyto i ukarano inne miasto, które wsparło w buncie Chalkis. Tym miastem była właśnie Histiaja, gdzie również osadzono ateńskich kolonistów, wcześniej krwawo rozprawiając się z mieszkańcami (dużą część wysiedlono, innych zabito, a reszcie nakazano bezwzględne posłuszeństwo narzuconej ateńskiej władzy). Ateńska hegemonia była dla wielu greckich miast prawdziwym przekleństwem, porównywalnym do podległości królowi Persji, stąd wśród członków Związku Morskiego było wielu takich, którzy żywo nienawidzili Ateńczyków i modlili się do bogów, aby tylko podwinęła im się noga, by można było wreszcie zrzucić jarzmo niewoli - jak nazywano członkostwo w Związku Morskim, który pierwotnie miał być wspaniałym projektem chroniącym Hellenów przed kolejną perską inwazją, a osoba Arystydesa Sprawiedliwego (człowieka który realnie wierzył w równość i wolność wszystkich Hellenów) była tego gwarantem. Niestety idealizm nie sprawdza się w polityce, gdzie mamy do czynienia z twardymi interesami i gdzie zawsze, ale to zawsze liczy się siła. Słabi mogą podpisywać traktaty, ale jeśli nie stoi za nimi ich własna siła militarna, traktaty te nie są warte więcej niż papier na którym zostały spisane, a zwycięskiego agresora nikt nie będzie rozliczał, bo zwycięstwo moralne nie jest żadnym zwycięstwem. Aby to zobrazować przytoczę fragment sławnej mowy ateńskiego stratega Eufemosa, jaką wygłosił do obywateli miasta Kamarina w południowej Sycylii, na początku ateńskiej inwazji na Syrakuzy (którą to poprowadził ten idiota Nikiasz. Zdobycie bowiem Syrakuz otworzyłoby drogę budowy nie tylko ateńskiego Imperium, ale wręcz zjednoczenia całej Hellady pod ateńskimi rządami, a to oznaczałoby inwazję na Persję nim jeszcze Aleksander Wielki zdążyłby się urodzić, gdyż technika wojskowa Greków była znacznie wyższa niż innych ludów, a Grecy uważani byli wówczas za najlepszych żołnierzy na świecie. Gdyby się zjednoczyli, nie byłoby takiej siły która zdolna by była ich powstrzymać, a potęga Rzymu prawdopodobnie nigdy by nie zaistniała). Tak więc Eufemos zwrócił się do obywateli Kamariny w słowach, które można sprowadzić jedynie do dwóch zdań: "Jeśli zaś idzie o zakres możliwości, to silniejsi osiągają swe cele, a słabsi ustępują (...) Występujemy tu w interesie naszego panowania".
ATEŃSKI ZWIĄZEK MORSKI I ZWIĄZEK PELOPONESKI W V WIEKU P.N.E.
Dopiero więc w końcowej fazie wojny peloponeskiej, gdy perskie złoto znacznie wzmocniło Lacedemończyków i ich sojuszników ze Związku Peloponeskiego, po zwycięstwie Lacedemończyków w bitwie morskiej z Ateńczykami pod Eretrią (wrzesień 411 r. p.n.e.), Chalkis, Eretria, Histiaja i inne miasta Eubei zrzuciły zależność od Aten. Po tym okresie, a szczególnie po ateńskiej klęsce w tej wojnie w 404 r. p.n.e. stosunki pomiędzy tymi miastami a Atenami powoli zaczęły wracać do normalności. Chalkis i Eretria znów przypomniały sobie o tym, że są tak jak Ateńczycy Jonami, ale było jedno polis eubejskie, które nie mogło zapomnieć ateńskich zbrodni popełnionych 70 lat wcześniej i tym polis była właśnie Histiaja. Na zachód od Histiaji leżało miasto o nazwie Oropos, będące jakoby jej bliźniaczym miastem. Gdy w 446 r. p.n.e. Ateńczycy dokonali karnej ekspedycji i zajęli Histiaję, osadzili tam 2000 swoich kolonistów. Po 411 r. p.n.e.Histiaję i Oropos łączył wspólny mur, a te dwa miasta realnie stały się jednym (które nazywano po prostu Oropos), posiadając też dwa akropole (jeden tuż nad morzem, drugi w mieście górnym). Nienawiść do Aten i szacunek do Spartan (jako tych, którzy wreszcie pognębili Ateńczyków), była u obywateli Histiaji/Oropos niezwykle silna, dlatego też nie było pewności czy nie umożliwią oni Lacedemończykom przedostanie się do Beocji od północnej strony Eubei. Nie można było ryzykować, dlatego też postanowiono w Atenach wysłać ekspedycję, która miała uniemożliwić Histiaji dokonanie tego manewru. Ale nim jeszcze do niej doszło, w roku 379 p.n.e. władzę w mieście przejął niejaki Neogenes, który zbrojnie zajął Akropol w Histiaji, a następnie ogłosił się tyranem Oropos. Rządził brutalnie, skazując na śmierć dotychczasowych oligarchów i wszystkich tych, na których ciążyło podejrzenie opozycji wobec jego rządów. Ponieważ Neogenes występował jako przeciwnik rządów oligarchów, oznaczało to jednocześnie zmianę polityki miasta względem Aten i Sparty. Teraz bowiem Oropos/Histiaja miał stać się sojusznikiem Aten, a aby wymusić posłuszeństwo na obywatelach (niechętnych co do takiej politycznej zmiany) Neogenes utrzymywał zbrojny kontyngent na Akropolu (wsparty jeszcze przez posiłki udzielone przez tyrana miasta Ferai w Tesalii - Jazona), a także wypuścił w miasto pałkarzy, którzy z pałkami w ręku mieli wymuszać na obywatelach posłuszeństwo.
Neogenes wzorował się w swych rządach właśnie na Jazonie z Ferai, który był takim ówczesnym politykiem-celebrytą. Samo tesalskie miasto Ferai w czasie wojny peloponeskiej było sojusznikiem Aten, ale prawdziwy jego rozwój rozpoczął się dopiero, gdy zaczęli nim władać tyranii (405 r p n e władzę w mieście przejął Likofron - ojciec Jazona, i ogłosił się tyranem. Pod jego rządami, a szczególnie pod rządami jego syna, miasto zaczęło naprawdę rozkwitać, bogacąc się jak nigdy wcześniej. Likofron zmarł w roku 380 p.n.e. powierzając władzę Jazonowi). Likofron, Jazon jak i teraz Neogenes prowadzili proateńską politykę. To zaś oznaczało że Neogenes nie mógł być akceptowany w Lacedemonie, dlatego też postanowiono tam czym prędzej go usunąć z Histiaji/Oresos. Ok. 378/377 r. p.n.e. wysłano na Eubeę zbrojny kontyngent lacedemoński pod dowództwem Teripidesa, któremu udało się zająć Oropos, ale silnie umocniony Akropol miejski był przygotowany na odparcie ataku. Teripides wysłał więc posłów do Neogenesa, starając się przekonać go aby ustąpił i w zamian zapewniając mu bezpieczeństwo. Neogenes odmówił, co spowodowało że Teripides (obawiając się że próba zdobycia Akropolu pociągnie za sobą wiele ofiar), wydał odezwę do mieszkańców Oropos, aby rozpoczęli walkę o swoją wolność i odezwa ta padła na podatny grunt, gdyż mieszkańcy Histiaji/Oropos nie chcieli ani rządów tyrana (tym bardziej krwawego tyrana), ani też sojuszu z Atenami, upatrując w Lacedemończykach swych prawdziwych sojuszników. Na Akropolu Oropos wybuchły więc rozruchy, a to pomogło Lacedemończykom przypuścić atak na tę twierdzę i ją zdobyć. Neogenes został ukarany śmiercią, a w mieście przywrócono wolność obywatelską i rządy oligarchów, zaś sami mieszkańcy - wdzięczni Spartanom za pomoc w obaleniu tyrana - niezwykle radośnie przyjęli Teripidesa i innych Lacedemończyków. Sytuacja więc znów się zmieniła i teraz Ateńczycy musieli interweniować.
Na Eubeę posłano Chabriasa (377 r. p.n.e.). Ten ateński strateg, dobry wódz i żołnierz (taki typ kondotiera), niezwykle doświadczony, sprawny i skuteczny, był wówczas jednym z najzdolniejszych (o ile nie najzdolniejszym) ateńskim wodzem. Udowodnił to chroniąc Egipt przed perską inwazją w latach 385-383 p.n.e. Teraz jednak nie miał łatwego zadania, gdyż przeciwnik był mocno zdeterminowany w obronie swojej wolności i suwerenności. Hestioci powołali do pod broń wszystkich zdolnych do tego mężczyzn (a nawet chłopców w wieku poniżej 17 lat). Morale mieszkańców było niezwykle silne, byli zdeterminowani aby utrzymać swoją wolność i niezależność, lub umrzeć i nie zaburzała tego legenda zwycięskiego Chabriasa. Gdy Ateńczycy dotarli na Wyspę, nie przystąpili od razu do ataku na Oropos, starając się raczej splądrować okolicę, aby pozbawić mieszkańców żywności. Miasto wydawało się doskonale umocnione, a mieszkańcy byli niezwykle zdeterminowani do walki, dlatego też wielu Ateńczyków nie było zbyt chętnych aby tutaj ginąć. Gdy Chabrias zaproponował mieszkańcom układ, który polegał na tym że otworzą oni bramy swego miasta i zmienią władzę na demokratyczną oraz swoją politykę na proateńską, a w zamian miasto i jego mieszkańcy będą mogli żyć w wolności i bezpieczeństwie, ze strony obrońców padła odpowiedź: "Wracaj do siebie wodzu, a jeśli nas zaatakujesz, będziemy walczyć i tu zginiemy, jeśli taka jest wola bogów". Przekonawszy się o determinacji mieszkańców Histiaji/Oropos do dalszego oporu, Chabrias postanowił zrezygnować z ataku na miasto. Za to Ateńczycy zajęli i obsadzili pustą (choć nieco już podupadłą) okoliczną twierdzę Metropolis, zostawiając tam swój kontyngent. Sam Chabrias zaś (z częścią wojska) popłynął ku wyspom Peparetos i Skiatos (które również wspierały Spartę) i "przekonał" ich mieszkańców (nagłe przybycie wojsk ateńskich musiało wywołać spore wrażenie na mieszkańcach owych wysp, które zapewne nie były przygotowane do walki) aby porzuciły prospartańską politykę i zbliżyły się do Aten (chodziło o to, aby drogą morską uniemożliwić dotarcie posiłków dla Oropos, które mogły przyjść właśnie z kierunku północno-wschodniego, z rejonu tych wysp, gdzie Spartanie mieliby swoje oparcie i gdzie mogliby założyć umocnione bazy). Widząc że Chabrias powoli odrywa sprzymierzeńców od Lacedemonu, król Agesilaos II wyruszył zbrojnie do Beocji aby zdobyć Teby i uniemożliwić wszelkie tego typu anty-spartańskie działania (lato 377 r. p.n.e. - o tej wyprawie wspomniałem już w poprzedniej części).
Agesilaos wkroczył do Beocji w sile 18 000 żołnierzy Związku Peloponeskiego (w tym 2500 Lacedemończyków). Dotarł do miasta Tespie (gdzie już wcześniej stacjonowała spartańska załoga), rozbił tam obóz i dał żołnierzom kilka dni odpoczynku. Ateńczycy, gdy tylko dowiedzieli się o spartańskiej inwazji na Beocję, nakazali Chabriasowi czym prędzej wracać do Aten, a tam stanął on na czele 7000 kontyngentu (w tym 2000 jazdy), który miał wyruszyć na pomoc Tebanom. Gdy Ateńczycy dotarli i połączyli się z Tebanami, doszło wówczas do starcia z siłami najezdniczej armii Agesilaosa II. Tebańczycy obawiali się bezpośredniego starcia na równinie, dlatego zajęli pozycję na wzniesieniu, a obok nich stanęli ateńscy sprzymierzeńcy pod wodzą Chabriasa. Agesilaos najpierw posłał przeciwko Tebańczykom lekkozbrojnych, ale ci szybko zostali odparci, więc ruszył na nich z ciężkozbrojną falangą (po lewej stronie tej falangi stał doborowy oddział 500 Skiritów. Byli to żołnierze niezwykle waleczni i zdeterminowani i choć nie byli Lacedemończykami - ich status sprowadzał się bardziej do statusu periojków, chociaż też nimi nie byli, jako że zamieszkiwali miasto Skiritis, leżące na granicy Lakonii i Arkadii - to często ich odwaga zdumiewała nawet samych Spartan). Skirici ruszyli na Ateńczyków Chabriasa, którzy początkowo zaczęli się cofać. Ten jednak zdołał przywrócić porządek w falandze, nakazując hoplitom oprzeć tarczę o kolano (noga była chroniona dzięki nagolennikom) z wysuniętymi do przodu włóczniami i z pogardą trwać niewzruszenie, oczekując ataku nieprzyjaciół. Kolejny atak z Skirytów został odparty, a niezwykła karność Ateńczyków zrobiła ogromne wrażenie na Agesilaosie, który z podziwem się temu przyglądał. Ostatecznie zrezygnował z dalszego ataku, (wcześniej jednak proponując Tebańczykom stoczenie bitwy na równinie, na co oni odpowiedzieli odmową). Wycofał swoich żołnierzy i jako osłonę wysyłał jazdę przeciwko hoplitom (która jednak miała jedynie uniemożliwić tebańsko-ateński atak na wycofujących się). Nie tracąc zbyt wielu żołnierzy, dokonał Agesilaos ogromnych zniszczeń, biorąc liczne łupy z okolicznych ziem, po czym wycofał się na Peloponez. Tebańczycy odparłszy ten atak, ogłosili wspaniałe zwycięstwo, które jeszcze bardziej wzmocniło ich w chęci dalszej walki o swoją suwerenność. Świętowano również na cześć samego Chabriasa, który tak naprawdę dowodził wówczas połączonymi siłami ateńsko-tebańskimi. Po powrocie do Aten Chabrias został doceniony przez współobywateli pomnikiem, jaki wystawiono na jego cześć na Agorze. Na jego osobiste życzenie pomnik ten wyglądał dokładnie tak, jaką pozycję przyjęli ateńscy hoplici w czasie walki (czyli tarcza oparta o kolano, włócznia wyciągnięta do przodu).
Teraz w roku 376 p.n.e. Spartanie postanowili zaatakować Tebańczyków od strony morza, zamierzając opłynąć Eubeę od północy i przeprowadzić podobny manewr, jaki zrobili Persowie w 480 r p.n.e. Lacedemoński admirał Pollis wypłynął więc w morze, ale w międzyczasie dostał wiadomość o sporym kontyngencie zboża, płynącym na statkach handlowych do Aten i postanowił go przejąć zmieniając swoje plany. Przeciwko niemu zaś już wypłynął Chabrias, który okazał się równie skutecznym wodzem na morzu, jakim był na lądzie (wrzesień 376 r. p.n.e.).
CDN.












Brak komentarzy:
Prześlij komentarz