KILKA EROTYCZNYCH ARTEFAKTÓW Z CZASÓW STAROŻYTNYCH
"PIERSI ZWISAJĄ JAK DWA SMUTNE FLAKI, CZY BRZUCH ZDRADZA NIECHYBNE STAROŚCI OZNAKI? A MOŻE, CO GORSZA, JEST PIĘKNA NAWET GDY GOŁA I MA TYLKO JEDNĄ WADĘ - FIOŁA"
Tymi słowy, którymi Marcjalis opisał w swoim wierszu pewną kobietę, którą napotkał w łaźni, a która wstydziła się przed nim obnażyć (choć ten nalegał nie tylko na ujrzenie jej wdzięków, ale również na stosunek na który ona się zgodziła, lecz wstydziła się przed nim rozebrać) chciałbym rozpocząć drugą część prezentacji antycznych erotyków. Marcjalis był znanym uwodzicielem i podrywaczem, który najczęściej swoje kochanki "pozyskiwał" w łaźni (mówiąc np. "Chodź, pójdziemy razem i nie obawiaj się, że ciebie nie zadowolę"). Jednocześnie Marcjalis (wraz z Juwenalisem) należał do zdecydowanych krytyków tzw. "emancypacji kobiet", jaka w tamtym okresie miała miejsce. Swoją drogą obnażenie piersi nawet podczas stosunku dla kobiety, która nie była prostytutką, było upokarzające, dlatego też Rzymianki najczęściej uprawiały miłość z przepaską wokół piersi przypominającą stanik. Zapewne więc rozebranie się przed obcym mężczyzną było dla owej kobiety dużo bardziej niezręczne, niż... odbycie z nim stosunku. Pokazanie piersi mężczyźnie (co ciekawe, nawet mężowi - choć oczywiście w związkach małżeńskich było to naturalne, bo nikt nikomu pod kołdrę nie zaglądał) było osobistym upokorzeniem dla kobiety i sprowadzeniem jej do roli ulicznicy. Nic zatem dziwnego że kobiety nie chciały obnażać się publicznie, tym bardziej w łaźni.
POMPEJAŃSKIE MURALE Z LUPANARÓW
(Na tych obrazach niektóre prostytutki również noszą staniki)
"Zbliżają się urodziny i nienawidzę ich ze wszystkich dni spędzonych w mroku, w ponurej krainie, bez Cerintusa. Co jest słodszego od miasta? Czy dom na wsi nad brzegiem lodowatego strumienia w krainie Arretine jest miejscem dla dziewczyny? A teraz, wujku Messallo, odpocznij - zawsze zbyt dobrze się mną opiekowałeś. Wiesz, są chwile, kiedy podróż to zły pomysł"
Fragment jednego z wierszy Sulpicji Elegidii, siostrzenicy wybitnego męża stanu z czasów cesarza Oktawiana Augusta - Marka Waleriusza Messalii Korwina
SZTUCZNE FALLUSY
(MUTUNUS TUTUNUS)
POMPEJE
(I wiek)
"O, szczęśliwe czasy, że jesteście cenzorami naszej moralności! Niech Rzym raz jeszcze odzyska skromność; trzeci Katon z nieba zstąpił do nas! Ale powiedz mi, gdzie kupiłeś ten balsam, który wydycha z twojej owłosionej szyi? Nie wstydź się wskazać mi kupca! Jeśli chcesz zgarnąć prawa i ustawy, powinieneś zacytować przede wszystkim Skantyniusza (Lex Scantinia - prawo przeciwko przestępczości nienaturalnej, czyli wszelkich odmian dewiacji, jak zoofilia, nekrofilia, również pedofilia i pod pewnymi względami homoseksualizm - jeśli dotyczył on relacji dwóch wolnych, dorosłych mężczyzn, a także oczywiście kobiet). Zapytaj najpierw o to, co jest dokonane przez mężczyzn; mężczyźni czynią więcej niegodziwych rzeczy niż my, ale chroni ich liczebność i ciasno zaciśnięte tarcze falangi. Nigdy w naszej płci nie znajdziesz tak obrzydliwych przykładów zła (...). Czy my, kobiety, zwracamy się kiedykolwiek do sądów? Czy jesteśmy uczone w Prawie? Czy wasze sądy kiedykolwiek rozbrzmiewają naszym wrzaskiem? (...). W takim razie jakie potępienie można mieć na nas, kobiety? A nasz cenzor rozgrzesza kruka i wydaje wyrok na gołębia!"
Jest to fragment II Satyry Juwenalisa, w której Laronia odpowiada jednemu z biesiadników, pomstujących na niemoralność kobiet, oddających się mężczyznom za kilka miłych słów lub upominków niczym zwykłe prostytutki.
FEMINA
(MURAL)
POMPEJE
(Lata 30-te - 50-te I wieku)
BONA DEA
RZYMSKA KOPIA GRECKIEGO ORYGINAŁU DOBREJ BOGINI Z POCZĄTKU II WIEKU.
(Taka ciekawostka o której zapewne dziś się już nie pamięta ale jest ważna, a mianowicie greckie i rzymskie rzeźbione w marmurze i kamieniu postaci, były kolorowe - a nie takie jak obecnie widoczna. Kolor nakładano po skończeniu pracy i figurka była niezwykle barwna, ale jak wiadomo po wielu wiekach farba zeszła i zostało to, co jest)
KILKA EROTYCZNYCH ARTEFAKTÓW Z CZASÓW STAROŻYTNYCH
Erotyka była oczywiście normalna i naturalna w otoczeniu antycznych Greków i Rzymian, o czym możemy się przekonać choćby po odnalezionych artefaktach z tamtych czasów, które w sposób bezpośredni nawiązują do scen erotycznych. Najczęściej odnalezione przedmioty służyły w domach publicznych, ale nie tylko, niekiedy bowiem erotyczne formy umieszczano na stelach (np. w Atenach zakazano stawiania stel nagrobnych i zakaz ten obowiązywał od końca VI do lat 20-tych V wieku p.n.e.), na ściennych malowidłach, jak również otaczano się w domach prywatnych (choć nie działo się to oczywiście w sposób jawny i otwarty) przedmiotami posiadającymi stricte seksualne przeznaczenie (np. greckie olisbosy, czy też ich rzymskie odpowiedniki Mutunus Tutunus - czyli po prostu sztuczne fallusy). Grecy mieli swoje upodobania seksualne, Rzymianie swoje. Wśród Greków np. ceniono małe kobiece piersi i małe męskie przyrodzenie. Duże piersi uważano za śmieszne i brzydkie, zaś duże męskie przyrodzenie było jednocześnie symbolem głupoty, najwięksi bowiem herosi greccy zawsze byli przedstawiani z małymi (a często wręcz z mikroskopijnymi) członkami. Rzymianie zaś woleli blondynki niż brunetki i często prostytutki w domach publicznych nosiły albo swoje własne jasne włosy, albo też peruki tego koloru.
W tym temacie pragnę zaprezentować kilka artefaktów z czasów starożytnych które przetrwały po dziś dzień, a które miały jawnie erotyczną symbolikę, lub też przeznaczone były do seksualnych praktyk. Powodem dla którego podjąłem się tego tematu, był dowcip który sobie przypomniałem, a który brzmiał: "Cycki należą do mężczyzn, kobiety je tylko noszą" 🤭, oraz powiedzenie klasyka (bo bez wątpienia takowym był) Ala Bundy, że: "Gdyby faceci mieli piersi, nie potrzebowaliby kobiet" 😂😉. Zapraszam.
MONETY zwane SPINTRIA
(ze scenami erotycznymi)
(I - II wiek)
Nie wiadomo dokładnie do czego służyły tego typu monety, ale jest mało prawdopodobne aby były one włączone do obiegu płatniczego. Najbardziej prawdopodobnym jest, iż były one czymś w rodzaju żetonów w domach publicznych i być może klienci losowali w ten sposób określone pozycje seksualne - ale to tylko przypuszczenie.
RZYMSKA LAMPA OLIWNA
(najczęściej używana w domach publicznych)
(ok. 75 - 175 r.)
MUTUNUS TUTUNUS
(sztuczny fallus)
(I wiek p.n.e.)
WENUS i MARS
(ok. 120 - 140 r.)
LEDA z ŁABĘDZIEM
(rzeźba z czasów cesarza Hadriana
ok. 117 - 138 r.)
FRESK EROTYCZNY
(z domu publicznego w Pompejach)
(ok. 50-79 r.)
Stosunek seksualny w domu publicznym w I wieku naszej ery w Rzymie i Italii był dość tani, cena za zwykły stosunek wynosiła 2 asy (tyle kosztował bochenek chleba, kubek wina, lub dwa talerze zalewajki - czyli można sobie uświadomić jak tanio można było kupić seks). Oczywiście były prostytutki tańsze i droższe, ale (biorąc pod uwagę cennik z Pompei) cena za najdroższe nie przekraczała 20 asów za stosunek. W 3 roku naszej ery pozostawiono graffiti na murze domu publicznego w Pompejach, że niejaka Tyche obsłużyła trzech klientów za 15 asów i wszyscy wyszli usatysfakcjonowani. Z wizerunków pozostawionych w przybytkach rozkoszy w tym zniszczonym przez wybuch Wezuwiusza z 79 r. italskim mieście, można wywnioskować, że najbardziej popularną pozycją seksualną, była pozycja "na jeźdźca", przy czym taka pozycja, jaka zaprezentowana jest na owym fresku należała mimo wszystko do rzadkości, z reguły bowiem pozycja "na jeźdźca" dla Rzymian oznaczała, że to mężczyzna kładzie się na kobiecie i ją... dominuje.
Zresztą przykładów dominacji mężczyzn mamy mnóstwo, najczęściej odnoszą się one do seksu analnego, w którym kobieta czasem nawet uwiązana jest na sznurze za szyję. Bardzo niewiele zaś jest przykładów dominacji kobiety nad mężczyzną, choć i takie się zdarzają, jak choćby wizerunki Ksantypy dosiadającej okrakiem swego męża Sokratesa (Ksantypa była dużo młodsza od swego małżonka i ponieważ on często przebywał poza domem - a w zasadzie wracał tylko na noc, większość dnia przebywając albo u przyjaciół, albo ze swymi uczniami - niekiedy czyniła mu z tego powodu wyrzuty. A ponieważ on słuchał tego ze stoickim spokojem, w późniejszej tradycji uczyniono z niej swoistą dominę która upokarza swego małżonka, dosiada go niczym konia i pogania trzciną. Dla Ateńczyków, innych Greków ale również i dla Rzymian, było to pewnego rodzaju podniecającą odmianą seksualną, jako że w społeczności greckiej - szczególnie zaś ateńskiej - kobieta nic nie znaczyła i była całkowicie ubezwłasnowolniona przez swego męża). Drugim przykładem były freski przedstawiające królową Lidii - Omfale, której to na rozkaz Zeusa miał zostać sprzedany w niewolę Herakles, za karę za zabicie króla Ojchalii - Ifitosa i kradzież trójnoga delfickiego. Podczas swej rocznej służby u królowej Omfale, Herakles musiał oddać jej swą lwią skórę (którą się przeodziewał po zabiciu lwa nemejskiego) i maczugę, a sam ubrać kobiece suknie i prząść kądziel. Ten wątek był dość popularnym motywem malarskim w Pompejach, a co za tym idzie zapewne i w innych miastach Italii i Imperium. Mimo to jednak najbardziej popularnymi scenami malarskimi były te przedstawiające dominację mężczyzn nad kobietami.
MŁODY GAJUSZ OKTAWIUSZ (PÓŹNIEJSZY OKTAWIAN AUGUST) I JEGO PIERWSZY RAZ
Jak wspomniałem seks w Starożytnym Rzymie był tani, co powodowało że wielu mężczyzn często chodziło do owych przybytków rozkoszy, chociaż nie wszyscy pragnęli się z tym afiszować i wówczas pojawiali się tam albo w maskach na twarzy, albo zasłonięci kapturami. Istnieje taka anegdota z II wieku p.n.e. (czyli z czasów Katona Starszego - tego od: "A poza tym uważam, że Kartaginę należy zniszczyć", które to słowa wygłaszał praktycznie aż do swej śmierci w 149 r. p.n.e. dopinając swego w tymże roku, w którym wybuchła III i ostatnia już Wojna Punicka, zakończona spaleniem Kartaginy trzy lata później). Ujrzał on (Katon) pewnego razu młodzieńca którego znał wychodzącego z lupanaru. Ten, na widok Katona nieco się zmieszał, ale Katon pochwalił go, że korzysta z takich przybytków zamiast bałamucić mężatki lub młode dziewczęta. Gdy sytuacja powtórzyła się dnia następnego i ów młodzieniec już ostentacyjnie wychodził z domu publicznego, napotkawszy Katona usłyszał od niego tym razem naganę. Katon stwierdził bowiem, iż ostatnio pochwalił go że co prawda dobrze, iż korzysta z usług prostytutek niżby miał bałamucić porządne kobiety, ale nie sądził też że ów młodzieniec "zamieszka w burdelu" (wielu historyków skupia się na tej właśnie anegdocie jako ciekawej opowiastce, a mnie intryguje inna rzecz, co do cholery jasnej Katon dzień po dniu robił w pobliżu tego samego burdelu? 🤔 Czyżby też chodził na dziewczynki, a może szukał haków na oponentów politycznych?)
STELA z POMPEJÓW
(I wiek)
KOBIETA WALCZĄCA z SATYREM PRAGNĄCYM JĄ POSIĄŚĆ
(Muzeum Rzymskie)
(I wiek)
Do tej pory raczej skupiałem się na męskich przybytkach rozkoszy, których w Rzymie i w miastach Imperium nie brakowało. Warto jednak uświadomić sobie, że rzymskie kobiety nie były niewolnicami swych mężów tak, jak, kobiety greckie (szczególnie Atenki), a I i II wiek naszej ery, to okresy prawdziwej emancypacji rzymskich kobiet, które praktycznie mogły czynić wszystko to, co mężczyźni. Już w 18 r. p.n.e. Gajusz Oktawian Cezar (czyli Oktawian August) wprowadził prawo pozwalające kobietom uzyskać status w prawie równy mężczyźnie, pod warunkiem wszakże, że wcześniej urodzą co najmniej trójkę dzieci (oczywiście poza objęciem funkcji publicznych i dowodzeniem wojskiem, bo te zadania z góry przeznaczone były dla mężczyzn, kobiety zaś miały swoje role do spełnienia, przede wszystkim jako matki). Wszystko służyć miało bowiem nie tylko zwiększeniu dzietności, ale również obronie moralności, dlatego też ojcowie, którzy posiadali co najmniej trójkę dzieci mieli ułatwioną drogę kariery politycznej i wojskowej. Jednocześnie bezrzenni i bezdzietni (również na mocy ustawy z roku 18 p.n.e.) pozbawieni zostali prawa do dziedziczenia spadków (poza dziedziczeniem bezpośrednim, czyli z rodzica na dziecko), oraz prawa wstępu na igrzyska cyrkowe organizowane na koszt państwa (spotkało się to jednak z ogólnym niezadowoleniem i po 26 latach obowiązywania tego prawa musiało ono zostać znowelizowane). W owym 18 r. p.n.e. również zdrada małżeńska została uznana za przestępstwo publiczne a nie tylko delikt prywatny i mogła być ścigana prawnie przez każdego obywatela, nawet jeśli mąż wybaczył zdradę żonie a żona mężowi (wręcz zachęcano obywateli do wnoszenia oskarżeń sądowych wobec tych, którzy dopuścili się zbrodni moralności). Poza tym, jeśli małżonek nakrył swoją żonę z kochankiem w łóżku, mógł zabić oboje bez żadnych prawnych konsekwencji. Taka polityka doprowadziła w ciągu czterdziestu lat rządów Oktawiana Augusta (27 r. p.n.e. - 14 r. do wzrostu liczby mieszkańców Imperium Rzymskiego o prawie milion osób).
WYDARZENIE AUTENTYCZNE
(W czasie przemowy do rzymskiej młodzieży, którą Oktawian August zamierzał przekonać do związków małżeńskich a nie życia na "kocią łapę" - co było w tym czasie bardzo popularne w Rzymie, w pewnym momencie August wyciągnął za rękę swego stryjecznego wnuka Klaudiusza. Dziecko to, po przejściu we wczesnej młodości pewnej choroby, było nieco ułomne, miał tiki i czasem ślina ciekła mu z ust, przez co nawet jego własna matka - Antonia Młodsza uważała go za idiotę. Był on jednak bardzo inteligentnym człowiekiem i tak naprawdę chyba tylko August widział w nim potencjał, choć on też wolał się z nim publicznie nie pokazywać. W każdym razie podczas owej prezentacji widok tego chłopca wzbudził jedynie wesołość wśród zgromadzonej młodzieży
W późniejszych dekadach pozycja kobiety rzymskiej wzrosła jeszcze w sposób wcześniej niespotykany. Szczególnie Marcjalis i Juwenalis (rzymscy pisarze) bardzo mocno pomstowali w swych dziełach na upadek obyczajów i to, jak bardzo zmieniła się pozycja kobiety rzymskiej w porównaniu z tym, co było chociażby w czasach Augusta i Cezara, nie mówiąc nawet o błogosławionych jak twierdzili czasach Republiki, gdzie pozycja Pater Familias była niekwestionowana, a on miał realną władzę nad wszystkimi członkami swej rodziny. W jednej ze swych satyr Juwenalis opisał (II wiek) historię niejakiej Eppi, która porzuciwszy męża wybrała się na wycieczkę do Egiptu z gladiatorem, który następnie został jej kochankiem. Pisał:
"Eppia, choć żona senatora, wybrała się z gladiatorem na Faros i nad Nil, pod osławione mury Aleksandrii (choć nawet Egipt potępia obrzydliwą moralność Rzymu). Zapominając o domu, o mężu i o siostrze, nie troszczyła się wcale o ojczyznę i o swoje dzieci we łzach pozostawione (...). Choć jako dziecko przebywała w wielkim luksusie w posiadłości ojca, nie martwiła się niebezpieczeństwami podróży morskich. Nie zmartwiła się też o swą reputację, której utrata wśród miękkich poduszek bogatych pań nie ma większego znaczenia. Dlatego z nieustraszonym sercem stawiła czoła falom Adriatyku i szeroko rozbrzmiewającego Morza Jońskiego. Widzisz, jeśli istnieje dobry powód do podjęcia niebezpiecznej podróży, kobiety są bojaźliwe; ich tchórzliwe piersi są zmrożone lodowatym strachem; nie mogą ustać na drżących nogach. Wykazują się jednak odwagą w sprawach, w które są zdecydowane wkroczyć nielegalnie. Jeśli to ich mąż chce, żeby popłynęły, będzie problem z dostaniem się na statek. Nie znoszą wody morskiej; niebo wiruje wokół nich. Kobieta, która wyjeżdża ze swoim kochankiem, oczywiście nie ma wtedy już żadnych skrupułów. Je kolację z marynarzami, spaceruje po pokładzie rufowym i lubi ciągnąć szorstkie liny (...). A jednak jaki urok ją podpalił, jaka męskość ujęła serce Eppii? Co takiego w nim widziała, co zrekompensowało to, że nazywano ją Gladiatorką? Zauważ, że jej kochanek, gladiator o imieniu Sergiusz, zaczął właśnie golić sobie szyję i miał nadzieję, że zostanie zwolniony ze służby z powodu ciężkiej rany na ramieniu. Co więcej, jego twarz była zdeformowana na wiele sposobów: miał ślad w miejscu, w którym otarł go hełm, dużą brodawkę między nozdrzami, a z oka zawsze kapała śmierdząca wydzielina. Ale był gladiatorem. Dzięki temu wyglądał równie pięknie jak Hiacynt, przyjaciel Apolla. To właśnie jego wolała Eppia od swoich dzieci i ojczyzny, siostry i męża. To miecz, w którym się zakochała. Lecz ten sam Sergiusz, po zwolnieniu ze służby, zaczął przypominać jej męża.
Obchodzi cię dom prywatnego obywatela i poczynania Eppii? Zwróć uwagę na rywali bogów. Posłuchaj, z czym musiał się zmagać cesarz Klaudiusz. Gdy tylko jego żona myślała, że śpi, ta cesarska dziwka zakładała kaptur, który nosiła w nocy (...) i wychodziła z domu tylko z jedną niewolnicą. Nie, zakrywając czarnych włosów żółtą peruką, szła do burdelu, ciepłego, ze starymi kołdrami i pustą celą, jej własną. Następnie stała nago, ze złocistymi sutkami, przyjmując imię Lykiska i pokazywała brzuch, z którego wyszedł szlachetny Brytannik. Uczynnie przyjmowała klientów i prosiła o pieniądze, po czym przeleżała tam całą noc, przyjmując pchnięcia wszystkich przychodzących. Potem, kiedy alfons odesłał dziewczynki do domu, w końcu odeszła smutna i zamknęła celę jako ostatnia. Nadal płonęła, jej pochwa była sztywna i wyprostowana; zmęczona mężczyznami, ale jeszcze nie usatysfakcjonowana, wyszła, twarz miała brudną i posiniaczoną, ubrudzoną dymem z lampy, miała na sobie zapach burdelu.
Czy w tak dużym stadzie kobiet nie ma nikogo, kogo warto poślubić? Niech będzie piękna, pełna wdzięku, bogata, płodna, niech na swoich portykach postawi posągi swoich przodków; niech będzie bardziej dziewicza niż Sabinki; niech będzie na ziemi feniksem, czymś w rodzaju czarnego łabędzia - ale kto zniesie żonę mającą wszelkie cnoty? Wolałbym dziewczynę z Wenusii niż ciebie, Kornelio, matko Grakchów, jeśli wraz ze swoją wielką doskonałością i wielkością swego rodu podobnaś bardziej do posągu. (...) Któż nie zna opakowań tyryjskich i maści do lekkoatletyki dla kobiet? Któż nie widział ran na manekinie, które wierci ciągłymi kłuciami i uderzeniami tarczy i pracuje przez cały cykl ćwiczeń. (...) Jak kobieta nosząca hełm może zachować czystość? (...) Pytacie, skąd pochodzą te potwory? Ubóstwo sprawiło, że w dawnych czasach Rzymianki były czyste, ciężka praca i krótki czas snu, ręce stwardniałe od pracy wełnianej, Hannibal blisko miasta i ich mężowie stojący na straży przy Bramie Kollińskiej, która strzegła swoje skromne domy przed zepsuciem przez występek.
Ale teraz cierpimy z powodu zła długiego pokoju. Luksus, bardziej bezwzględny niż wojna panuje nad Rzymem i mści się za podbity przez nas świat. Teraz, gdy zniknęło rzymskie ubóstwo, nie brakuje żadnego powodu do winy ani czynu pożądania. Pieniądze - wrota rozwiązłości, przyniesione po raz pierwszy przez cudzoziemców, i zniewieściałe bogactwa osłabiały kolejne pokolenia. Co obchodzi Wenus, kiedy jest pijana? Nie odróżnia wówczas głowy od ogona, kiedy o północy zjada duże ostrygi i kiedy jej perfumy pienią się od nierozcieńczonego wina, kiedy wypija suchą filiżankę z muszli i kiedy w zawrotach głowy dach się obraca, a stół wznosi się do góry.
Jeszcze większym bólem jest kobieta, która zaraz zasiadając do obiadu wychwala Wergiliusza i usprawiedliwia samobójstwo Dydony: zestawia i porównuje poetów, ważąc Wergiliusza po jednej stronie wagi i Homera po drugiej. Nauczyciele ustępują; profesorowie zostali pokonani; wszyscy na imprezie zostają uciszeni. Nikt nie może mówić, ani prawnik, ani licytator, ani nawet inna kobieta. Spada taka lawina słów, że można powiedzieć, że jakby bicie w patelnie i dzwonki. Teraz nikt nie potrzebuje trąb ani brązów: ta kobieta sama może przyjść na pomoc Księżycowi, gdy cierpi na zaćmienie. Jako filozof ustala definicje zachowań moralnych. Skoro chce sprawiać wrażenie tak uczonej i elokwentnej, powinna skrócić tunikę do kolan, przyprowadzić Sylwanusowi świnię i udać się do łaźni za grosze z filozofami. Nie pozwól, aby kobieta, która dzieli z tobą łoże małżeńskie, trzymała się ustalonego stylu mówienia lub rzucała trafnymi zdaniami. Nie pozwól jej poznać wszystkich historii. Niech będzie w książkach coś, czego ona nie rozumie.
Nienawidzę kobiety, która nieustannie przegląda i studiuje traktat Palaemona, która nigdy nie łamie reguł ani zasad gramatycznych i która cytuje wersety, o których nigdy nie słyszałem, czyli starożytne rzeczy, którymi mężczyźni nie powinni się martwić. Niech poprawi wersety swojej kobiecości (....). Biedne kobiety znoszą próby porodu i znoszą ciężary karmienia, gdy wymaga tego los. Ale praktycznie nie przygotowuje się żadnego pozłacanego łóżka do porodu - tak wielkie są ich umiejętności, tak łatwo można wyprodukować leki, które uczynią ją bezpłodną lub nakłonią do zabijania dzieci w jej łonie. Głupi, ciesz się tym i daj jej wypić eliksir, cokolwiek to będzie, bo jeśli będzie chciała mieć wzdęcia i kłopotać sobie łono kopaniem żywego dziecka, możesz zostać ojcem Etiopczyka (...). Wkrótce uzupełni twoje dziedzictwo spadkobierca o złym kolorze, osoba, której nie pragnie się ujrzeć z samego rana".
Tyle Juwenalis, natomiast rzymska kobieta w II wieku naszej ery nie tylko oddawała się uciechom z gladiatorami czy niewolnikami, ale również opłacała męskie prostytutki. Marcjalis opisuje w swojej dość frywolnej fraszce, jak do takich schadzek dochodziło... nawet na cmentarzach: "Jeśli chcesz, trupie, do ostatka folgować niewygasłej chuci, grabarza weź - on jeden godnie uściele ci małżeńskie łoże, on ci weselną pieśń zanuci, on będzie ślubne niósł pochodnie i wreszcie sprosta twym uściskom bo żagiew wetknie ci w cip...o".
Gwoli ciekawostki jeszcze dodam że w Pompejach w chwili upadku tego miasta w 79 r. istniało ok. 35 miejsc, gdzie można było doświadczyć płatnej miłości, natomiast w Rzymie w 100 roku naszej ery w milionowym mieście pracowało 32 000 prostytutek, które swą pracę rozpoczynały ok. godziny 14:00, bo wówczas mogły bezpiecznie wyjść na ulicę nie niepokojone przez straż miejską.
KORALOWY WISIOR OZDOBIONY ZŁOTEM W KSZTAŁCIE FALLUSA
(I wiek p.n.e.)
Takie i temu podobne wisiory oraz kolie nosiły Rzymianki, gdyż wiara w ogromną moc męskiej siły witalnej była bardzo duża, a takie talizmany chroniły chociażby przed złymi mocami czy złym spojrzeniem (święte dziewice, czyli westalki ponoć lepiły sztuczne fallusy i ustawiały je niczym święte symbole do których się modliły 🤭). Wiara w życiodajną moc fallusa była szczególnie popularna na rzymskiej wsi (choć oczywiście w miastach również, czego symbolem są kapliczki z męskim przyrodzeniem, ustawiane przed wejściem do domów w Pompejach). Na początku V wieku naszej ery, czyli w czasach gdy chrześcijaństwo było już religią panującą od co najmniej półtora wieku, św. Augustyn, który podróżował z Kartaginy do Rzymu i przyjeżdżał przez italskie wsie, był zdegustowany widokiem kapliczek ozdobionych... kutasami.
ITALSKA KOLEKCJA FALLUSÓW
(Narodowe Muzeum Archeologiczne, Neapol)
(I - II - III wiek)
NIMFA i SATYR
(Rzymska kopia z II wieku greckiego oryginału z I wieku p.n.e)
Król Salaminy cypryjskiej - Ewagoras, który stanął teraz przed widmem inwazji na wyspę perskiej armii Tiribazosa i Arondasa, w roku 381 p.n.e. był już ponad 70-letnim starcem. Wywodził się z rodu, który już od dekad władał miastem (według tradycji rodowej, Ewagoras miał być potomkiem Teukra {Teukira, Teucera?} rodzonego brata Ajaksa Wielkiego. Obaj byli uczestnikami wojny trojańskiej, przy czym Ajaks był olbrzymim, dobrze zbudowanym, potężnym mężczyzną, którego nazywano "bastionem Achajów" {był też przyjacielem Achillesa}. W czasie walk pod Troją, Ajaks zabił bardzo wielu Trojan {bodajże jego najsłynniejszą ofiarą był Forkis}, samo jego pojawienie się na polu walki przerażało Trojan, którzy cofali się w popłochu, aby uniknąć jego ciosów. Homer w "Iliadzie" przedstawił go jako uosobienie ciężkiej pracy i wytrwałości, czyli tych cnót, które powinny motywować wszystkich Hellenów. Ponoć jako jedyny z Greków/Achajów nie odniósł w walkach żadnej rany, choć w tym przypadku Homer wydaje się sam sobie przeczy, gdyż w księdze VII "Iliady" opisuje on walkę Ajaksa Wielkiego z Hektorem księciem Troi i synem króla Priama. To była pierwsza walka pomiędzy nimi i początkowo Ajaks wygrywał {udało mu się zranić Hektora włócznią i powalić go dużym kamieniem} ale gdy miał już zadać śmiertelny cios, heroldowie zakończyli walkę z wynikiem... remisowym, a następnie obaj walczący w zgodzie wymienili się podarunkami {to były czasy gdzie przede wszystkim ważny był honor i nawet jeśli sama wojna trojańska została w dużej mierze zmyślona, to pokazywała strukturalną mentalność tamtej epoki - oczywiście jest to przykład literacki, w życiu jak to w życiu zapewne było różnie, ale to właśnie tacy ludzie jak Homer i jego następcy kształtowali świadomość wojowników}. Potem doszło do drugiego starcia pomiędzy Ajaksem i Hektorem. Ajaks natychmiast rzuca w Hektora dużym kamieniem, ponownie go powalając, ale nim zada ostateczny cios, Hektor odzyskuje zmysły i rani Ajaksa tak bardzo, że praktycznie kończy nie tylko walkę, ale całą wojnę {śmierć Ajaksa "bastionu Achajów" byłaby bowiem dla nich ogromnym wstrząsem, bo był to drugi po Achillesie największy wojownik wśród Greków}. Hektor zwycięża, lecz Ajaks przeżywa walkę, ale twierdzenie iż nie odniósł on żadnej rany w trakcie tej wojny wydaje się w tym momencie nieprawdziwe. Jako przyjaciel Achillesa namawia go usilnie do powrotu do walki {po tym, jak obraził się on na króla Myken Agamemnona, gdy ten odebrał mu brankę Bryzejdę} a po zdobyciu Troi i śmierci Achillesa, Ajaks nadal walczył z Trojanami. Po złożeniu ciała Achillesa do grobu, wszedł on w spór z Odyseuszem o zbroję po zmarłym, a gdy sąd polubowny oddał zbroję Odyseuszowi, Ajaks wpadł w szał, a ponieważ - jak twierdzi Homer - bogowie zesłali wówczas na niego szaleństwo, to wyżył się na stadzie owiec, które wziął za grupę Trojan, a także ujrzał wśród nich Odyseusza i Agamemnona. Gdy odzyskał zmysły, zobaczył swoje skrwawione ręce i mnóstwo zabitych przez siebie owiec. Czując ogromny wstyd że tak się pomylił i zhańbił jednocześnie, popełnił samobójstwo {uczynił to tym samym mieczem, którego po pierwszym pojedynku ofiarował mu Hektor}. Brat Ajaksa Teukir poprzysiągł go pomścić, ale ostatecznie nie udało mu się zabić Odyseusza. Uznał więc że okrył się hańbą i jako taki nie może już powrócić do królestwa swego ojca Telamona na wyspę Eginę. Udał się więc na Cypr i tam założył miasto Salaminę).
WALKA HEKTORA Z AJAKSEM
W FILMIE "TROJA"
Tak więc Ewagoras wywodził się z dynastii Teukrydów, których początki giną w mrokach czasu (jeśli bowiem przyjmiemy że wojna trojańska toczyła się w latach 1193-1183 p.n.e., to i tak nie daje nam to dokładnego obrazu sytuacji, jako że Salamina cypryjska pierwotnie nie była miastem greckim). Salamina jednak (choć niektóre inne miasta na wyspie noszą zarówno ślady achajskie jak i minojskie, a nawet wcześniejsze kontynentalne anatolijskie) była pierwotnie kolonią fenicką, założoną ok. XI wieku p.n.e. (z tego właśnie okresu na cmentarzysku starożytnej Salaminy odkopali archeolodzy dosyć dobrze zachowane fenickie amfory, w których znaleziono dziecięce szkielety. Pochówki dzieci {zmarłych w niemowlęctwie lub... zamordowanych} w dzbanach i amforach były bowiem praktykowane przez Fenicjan). Tym bardziej że najpopularniejszym bóstwem (nie tylko w Salaminie, ale również na całym Cyprze) był kult Wielkiej Matki anatolijskiej, dość szybko powiązany z kultem fenickiej Asztarte. Ten kult przetrwał również w czasach greckich, z tym tylko że Asztarte zamieniła się w Afrodytę (w końcu ta grecka bogini piękna i miłości narodzić się miała właśnie na Cyprze i już Homer w "Iliadzie" nazywa Afrodytę "cypryjską"). Nie wiadomo też kiedy dokładnie Salamina cypryjska przeszła z rąk Fenicjan, w ręce Greków, natomiast wiadomo że na Cyprze od wieków żyli między sobą Anatolijczycy, Kretyńczycy, Achajowie i Fenicjanie, zaś największym miastem, które zaczęło dominować już u schyłku VIII wieku p.n.e. to było położone na południe od Salaminy achajskie Kition (w roku 709 p.n.e. asyryjski władca Sargon II nakazał właśnie w Kition wystawić stelę upamiętniającą jego zwycięstwo i podbój miast krainy La' - jak Asyryjczycy nazywali Cypr. Zapewne od tego czasu wyspa weszła pod wpływy asyryjskie, gdyż wnuk Sargona Asarhaddon w 673 r. p.n.e. wystawił w Niniwie listę podległych sobie miast w krainie La' i były to: Soloi, Salamina, Kition, Amathus, Kourion, Pafos, Tamassos, Ledrai, Idalion i Chytroi. Po śmierci tego władcy, poszczególne miasta cypryjskie zaczęły wybijać się na niepodległość (miało to miejsce w latach 669-663 r. p.n.e.). Nie wiadomo czy to właśnie po tym okresie nastąpił stopniowy proces hellenizacji Salaminy cypryjskiej, ale jeśli nawet rozpoczął się on po odzyskaniu niepodległości od Asyrii, to był to proces dosyć długi, rozłożony na dekady, a nawet trwający co najmniej 100 lat, jeśli nie dłużej.
Zresztą mówienie o "hellenizacji" w tym czasie jest pewnego rodzaju nieporozumieniem, bo choć widać pewne kulturowe wpływy greckie już w VIII, a szczególnie w VI wieku p.n.e., to jednak giną one w morzu innych oznak zupełnie niegreckiej cywilizacji (Cypryjczycy i to zarówno potomkowie Achajów, Fenicjan jak i kolonistów z Joni bardzo długo nosili strój wschodni, czyli asyryjski. Nosili też długie brody a ich ubrania były pomieszaniem mody babilońskiej, asyryjskiej i... egipskiej {mężczyźni na przykład często nosili egipskie wigi - czyli te krótkie męskie "spódniczki" używane przez Egipcjan, oraz długie asyryjskie brody}. Niepodległość wyspy trwała ok. 100 lat, gdyż w 570 r. p.n.e. Cypr został najechany przez Egipcjan i przyłączony do królestwa faraona Chnemibre Ahmose II (zwanego też z grecka Amazisem). W tym czasie konsekwentny napływ nowych kolonistów z Grecji właściwej (szczególnie do Salaminy), zmienił oblicze tej wyspy, która powoli, acz konsekwentnie stawała się coraz bardziej grecka (ale jeszcze nie można by jej nazwać "helleńską", ten proces nastąpi bowiem dopiero w czasach Ptolemeuszy). Ale to właśnie w tym czasie (zapewne) władza w Salaminie przeszła z rąk Fenicjan w ręce greckiej dynastii Teukrydów, która wywodziła swoje korzenie od mitycznego Teukra. Pod koniec VI wieku p.n.e. władze miasta (i to nie tylko Salaminy) są już w 100% greckie (czego oczywiście nie można powiedzieć o mieszkańcach miast, które stanowiło swoisty zlepek różnych fal ludności napływowej). W tym bowiem czasie zaczęto w Salaminie i Kition bić grecką monetę. Wcześniej jednak, po roku 525 p.n.e. wraz z upadkiem niepodległego Egiptu i zajęciem kraju Piramid przez Persów, również kontrolowany przez Egipcjan Cypr przeszedł pod władanie "króla królów". O ile jednak egipska dominacja nie pociągnęła za sobą żadnych prób zrzucenia obcego jarzma wśród miast Wyspy, o tyle gdy tylko wybuchło w roku 499 p.n.e. antyperskie powstanie Greków jońskich na wybrzeżu małoazjatyckim, tak wszystkie miasta cypryjskie (z wyjątkiem położonego na południu Amathus) przyłączyły się do tego buntu. O ile jednak powstanie Greków małoazjatyckich trwało przez kolejne pięć lat, o tyle Cypr został spacyfikowany bardzo szybko. Już w roku 498 p.n.e. Persowie wylądowali na Wyspie. Zaczęła się niewidziana tutaj nigdy wcześniej rzeź, a kolejne miasta (jeśli od razu nie poddały się Persom), były brutalnie zdobywane (w Pafos odnaleziono pozostałości perskiej rampy oblężniczej i kontrtuneli przy Bramie Północnej). Soloi poddało się po pięciu miesiącach oblężenia, a perscy zdobywcy podzielili ludność na trzy części. Pierwsza to byli ci, którzy zostali od razu zabici za karę do łączenia do buntu; drugą część stanowiły kobiety które zostały dobrane w taki sposób, aby najpiękniejsze z nich wysłać do Persepolis, do haremu "króla królów", natomiast trzecią część stanowili mieszkańcy których domostwa były grabione przez kolejne dni przez Persów.
Po stłumieniu buntu Persowie wprowadzili ściślejszą kontrolę wyspy, powierzając rządy w miastach zaufanym królom (w Salaminie pozostawili u władzy ród Teukrydów). Minęło kolejne pół wieku. Persowie zdołali stłumić powstanie Inarosa i Amyrtajosa w Egipcie, oraz zdobyć (bez walki) ateńską flotę, która nieopatrznie wpłynęła do jednego z kanałów Delty (skąd następnie spuszczono wodę) w 454 r. p.n.e. wydawało się więc że nic już nie zagrozi perskiemu władztwu we wschodnim basenie Morza Śródziemnego, ale wówczas - na czele 160 okrętów Związku Morskiego (kontrolowanego już wówczas całkowicie przez Ateny) na Cypr skierował się Kimon, wpływowy ateński polityk i strateg (a jednocześnie niezwykle zamożny człowiek, stojący na czele stronnictwa pro-spartańskiego), syn Miltiadesa - zwycięzcy Persów spod Maratonu w roku 490 p.n.e. (matką Kimona była zaś Hegesipile, córka króla Traków - Olorusa). Przybywał teraz na czele floty Związku, aby namówić i wesprzeć miasta cypryjskie do kolejnego anty-perskiego buntu (450 r. p.n.e.). Tuż przed jego przybyciem cypryjskie miasto Kition (uzyskawszy zgodę Persów) anektowało miasto Idalion i przejęło kopalnie miedzi miasta Tamassos, co spowodowało że stało się najpotężniejszym ośrodkiem Wyspy. Nic więc dziwnego że Kition nie zamierzało przyłączać się do buntu, ale za to inne miasta cypryjskie (w tym Salamina, którą władał wówczas Nikoles - ojciec Ewagorasa) postanowiły raz jeszcze spróbować zrzucić jarzmo niewoli. Kimon rozpoczął morskie oblężenie Kition, ale niestety zmarł tam na początku 449 r. p.n.e. nie zdobywszy miasta. Teraz Ateńczycy swym wodzem obrali Anaksikratesa, gdyż w stronę Cypru zmierzała potężna flota perska (a tak naprawdę fenicko-cylicyjska). Do wielkiej lądowo-morskiej (bo część załóg zdołała opuścić okręty i wysadzić perski desant na Wyspie) doszło pod Salaminą cypryjską (449 r. p.n.e.). Zakończyła się ona wyśmienitym zwycięstwem Ateńczyków, podobnym nieco do tego, jaki dwadzieścia lat wcześniej odniósł nad rzeką Eurymedon w Pamfilii Kimon (wówczas rozbijając flotę i armię perską, realnie zapobiegł on trzeciej perskiej inwazji na Grecję, a sama bitwa uczyniła go niezwykle popularnym w Atenach). Niestety jednak wkrótce potem przyszła wiadomość z Aten, nakazująca flocie powrót do ojczyzny, jako że sytuacja militarna zaczęła się sypać na niekorzyść Aten. Lacedemończycy (Spartanie) przejęli wyrocznię w Delfach, a Beoci również zaczęli się buntować przeciwko Atenom, z tego też powodu nie było sensu dalej utrzymywać "uzurpatorskiej" kampanii cypryjskiej Kimona, tym bardziej gdy jego samego również już zabrakło. Flota odpłynęła więc do Aten, nie zważając na to, co teraz stanie się z miastami cypryjskimi które wcześniej tak ochoczo podburzano do buntu.
Wkrótce na wyspie ponownie zjawili się Persowie. Teraz już nie było litości dla tych rodów, którym udało się uniknąć kary podczas poprzedniego buntu a do takich właśnie należeli Teukrydzi. Nikoles został zabity, a Ewagoras miał wówczas zaledwie cztery czy pięć lat, czyli był jeszcze małym dzieckiem. Wraz z matką i siostrami został jako jeniec przewieziony do Cylicji i pozostawał pod "opieką" tamtejszego perskiego satrapy. Tak naprawdę Ewagoras wychował się i dorastał w Cylicji (a konkretnie w Tarsie), od małego też uczony był wierności perskim królom. Natomiast władzę nad Salaminą cypryjską Persowie powierzyli Fenicjanom, czyli nastąpiło ponowne odrodzenie rządów fenickich i o ile poprzednie przejęcie władzy przez Greków w mieście nastąpiło w sposób ewolucyjny, o tyle teraz bez wątpienia był to szybki, rewolucyjny wstrząs. Odrodziły się też stare kulty fenickie (które na dobrą sprawę nigdy nie zaniknęły), kult wielkiej bogini Asztarte, Baala, Anata, Eshmuna, Mikala, Eshnefa, Melkarta Walecznego (odpowiednika greckiego Heraklesa i rzymskiego Herkulesa). Pojawiły się też kulty egipskie (które tak naprawdę były obecne na Wyspie od inwazji Amazisa w 570 r. p.n.e. a biorąc również pod uwagę stosunki handlowe - nawet wcześniej) bogini Hator, Besa czy Ptaha. Odżyło ponownie - nieco już zapomniane - fenickie sanktuarium Aya Irini. Oczywiście kult greckiej Afrodyty nadal był w użyciu, ale najsilniejsze wpływy greckiej religii były teraz na zachodzie wyspy, w Pafos, gdzie tamtejszy król był jednocześnie wielkim kapłanem bogini. Na głównych obszarach starć grecko-perskiego świata, Hellenowie już dawno przestali obawiać się Persów, tym bardziej że praktycznie zawsze ich pokonywali w starciach orężnych i to zarówno na morzu, jak i na lądzie. Przestano się obawiać perskich hegemonów do tego stopnia, że greccy najemnicy - jakby nigdy nic - zaciągali się na służbę, czy to poszczególnych satrapów, czy też samego "króla królów". Żądza zdobycia choć części tych bogactw Wschodu - służąc lojalnie perskim władcom - była bardzo silna w V, a szczególnie w IV wieku p.n.e. (dojdzie do tego, że gdy Aleksander Wielki przeprawi się przez Grannik na podbój Persji, to po stronie Dariusza III walczyć będzie spory kontyngent Greków. Po zwycięstwie Aleksander wszystkich ich uzna za zdrajców i skaże na śmierć). Niestety jednak nie wszędzie te obawy przestały działać na Hellenów. W takich bowiem "zadupiach" greckiego świata, jakim był chociażby Cypr, tam nadal obawa przed perskim władcą i perską zemstą była bardzo silna.
A tymczasem mijały lata, mijały dekady, a Ewagoras dorastał w Tarsie i tam też osiągnął wiek męski. Skończywszy czterdzieści kilka lat, postanowił odzyskać królestwo swego ojca i przekonawszy do owej próby (dosyć niebezpiecznej i brawurowej, ale na co też miał czekać?) jakieś 50 osób z otoczenia cylicyjskiego satrapy (zapewne byli to Grecy), wraz z nimi postanowił wyprawić się do Salaminy i odzyskać ojcowiznę. Miasto w tamtym czasie było już w większości greckie, tylko władze były złożone z Fenicjan, nie ma jednak dokładnych danych w jaki sposób Ewagoras planował i jak też odzyskał władzę nad miastem, ale bez wątpienia po przybyciu na Salaminę w ciągu kilku kolejnych dni (a może tygodni) wypędził Fenicjan i ponownie objął władzę jako król Salaminy cypryjskiej (410 r. p.n.e.). Wiedział jednak dobrze że ten jego zamach stanu musi uzyskać aprobatę Persów, bo inaczej nie ma szans na utrzymanie się u władzy. Dlatego też do Suzy, do "króla królów" Dariusza II wysłał bogate dary, prosząc o uznanie i deklarując, że do końca swych dni pozostanie wiernym niewolnikiem perskiego władcy. Chyba uzyskał uznanie, bo nie było żadnego sprzeciwu. Mógł wreszcie odetchnąć z ulgą. Jednocześnie Ewagoras wszedł w sojusz z Atenami (które toczyły wówczas wojnę peloponeską ze Spartą), a po klęsce ateńskiego wodza Konona w bitwie z Lacedemończykami pod Aigospotamoi (405 r. p.n.e.) udzielił mu u siebie schronienia. W latach 90-tych IV wieku p.n.e. kontynuował sojusz z Atenami i nawet zapewnił wsparcie (dla tego miasta) Persji przeciwko Sparcie. Po wybuchu wojny korynckiej w 394 r. p.n.e. wziął udział w bitwie morskiej pod Knidos, w której to flota persko-ateńska dowodzona przez admirała Konona i perskiego wodza Farnabazosa, ostatecznie położyła kres lacedemońskim planom stworzenia potęgi morskiej. W tej bitwie niedoświadczony spartański admirał Peisander, prowadząc 84 triery (przeciwko 90 floty persko-ateńskiej), poniósł całkowitą klęskę, tracąc całą flotę (50 okrętów zdobyli Persowie, reszta została zatopiona, a sam Peisander zginął na swym okręcie, walcząc do końca). Po tym zwycięstwie Konon powrócił do Aten, a następnie nadzorował odbudowę Długich Murów łączących miasto z portem w Pireusie (pierwotne bowiem Długie Mury zostały zniszczone po klęsce Aten w wojnie peloponeskiej i po zainstalowaniu w mieście przez zwycięskich Spartan reżimu 30 tyranów w latach 404-403 p.n.e. Pisał o tym Pauzaniasz: "Gdy idziesz w górę od Pireusu, widzisz ruiny murów, które Konon odrestaurował po bitwie morskiej pod Knidos. Te, które zbudował Temistokles po wycofaniu się Persów (479/478 r p.n.e.), zostały zniszczone podczas rządów tych, których nazywano Trzydziestoma"). Po zwycięstwie pod Knidos, w Atenach na Keramejku (północno-zachodnia dzielnica rzemieślnicza) wystawiono pomniki zarówno Kononowi jak i Ewagorasowi.
Ten jednak triumf Ewagorasa, był jednak powodem cofnięcia dla niego uznania przez wielkiego króla Artakserksesa II. Wzajemna podejrzliwość i obawa przed usamodzielnieniem się Ewagorasa, postępowała, a już ok. roku 391 p.n.e. stosunki cypryjsko-perskie były tak napięte, że w każdej chwili groził wybuch wojny pomiędzy nimi. Ostatecznie w 390 r. p.n.e. Ewagoras zrzucił zależność od Persji, ogłaszając niepodległość Salaminy i w ciągu kilkunastu następnych miesięcy podporządkował swej władzy wszystkie miasta na Cyprze, stając się realnie prawdziwym królem Wyspy. Następnie zawarł sojusz z Egiptem faraona Achorisa i kontynuował przymierze z Atenami, a do roku 387 p.n.e. szarpał Persów w Azji Mniejszej, zdobył kilka miast w Fenicji i przekonał Cylicyjczyków do buntu przeciwko wielkiemu królowi. Nie chciał się zgodzić na warunki pokoju Antalkidasa z roku 387/386 p.n.e. gdyż były one dla niego wybitnie niekorzystne, a jednocześnie kończyły wsparcie z Aten. Ostatecznie jednak pokój wszedł w życie, a on dalej kontynuował praktycznie samotną (jeśli nie liczyć Egiptu) wojnę z Persją. W roku 383 p.n.e. odniósł wielkie zwycięstwo zdobywając Tyr i zajmując prawie całą Fenicję. Ale był to już jego ostatni sukces, teraz, w Cylicji wielka armia inwazyjna i flota wojenna pod wodzą Arondasa i Tiribazosa szykowała się już do ataku na Wyspę.
Tytuł tej nowej serii może być przez moment mylący, jako że sugerować może iż nawiązuje on do wydarzeń dziejących się obecnie, czy to wojny na Ukrainie, czy też do konfliktu izraelsko-irańskiego, ale (i tu niespodzianka) nie, to jest błędne rozumowanie (😉). Choć bowiem tamte wydarzenia dzieją się obecnie i są najbardziej aktualne i zapewne dużo bardziej interesujące, to ja jednak pragnąłbym się skupić w tym temacie na czymś zupełnie innym, czymś z odległych dziejów grecko-macedońskiego świata, a mianowicie na ostatnim wielkim konflikcie ideowych potomków Aleksandra Wielkiego, czyli na IV wojnie syryjskiej. Jest to bez wątpienia ostatni wielki konflikt świata helleńskiego, toczony rękoma samych Hellenów (do tej grupy oczywiście zaliczam również Macedończyków i wszystkich tych, którzy po podbojach Aleksandra Wielkiego urodzili się na ziemiach nowego ojkumene - greckiego świata). Późniejsze bowiem wojny świat Hellenów toczyć będzie już z coraz bardziej żarłoczną i coraz bardziej pewną siebie rzymską wilczycą i jedno po drugim padać będzie pod ciosami nadtybrzańskich legionów Republiki. W tym temacie chciałbym również odpowiedzieć na pytanie, czy helleński świat miał możliwość ostać się w takiej formie, w jakiej był pod koniec III i na początku II wieku p.n.e. i czy był w stanie w ogóle zwyciężyć Rzymian. A jeśli tak, to jak dalej potoczyłaby się nasza historia? (równie dobrze można zadać pytanie co by było, gdyby to Kartagina zwyciężyła Rzym, czy to w I, czy w II wojnie punickiej).
ALTERNATYWNA RZECZYWISTOŚĆ
TAK MOGŁABY WYGLĄDAĆ MAPA BASENU MORZA ŚRÓDZIEMNEGO PO ZWYCIĘSTWIE HANNIBALA W II WOJNIE PUNICKIEJ NAD RZYMEM
Przyznam się szczerze że temat związany z Hellenami i hellenizmem, czy w ogóle z greckim światem już od dawna chodził mi po głowie. Brakowało mi tego tematu, dlatego też postanowiłem taki rozpocząć. IV (i ostatnia już) wojna syryjska, toczona była w latach 221 217 p.n.e. (co prawda główne kampanie toczono od 219 do 217 r. p.n.e., ale nie wydaje mi się aby zbrojnej interwencji króla Antiocha III Seleucydy na ptolemejskie posiadłości w Celesyrii w 221 r. p.n.e. nie traktować jako właściwego rozpoczęcia tego konfliktu, podobnie jak II Wojna Światowa rozpoczęła się we wrześniu 1939 r. ale Rosjanie właściwą wojnę uznają od czerwca 1941, a Amerykanie od grudnia tego samego roku). Ten konflikt wydaje mi się ciekawy (podobnie zresztą jak III wojna syryjska, która jest również interesującym zmaganiem egipskich Lagidów i syryjskich Seleucydów, co zresztą postaram się również zaprezentować w retrospekcjach), gdyż toczyła się symultanicznie z inną wielką wojną, tym razem toczoną na zachodzie basenu Morza Śródziemnego, czyli wielkiego konfliktu rzymsko-kartagińskiego, rozpoczętego najazdem na Italię Hannibala Barkidy. Tam były wielkie bitwy nad Jeziorem Trazymeńskim i pod Kannami, tutaj zaś pod Rafią (które to starcie odmieniło postrzeganie podbitych ludów - których to Grecy dotąd traktowali nieco z buta - w porównaniu do rządzącej grecko-macedońskiej elity). Zapowiada się (według mnie oczywiście) ciekawy temat, tym bardziej że ja lubię takie klimaty. Grecko-macedoński a przede wszystkim rzymski świat, traktuję jako swój żywioł. Dlatego też postanowiłem podjąć się napisania takiego właśnie tematu
NOWE OJKUMENE
Nim doszło do wybuchu IV wojny syryjskiej (czy w ogóle do wojen syryjskich), najpierw następcy Aleksandra Wielkiego wdali się w długoletnie tzw. wojny diadochów (czyli właśnie "następców"). Toczono te walki praktycznie już od śmierci wielkiego króla w Babilonie (nocą z 10 na 11 czerwca 323 r. p.n.e.), a faktycznie od roku 322 p.n.e. do bitwy pod Korupedium w 281 r. p.n.e., czyli przez ponad czterdzieści lat. W tym czasie dorosło już drugie pokolenie Greków, którzy narodzili się na ziemiach poza właściwą Helladą. Przez to zupełnie zmieniły się ich światopogląd i obyczajowość. Bowiem jeszcze ich ojcowie byli mentalnie zamknięci w granicach swojego własnego polis, co najwyżej w granicach danego związku polis (czy to peloponeskiego, morskiego czy beckiego). Ich świat był bardzo mały, ograniczał się tylko do własnej ziemi, co najwyżej do okolicznych terenów i na tym się kończył. Cała reszta poza znanym, zamieszkałym greckim ojkumene, to był świat barbarzyńców, świat ludzi z którymi co prawda handlowano, ale niekoniecznie uważano ich kulturę czy najróżniejsze nowinki (jak choćby medyczne, w końcu egipscy medycy byli bodajże najlepszymi fachowcami w swojej branży w ówczesnym świecie) za równie pożądane dla Greków. Należy jednak od razu dodać, że starożytni Grecy nie byli rasistami. Ich pojęcie helleńskiego świata (czyli tego lepszego, wznioślejszego świata cywilizowanych ludzi) nie zamykało się w granicach geograficznych, ani nawet w granicach lingwistycznych, zamykało się bowiem w granicach kulturowych i społecznych. Było wiele przypadków że Grecy dopuszczali do swoich małych, lokalnych społeczeństw miejskich przedstawicieli innych ludów, pod warunkiem wszakże, jeśli tamci chcieli od tej pory żyć jak Hellenowie i przestrzegać praw Hellenów (czy też raczej praw danej polis). Król Macedonii Aleksander I (panował w latach 498-454 po.n.e.) pomimo faktu iż władał plemieniem w rozumieniu Greków barbarzyńskim, został dopuszczony do greckiej społeczności, ponieważ chciał żyć jak Hellen. Podobnie - również żyjący w V wieku p.n.e. - Scyta Skylates. Tak też było z rzymskim wodzem który w wojnie macedońskiej pokonał króla Filipa V - Tytusem Kwinkcjuszem Flaminusem, tym samym, który podczas igrzysk istmijskich w Koryncie w 196 r. p.n.e. proklamował: "Wolność wszystkich Hellenów". I tak też się stało z wypędzonym arcykapłanem Świątyni Jerozolimskiej Jezusem-Jazonem (Joszuą) również żyjącym w II wieku p.n.e.
Ale pierwsze pokolenie Greków urodzone po wielkich podbojach Aleksandra Macedońskiego, miało już zupełnie inną mentalność, która nie ograniczała się tylko do twardych granic własnego polis. Przed tymi bowiem ludźmi stały teraz nieprzebrane ziemia Azji Mniejszej, Syrii, Egiptu, Mezopotamii, Medii, Persji, Baktriany, Sogdiany czy Arachozji. Mogli osiąść i zamieszkać w dowolnym greckim mieście, wzniesionym zarówno przez samego Aleksandra jak i jego następców (a było ich bardzo wiele) na ogromnych terenach wschodu, a jednocześnie nie musieli teraz kurczowo trzymać się tych samych mentalnych i moralnych ograniczeń, jakim ulegali ich ojcowie. To był nowy świat, a oni byli greckimi bogami, którzy puścili Olimp i zeszli tutaj, między tych lokalnych barbarzyńców, aby przynieść im (niczym Helios) święty ogień greckiej cywilizacji. Przed nimi rozpościerał się teraz nowy, wspaniały świat możliwości, które nie były dostępne dla ich ojców czy dziadów. Byli oni też prekursorami helleńskiego sposobu myślenia, który sprowadzał się do stwierdzenia, iż: "Człowiek jest miarą wszechrzeczy" (słowa te wypowiedział po raz pierwszy w V wieku p.n.e. Protagoras z Abdery). Grecy, którzy zamieszkali wśród ludów żyjących do tej pory w obawie przed bożą karą (czy też bożymi kaprysami) jak Egipcjanie, Babilończycy, Syryjczycy a także dalsze ludy Wschodu, przynosili zupełnie inną, grecką mentalność swych ojców do świata, który już uważali za swój własny, a który współdzielili z innymi ludami, niegdyś prawdziwymi panami krain zdobytych teraz grecką włócznią. Oczywiście nie znaczy to że Hellenowie umniejszali rolę bogów, czy też wręcz stawali się ateistami (ateizm w greckim świecie, jak choćby w Atenach w V wieku p.n.e. był karany śmiercią). Tym bardziej że osiedlili się oni na terenach, gdzie rozwinęło się i powstało wiele wynalazków technicznych (i nie tylko), na długo, nim w samej Helladzie rozwinęła się cywilizacja grecka. Różnica tylko między ludami osiadłymi a Grekami polegała na tym, że nie umniejszając bogom, Grecy również dostrzegali potęgę ludzkiego geniuszu we wszystkim co tworzyli.
Po zakończeniu wojen diadochów przyszedł krótki okres wytchnienia, który dla Helenów z Grecji właściwej i Azji Mniejszej nie był jednak spokojnym czasem, jako że wówczas (279-275 r. p.n.e.) musieli się oni zmierzyć z celtycką inwazją idącą na południe (Celtowie spalili wówczas Delfy - święte dla Greków miejsce gdzie mieściła się wyrocznia boga Apollina i gdzie przebywała jego kapłanka, zwana pytią). Ostatecznie jednak przybysze z północy osiedli w Azji Mniejszej w krainie, która odtąd zwać się będzie Galacją (od nazwy Galów), stanowiąc przez pewien czas niebezpieczeństwo dla lokalnych władców. W każdym razie od roku 274 p.n.e. zaczynają się wojny syryjskie, toczone głównie pomiędzy egipskimi Ptolemeuszami (zwanymi też Lagidami - od imienia Lagosa, ojca Ptolemeusza I Sotera), a syryjskimi Seleucydami. W ten konflikt plątywali się również (w ciągu kolejnych dekad) władający Macedonią Antygonidzi i inni władcy, którzy jednak przeminęli niczym sen złoty Salomei i w ostatnich dwóch dekadach III wieku p.n.e. pozostały już tylko trzy wielkie monarchie hellenistyczne: Macedonia Antygonidów (kontrolująca również samą Grecję), królestwo syro-mezopotamskich Seleucydów (dążących do odzyskania wpływów zarówno w Palestynie jak i w Azji Mniejszej), oraz Królestwo Egiptu pod władzą rodu Ptolemeusza Sotera. W tym czasie (na początku IV wojny syryjskiej) dorastało właśnie piąte pokolenie Greków (licząc od roku 330 p.n.e. czyli pierwszego roku w którym Aleksander Wielki został realnie władcą całego Wschodu) urodzonych już w Nowym Świecie, na terenie nowego greckiego ojkumene. Jak wyglądała obecność Greków w tych krainach (i ich relacje z "tubylcami"), a mam tutaj na myśli głównie Egipt i Królestwo Seleucydów, o tym właśnie chciałbym opowiedzieć, przedstawiając również sylwetki przodków Ptolemeusza IV Filopatora i Antiocha III Wielkiego (rozumiem skąd wziął się jego przydomek, ale uważam prywatnie że na niego nie zasługiwał. Takie błędy jakie on popełniał w wojnie z Rzymem w latach 192-188 p.n.e. wołają wręcz o pomstę do nieba. Ściągnął do siebie Hannibala tylko po to, żeby całkowicie go ignorować i gdy ten radził że wojna z Rzymem w Grecji mija się z celem, ponieważ Rzymianie nawet pokonani nie spoczną, póki ostatecznie nie rozbiją wroga i żeby ich pokonać należy najechać samą Italię wspierając lokalne italskie ludy, Antioch machał na to ręką, mówiąc że on wie lepiej i że potrzebuje tylko krótkiej, zwycięskiej wojenki, a gdy po klęsce w Grecji zwrócił się do ponownie do Hannibala o radę, ostatecznie i tak zrobił po swojemu i... skończył tragicznie, zarówno w polityce jak i w życiu osobistym. Ale o tym również postaram się opowiedzieć, choć temat bezpośrednio nie tyczy tej serii). Zacznijmy jednak od królestwa Lagidów:
EGIPT PTOLEMEUSZY
(RETROSPEKCJA)
Cz. I
Nim macedoński ród Ptolemeuszy-Lagidów obejmie władzę w kraju nad Nilem, Egipt już od dziesięcioleci stanowił igraszkę w rękach sąsiednich potęg. Dawno minęły czasy chwały wielkich faraonów, zatarły je piaski pustyni i ludzka pamięć. Od tego czasu Egiptem wstrząsały wewnętrzne bunty, rządy lokalnych książąt od siebie niezależnych, oraz zewnętrzne inwazje, takie jak podbój kraju przez Asyryjczyków (w latach 673-655 p.n.e.) i Persów (od 525 r. p.n.e.). Okresy te były przemieszane oznakami egipskiego ożywienia, a nawet pewnej formy odrodzenia dawnej mocarstwowości, ale nigdy nie dokonało się to na skalę choćby zbliżoną do epoki wielkich faraonów. Panowanie Persów w Egipcie było raczej łagodną okupacją kraju, a poszczególni "królowie królów" z Pasargadów, Suzy i Persepolis nosili również tytuły egipskich faraonów (choć następcy Dariusza I Wielkiego ani tyle nie budowali w kraju nad Nilem, ani też nie dbali aż tak bardzo o Egipt, jak czynił to ten władca). Mimo wszystko czasy perskiej okupacji nie należały do ciężkich, a wręcz można powiedzieć że był to okres dosyć swobodny, tym bardziej że Persowie nie wtrącali się w sprawy egipskiej religii (sami zresztą preferowali religijną tolerancję, czasami tylko łamaną w okresach wielkich wojen i to głównie wymierzoną przeciwko Grekom), a nawet swą władzę w kraju opierali o poparcie kasty kapłańskiej. Wielu egipskich namiestników czuło się w kraju nad Nilem jak u siebie w domu, żeniło się z Egipcjankami, przyjmowało egipską tradycję i religię, wychowywało swe dzieci na Egipcjan i tylko gdy wybuchały bunty oraz powstania rdzennej ludności egipskiej byli zmuszeni je tłumić. Ostatecznie jednak w roku 405 p.n.e. niejaki Amyrtajos II (prawdopodobnie wnuk buntownika sprzed półwiecza - Amyrtajosa I, który ok. 464 r. p.n.e. wraz z Inarosem II wnukiem ostatniego władcy niepodległego Egiptu Psametyka III, który poniósł klęskę w bitwie z Persami pod Pelusium w 525 r. p.n.e. - wzniecił powstanie w Delcie Nilu {jego data nie jest dokładnie znana, ale należy przyjąć żeby stało się to właśnie w tym czasie, na początku 464 r. p.n.e. jako że w grudniu roku poprzedniego zamordowany został Kserkses I i nim w Persepolis władzę objął jego syn Artakserkses I, był to okres niepokoju i buntów, jak zawsze po śmierci jednego i objęciu władzy przez następnego "króla królów"}. Powstanie to ostatecznie zostało stłumione w roku 454 p.n.e.), wyzwolił Egipt i wypędził stamtąd Persów.
ARTAKSERKSES II i STATEJRA
(TA PARA NAPRAWDĘ SIĘ KOCHAŁA)
Od tego czasu, przez kolejne 60 lat kraj nad Nilem znów rządzony był przez rodziną dynastię (raczej dynastie, jako że władcy zmieniali się równie często co pory roku 🤭 i rzadko który z nich panował więcej niż dekadę). Persowie oczywiście przez ten czas nie spoczęli na laurach i nie zamierzali odpuścić sobie tej bogatej satrapii, jaką bez wątpienia był Egipt i organizowali kolejne kampanie w celu odzyskania utraconej prowincji. Egipcjanom udało się uniknąć nowej inwazji Persów już w roku 401 p.n.e. gdy satrapa Syrii - Abrokomas już od trzech lat (na polecenie króla Artakserksesa II) szykował wielką armię inwazyjną, mającą ponownie zająć Egipt. Nic z tego nie wyszło, gdyż w Syrii zjawił się młodszy brat Artakserksesa Cyrus, który rzucił mu wyzwanie w walce o koronę i tak też rozpoczęła się perska wojna domowa. Ostatecznie Cyrus - pomimo wsparcia Greków (13 000 greckich hoplitów pod przywództwem Klearchosa) - przez swą głupotę i zbytnią brawurę (mimo iż Klearchos radził mu, aby nie narażał się i nie wychylał z szeregu) zginął w bitwie z bratem pod Kunaksą - 3 września 401 r. p.n.e. co spowodowało że jego wojsko poszło w rozsypkę, a jedynymi którzy utrzymali szereg, to byli właśnie greccy najemnicy Klearchosa (z dużym powodzeniem walczący na prawym skrzydle) musieli się w ciężkich warunkach (często brocząc po kolana w śniegu) wycofywać na północ, ku Morzu Czarnemu, ale ich przywódcy - w tym samym Klearchos - dostali się do perskiej niewoli (Klearch został zabity z rozkazu Artakserksesa, ale matka króla Persji - która notabene wspierała swego młodszego syna Cyrusa i liczyła na jego zwycięstwo - Parysatis, nakazała swym niewolnikom aby grób Klearchosa obsiali po kryjomu palmami, a ona sama przez kilka kolejnych miesięcy składała na tym grobie kwiaty, dziękując tym samym greckiemu najemnikowi za wierność, okazaną jej synowi. W 400 roku p.n.e. otruła swą długoletnią przeciwniczkę, małżonkę Artakserksesa II Statejrę, którą uważała za swego głównego wroga i sprawcę swych nieszczęść. Za karę syn skazał Parysatis na wygnanie). Natomiast greccy najemnicy dopiero wiosną 400 r. p.n.e. po ciężkim marszu przez ziemie Babilonii, Asyrii i Armenii, totalnie wyczerpani, dotarli wreszcie do greckiego miasta Trapezus nad Morzem Czarnym. Na ich cześć Ksenofont napisał "Anabazę" czyli "Marsz 10 000".
Grecy byli wówczas uważani za najlepszych wojowników na świecie, a ich formacja - falanga - za najdoskonalszą formację bitewną, przez co byli wykorzystywani w najróżniejszych armiach jako najemnicy (zarówno perskich jak i egipskich, lub też czasem ludów zbuntowanych przeciwko monarchii Achemenidów). W każdym razie Egipt w tym czasie uniknął perskiej inwazji. Potem przyszedł czas wojny Persji ze Spartą, i król królów nie miał głowy do zajmowania się zbuntowaną satrapią Egiptu. Wojna ta toczyła się przez kolejną dekadę 397396 - 387/386 r. p.n.e.) co pozwoliło egipskim dynastom ugruntować swą władzę nad krajem. Tymczasem Persowie zawarli pokój królewski (zwany również od nazwy spartańskiego posła - pokojem Antalkidasa) z greckimi polis (387/386 r. p.n.e.), który był dla nich bardzo korzystny, gdyż praktycznie przywracał im wszystkie straty jakie ponieśli w Jonii, Lidii i Karii, czyli na małoazjatyckim wybrzeżu Morza Egejskiego, po roku 479 p.n.e. Więc mogli być i byli zadowoleni z wyniku tej wojny. Ponieważ jednak w pokoju Antalkidasa nie było żadnej wzmianki na temat Egiptu, przeto Artakserkses II nakazał kolejne wielkie przygotowania do ostatecznej, rozprawy z tym krajem. Faraon Chnemmare Hagor (zwany przez Greków Achorisem i ta wymowa wydaje się... milsza dla ucha) też nie próżnował, zdając sobie sprawę że jest głównym celem perskiej inwazji. Ponownie w Syrii satrapa Abrokomas (na polecenie Artakserksesa II) gościł u siebie dwóch perskich wodzów Farnabazosa i Titraustesa, których zadaniem było przygotowanie i wyszkolenie nowej armii inwazyjnej, która tym razem skutecznie odzyska zbuntowaną egipską satrapię. Achoris zaś słał posłów do miast greckich (głównie zaś do Aten, z którymi zawarł sojusz już w roku 389 p.n.e.), aby ściągnąć stamtąd najemników i wodzów. Udało mu się przekonać sporą grupę greckich najemników do przybycia do Egiptu, a na ich czele stanął sławny ateński wódz Chabrias, który od roku 386 p.n.e. rozpoczął szkolenie egipskiej armii do odparcia perskiej inwazji. Za pomocą licznych tłumaczy, uczono szczególnie egipskich marynarzy w greckiej taktyce wojennej. Poza tym pomiędzy peluzyjską odnogą Nilu, a położonymi na południu bagnami serbonickimi, wzniesiono solidną palisadę która miała skutecznie uniemożliwić najeźdźcom wdarcie się w głąb kraju (ta palisada ponoć istniała jeszcze w czasach rzymskich, a obok niej powstało miasto, zwane potem "Miastem Chabriasa", pierwotnie zaś będące obozem szkoleniowym armii egipskiej. Kraj był więc dobrze przygotowany do odparcia najazdu.
FARAON ACHORIS NEGOCJUJE Z CHABRIASEM WARUNKI GRECKIEJ POMOCY DLA EGIPTU
Perska inwazja ruszyła wiosną 385 r. p.n.e. wcześniej Achoris złożył wizytę w świątyni Sopeda mieszczącej się w jednym ze wschodnich (arabskich) nomów egipskich. Składając mu bogate dary ofiarne, prosił jednocześnie owego "Pana Wschodu" aby przyniósł egipskiemu orężu zwycięstwo w zbliżającej się wojnie (Soped przede wszystkim strzegł handlu karawanowego idącego ze wschodu w kierunku Nilu). Najsilniejszą stroną armii egipskiej była flota, przygotowana i wyszkolona na wzór grecki (ateński). Na lądzie zaś swoje robiła "palisada Chabriasa", obsadzona przez egipskich żołnierzy (wspartych greckimi najemnikami). Poza tym Achoris zawarł sojusz z władcą cypryjskiej Salaminy - Ewagorasem, który już w roku 390 p.n.e. zrzucił zależność od Persów i od tej chwili toczył z nimi intensywne walki (głównie na morzu, ale atakował również porty na wybrzeżu Syrii i Fenicji). Fenicka flota (na usługach Persów) nie była więc w stanie nie tylko przedrzeć się do Delty, ale choćby wysadzić desant w porcie w Pelusium. A palisada skutecznie broniła dostępu perskiej armii w głąb Egiptu. Mijały kolejne miesiące, a wojska Farnabazosa i Titraustesa wykrwawiały się w nic nie dających atakach na "palisadę Chabriasa". Po dwóch latach zmagań wojska perskie wycofały się z Synaju, ale wówczas stała się rzecz niesłychana, a mianowicie... Achoris postanowił ich ścigać. Nadal mając wsparcie Greków i Chabriasa, ruszył w pogoń za cofającymi się Persami i wkroczył do Palestyny (perski satrapa Palestyny Bagoses, zamknął się w Jerozolimie). Ostatecznie dotarł Achoris do Sydonu, natomiast Tyr i znaczną część Fenicji zajął Ewagoras cypryjski. Achoris - na pamiątkę swego zwycięstwa - postawił na północ od Sydonu ołtarz, wykonany z polerowanego szarego granitu, po czym wrócił do kraju. Natomiast Artakserkses II odchodził od zmysłów. On to bowiem królów królów, zwycięzca ostatniej wojny z Grekami, poniósł tak upokarzającą klęskę z rąk Egipcjan, których miał za marnych wojowników, a ich kraj już widział jako swoją satrapię. Wojna ta realnie zakończyła się w roku 383 p.n.e. ale nie wszędzie było tak samo. W Persepolis zdawano sobie bowiem sprawę, że nim będzie można ponownie rozprawić się z Egiptem, najpierw trzeba stłumić rebelię Ewagorasa, którego pomoc znacznie przysłużyła się Achorisowi.
Ewagoras dysponował znacznymi siłami, (wsparł go również zajęty przez niego Tyr), a także otrzymywał pieniądze od niektórych satrapów perskiego Imperium, którym było na rękę osłabianie władzy centralnej. Artakserkses II postawił sobie za punkt honoru dwa cele: po pierwsze zdobycie Cypru, a po drugie zdobycie Egiptu i zamierzał konsekwentnie doprowadzić je szczęśliwego końca. Dowódcą głównej armii i floty która miała zająć Cypr, mianował Artakserkses satrapę Cylicji i władcę Tarsu - Tiribazosa (który realnie - jak zresztą wielu innych satrapów - był udzielnym księciem swojej prowincji. Wybijał tam nawet własną monetę z napisem po jednej stronie: "Tiribazu Baal Tarz" {czyli "Tiribazos Pan Tarsu"} a po drugiej z wizerunkiem Santosa - starego, brodatego bóstwa anatolijskiego). Wspierać go miał również satrapa Armenii Arondas (zwany też Orondesem), mąż Rodogundy - córki Artakserksesa II. Tiribazos dowodził flotą (300 okrętów), natomiast Arondas armią, którą prowadził z Fokai (co oznacza że musiał tam zaciągnąć również Greków jako najemników do swej armii). Wiosną 381 r. p.n.e. armia i flota desantowa była już gotowa do ataku na Cypr.